NFL, tydzień 1: Fitzmagia, powrót Rodgersa i najdłuższy mecz w historii NFL

Wreszcie! Po siedmiu miesiącach bez meczu NFL o stawkę zawodnicy wrócili na boiska. W tej lidze cudowne jest to, że nie ma meczów „o pietruszkę”. Od początku każda porażka jest bolesna. Nic dziwnego, że tak wielu zawodników wystartowało z wysokiego „C”.

W podsumowaniu pierwszego tygodnia zajmiemy się cudownym powrotem jednonogiego Aarona Rodgersa. Sprawdzimy ile trwał najdłuższy mecz w historii NFL i dlaczego w Cleveland nie otworzyli lodówek z piwem. Zaczynamy jednak od strzelaniny, jaką w Nowym Orleanie urządziły dwie ekipy z NFC South.

Wiesz, że wystarczy tylko 5 zł miesięcznie, by zostać patronem NFLBlog.pl i wspierać rozwój bloga? Zobacz szczegóły na Patronite.pl

 

Odrobina Fitzmagii

Jest na tym świecie kilka pewnych rzeczy. Śmierć, podatki, pudła kickera Chargers w kluczowym momencie. A także cykl Ryana Fitzpatricka.

Jameis Winston zawieszony na trzy mecze. Wchodzi Fitzpatrick. Gra na tyle dobrze, że zastępuje startera, starter wylatuje z roboty, po czym okazuje się, że jednak Fitzpatrick nie jest tak dobry. Taki scenariusz pewnie będziemy obserwowali. Tak było w Buffalo i w Nowym Jorku.

Pierwszy mecz sezonu Fitzpatrick miał fantastyczny. 21/28, 417 jardów, 4 TD, passer rating 156,2. Osiągnął trzynasty najlepszy wynik w kategorii AY/A w historii współczesnej NFL (po 1970 r.). DeSean Jackson złapał podania na 146 jardów, najwięcej odkąd przyszedł do Tampy. Przed rokiem z Winstonem praktycznie nie stanowił zagrożenia na dalekich ścieżkach. Przez cały ubiegły rok Jackson złapał dwa podania na ponad 30 jardów. W niedzielę złapał ich trzy, w tym jedno na 58 jardów, swoje najdłuższe w Tampie. Mike Evans dołożył 147 jardów, co jest jego najlepszym wynikiem od dwóch lat, a dokładniej od listopada 2016.

Fitzpatrick nie jest odpowiedzią na długo. Ma wspaniałe wzloty, ale bolesne upadki. W barwach Jets w 3 tygodniu sezonu 2016 podał w ręce rywali aż sześciokrotnie. Jeśli jednak czegoś spektakularnie nie zepsuje w dwóch kolejnych tygodniach, trenerom Bucs ciężko będzie posadzić go z powrotem na ławce po powrocie Winstona.

Cokolwiek unosiło się tego wieczoru nad Superdome w Nowym Orleanie było zaraźliwe. Obie ofensywy grały jak z nut, a obie defensywy katastrofalnie. Drew Brees zaliczył 439 jardów i 3 TD. Jednak to Fitzmagik schodził z boiska jako wygrany. Niewątpliwie pomogła mu fatalna postawa młodej defensywy Saints. Na pocieszenie kibicom Świętych przypomnę, że na start zeszłego sezonu oddali 65 punktów i 1025 jardów w dwóch meczach, a potem było dobrze.

Warto też zauważyć, że końcowy wynik, 48:40, był pierwszym takim wynikiem w historii NFL. Tutaj znajdziecie listę wyników, które jeszcze nigdy nie padły.

 

Comeback jednonogiego Rodgersa

Kiedy w drugiej kwarcie obrońcy Chicago Bears spadli na nogę Aarona Rodgersa, nad Lambeau Field zapadła grobowa, przeraźliwa cisza. Rozgrywający Packers nie był w stanie oprzeć ciężaru ciała na lewej nodze i został zwieziony do szatni. Czyżby kolejny sezon spisany na straty? Kibice Packers szybko przypomnieli sobie, jak wygląda życie bez Rodgersa, bo jego zmiennikowi, DeShone’owi Kizerowi, udało się w ciągu dwóch serii ofensywnych zgubić piłkę w red zone i rzucić wyjątkowo paskudny pick-six.

Kiedy Rodgers wrócił w drugiej połowie na boisko, wszyscy fani Packers odetchnęli z ulgą. Widać było, że utyka i nie może w pełni przenieść ciężaru ciała na lewą nogę, ale najwyraźniej prześwietlenie nie wykazało nic groźnego. Tyle że Bears prowadzili już 20 punktami.

Zatrzymajmy się na chwilę przy Miśkach. Wszyscy mówią o magicznym powrocie Rodgersa, ale ogromne słowa uznania należą się drużynie z Wietrznego Miasta. Zagrali kapitalną pierwszą połowę. Dominowali tak z Rodgersem jak i z Kizerem na boisku. Nowy szkoleniowiec, Matt Nagy, wprowadził ciekawą, urozmaiconą ofensywę, dobrze eksponującą silne strony młodego QB Mitcha Trubiskiego, a jednocześnie nie obciążającą go zbyt trudnymi decyzjami. Nagy to najwyraźniej kolejny z fali szkoleniowców, który nie boi się korzystać z dorobku uczelnianej myśli szkoleniowej i zamiast załamywać ręce nad brakami w wiedzy futbolowej swoich młodych zawodników, stara się im pomóc dostosować do gry w NFL. Oczywiście, nawalił trochę w końcówce, ale i tak chyba mało kto z fanów Bears wierzył na zwycięstwo na inaugurację w Green Bay.

Jednak najważniejsza była obrona prowadzona przez Khalila Macka. Pozyskany w spektakularnej wymianie z Oakland pass rusher siał spustoszenie. RT Packers, Brian Bulaga, był bezradny. Mack skończył z sackiem, wymuszonym i odzyskanym fumble oraz przechwytem zamienionym na przyłożenie. A te statystyki i tak nie oddają w pełni ogromnego pozytywnego wpływu jaki miał na grę swojej drużyny. Jeśli będzie dalej grał na tym poziomie, Bears nie pożałują wydania na niego tak wielu wyborów w drafcie i wielkich pieniędzy na jego kontrakt.

To wszystko zeszło na drugi plan w obliczu gry Aarona Rodgersa. W drugiej połowie podał na 273 jardy, 3 TD i passer rating 152,7., z czego 212 jardów i 3 TD zaliczył w czwartej kwarcie. Co prawda mało brakowało, żeby comeback skończył się przechwytem Kyle’a Fullera, gdy Davante Adams przewrócił się na swojej ścieżce, ale czasem łut szczęścia też się przydaje.

Czwarta kwarta Rodgersa była rewelacyjna, genialna i przebiła nawet to, co wcześniej wyczyniał Fitzpatrick. Quarterback Packers dopisał kolejny rozdział do swojej legendy. Pytanie na ile uraz kolana ograniczy jego mobilność i skuteczność w kolejnych spotkaniach? Na razie Packers nie chcą potwierdzić jego startu w niedzielę przeciwko Vikings.

 

HUE-jowo ale remisowo

Najpierw muszę przyznać, że autorem powyższego żarciku, który pozwoliłem sobie ukraść, jest Michał Rosiak:

Mamy pierwszy remis w tym sezonie i pierwszy odkąd przed rokiem skrócono dogrywkę z 15 do 10 minut. Jednak cały mecz przypominał komedię omyłek. Jedni na potęgę tracili piłkę, drudzy nie potrafili tego wykorzystać. Obie drużyny mogły skończyć mecz kopnięciem z pola ze stosunkowo bliskiego dystansu. Jednak wszystkich przebił trener Browns, Hue Jackson, który w swoim stylu wyznał, że wystawił w podstawowym składzie Josha Gordona, choć właściwie to wcale nie chciał tego zrobić.

Tłumaczenie godne Polskiej Myśli Szkoleniowej(tm). Tej z piłki nożnej naturalnie.

Kolejnym antybohaterem spotkania był Ben Roethlisberger. W przerwie międzysezonowej głośno dawał wyraz swojemu niezadowoleniu, że Steelers wzięli rozgrywającego w trzeciej rundzie draftu. Po czym zaczął sezon od 3 INT i dwóch straconych fumble.

Tyle że Browns, jak to Browns, nie potrafili z tego skorzystać. Jeśli weźmiemy pod uwagę mecze, w których jedna drużyna popełniła przynajmniej pięć start więcej niż druga, to drużyny tracące mniej piłek wygrały 130 ze 132 takich meczów. Ta statystyka nie obejmuje Browns. Oni mają w takich spotkaniach bilans 2-2-1…

Największym wygranym tego meczu był James Conner. Running back Steelers zastępuje nieobecnego Le’Veona Bella, który walczy o nową umowę. Trzy lata temu zerwał więzadła w kolanie i dowiedział się, że ma raka. W niedzielę, już zdrowy, wybiegał 135 jardów i dwa przyłożenia w 31 próbach. Dołożył do tego pięć złapanych piłek na 57 jardów. Wspaniała historia, a pozycja negocjacyjna Bella mocno słabnie.

Tylko Browns potrafią przerwać serię porażek bez wygrania meczu. W barach w Cleveland stoją lodówki z piwem, które mają się otworzyć, gdy Browns wreszcie wygrają. Twitter żartował, że lodówki się pewnie otworzą, ale w środku będzie piwo bezalkoholowe.

Ostatnie zwycięstwo odnieśli w wigilię Bożego Narodzenia 2016. Choć jednocześnie udało im się nie przegrać meczu otwarcia po raz pierwszy od 2004 r., a Hue Jackson jako trener Browns ma piękny, symetryczny rekord 1-31-1. Teraz Browns powinni przegrać dwa kolejne spotkania i zwolnić Hue, pozostawiając w annałach palindrom 1-33-1.

Dobra, żarty na bok. Jakkolwiek Browns nie zdołali wygrać nawet w tak fantastycznej sytuacji, to jednak widać w tej drużynie zalążek czegoś fajnego. A tym czymś jest defensywa. Myles Garett zaliczył dwa razy sack-fumble i dominował na linii. Gdyby tylko zmieniono sztab trenerski, jest tu potencjał na sezon w okolicy 50% i solidny fundament na kolejne lata.

A na deser wyrównujące TD Tyrod Taylor – Josh Gordon.

Tydzień w skrócie:

1. Tennesssee Titans i Miami Dolphins rozegrali najdłuższy mecz w nowożytnej (czyli po  1970 r.) historii NFL. Nie chodzi o sam czas gry, ale o czas między rozpoczęciem i zakończeniem spotkania. Dwukrotnie sędziowie przerywali grę z powodu zagrożenia piorunami i zawodnicy i kibice chronili się pod dachem. W efekcie całość trwała 7 godzin i 8 minut i jest to nowy rekord NFL.

2.Adrian Peterson zaliczył udany debiut w barwach Washington Redskins. Zaliczył 96 jardów po ziemi i przyłożenie. W swojej karierze ma już 12 372 jardy (awans na 10 miejsce na liście wszechczasów). Został też dziewiątym RB w historii, który zanotował 100 przyłożeń po ziemi w karierze. Gratulacje!

3. Falstart Houston Texans. Drużyna typowana przeze mnie do wygrania AFC South zagrała z Patriots znacznie poniżej oczekiwań. Linia ofensywna została kompletnie zdominowana, na domiar złego RT Seantrel Henderson złamał nogę w kostce. Deshaun Watson był bezradny w podaniach i niepewny w biegach. Jadaveon Clowney został kompletnie wyłaczony z gry przez Trenta Browna, nowego LT Patriots. Jedynie J.J. Watt grał na normalnym, wysokim poziomie, choć dopiero w drugiej połowie, gdy Patriots zaczęli rotować zawodnikami na pozycji RT. W Teksasie jest znacznie więcej potencjału niż pokazali w Foxborough.

4. Za to Tony Romo od początku sezonu w świetnej formie. W meczu Texans – Patriots od pierwszego snapu diagnozował formacje, przewidywał zagrywki i wyjaśniał schematy ofensywne i defensywne. A wszystko krótko, przystępnie i zrozumiale. Kiedy przełączyłem się na Dana Foutsa w meczu Chargers – Chiefs, aż uszy bolały od banałów typu: „Tu bym nie grał podwyższenia za dwa. Za wcześnie”.

5. Najlepsza ofensywa w AFC może należeć do Kansas City Chiefs. Kreatywny playcaller w osobie Andy Reida. Dynamiczni playmakerzy. I młody rozgrywający, który bardzo dobrze wszedł w sezon. Tyreek Hill w swoim trzecim sezonie jest pełnoprawną supergwiazdą. 169 jardów i 2 TD po złapanych podaniach i 91-jardowy punt return na przyłożenie. Nawet te liczby nie oddają tego jak momentami ośmieszał niezłą przecież secondary Chargers. Zobaczymy co będzie, kiedy inne drużyny dostaną trochę filmu z ofensywy Chiefs. Przed rokiem skończyło się to sporym kryzysem w drugiej części sezonu.

6. Jeśli już przy Chargers jesteśmy, to jak zwykle zaczynają od strzelenia sobie w stopę. Reciverzy upuścili dwa przyłożenia i jakieś 150 jardów podań Philipa Riversa. Punt returner zgubił piłkę pod własnym polem punktowym. A na koniec kicker przestrzelił kopnięcie z 48 jardów, które mogło przedłużyć szanse na wygraną. Oczywiście. W tej drużynie jest potencjał, ale muszą przestać sabotować własne wysiłki.

7. Case Keenum zaliczył wygraną w debiucie w barwach Denver Beroncos, ale chyba nie będzie najlepiej wspominał tego meczu:

8. Andrew Luck w swoim pierwszym podaniu od dwóch lat posłał piłkę w ręce rywali. Chwilę później dostał potężne uderzenie szczytem kasku w głowę. Dalej jednak było dużo lepiej i może poprowadziłby Colts do wygranej nad Bengals, gdyby nie fumble jego TE w red zone.

9. Bills są słabi. Bardzo słabi. Na tyle, żeby przegrać 47:3 z Ravens. Ich QB, Nathan Peterman jest słaby. Bardzo słaby. Na tyle, żeby mieć passer rating 0.0 i ujemny (!) AY/A. Innymi słowy mniej zaszkodziłby swojej drużynie, gdyby po snapie brał za każdym razem kolanko albo wyrzucał piłkę w trybuny. Trener Sean McDermott jest krótkowidzem. I to bardzo. Stwierdził, że nie widział za dobrze i dopiero na filmie oceni, czy Peterman pozostanie starterem.

10. Jimmy Garoppolo przegrał swój pierwszy mecz jako starter. Kiedyś to musiało się zdarzyć, a porażka na wyjeździe w Minnesocie wstydu nie przynosi. Co innego 3 INT. Rozgrywający 49ers ma niepokojącą tendencję do posyłania piłek w ręce rywali. W zeszłym roku skorzystał z nieproporcjonalnie wielu upuszczonych INT. Jeśli w tym roku szczęście się od niego odwróci, jego statystyki nie będą wyglądały za dobrze. Z drugiej strony to wciąż facet, który potrafi robić takie rzeczy:

11. Witamy w NFL

12. Pieniądze nie grają? Trzech rozgrywających zabierających najwięcej miejsca pod salary cap swoich drużyn to kolejno: Jimmy Garoppolo (37 mln), Matt Stafford (26,5 mln) i Derek Carr (25 mln). To trio w tym tygodniu rzuciło w sumie 2 TD i 10 INT.

 

Nie zapomnijcie zostawić lajka na Facebooku i/lub na Twitterze. Każdy Wasz lajk to większy zasięg posta i większe prawdopodobieństwo, że nie przegapicie kolejnych.

Zostań mecenasem bloga:

Zobacz też

7 komentarzy

  1. Hue Jackson może jeszcze wylecieć z roboty z bilansem 1-44-1 😉 przegranie przez Browns 12 kolejnych spotkań jest możliwe

    Czy można wziąć interim coacha spoza drużyny? W Cleveland nie widzę kandydata na to stanowisko, Todd Haley jako OC jest dobry, ale jako HC swego czasu w Kansas się nie sprawdził.

  2. Takie mecze jak bucs z saint nie stoją na najwyższym sportowym poziomie, ale są świetne! Idealne na kickoffa, po tylu miesiącach oczekiwań poczułem się jakbym zjadł za dużo deseru. Możemy się czarować, że aby ekscytować się defensywą trzeba do tego dorosnąć, ale prawda jest taka, że każdy czeka na TD, piękne dalekie podania, długie biegi i całą tą magię, która tworzy ofensywa. Rzadko się ogląda taką radość z gry i niemal niczym nieskrepowaną frywolność. Nigdy za bucsami nie przepadałem, jeśli już oglądałem to tylko skróty ich meczy, ale chyba zmienię podejście, bo to drużyna na która czekam z największymi wypiekami w drugim tygodniu rozgrywek.

    Trubisky-człowiek zagadka, niezrozumiana acz ceniona przeze mnie „miłość” Nagiego. Dobrze, że są trenerzy, którzy nie rzucają QB na głęboka wodę, gdzie albo się utrzyma albo zatonie, rok w rok morze wyrzuca takich topielców na brzeg. Ale żeby całą drużynę przebudowywać pod bardzo wątpliwej jakości „prospecta”? Ryzykowne to mało powiedziane, oby Mich jeszcze w tym roku odwzajemnił tą miłość.

    49ers – bańka pękła. Jimmy G popełniał błędy, wielbłądy i mocno zaniepokoił kibiców. Jestem wyjątkowo ciekaw jak pójdzie mu dalej, ale chyba wymaga nieco pracy z psychologiem, bo odniosłem wrażenie, że ten ciężar go przygniata.

    Jets. Czy można gorzej zacząć przygodę z NFL od pierwszego podania i zaliczenia pick six? Tym bardziej Darnold mi zaimponował. Myślałem, że to będzie KO ale widocznie młodość rządzi się innymi prawami i choć to nie on poprowadził drużyny do zwycięstwa, to jednak pokazał się ze świetnej strony. Zazdroszczę psychiki.

    Byłem ciekawy Broncos z Keenamem i Redskins ze Smithem i chociaż nie można powiedzieć, że przeszczep zakończył się spektakularnym sukcesem, ale chyba wyrastają nam bardzo mocne średniaki z perspektywą na PO.

    Zaskoczyły mnie delfiny, bo ciągle słyszało się jaka dziurawa ta drużyna, bez wizji, bez sensu, a tu się okazało, że całkiem całkiem. Może nie na PO ale jednak może zamieszać i kogoś pozbawić dzikiej karty.

    Wbrew tamu co autor napisał nt. Browns ja nie odniosłem aż tak złego wrażenia z ich gry. Skazywani na pożarcie zremisowali i to punktowo! Nie wiem tylko do końca czyja to zasługa..

    1. Co do celowości nie będę się wypowiadał, ale faktycznie trzeci. Jak ten czas leci 😉 Dzięki za zwrócenie uwagi, juz poprawione

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *