NFL przed sezonem 2023 – AFC East

NFL AFC East

W Buffalo nie poczynili większych wzmocnień, ale póki mają Josha Allena to są w czołówce. W Miami wszystko zależy od stanu zdrowia Tuy. W Nowej Anglii wreszcie mają koordynatora ofensywy. A Nowy Jork wygrał wyścig o Aarona Rodgersa, tylko czy wyjdzie im to na zdrowie?

AFC East jako całość ma przed sobą dość trudny sezon. Grają przeciwko NFC East i AFC West, co jest zdecydowanie najtrudniejsza kombinacją w nadchodzących rozgrywkach.

Buffalo Bills

Zobacz inne dywizje:

AFC North

AFC South

AFC West

NFC East

NFC North

NFC South

NFC West

Czy Bills przegapili swoje „okienko mistrzowskie”? Jak długo będzie ich prowadził zdrowy Josh Allen, Bills będą liczyli się w walce o najwyższe cele. W tym roku również trzeba ich wymieniać wśród faworytów AFC. Jednak konferencja wokół nich się wzmacnia, a Buffalo… nie.

Nie zrozumcie mnie źle, Bills silni byli i silni pozostali. To wciąż bardzo dobra drużyna i jeśli zdrowie i odrobina szczęścia pozwolą, mogą nawet sięgnąć po tytuł. Ale podczas gdy rywale się zbroją, trzon zespołu w północnej części stanu Nowy Jork pozostał ten sam, tylko starszy o rok. Niewątpliwie wpływ na to mają wysokie kontrakty z poprzednich lat, a Allen zaczyna coraz mocniej obciążać limit płacowy klubu, choć zgodnie z przewidywaniami Bills restrukturyzują jego umowę na potęgę, by wypchnąć część obciążeń w przyszłość. W tej sytuacji na plus należy ocenić zwłaszcza pozyskanie OG Connora McGoverna, bo to problemy ze środkiem linii (i wynikające z tego problemy zdrowotne Allena) przedwcześnie zakończyły ich atak na tytuł przed rokiem. Poza tym drużynę wzmocnili głównie niedrodzy weterani, choć zapewniana przez nich głębia składu może okazać się bezcenna w końcówce sezonu.

Poza McGovernem Bills pozyskali również dwóch liniowych w drafcie i dwóch na wolnym rynku w nadziei, że któryś z nich będzie na tyle dobry by wzmocnić tę formację. Atak podaniowy wciąż będzie opierał się na Stefonie Diggsie i Gabrielu Davisie. Diggs spędził offseason narzekając na wszystko wokół i migając się od zajęć z drużyną, co jednak nikogo specjalnie nie powinno dziwić. Podobno wszystko jest już przegadane i skrzydłowy szykuje się na kolejny sezon. Trzeba jednak pamiętać, że w listopadzie skończy 30 lat, więc szczyt formy prawdopodobnie ma lub zaraz będzie miał za sobą.

Duże nadzieje wiązane są z wybranym w pierwszej rundzie tegorocznego draftu TE Daltonem Kincaidem. Jednak nawet jeśli w długim terminie spełni on pokładane w nim nadzieje, to tight endzi rzadko stanowią duże wzmocnienie w debiutanckim sezonie w związku z trudnością przejścia między NCAA i NFL na tej pozycji.

W defensywie kluczowym pytaniem jest stan zdrowia Von Millera. Doświadczony pass rusher doznał zerwania więzadła ACL w grudniu i zaczął obóz przygotowawczy (plus zapewne sezon zasadniczy) na liście kontuzjowanych. Jego nieobecność była bardzo odczuwalna w końcówce poprzedniego sezonu. Pytanie na kiedy zdoła wrócić i na ile zdoła odbudować poprzednie możliwości motoryczne po tak poważnym urazie w wieku 34 lat. Obrona straciła także LB Tremaine Edmundsa, który otrzymał ofertę nie do odrzucenia z Chicago.

Kluczowym pytaniem jest kto zapewni pass rush. Do drużyny dołączył Leonard Floyd, ale na tym etapie swojej kariery jest on jedynie graczem rotacyjnym. Jeśli ktoś nie wybija się niespodziewanie, to prawdopodobnie będziemy tam mieli do czynienia z bardzo zespołowym wysiłkiem. Dużo będzie też zależało od postawy Eda Olivera na środku linii, zwłąszcza po tym jak podpisał w czerwcu nową, wysoką (wg niektórych za wysoką) umowę.

Secondary powinna skorzystać na powrocie Micah Hyde’a, który niemal cały poprzedni sezon spędził na liście kontuzjowanych. Tutaj wątpliwości są podobne jak przy Millerze – na ile 33-letni gracz zdoła odzyskać sprawność po poważnej kontuzji. Jednak secondary jako całość powinno pozostać największym atutem tej defensywy.

Problemem mogą okazać się linebackerzy, zwłaszcza jeśli Matt Milano dozna jakiegoś urazu. Jednak we współczesnej NFL stosunkowo łatwo znaleźć kogoś, kto zagra na tej pozycji na zadowalającym poziomie, więc jeśli jakaś grupa ma pozostać niedoinwestowana, to właśnie ta.

Bills są o rok starsi, ale wciąż bardzo niebezpieczni. Zwłaszcza jeśli linia ofensywna się ogarnie, a trenerzy wbiją Allenowi do głowy, by bardziej uważał na swoje zdrowie.

 

Miami Dolphins

Czy Tua Tagovailoa rozegra pełny sezon? To kluczowe pytanie przed startem tego sezonu. Kiedy rozgrywający Dolphins był zdrowy, drużyna należała do ligowej czołówki, a on sam grał na miarę Pro Bowl, może nawet kandydata do MVP. Jednak w ostatnich trzech sezonach opuścił 15 meczów, a historia jego urazów jest bardzo niepokojąca. Zwłaszcza seria doznanych w zeszłym roku wstrząśnień mózgu – teraz znacznie łatwiej o kolejne, które mogą dawać objawy przez długi czas. Tym bardziej zaskakujące, że drużyna poczyniła tak znikome inwestycje w swoją linię ofensywną. LT Terron Armstead jest jednym z najlepszych w swoim fachu, ale linia jako całość nie spisywała się tak dobrze jak powinna.

Klub miał niestety ograniczone możliwości uzupełnienia składu w drafcie. Z dwóch wyborów w pierwszej rundzie jeden stracili ze względu na nielegalne negocjacje z Tomem Bradym i Seanem Paytonem, a drugi oddali w trakcie poprzedniego sezonu do Denver za EDGE Bradleya Chubba. Chubb na razie nawet nie zbliżył się do takiej wartości na boisku, więc trudno to uznać za udany interes.

Okres przygotowawczy zaczął się dla Dolphins fatalnie. Pozyskany z Rams CB Jalen Ramsey doznał poważnej kontuzji, przeszedł operację i do gry wróci prawdopodobnie w grudniu. Nowy koordynator Vic Fangio wciąż ma do dyspozycji solidną secondary, ale Ramsey, choć daleki od szczytów kariery, wciąż jest niezwykle cennym elementem defensywnej układanki.

Jeśli Tagovailoa rozegra pełny sezon, będzie mógł podawać do Tyreeka Hilla i Jaylena Waddle. Ten duet już przed rokiem był absolutnie zabójczy, choć nieco niepokoić może fakt, że w przypadku urazu nie ma ich kto zastąpić.

W obronie Fangio jako koordynator to zupełnie nowa jakość. Przez trzy lata pracował z Chubbem w Denver, więc może on wyciśnie z niego coś więcej niż 2,5 sacka w 8 meczach, chociaż przez trzy lata jego kadencji w Kolorado Chubb zaliczył 8,5 sacka w 25 meczach przez trzy sezony, więc również daleko od ideału. Pytanie czy Fangio zdoła ulepszyć defensywę na tyle, by nieco odciążyć atak.

Przed sezonem w Miami wielkie oczekiwania i nadzieje. Może dałbym się porwać tej fali, gdyby nie moje spore wątpliwości co do tego czy Tua zdoła pozostać na boisku.

 

New England Patriots

Drużyna Billa Belichicka wciąż szuka nowej tożsamości po zakończeniu mistrzowskiej dynastii z pierwszych dwóch dekad tego stulecia. Jest to o tyle trudne, że Belichick-GM momentami mocno utrudnia życie Belichickowi-trenerowi.

W tym roku powinno być odrobinę lepiej, choćby dlatego, że klub postanowił zakończyć eksperyment, w ramach którego ofensywę prowadziła wspólnie dwóch facetów o wątpliwej wiedzy w temacie. Jak można się było spodziewać, eksperyment wypadł fatalnie i w tym roku koordynatorem ofensywy został Bill O’Brien, który ostatnio w NFL pracował w Houston. Jego kadencja w stolicy przemysłu naftowego i kosmicznego skończyła się fatalnie, ale głownie dlatego, że próbował być jednocześnie trenerem i GM-em oraz uwikłał się w walkę o władzę z kapelanem. Tak, to była szalona jazda. Jednak fachowcem od ofensywy jest wysokiej klasy, a nawet gdyby nie był, to trudno spartaczyć robotę bardziej niż Joe Judge i Matt Patricia przed rokiem.

Odpowiedni koordynator ofensywny to sprawa absolutnie kluczowa, bo nadchodzący sezon musi dać odpowiedź na pytanie czy Mac Jones będzie długoterminowym następcą Toma Brady’ego. Po obiecującym sezonie debiutanckim Mac wypadł bardzo blado przed rokiem i choć sporo tych problemów można zrzucić na nieodpowiednią pracę sztabu szkoleniowego, to jednak Jones ewidentnie miał problemy, by ogarnąć się mentalnie, co nie jest dobrym sygnałem.

Jones nie może niestety liczyć na znacząco lepszą postawę kolegów w linii. O ile środek spisuje się bardzo solidnie, o tyle pozycje obu tackli były potężnym problemem przed rokiem. Niestety jedynym rozwiązaniem jakie wcielili w życie Pats było pozyskanie Rileya Reiffa, co wydaje się działaniem… suboptymalnym.

Z Patriots pożegnał się też ulubiony cel podań Maca. Jakobi Mayers przeniósł się do Raiders za stosunkowo nieduże pieniądze, tym bardziej więc dziwi, że nie zdecydowano się go zatrzymać w Nowej Anglii. Jego miejsce ma zająć JuJu Smith-Schuster. To niewątpliwie uzdolniony zawodnik, ale nigdy w pełni nie zrealizował tego potencjału. Czy przeszkodziło mu zdrowie, własny charakter, nieudolni koledzy czy jakaś kombinacja trzech czynników pozostaje do dyskusji, jednak moim zdaniem Patriots zamienili siekierkę na kijek, nawet biorąc pod uwagę, że JuJu będzie nieco tańszy. Na pozycji TE drużynę wzmocnił Mike Gesicki, co jest o tyle ciekawe, że Belichick do tej pory unikał nominalnych tight endów grających de facto jako recevierzy, a takim typem gracza jest Gesicki.

Spore zmiany także po defensywnej stronie piłki. Największą jest emerytura S Devina McCourty’ego. Przez 13 lat McCourty opuścił zaledwie pięć meczów i choć nie ma CV na miarę Hall of Fame, to jednak był liderem i opoką całej defensywy. Takiego gracza niezmiernie trudno zastąpić.

Niemniej obrona dalej powinna być atutem Patriots. W secondary udało się zatrzymać za relatywnie skromne pieniądze CB Jona Jonesa, a w drafcie pozyskać utalentowanego CB Christiana Gonzaleza. Także front z pass rushem wyglądają bardzo solidnie, bo w drużynie pozostali wszyscy najważniejsi gracze: Matt Judon, Detrich Wise, Josh Uche i Christian Barmore.

Już dawno oczekiwania w Nowej Anglii nie były tak niskie, ale jeśli O’Brien poukłada ofensywę, być może uda się powalczyć o playoffy.

 

New York Jets

Na dobre czy złe Jets wygrali wyścig po Aarona Rodgersa, tak jak kilkanaście lat wcześniej zapewnili sobie usługi Bretta Favre’a, gdy to Rodgers przejmował stary w Green Bay. Eksperyment z Favrem potrwał rok i udał się umiarkowanie: co prawda Jets wygrali o pięć meczów więcej niż rok wcześniej, ale nie wystarczyło to, by awansować do playoffów, a przyszły członek Hall of Fame zaliczył drugi najsłabszy statystycznie sezon w swojej długiej karierze.

Jets zrobili dużo, by pozyskać Rodgersa. Oddali za niego drugą rundę w drafcie 2022 i prawdopodobnie pierwszą w drafcie 2023.1 Zrobili koordynatorem ofensywy Nathaniela Hacketta, który przed rokiem spektakularnie zawalił robotę w Denver, ale Rodgers go lubi. Ściągnęli Randala Cobba, który sport powinien uprawiać już tylko rekreacyjnie, ale jest kumplem Rodgersa. I Allena Lazarda, który jest użytecznym skrzydłowym, ale niekoniecznie wartym 11 mln za rok. Za to, jak się pewnie domyśliliście, Rodgers go lubi.

Te wszystkie koszty będą niczym, jeśli w Nowym Jorku pojawi się Rodgers z lat 2020-21, kiedy zasłużenie dwa razy z rzędu sięgał po MVP. Gorzej, jeśli dostaną wersję z 2022 albo 2019 – nafochanego gwiazdora, który jest fenomenalnie utalentowany, ale nie potrafi funkcjonować w ramach systemu.

Póki co trwa miesiąc miodowy. Jets i Rodgers piją sobie z dzióbków, Aaron nawet zrezygnował z części należnych mu pieniędzy, by ułatwić życie front office Jets (I zagrać na nosie „ex” z Green Bay). Pytanie co się wydarzy, gdy przyjdą gorsze chwile, a jakaś decyzja sztabu trenerskiego nie spodoba się Rodgersowi.

Różnica między Rodgersem – MVP i Rodgersem nafochanym to różnica między walką o najwyższe cele i kompletną klapą. Dlatego bardzo trudno ocenić na co realnie stać w tym roku Jets. Poza Lazardem Rodgers będzie miał na skrzydłach zeszłorocznego ofensywnego debiutanta sezonu Garretta Wilsona i dwóch weteranów o sporym niezrealizowanym potencjale: Mecole Hardmana i Corey Davisa. W sumie to grupa o klasę lepsza niż przed rokiem w Green Bay, choć ja osobiście nie kupuję wyjaśnień, że zeszłoroczna słabość ataku Packers wynikała z braku klasowych receiverów.

Drużyna może się pochwalić całkiem sensowną linią ofensywną, choć mocno niejasny jest status Mekhi Bectona, który stracił cały sezon 2022 i niemal cały 2021. Podobno teraz jest zdrowy, ale kwestią dyskusyjną pozostaje jego forma. Jeśli okaże się niedysponowany, to sytuacja wśród tackli wygląda mniej optymistycznie, choć i tak całościowy obraz tej formacji jest całkiem pozytywny.

Jeśli atak będzie grał na miarę oczekiwań, to nowojorczycy mogą zbudować coś naprawdę spektakularnego, bo obrona wygląda lepiej niż solidnie. Secondary prowadzi Sauce Gardner, zeszłoroczny defensywny debiutant sezonu, który przekroczył wszelkie oczekiwania jakie można mieć wobec debiutanta na jego pozycji. Jego koledzy też sroce spod ogona nie wypadli, a zadanie mają tym łatwiejsze, że całkiem skutecznie spisuje się pass rush, wzmocniony jeszcze Willem McDonaldem wybranym w pierwszej rundzie tegorocznego draftu. Na środku linii straszy Quinnen Williams, który przed rokiem wreszcie pokazał swój pełny potencjał.

Jeśli Rodgers przypomni sobie jak gra MVP, Jets mogą powalczyć nawet o mistrzostwo. Jeśli zagra jak przed rokiem, skończą na ostatnim miejscu w dywizji.

 

Mój typ: Dywizja dla Bills. Drugie miejsce i dzika karta dla Jets. Trzecie, ale bez playoffów Dolphins, a stawkę zamkną Patriots, choć i po nich spodziewam się bilansu w okolicy .500

 

Zostań mecenasem bloga:




  1. Ten drugi wybór jest warunkowy, ale jeśli Rodgers będzie podstawowym rozgrywającym Jets przez większość sezonu to będą musieli oddać pierwszą rundę

Zobacz też

Jeden komentarz

  1. W NE problemem wydaje się linia, bo całą resztę da się jakoś ogarnąć. Taka plaga egipska kontuzji ofensywnych liniowych się zdarzyła. Zobaczymy, co będzie dalej, ale jak wrócą powinno w środku być naprawdę dobrze. Zagadką kwestia OT po lewej i prawej stronie, bo nie wygląda, to dobrze.
    Zaskoczyła mnie para WR-ów z 6 rundy. Ciekawe, co dalej i jak będą grać. U Billa gra najlepszy niezależnie od statusu, więc może będzie ciekawie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *