Site icon NFL Blog

NFL przed sezonem 2022 – AFC East

NFL AFC East

W Buffalo wszystko poza mistrzowskim tytułem będzie porażką. W Nowej Anglii zmieniają styl tak na boisku jak poza nim. W Miami obudowują Tuę i liczą, że ten wreszcie odpali. A w Nowym Jorku Jets gonna Jets, jak nakazuje tradycja.

 

Buffalo Bills

Pozostałe dywizje:

AFC North

AFC South

AFC West

NFC East

NFC North

NFC South

NFC West

Możemy dyskutować, która z drużyn NFL ma najlepszy skład przed nadchodzącym sezonem. Jednak nie ulega wątpliwości, że Bills powinni być częścią każdej z tych dyskusji.

Dwa lata z rzędu ich mistrzowskie ambicje zniweczyli Kansas City Chiefs, przed rokiem fundując nam jedno z najwspanialszych widowisk w historii NFL i bezapelacyjnie najlepszy mecz sezonu 2021. Choć w teorii Bills mają wszystko czego potrzeba mistrzowskiej ekipie – stabilny sztab trenerski, topowego rozgrywającego i zrównoważony skład bez ewidentnych słabych punktów, to jednak do tej pory nie zdołali przebić się do Super Bowl. Wiele wskazuje, że to będzie wreszcie ich rok, bo zmiany są wyraźnie ukierunkowane na ich playoffowych nemezis.

W AFC mamy bogactwo drużyn z uzdolnionymi młodymi QB, które są szalenie niebezpieczni podczas gry górą. Jedną z nich są właśnie Bills, a poza tym mamy jeszcze Chiefs, Chargers i Bengals (Ravens też mają zdolnego młodego QB, ale ich styl gry to inna bajka). Ogólny defensywny pomysł na te drużyny to czteroosobowy pass rush i dwóch cofniętych safety. Bills szykują się do grania tego w obronie i skontrowania tego w ataku.

W ofensywie wzmocnili środek linii ofensywnej: dołączyli do nich Rodgers Saffold i David Quessenberry. Po pierwsze chodzi o lepszą ochronę dla Allena, by przeciwnik musiał zaangażować dodatkowych zawodników do pass rushu. Po drugie o lepsze blokowanie w grze biegowej, by defensywa musiała wybierać czy wpuszcza 6-jardowy bieg w pierwszej próbie, czy jednak ryzykuje i przesuwa jednego safety bliżej linii wznowienia akcji. WR Jamison Crowder i TE O.J. Howard mają dać Allenowi więcej celów w środkowej strefie boiska po tym, jak Bills pożegnali się z Colem Beasleyem.

Jednak najbardziej spektakularny ruch Buffalo wykonali w defensywie. W ciągu najbliższych trzech lat zapłacą 33-letniemu Vonowi Millerowi 52,5 mln dolarów (w umowie są jeszcze trzy kolejne lata, ale wątpię, by weszły one w życie). Miller w kwiecie wieku był absolutnym dominatorem w pass rushu. W Buffalo liczą, że odtworzy część tej magii. Jeśli w większości akcji mają grać na czteroosobowy pass rush i dwóch cofniętych safety, to potrzebują zawodników potrafiących regularnie wygrywać jeden na jednego i tworzyć presję. Miller ma być właśnie takim zawodnikiem. Czy będzie? Jak na pass rushera jest już w dość zaawansowanym wieku. W zeszłym sezonie w Rams robił fantastyczną robotę, ale tam miał więcej miejsca gdy rywale skupiali się na Aaronie Donaldzie. Tutaj będzie skupiał największą uwagę przeciwników, zapewne dość często będzie ściągał na siebie podwojenia. Jeśli nie będzie w stanie regularnie wygrywać, to obrona Bills będzie miała problem.

W drugiej linii wrócili wszyscy kluczowi gracze, poza CB Levim Wallacem. Ten jednak nie do końca podołał odpowiedzialności po urazie Tre’Daviousa White’a, a zastąpić ma go Kaiir Elam wybrany w pierwszej rundzie draftu. Debiutanci na CB to w najlepszym razie dość zmienne efekty. Dużo zależy od tego kiedy i w jakiej formie wróci White, który zakończył ubiegły sezon zerwaniem ACL, a tegoroczny obóz przedsezonowy zaczął na liście kontuzjowanych. Jeśli cornerbackowie staną się problemem, to pass rush będzie jeszcze ważniejszy. Na szczęście już przed rokiem Bills legitymowali się najwyższym współczynnikiem presji na rozgrywającego w NFL przy dość przeciętnej częstotliwości bliztzów.

Bills są jednymi z głównych kandydatów do mistrzostwa i będą faworytami niemal w każdy tegorocznym meczu.

 

New England Patriots

Lata wielkiej dynastii Patriots z ostatnich dwóch dekad już nie wrócą – to było coś absolutnie wyjątkowego, co już prawdopodobnie nigdy w historii NFL się nie powtórzy. Nie wszyscy fani Patriots rozumieją, że czas ograniczyć oczekiwania. Co prawda drużyna nie jest w kompletnej rozsypce, ale bez wątpienia trwa duża przebudowa.

Zaczęła się od sztabu trenerskiego. Josh McDaniels pracował w Patriots od 2001 r. (z trzyletnią przerwą w latach 2009-11), a od 2012 r. był nieprzerwanie koordynatorem ofensywy i w powszechnej opinii szykowany był na następcę Billa Belichicka. Jednak przed sezonem przyjął posadę w Las Vegas. Był to idealny moment by wziąć kogoś z zewnątrz i nieco odświeżyć przestarzały schemat ofensywny Patriots. Niestety Belichick, na dobre czy złe, nie ma zaufania do ludzi spoza organizacji. W efekcie kluczowe role obejmą jego byli asystenci wracający na stare śmieci po nieudanych przygodach w roli HC – Matt Patricia (on wrócił już przed rokiem) i Joe Judge. To dość podobna historia jak w przypadku McDanielsa przed dekadą i pozostaje mieć nadzieję, że dla klubu skończy się równie dobrze. Jednak póki co w drużynie nie ma formalnego koordynatora ofensywy ani defensywy i nie wiadomo kto będzie wywoływał zagrywki po obu stronach piłki.

W ofensywie Patriots wykonali serię ruchów, które mogą się wydawać dziwne, ale wskazują, że zespół szykuje się do przejścia w stronę oparcia ofensywy na bieganiu strefą i dodaniu szybkości, szybkości i jeszcze raz szybkości. (Tutaj możecie zobaczyć wideo na ten temat) Jednak żadna zmiana nie uzasadnia oddania Shaqa Masona za wybór w piątej rundzie. Albo była to jakaś dziwna przysługa dla Toma Brady’ego (Mason wylądował w Tampie) albo w szatni wydarzyło się coś, o czym nie wiemy.

Jeszcze dziwniej wygląda sytuacja w defensywie, gdzie Patriots najwyraźniej uznali, że poradzą sobie bez linebackerów. Z drużyną pożegnali się Kyle Van Noy, Jamie Collins i najważniejszy z tego grona Dont’a Hightower. Został tylko Ja’Whaun Bentley, który jest z tego grona najmłodszy, ale i zdecydowanie najsłabszy. Najprawdopodobniej Patriots planują dużo więcej gry na sześciu DB i używanie masywniejszych graczy z pozycji safety w roli quasi-linebackerów. Trudno powiedzieć jaki to da efekt.

W secondary Patriots nie zdecydowali się na franchise tag ani wysoką umowę dla J.C. Jacksona. W ostatnich latach Patriots dobrze idzie szkolenie DB wyłowionych w dalszych rundach draftu (Jacksona nikt nie chciał w naborze 2018), więc może w tym szaleństwie jest jakaś metoda, choć tego gracza będzie szalenie trudno zastąpić. Na stare śmieci wrócił (po rocznym rozbracie z futbolem) Malcolm Butler, co jest mocno zaskakujące, biorąc pod uwagę że jego ostatni mecz w barwach Pats to Super Bowl 2018, w którym Belichick niespodziewanie i bezceremonialnie posadził go na ławce. Najwyraźniej jednak panowie wyjaśnili sobie wszelkie niejasności.

Dla Patriots najważniejsze jest odmłodzenie składu (przed rokiem byli jedną z najstarszych drużyn NFL) i dalszy rozwój Maca Jonesa na rozegraniu. W tym roku wciąż powinni być drużyną lekko powyżej przeciętnej, ale jeśli Jones nie zrobi kroku w tył, a pomysły Belichicka zadziałają, to może w kolejnych latach znów włączą się do walki o najwyższe cele?

 

Miami Dolphins

Po solidnym sezonie 2020 ubiegły rok był dla Delfinów krokiem w tył, choć do ostatniej chwili walczyli o playoffy. Niestety Tua Tagovailoa, #5 draftu 2020, wciąż nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Do tej pory nie miał wokół siebie odpowiedniej infrastruktury, jednak w tym roku się to zmienia. Nadchodzące miesiące pokażą czy to wystarczy, by odwrócił losy swojej kariery.

Na Florydzie podjęto spory wysiłek, by otoczyć Tuę solidnym wsparciem. Zaczęła się od najbardziej spektakularnego transferu nie-rozgrywającego w ofensywie. Oddali do Kansas City wybory w pierwszej, drugiej i czwartej rundzie draftu 2022 (plus czwarta i szósta z draftu 2023) za Tyreeka Hilla, a następnie dali mu czteroletnią umowę na 120 mln dolarów z 72,2 mln dolarów w praktycznych gwarancjach. Mam spore wątpliwości, czy ta inwestycja zapewni oczekiwany zwrot, biorąc pod uwagę włożony kapitał, niemniej Hill to zawodnik, jakiego w Miami potrzeba. Wbrew obiegowej opinii nie jest to król dalekich piłek. Większość jardów zdobywa po złapaniu piłki na krótkich i średnich ścieżkach, czyli w grze w jakiej akurat Tagovailoa czuje się najlepiej. Hill będzie znakomitym uzupełnieniem dla Jaylena Waddle’a i TE Mike’a Gesickiego. Z kolei nowo pozyskany Cedrick Wilson powinien zadomowić się w slocie.

QB Miami powinien mieć też nieco więcej czasu na wykonanie podań. Jego linię ofensywną wzmocnili OG Connor Williams i OT Terron Armstead. Zwłaszcza ten drugi to jeden z najlepszych fachowców na swojej pozycji, w końcu przez lata chronił Drew Breesa. Co ciekawe z powodu kolejnych restrukturyzacji jego tegoroczny cap hit w Saints będzie niemal równie wysoki jak w Dolphins.

Większość wysiłków Delfinów poszło w stronę ataku. Dwa najważniejsze wzmocnienia defensywy to pass rusher Melvin Ingram i LB Channing Tindall. 33-latni Ingram nie jest już tym dominatorem jakim był kilka lat temu w Chargers, jednak wciąż może być użytecznym członkiem rotacji, a jego umowa warta jest „zaledwie” 4 mln dolarów, więc jeśli nie okaże się kompletnym niewypałem to Miami zrobili dobry interes. Jednak w AFC, zwłaszcza w dywizji z Joshem Allenem, potrzeba lepszego pass rushu niż ten, którym mogą się pochwalić. Z kolei Tindall to pierwszy wybór drużyny w tegorocznym drafcie, choć dopiero w rundzie 3. (pierwsza i druga trafiła do Kansas City) i w klubie bardzo liczą na jego pomoc w niedomagającej drugiej linii. W secondary kluczowe było zatrzymanie Xaviena Howarda, który dostał nową pięcioletnią umowę na 90 mln dolarów.

Dolphins się wzmocnili i mają playoffowe ambicje, ale obawiam się że Tua nabrał zbyt wielu złych nawyków w poprzednich latach, by teraz całkowicie się odbudować.

 

New York Jets

Jets nie awansowali do playoffów od 11 lat i zaliczyli w tym czasie tylko jeden sezon na plusie. Dywizji nie wygrali od 20 lat. Żadna z tych serii nie jest poważnie zagrożona w nadchodzącym sezonie.

Nowy trener i nowy rozgrywający zdołali wygrać przed rokiem dwa razy tyle meczów co w 2020. Jednak wzrost w liczbach bezwzględnych – z dwóch wygranych w roku na cztery – nie jest aż tak imponujący. Poprzedni sezon też nie był imponujący, a Zach Wilson był jednym z najgorszych debiutantów w i tak niezbyt udanej klasie rozgrywających 2021. W tym offseason trafił na czołówki social mediów, ale nie za sprawą postępów na murawie, a pozaboiskowych wyczynów na miarę American Pie (jeśli nie wiecie o co chodzi to wygooglujcie, na pewno znajdziecie sporo materiałów na ten temat).

Inne aspekty tego offseason mogły wlać w serca fanów Jets niczym nieuzasadnioną nadzieję. Przede wszystkim mieli bardzo solidny kapitał w drafcie. Wybrali aż czterech zawodników w pierwszych 36 wyborach, trzech w pierwszej rundzie i dwóch w top10 naboru. Z #4 trafił do nich CB Sauce Gardner, #10 WR Garrett Wilson, #26 DE Jermaine Johnson II, a #36 RB Breece Hall. W dwóch ostatnich draftach Jets wybierali w sumie siedem razy w dwóch pierwszych rundach. To sporo talentu, choć niestety są organizacją która ma w zwyczaju marnować absolutnie każdą ilość talentu wstrzykniętą do składu.

Wróćmy jednak do tego offseason. Poza wspomnianym Garrettem Wilsonem kluczowym wzmocnieniem jest OG Laken Tomlinson, który powinien dać nieco więcej czasu Zachowi Wilsonowi w kieszeni. Młody QB może się jeszcze odbić po pierwszym fatalnym roku, choć trudno o jakiekolwiek przejawy optymizmu przy analizie jego zeszłorocznych wyczynów. Teraz ma trochę lepszą linię ofensywną (choć bez szału) i utalentowany korpus młodych rozgrywających, więc absolutnie musi pokazać dlaczego Jets wybrali go przed rokiem z #2.

O ile ofensywa nie wygląda zbyt optymistycznie, o tyle defensywa prezentuje się lepiej. Zwłaszcza secondary. Sauce Gardner dołącza do grupy solidnych weteranów. Na wolnym rynku Jets pozyskali D.J. Reeda i Jordana Whiteheada, a do gry wraca Lamarcus Joyner, który z powodu urazu rozegrał przed rokiem tylko jeden mecz. Żaden z tych graczy nie da występów na miarę All Pro, ale w sumie mogą stworzyć bardzo solidną formację. Całkiem podobnie wygląda front tej defensywy, który odzyskuje Carla Lawsona, który przed rokiem doznał urazu jeszcze przed startem sezonu, więc nie ma na koncie jeszcze ani jednego meczu w zielonym trykocie. Nowym wartościowym graczem w rotacji może być Solomon Thomas (#3 draftu 2017, choć nigdy nie grał na miarę tego potencjału), a debiutant Johnson był nawet typowany do Top10 draftu, więc też można po nim oczekiwać solidnego wsparcia od pierwszych snapów.

Jets 2022 będą drużyną z całkiem solidną obroną, która pozostanie permanentnie niedoceniana, bo stawiana w kiepskiej sytuacji wyjściowej przez atak będzie oddawała sporo punktów. Z kolei skauci powinni już zacząć oceniać rozgrywających z klasy 2023, bo nie sądzę, by Zacha Wilsona dało się uratować.

 

Mój typ: Dywizja dla Bills. Patriots i Dolphins do ostatniego tygodnia będą walczyli o drugie miejsce i dziką kartę, ale ostatecznie to Patriots będą górą. Tabelę zamkną Jets.

 

Zostań mecenasem bloga:




Exit mobile version