W Kansas City celem może być tylko obrona mistrzostwa i budowa dynastii. W Los Angeles chcą wreszcie być zdrowi i uwolnić pełny potencjał Justina Herberta. W Las Vegas pozbyli się wieloletniego rozgrywającego, ale co z tego? A w Denver próbują odbudować Russella Wilsona.
W tym roku AFC West mierzy się z AFC East i NFC North, co nie stanowi najłatwiejszego zestawu i według Pro Football Focus każdy z zespołów w dywizji będzie miał trudniejszy kalendarz niż przed rokiem.
Kansas City Chiefs
Zobacz inne dywizje: |
Wiele osób (w tym ja) spodziewało się, że po odejściu Tyreeka Hilla przed sezonem 2022 Chiefs będą mieli większe problemy w ataku. Tymczasem Patrick Mahomes pokazał wszystkim, czemu jest najlepszym zawodnikiem tego pokolenia. Prowadził najlepszą ofensywę w sezonie zasadniczym. Sięgnął po drugi mistrzowski pierścień. A jakby tego było mało przełamał liczącą niemal ćwierć wieku klątwę MVP – został pierwszym od 1999 r. MVP sezonu zasadniczego, który zdobył mistrzostwo. W efekcie jednoznacznie pokazał, że jest w tej samej kategorii co przez dwie pierwsze dekady millenium Tom Brady i Peyton Manning – jakkolwiek źle wyglądałaby sytuacja, nie wolno zakładać się przeciwko niemu.
W KC kolejne sukcesy stwarzają coraz większą presję. Pięć z rzędu finałów AFC na własnym boisku, trzy udziały w Super Bowl i dwa wygrane mistrzostwa. To bilans duetu Mahomes – Andy Reid i tak jak niegdyś w przypadku Patriots wszystko poniżej mistrzostwa będzie porażką. Na ich szczęście póki sprawny na umyśle Reid prowadzi zdrowego na ciele Mahomesa, Chiefs trzeba wymieniać w gronie głównych faworytów do tytułu.
Kluczowym elementem mistrzowskiej układanki jest również Travis Kelce, który w październiku skończy 34 lata. Na razie nic nie wskazuje, by jego forma miała zniżkować, ale trzeba mieć na uwadze taką możliwość. Poza nim Mahomes może się oprzeć na dość szerokiej grupie przydatnych receiverów, jednak brak w tym gronie kogoś, kto faktycznie robi różnicę. JuJu Smith-Schuster przeniósł się do Nowej Anglii i w tej sytuacji pozostają nierówny, choć momentami spektakularny Marquez Valdes-Scantling, przydatny slot receiver Richie James, pozyskany na wiosnę, zeszłoroczny nabytek Kadarius Toney oraz wybory z drugiej rundy draftu: zeszłorocznego Skyy Moore i tegorocznego Rashee Rice. Niewykluczone, że któryś z nich okaże się graczem na miarę Hilla, zwłaszcza że trudno o lepszą sytuację dla receivera niż gra w KC.
Jednym ze sposobów na ograniczenie tego ataku jest wywarcie presji na Mahomesa, co nie będzie łatwe. Co prawda z zespołu odeszli obaj podstawowi tackle, ale pozyskani na ich miejsce Jawaan Taylor i Donovan Smith gwarantują przynajmniej utrzymanie poziomu, oczywiście pod warunkiem, że będą zdrowi, a z tym ostatnio u Smitha było różnie.
Choć myśląc o Chiefs myślimy głownie o ataku, to paradoksalnie ruchy w obronie są nawet ważniejsze, bo do defensywy nie można wpuścić Mahomesa, by w pojedynkę naprawił wszystkie niedociągnięcia. W zeszłym roku ta obrona stawała się coraz lepsza w miarę upływu czasu, a coraz większą odpowiedzialność przejmowali młodzi gracze. W tej sytuacji zupełnie zrozumiałe jest, że Chiefs pozbyli się EDGE Franka Clarka i jego mocno przesadzonej umowy. Już przed rokiem nie gorszym zawodnikiem był debiutant George Karlaftis, a w tym sezonie dołączy do niego kolejny wybór z pierwszej rundy, Felix Anudike-Uzomah. Bez wątpienia obaj skorzystają na grze u boku Chrisa Jonesa, najlepszego 3-technique DT na wschód od Aarona Donalda. Uzupełnieniem rotacji miał być pozyskany z Texans Charles Omenihu, ale tego gracza zobaczymy najwcześniej w siódmym meczu sezonu, bo został zawieszony za incydent z przemocą domową.
Znacznie bardziej problematyczną stratą jest S Juan Thornhill, który przeniósł się do Cleveland. Jego następcą będzie prawdopodobnie drugoroczniak Bryan Cook, ale niełatwo zastąpić takiego zawodnika jak Thornhill. Na szczęście Chiefs mają drugiego bardzo dobrego safety w osobie Justina Reida.
Do tego możemy dodać bardzo solidne korpusy linebackerów i cornerbacków i otrzymujemy kompletną drużynę, która walczy nie tylko o mistrzostwo, ale o miejsce na liście najlepszych dynastii wszechczasów.
Los Angeles Chargers
Najważniejsze zmiany offseasonowe w Chargers zaszły w sztabie trenerskim. Wreszcie podziękowano za pracę koordynatorowi ofensywy Joe Lombardiemu, który uparcie odmawiał przyjęcia do wiadomości, że ma do dyspozycji jednego z najbardziej utalentowanych fizycznie rozgrywających młodego pokolenia. Jego miejsce zajmie Kellen Moore, którego Mike McCarthy pozbył się z Dallas z powodów, które rozumie tylko Mike McCarthy. Z Moorem przyszedł również trener rozgrywających Doug Nussmeier, co daje nadzieję na upragnioną przez obu fanów Chargers zmianę w ofensywie podaniowej drużyny.
Zmienił się również koordynator defensywy, choć w tym wypadku to Renaldo Hill sam przeniósł się do Miami. Jego następcą został dotychczasowy trener secondary, Derrick Ansley.
Z reguły nie pisałbym o zmianie na stanowisku głównego fizjoterapeuty, ale tym razem daje to nadzieję, że Chargers przestaną wreszcie łapać bezsensowne kontuzje. Oczywiście pomógłby też, gdyby główny trener Brandon Staley nie forsował starterów w meczach o pietruszkę.
Jak możecie się domyślić, najważniejsze dla zespołu będą powroty kontuzjowanych graczy: EDGE Joey Bosa, CB J.C. Jackson i LT Rashawn Slater stracili większość sezonu, receiverzy Keenan Allen i Mike Williams oraz S Derwin James i C Corey Linsley to grali, to musieli pauzować, a QB Justin Herbert większość sezonu występował z pękniętym żebrem.
Jedynym istotnym wzmocnieniem jakie Chargers poczynili w offseason był LB Eric Kendricks, niegdyś czołowy gracz na swojej pozycji, ale daleki od najlepszej formy. Do tego nabór z draftu na czele z WR Quentinem Johnstonem, który będzie stanowił ubezpieczenie dla często kontuzjowanych i starzejących się Allena i Williamsa. Jednak jeśli uda się uniknąć urazów, a nowy sztab szkoleniowy pozwoli robić Herbertowi to, w czym jest najlepszy, może być magicznie.
Po drugiej stronie piłki możemy się spodziewać bardzo dobrego pass rushu. Przed rokiem elitarny duet Bosa – Khalil Mack nie zmaterializował się z uwagi na urazy, ale jeśli uda się ich uniknąć tym sezonie, ten duet może być koszmarem dla OL rywali. Z kolei w secondary James, Jackson i Asante Samuel mogą stać się rdzeniem jednej z najmocniejszych grup na tej pozycji.
Można powiedzieć, że Chargers jak zwykle w sierpniu – obiecująco, z wielkimi nadziejami, po czym zapewne nastąpi coś, co wykolei ich sezon. Szkoda.
Las Vegas Raiders
Pierwszy sezon trenera Josha McDanielsa w Vegas trudno uznać za udany. Zespół wygrał pięć meczów mniej niż rok wcześniej, by na koniec rozgrywek pożegnać się w fatalnym stylu z długoletnim rozgrywającym Derekiem Carrem. Można się zgodzić, że Carr był przepłacony i nie należał do najlepszych graczy na swojej pozycji, ale dawał zespołowi stabilizację i na pewno był zawodnikiem, który w odpowiednim otoczeniu mógłby odnieść duże sukcesy.
Rozstanie z Carrem miałoby sens, gdyby w klubie był sensowny plan „B”, ale takiego najwyraźniej zabrakło. Klub nie sięgnął po rozgrywającego na początku draftu, a Jimmy Garoppolo to zawodnik klasy porównywalnej do Carra, tylko znacznie częściej kontuzjowany. Niewiele brakowało, by stan zdrowia byłego rozgrywającego 49ers doprowadził do anulowania umowy, a wówczas jedynym rozgrywającym z jakimkolwiek doświadczeniem w NFL w składzie byłby Brian Hoyer, który na tym etapie swojej kariery jest bardziej trenerem niż zawodnikiem.
Niewątpliwym plusem dla Garoppolo jest szeroka grupa receiverów. Davante Adams jest jednym z najlepszych fachowców na tej pozycji, a do pomocy ma Huntera Renfrow i pozyskanego z Patriots Jakobiego Meyersa. TE Darren Waller został oddany w wymianie, ale na jego miejsce przyszli weteran Austin Hooper i wybrany w drugiej rundzie draftu Michael Mayer. Do atutów Raiders należy też zaliczyć linię ofensywną, która nie należy może do ścisłej elity, ale w zeszłym roku była najlepsza w blokowaniu dla running backów (wg Football Outsiders) i jedynie nieco słabsza w ochronie rozgrywającego.
W obronie EDGE Maxx Crosby należy do najlepszych fachowców na swojej pozycji, ale cała defensywa należała do najgorszych w lidze w 2022. Nie sprawdził się Chandler Jones, któremu już niewiele paliwa zostało w baku, ale wsparcie w pass rushu ma w tym roku dać Tyree Wilson, wybrany z #7 w tegorocznym drafcie. Zobaczymy jakie będą efekty. Większość offseason rehabilitował się po operacji stopy, dopiero w połowie sierpnia zaczął normalne treningi.
Jedną z przyczyn słabości obrony jako całości była kiepska postawa secondary. Raiders postanowili ściągnąć tam wsparcie, ale żaden z pozyskanych graczy nie gwarantuje podniesienia poziomu, chyba że według zarządu klubu ilość musi przejść w jakość.
Podsumowując, spore zmiany w offseason, ale nic nie wskazuje, by krył się za nimi jakiś spójny pomysł na drużynę. To raczej seria ruchów, by pokazać, że coś się dzieje. Spodziewam się, że druga przygoda McDanielsa w AFC West nie będzie bardziej udana od pierwszej.
Denver Broncos
Broncos mają jeden cel w tym sezonie: naprawić Russella Wilsona. Klub oddał za niego fortunę w wyborach w drafcie, dwóch starterów i 124 mln dolarów gwarantowane na moment podpisania umowy. Tymczasem Wilson był jednym ze słabszych startowych rozgrywających w NFL i w niczym nie przypominał siebie z Seattle.
Zadanie naprawy Wilsona dostał nowy szkoleniowiec, Sean Payton. Dał się wyrwać z przytulnej posadki w telewizji, by znów spróbować z rozgrywającym, którego większość skreśliła (jak swego czasu Drew Breesa). Raczej wątpliwe, by odniósł aż takie sukces. Brees był znacznie młodszy, gdy przychodził do Nowego Orleanu, a wątpliwości dotyczyły raczej kwestii medycznych. Mocno wątpliwy jest też dobór koordynatora ofensywy, który ma w tym pomóc. Joe Lombardi właśnie został wyrzucony z Chargers, bo ograniczał rozwój i możliwości Justina Herberta, więc nie pojmuję jak ma niby pomóc Wilsonowi, ale na pewno Payton wie o futbolu więcej ode mnie, co powinno kibiców Broncos pocieszyć. Natomiast zdecydowanie więcej ode mnie wie też Bill Belichick, a nie zapobiegło to ubiegłorocznej katastrofie z Patricią i Judgem jako OC Patriots, co pokazuje, że nawet najlepsi robią fatalne błędy.
Jeśli uda się przywrócić Wilsona do przeciętnej dyspozycji, to w Denver jest wystarczająco wiele talentu, by wyszła z tego ciekawa drużyna. Niestety za prawo do zatrudnienia Paytona Broncos musieli oddać wybór w pierwszej rundzie draftu w tym roku i drugiej w następnym, co w połączeniu z kosztami wymiany Wilsona sprawiło, że będą mieli mniejszy napływ młodych talentów, co prawdopodobnie doprowadzi do kłopotów z głębią składu.
Wilson będzie miał do dyspozycji ciekawy korpus receiverów, choć sporą stratą jest kolejny uraz Tima Patricka. Patrick stracił cały ubiegły sezon po zerwani więzadła ACL na obozie przygotowawczym, w tym roku zerwał ścięgno Achillesa, co każe się zastanawiać czy ten utalentowany zawodnik kiedykolwiek wróci do dawnej dyspozycji.
Wciąż jednak pozostaje duet Jerry Jeudy – Cortland Sutton. Ten pierwszy miał piorunującą końcówkę sezonu 2022 – w sześciu ostatnich meczach złapał 37 piłek na 523 jardy, w tym 154 jardy w ostatnim spotkaniu sezonu i można mieć nadzieję, że to zwiastun kolejnych postępów w tym roku. Tę pozycję wzmocni także Marvin Mims, najwyżej wybrany z tegorocznych debiutantów w Denver (#63).
Na plus w offseason należy też zaliczyć wzmocnienie linii ofensywnej, przez pozyskanie OT Mike’a McGlinchey’a i OG Bena Powersa. To wszystko razem oznacza, że Wilson nie będzie miał lepszych warunków, by odzyskać choć część dawnej produktywności.
Warto docenić zeszłoroczną defensywę Broncos, która trzymała kulejący atak w wielu meczach niemal do końca. W tym roku ta grupa może być nawet silniejsza. Do frontu dołączyli Zach Allen i Frank Clark. Allen ma za sobą cztery lata solidnego rozwoju jako pass rusher w Arizonie, więc Broncos liczą, że utrzyma trend. Clark co prawda mocno rozczarował w Kansas City, gdzie miał być gwiazdą, ale w Denver dostał pieniądze dla solidnego zawodnika rotacyjnego, co mniej więcej odpowiada produkcji.
Do tego nieźli linebackerzy i utalentowana secondary, na czele z Patrickiem Surtainem i Justinem Simmonsem. Problemem mogą okazać się urazy, bo rezerwowi to głównie gracze nie chciani gdzie indziej na pensji minimalnej. Część, zwłaszcza młodszych, może skorzystać z szansy i wykroić dla siebie niszę, ale na dłuższą metę to spore ryzyko.
Mój typ: Dywizja dla Chiefs dopóki Mahomes w grze. Drugie miejsce i dzika karta dla Chargers. Trzecia lokata bez playoffów dla Broncos, a stawkę zamkną Raiders.
Zostań mecenasem bloga: