NFL przed sezonem 2022 – NFC North

NFL NFC North

W Green Bay mają kolejny sezon Aarona Rodgersa, ale nie mają receiverów. W Minneapolis ściągnęli nowego trenera do ofensywy i nowych zawodników do defensywy. W Chicago nowy zarząd spisał już chyba Justina Fieldsa na straty. A w Detroit mają całkiem ciekawą drużynę, ale bez rozgrywającego.

Green Bay Packers

Pozostałe dywizje:

AFC East

AFC North

AFC South

AFC West

NFC East

NFC South

NFC West

Tak długo jak Packers mają w składzie Aarona Rodgersa w formie z ostatnich dwóch sezonów, tak długo nie muszą martwić się o awans do playoffów. Później? To już inna kwestia, bo jak to elokwentnie ujęła żona innego przyszłego członka Hall of Fame, quarterback „nie może, k…, jednocześnie rzucać i łapać tej cholernej piłki”. A w Packers edycji 2022, absolutnie k… nie ma kto łapać cholernych piłek.

Na wiosnę Davante Adams został oddany w wymianie do Las Vegas. Łatwo zwalić winę na potężne pieniądze, jakie w nowej umowie otrzymał Rodgers i powiedzieć, że Packers po prostu nie było stać na Adamsa. Tyle że gdyby Packers chcieli, to sposób by się znalazł, choćby krótkoterminowy. Z doniesień medialnych wynika, że sam Adams nie do końca chciał pozostać w Green Bay. Prawdopodobnie za kulisami zaszło coś, o czym nie wiemy, a Andrew Brandt, były pracownik front office Packers, sugerował że to kwestia zepsutych osobistych relacji między kierownictwem klubu i Adamsem. Drużynę opuścił też Marquez Valdes-Scantling, który nie był może gwiazdą, ale stanowił zagrożenie w dalekich piłkach.

W tej sytuacji topowym receiverem jest… Allen Lazard? Ten zawodnik dał sporo dobrego w zeszłym sezonie, ale czy będzie podobnym zagrożeniem bez Adamsa odciągającego uwagę defensorów rywala? Na pewno niewiele pociechy będzie z Randalla Cobba, którego największym atutem jest przyjaźń z Rodgersem. Cobb był niegdyś solidnym slot receiverem, ale te czasy już dawno minęły. Sporo jardów może dać TE Robert Tonyan, jeśli odnajdzie formę z 2020 r.

Klub postanowił pozyskać Sammy’ego Watkinsa, którego główną zaletą jest niska pensja. Watkins nigdy nie zrealizował wielkiego talentu, który sprawił, że Bills wybrali go z #4 draftu 2014. „Momenty” były, ale poza debiutanckimi rozgrywkami nigdy nie przekroczył 800 jardów w sezonie, nawet gdy miał okazję łapać piłki od Patricka Mahomesa. Jednak w przetrzebionym gronie receiverów prawdopodobnie będzie starterem.

Packers wydraftowali też kilku receiverów, ale jak na razie z mieszanymi efektami – w połowie sierpnia Rodgers publicznie mówił o młodych kolegach, że jest „zbyt wiele upuszczonych piłek, złych decyzji na ścieżkach, pobiegniętych złych ścieżek”.

Dużym plusem ofensywy jest powrót do zdrowie Davida Bakhtiariego. Jeden z najlepszych tackli w NFL zdołał wykurować się na ostatni mecz ubiegłego sezonu, ale w tym roku powinien być już w pełni sił. To oznacza, że linia ofensywna znów może być atutem drużyny.

Po drugiej stronie piłki Packers zdecydowali się na przedłużenie umowy Jaire Alexandra, czyniąc go najlepiej opłaconym cornerbackiem w historii NFL. Alexander ma potencjał, by być najlepszym cornerbackiem w NFL, ale zobaczymy co zademonstruje po zeszłorocznej kontuzji, która skróciła jego sezon do niespełna czterech meczów.

Jeśli Alexander wróci do formy, secondary Packers może być jedną z najlepszych w lidze. Zwłaszcza jeśli S Darnell Savage będzie grał jak w 2020, nie jak w 2021 r.

Solidnie wygląda również defensywny front. Z drużyną pożegnał się Za’Darius Smith, który po świetnych sezonach 2019 i 2020 pojawił się na boisku zaledwie w jednym meczu przed rokiem. Oficjalnie z powodu kontuzji, ale pogłoski mówiły, że było tam coś więcej.

Niemniej pass rush powinien być w dobrych rękach. Rashan Gary robi regularne postępy i jeśli to utrzyma, to powinien być jednym z najlepszych graczy na swojej pozycji w całej lidze. Jako wsparcie ma skutecznego weterana Prestona Smitha. Nie należy też zapominać o Kennym Clarku, który potrafi siać prawdziwe spustoszenie ze środka linii i należy do najlepszych defensywnych liniowych w NFL nienazywających się Aaron Donald.

Na koniec warto wspomnieć o dwóch wyborach Packers z tegorocznej pierwszej rundy. Brak receivera rozwścieczył Rodgersa, ale dwóch defensorów powinno wzmocnić front. LB Quay Walker to utalentowany atleta, który może stworzyć niezwykle skuteczny duet z De’Vondre Campbellem. Z kolei DL Devonta Wyatt powinien być wartościowym graczem rotacyjnym od pierwszej kolejki, choć jego historia problemów z prawem podczas studiów (głównie przemoc domowa, choć prokurator ostatecznie nie wniósł oskarżenia) odstraszyła niektóre kluby od sięgnięcia po niego na początku draftu.

Obrona Packers może być jedną z najlepszych w NFL, choć lekko niepokojący może być brak klasowych rezerwowych. Jednak ostatecznie drużyna zajedzie tak daleko, jak pozwoli atak, a korpus receiverów to jak na razie jeden wielki znak zapytania.

 

Minnesota Vikings

Od kilku lat to drużyna pogrążona w przeciętności. Łatwo zrzucić winę na Kirka Cousinsa. Rozgrywający znany jest z wykręcania dobrych statystyk i zawodzenia w najważniejszych momentach. Nie jest to do końca prawdą, ale na pewno Cousins nie jest zawodnikiem, który na własnych barkach udźwignie całą ofensywę. To raczej gracz, który obudowany dobrą infrastrukturą może doprowadzić zespół do Super Bowl (słabszym od niego się udawało). Zapewnia jednak stabilizację na tej pozycji, a fanom Vikings wystarczy spojrzeć na rywali z Detroit lub Chicago, by przypomnieć sobie jakie to ważne.

Warto zwrócić uwagę, że w ostatnich dwóch sezonach to nie atak zawodził. Ofensywa sprawowała się nieco powyżej przeciętnej, za to obrona ciągnęła się w ogonie ligi, tak pod względem oddawanych jardów, jak punktów. Co jest o tyle dziwne, że były trener zespołu, Mike Zimmer, był fachowcem właśnie od tej strony piłki.

Po ośmiu sezonach z Zimmerem u steru kierownictwo klubu postanowiło spróbować czegoś nowego. Nowym generalnym managerem został podebrany z Browns Kwesi Adofo-Mensah, a szkoleniowcem Kevin O’Connel, przez ostatnie dwa lata koordynator ofensywy Rams. Obaj panowie są stosunkowo młodzi jak na zajmowane pozycje (urodzeni w latach 80-tych) i jest to spora odmiana po ich poprzednikach, starszych o ponad 20 lat.

Zobaczymy jak zaadaptowanie systemu Seana McVaya na potrzeby Vikings wpłynie na postawę ataku. Kirk Cousins to gracz słabszy od Matta Stafforda, ale nie jest to kolosalna różnica. Za to Justin Jefferson to jeden z najlepszych receiverów młodego pokolenia i możemy się spodziewać bardzo produktywnego sezonu, na miarę zeszłorocznego Coopera Kuppa. Niewykluczone zresztą, że będzie pełnił całkiem podobną rolę, choć na pierwszy rzut oka to zawodnicy o odmiennym stylu.

Drugim receiverem w tym gronie jest Adam Thielen, wciąż solidny gracz, choć o klasę słabszy niż w szczycie formy w latach 20017-18. Istotną rolę pełni Dalvin Cook, który nie tylko jest podstawowym running backiem, ale i łapie sporo podań, choć z powodów zdrowotnych nigdy nie rozegrał pełnego sezonu.

Największą słabością ataku jest linia ofensywna, choć druga połowa zeszłego sezonu była nieco lepsza. Tu raczej sytuacja znacząco się nie poprawi, chyba że wybrany pod koniec drugiej rundy tegorocznego draftu Ed Ingram okaże się solidnym starterem.

Jak wspomniałem wyżej, to obrona była większym problemem w ostatnich latach, zwłaszcza secondary. Problemy w ofensywie ma rozwiązać nowy trener, a większość nowych graczy to defensorzy. Pięć z pierwszych sześciu wyborów w tegorocznym drafcie zostało zużytych na tę formację, z czego trzy właśnie na ostatnią linię. Póki co Harrison Smith to niekwestionowany lider tej formacji. W składzie jest jeszcze Patrick Peterson, ale w obecnej dyspozycji jedynie odcina kupony od dawnych osiągnięć. Stąd nadzieja, że młodzi będą w stanie jak najszybciej wejść do gry.

Nadzieją na poprawę obrony jest przede wszystkim pass rush. Do Danielle Huntera dołączył pozyskany z Packers Za’Darius Smith. Obaj zawodnicy mieli w poprzednim sezonie problemy ze zdrowiem, stąd kluczem będzie odpowiednia rotacja. Nie ma już w drużynie Eversona Griffena, ale jest D.J. Wonnum, który w swoim drugim sezonie w lidze zaliczył osiem sacków. Wśród linebackerów jest Eric Kendricks, opoka formacji, ale nie do końca wiadomo czy będzie miał klasowego partnera. Jordan Hicks ma sporo doświadczenia, ale w ostatnich latach w Arizonie grał poniżej oczekiwań.

Postawa Wikingów pod wodzą nowego szkoleniowca to wielka niewiadoma. Choć to ofensywa budzi największe emocje, to bez znaczącej poprawy obrony nie ma co liczyć na lepszy bilans na koniec sezonu.

 

Chicago Bears

Sezon 2012 drużyna zakończyła z bilansem 10-6, ale bez awansu do playoffów. Pracę stracił wówczas trener Lovie Smith, który przez dziewięć sezonów wypracował bilans 81-63, awansował do dwóch finałów konferencji i jednego Super Bowl. Od tego czasu minęło dziewięć sezonów. Miśki mają w tym czasie bilans 61-84 i nie wygrali ani jednego meczu w playoffach pod wodzą trzech kolejnych szkoleniowców.

Matt Eberflus będzie 17. trenerem w długiej historii klubu, ale aż czwartym w ostatnich 10 latach. Cztery ostatnie sezony spędził jako koordynator defensywy Indianapolis Colts. W Chicago współpracuje z nowym GM-em Ryanem Polesem, dotychczasowym dyrektorem ds. zawodników w Chiefs. Co ciekawe Poles był już w Chicago w 2008 r., gdy jako niewydraftowany linebacker próbował dostać się do NFL, ale po obozie przygotowawczym został zwolniony.

Nowy reżim rozpoczął w zasadzie totalną przebudowę. To ciekawa decyzja, biorąc pod uwagę, że w składzie jest QB Justin Fields, wybrany przed rokiem z #11 w drafcie i uważany przez wielu skautów za drugiego najzdolniejszego QB z tego rocznika. Odpowiednie otoczenie jest absolutnie kluczowe dla rozwoju młodego rozgrywającego. Bears nie zapewnili tego Fieldsowi przed rokiem, a tym może być jeszcze gorzej. Czy to znak, że nowy zarząd spisał tego gracza na straty? Jeśli Luke Gatsby, koordynator ofensywy, który do tej pory trenował rozgrywających w Green Bay, nie zdziała cudów, Fields prawdopodobnie będzie kolejnym zmarnowanym talentem.

Z drużyną pożegnał się WR Allen Robinson, więc jedynym godnym zaufania receiverem jest Darnell Mooney, który w swoim drugim sezonie przekroczył tysiąc jardów po złapanych podaniach. Klub podpisał kontrakty z kilkoma nowymi graczami na tę pozycję, z których najbardziej znanymi są Byron Pringle i Equanimeous St. Brown, ale to najwyżej materiał na solidnych rezerwowych.

W linii ofensywnej sytuacja jak była fatalna, tak fatalną pozostaje. W tej formacji pojawiło się kilka nowych twarzy, ale to jedynie zastępstwo za graczy, których już w barwach Miśków nie zobaczymy i trudno to uznać za zmianę na lepsze – w najlepszym wypadku to utrzymanie poprzedniego, niezbyt imponującego poziomu.

Także decyzje dotyczące defensywy jasno wskazują, że w Chicago szykują się raczej na kolejne sezony. Klub pożegnał się z dwoma najważniejszymi graczami front seven. Akiem Hicks po wygaśnięciu umowy przeniósł się do Tampy, a Khalil Mack został oddany do Chargers za wybory w drugiej i szóstej rundzie draftu. Jasne, wybory się przydadzą, zwłaszcza że tegoroczna pierwsza runda powędrowała do Nowego Jorku, jako część wymiany umożliwiającej wybranie Fieldsa, ale nie zrekompensuje to utraty gracza tej klasy.

Naprawdę solidna obrona była tym co trzymała przez ostatnie lata drużynę na powierzchni, więc nie da się jej kompletnie wybebeszyć w ciągu jednego offseason. Wciąż pozostało kilku klasowych graczy: EDGE Robert Quinn, S Eddie Jackson czy LB Roquan Smith. Jednak sytuacja z tym ostatnim też jest daleka od ideału. W oficjalnym piśmie Smith zażądał wymiany i oskarżył kierownictwo klubu, że jego nowa umowa nie jest negocjowana w dobrej wierze. Ostatecznie dołączył do zespołu i będzie grał, ale atmosfera między nim i zarządem pozostaje bardzo zła.

Krótkoterminowo trudno oczekiwać sukcesów. Jak będzie to wyglądało w długim terminie? Na ten moment Bears mogą się pochwalić zdecydowanie największą ilością wolnego miejsca w limicie płac na sezon 2023. Także ich wybory w przyszłorocznym drafcie powinny być dość wysoko. Tylko czy to wystarczy, by uratować Fieldsa, czy na rozegraniu trzeba będzie zaczynać od zera?

 

Detroit Lions

W drugim roku pracy Dana Campbella drużyna wzmocniła się na tyle, że gdyby mieli solidnego rozgrywającego, mogliby myśleć o playoffach, a może nawet o walce z Packers o dywizję. Niestety mają Jareda Goffa. Oddanie Matta Stafforda do Los Angeles za dwa wybory w pierwszej rundzie i Goffa było sensowne dla wszystkich zaangażowanych stron. Nie zmienia to faktu, że tylko magia Seana McVaya uratowała karierę Goffa po fatalnym debiutanckim sezonie. Z dala od dawnego mentora rozgrywający nie był może kompletną katastrofą, ale trudno go uznać za długoterminowego startera. Prawdopodobnie Lions planowali, że w sezonie 2022 dorzucą jakiegoś młodego quarterbacka, który będzie gotów na przejęcie sterów po roku, a’la Patrick Mahomes w Chiefs. Tyle że żaden z dostępnych w tym roku rozgrywających ich nie przekonał, stąd Goff pozostaje jedyną dostępną opcją.

Linia ofensywna może być atutem tej drużyny. Ta grupa zaczęła ubiegły sezon bardzo słabo, ale druga połowa roku była znacznie lepsza – wrócił kontuzjowany wcześniej Taylor Decker, a debiutant Penei Sewell zaczął wreszcie ogarniać o co chodzi w NFL. W tym roku pojawią się w zasadzie w niezmienionym składzie, więc jeśli wrócą do zeszłorocznej dyspozycji, to Goff powinien mieć sporo czasu na podania.

Także wśród łapiących podania się poprawiło. Amon-Ra St. Brown ma za sobą znakomity sezon debiutancki. Dołączy do niego D.J. Chark, solidny starter, którego z niezrozumiałych dla mnie względów nie chciano zatrzymać w Jacksonville. Na dłuższą metę wsparciem powinien być też Jameson Williams, #12 tegorocznego draftu. Wypadł poza pierwszą dziesiątkę z powodu kontuzji kolana pod koniec uniwersyteckiej kariery. Z tego też względu nie będzie gotowy na start sezonu – być może zdoła wyleczyć się w trakcie.

W defensywie wielkie nadzieje wiązane są z EDGE Aidanem Hutchisonem, wybranym z #2 w drafcie. Poza tym nie ma tam wielkich gwiazd, za to sporo młodego talentu. Dodatkowym wzmocnieniem będą pozyskani na wolnym rynku DB: Mike Hughes i Deshon Elliott. Żaden z nich nie jest wybitnym graczem, ale dają bezcenną na tej pozycji głębię składu. Jedynym ważniejszym graczem defensywy, którego nie zobaczymy w tym roku, jest Trey Flowers. Jednak ten gracz nigdy nie grał w Detroit na miarę potężnego kontraktu, więc jego zwolnienie powinno wyjść drużynie na zdrowie.

Tegoroczni Lions nie będą czołową drużyną ligi. Ale według metryk ESPN byli najmłodszą drużyną w 2021 r. i siódmą najmłodszą w ostatnich 15 sezonach. Jest tam sporo potencjału, potrzeba tylko rozgrywającego.

 

Mój typ: dywizja dla Packers. Drugie miejsce dla Vikngs, ale bez playoffów. Lions na trzecim miejscu, a Bears zamykają stawkę.

 

Zostań mecenasem bloga:




Zobacz też

2 komentarze

  1. Sytuacja Fieldsa w tym sezonie to bardziej wrzucenie go na głęboką wodę, niż spisanie na starty. Jeżeli udowodni na boisku że potrafi zagrać dobry sezon pomimo braku jakości w ofensywie, to będą budować przyszłość drużyny w oparciu o niego(mam nadzieję że tak się stanie).
    W defensywie front seven wygląda gorzej niż przed rokiem, ale za to secondary powinno prezentować się znacznie lepiej… oby się to zrównoważyło.
    Ps Poles był graczem linii ofensywnej.

  2. W GB mamy sytuację przełaconego Rodgersa, który nie ma komu podawać. Swoją drogą może wykreuje jakąś gwiazdę na pozycji skrzydłowego, ale ja nie widzę większej szansy na SB przez tę kosmiczną gażę. O ile rozumiem chęć zarabiania, ale czym się różni 50M od 35M za rok dla takiego zawodnika? Ok, podatki, ale poza tym nie widzę wartości dodanej.

    Wg Spotrac już ma z sezonem 2022 300M zarobionych i może dojść do 450M. Pieniądze kosmiczne i nie wiem może się mylę, ale te dodatkowe 150M (potencjalne) nie wnosi tyle, co pierwsze 50M. Kilka pokoleń z tego jeszcze będzie korzystać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *