Nie milkną echa rozstania Toma Brady’ego z New England Patriots. To najpopularniejszy temat w komentarzach na blogu, a także na facebookowej grupie dla Patronów NFLBlog.pl. Podstawowe pytanie brzmi: co dalej. Czy nadchodzą chude lata dla fanów Patriots? A może Bill Belichick ma plan jak mogą wrócić jeszcze silniejsi?
Nie ulega wątpliwości, że to koniec epoki. Nie tylko w historii New England Patriots, ale całej NFL. Drużyna z podbostońskiego Foxborough zdominowała rozgrywki NFL w sposób bezprecedensowy, nie tylko w historii tej ligi, ale całego amerykańskiego zawodowego sportu.
U podstaw niezwykłych dwóch dekad legł tandem Bill Belichick – Tom Brady. Trener ze swoim rozgrywającym spędzili razem 20 lat, z czego 18 Brady był pierwszym rozgrywającym1. W tym czasie wszystkie 18 sezonów skończyli z dodatnim bilansem, 17 razy awansowali do playoffów (wyjątkiem był sezon 2002), tyle samo razy wygrali dywizję, 13 razy awansowali do finału AFC, 9 razy awansowali do Super Bowl i 6 razy zdobyli mistrzowskie pierścienie. Brady 14 razy został wybrany do Pro Bowl, 3 razy do All-Pro, zdobył dwie nagrody dla ofensywnego gracza roku i trzy tytuły MVP.
Dla nas, kibiców wychowanych futbolowo w erze Brady’ego, było to coś oczywistego. Ale w NFL jedyną dynastią, którą można porównywać z Patriots z ostatnich dwóch dekad, są San Francisco 49ers z lat 80-tych i 90-tych XX wieku. A jednak to porównanie i tak wypada na korzyść Patriots (patrz tabela). 49ers zrobili jednak coś, czego Patriots do tej pory nie próbowali – zastąpili swojego najwybitniejszego rozgrywającego w historii innym. Efekty nie były aż tak imponujące. Z pięciu mistrzowskich pierścieni cztery zdobył Joe Montana, tylko jeden Steve Young. Warto jednak pamiętać, że na przełomie lat 80-tych i 90-tych Young był rezerwowym dla często kontuzjowanego Montany i ważnym ogniwem klubu. Co było możliwe tylko dlatego, że nie obowiązywało salary cap i free agency.
Kto na rozegraniu?
Najważniejszym pytaniem na dłuższą metę jest osoba nowego quarterbacka. W epoce Super Bowl mieliśmy właściwie tylko dwie sytuacje, gdy rozgrywającego kalibru Hall of Fame zastąpił drugi gracz podobnej klasy. Pierwsza to wspomniana sytuacja w San Francisco, gdzie Steve Young zastąpił Joe Montanę. Druga w Green Bay, gdzie Aaron Rodgers zajął miejsce Bretta Favre’a.
Nawet w sytuacji zdawałoby się idealnej, jak kilka lat temu w Indianapolis, klub zdołał zepsuć sytuację. Andrew Luck miał gigantyczny talent i na pewno mógł zrobić karierę na miarę Peytona Manninga. Jednak niefrasobliwość klubu sprawiła, że przedwcześnie zakończył karierę, a jego największym sukcesem był sromotnie przegrany finał AFC.
Odejścia takich zawodników jak Terry Bradshaw, Steve Young, Troy Aikman, Jim Kelly, Dan Marino czy John Elway wywołały wieloletnie perturbacje w klubach. W San Francisco i Denver, nie mówiąc już o Buffalo i Miami, wciąż nie doczekano się następców tych zawodników – z wyjątkiem trzyletniego epilogu kariery Peytona Manninga w Denver.
W Nowej Anglii na pewno mają plan, bo nie pozwoliliby Brady’emu odejść, gdyby Belichick planu nie miał. Pytanie czy jest to plan dający szanse powodzenia.
Najlepszą opcją na znalezienie nowego rozgrywającego jest oczywiście pierwsza runda draftu. Patriots mają w tym roku #23 i jest to ich najwyższy własny wybór (nie licząc wymian) od 2003 r. Razem z wyborami kompensacyjnymi mają ich 12, choć tylko cztery w trzech pierwszych rundach. Szanse na to, że któryś z topowych rozgrywających dotrwa do #23 są znikome, by nie powiedzieć żadne. Choć klubów szukających rozgrywającego jest w NFL mniej niż zwykle, to jednak Bengals, Dolphins i Chargers na pewno będą w grze, a jeśli nadarzy się okazja, to po quarterbacka mogą też sięgnąć Jaguars czy Colts.
Bill Belichick może dokonać jakiejś spektakularnej wymiany w górę. Niewykluczone, że taki był cel franchise tagu dla Joe Thuneya. Guard Patriots błyskawicznie podpisał swój tag, co wskazywałoby, że jest jakaś umowa między stronami. Czy tą umową jest wymiana za jakiś wysoki wybór w dniu draftu? Pozostaje jednak pytanie, czy Belichick widzi jakiś cel takiej wymiany. Joe Burrow niemal na pewno pójdzie do Cincinnati. Drugiego rozgrywającego weźmie Miami, trzeciego prawdopodobnie Chargers. Belichick musiałby się dogadać z Redskins, Lions lub Giants na wybory z zakresu #2-#4, a tanie to nie będzie.
Oczywiście można liczyć, że jakiś rozgrywający spadnie z takiego czy innego powodu. Tak jak w ostatnich latach Lamar Jackson czy Patrick Mahomes, a wcześniej Dak Prescott, Russell Wilson czy Aaron Rodgers. Lub Tom Brady. Jednak nie sądzę, by planem Belichicka było „poczekam czy inni dadzą ciała”.
Druga opcja to rynek wolnych agentów. Dwóch najciekawszych, wciąż bez pracy, to Jameis Winston i Cam Newton. Ten pierwszy nie pasuje raczej do Belichicka, który ceni przede wszystkim unikanie błędów i pracę w ramach systemu. Jameis to jeździec bez głowy, który podał w zeszłym roku na najwięcej jardów (5109) w NFL i był drugi w liczbie przyłożeń podaniowych (33). Jednak przy okazji 30 piłek posłał w ręce rywala, a niemal drugie tyle przeciwnicy upuścili.
Ciekawszą opcją byłby Cam Newton, jednak nie wiem czy Belichick byłby skłonny do przebudowy całego systemu ofensywnego pod unikatowy zestaw umiejętności MVP NFL z 2015 r. Znacznie poważniejszym znakiem zapytania jest stan zdrowia Newtona, a w obecnej sytuacji epidemicznej nie ma możliwości, by klubowi lekarze ciszący się zaufaniem trenera Patriots mogli dokładnie zbadać ex-rozgrywającego Panthers.
Moim zdaniem planem Belichicka jest Jarrett Stidham, 23-letni #133 zeszłorocznego draftu. Stidham spadł dość nisko w drafcie po słabym sezonie 2018 w Auburn, jednak rok wcześniej grał całkiem dobrze. Miał udany zeszłoroczny preseason, a z obozu Patriots dobiegają nas kontrolowane przecieki o tym, jak to wszyscy uwielbiają Stidhama i jaki to talent. Wskazywałby na to też kontrakt z Brianem Hoyerem. 34-letni QB jest świetnie znany w Nowej Anglii. Nikt nie oczekuje, że będzie podstawowym rozgrywającym. Jednak jego etyka pracy i doświadczenie powinny być bardzo cenne dla młodego Stidhama.
Czy to dobry pomysł? Nie mam pojęcia. Nie wiedziałem Stidhama w poważnej akcji na tyle, by wydawać na jego temat sensowne opinie. Jednak jeśli Belichick w niego wierzy, to kibice powinni dać mu kredyt zaufania.
Czy weterani uciekają z Foxborough?
Patriots należą do drużyn, które bez większego żalu rozstają się z weteranami, nawet bardzo zasłużonymi. Tak jest z Bradym, tak było z Vincem Wilforkiem, Wesem Welkerem i wieloma innymi znanymi nazwiskami. W tym roku w Nowej Anglii nie przedłużono umów z takimi graczami jak C Ted Karras i DT Danny Shelton. Jednak największe straty poniósł korpus linebackerów. Kyle Van Noy, Jamie Collins i Elandon Roberts przenieśli się do innych drużyn. Zwolniony został kicker Stephen Gostkowski, klubowy lider wszechczasów w zdobywanych punktach. Sporą niespodziankę stanowiło oddanie w wymianie Durona Harmona, trzeciego safety w drużynie, który w ostatnich trzech latach rozgrywał ponad 60% defensywnych snapów
Jednak to nie świadczy jeszcze o kompletnej rewolucji w sładzie drużyny. W 2019 r. Patriots mieli najstarszą drużynę w NFL, a różnica była jeszcze wyraźniejsza, gdy wziąć pod uwagę tylko 15 najlepiej opłacanych zawodników. Belichick po prostu musi odmłodzić te ekipę. Patriots mają 12 wyborów w drafcie i sporo młodych zawodników, którzy z różnych względów dotąd odgrywali marginalne role. To będzie ich czas.
Jednocześnie, co dla nich zupełnie nietypowe, Patriots mają prawie 24 mln martwych dolarów. Za większość odpowiada Tom Brady, którego kontrakt był tak skonstruowany, by wypchnąć potencjalne obciążenie w przyszłość. Teraz nadeszła ta przyszłość, która nie pozwala na zatrzymanie wszystkich weteranów. Co więcej Belichick dość nietypowo buduje w klubie silną klasę średnią. W Nowej Anglii zawsze jest stosunkowo dużo weteranów zarabiających 2-6 mln dolarów za sezon. Większość drużyn ma kilka gwiazd i masę zawodników na płacy minimalnej. W tej chwili, wg spotrac.com, Patriots mają niecałe 2 mln dolarów wolne pod salary cap. To nie wystarczy nawet na umowy dla debiutantów.
Oczywiście Joe Thuney nie będzie się liczył na ponad 15 mln dolarów przeciwko limitowi płac. Patriots podpiszą z nim wieloletnią umowę albo go wymienią. Restrukturyzacje umów czekają zapewne Stephona Gilmore’a i Dont’a Hightowera, niewykluczone że również Mohameda Sanu.
Z drugiej strony klub wykorzystał opcję na kolejny rok 32-letniego Jasona McCourty’ego, a zupełnie nową umowę podpisał jego bliźniak Devin. 34-letni special teamer Matt Slater podpisał dwuletni kontrakt. To nie są ruchy drużyny, która się wybebesza i tankuje w poszukiwaniu nowego startu.
Jak będą wyglądali nowi Patriots?
Podobnie jak przed rokiem – oprą się na defensywie. Znakomita secondary pozostaje niemal nietknięta. Pass rush w Nowej Anglii od lat generuje presję raczej schematycznie niż przez umiejętności indywidualne zawodników. Największym znakiem zapytania jest grupa linebackerów, ale to pozycja na której łatwo o relatywnie tanie uzupełnienia.
Znacznie ważniejsze jest pytanie o ofensywę. Jeśli David Andrews wróci na środek linii ofensywnej po chorobie, a Joe Thuney jednak podpisze wieloletnią umowę, to fundamentem będzie bardzo dobra linia ofensywna. Tylko czy Belichick i Josh McDaniels będą potrafili odświeżyć swoje schematy ofensywne? W zeszłym roku brak kreatywności playbooka i playcallingu prześladował Patriots nie mniej niż urazy w korpusie wide receiverów.
Oczywiście wszystkie głębsze zmiany w playbooku będą wymagały porządnego przećwiczenia w offseason, a w tej chwili nie mamy pojęcia czy i kiedy ruszą obozy przygotowawcze. Według różnych szacunków szczyt epidemii w Stanach powinien przypaść w okolicach czerwca, ale to wcale nie znaczy, że w lipcu zawodnicy będą mogli bezpiecznie stawić się w klubowych ośrodkach. To będzie premiowało drużyny, które nie mają zbyt wiele zmian do przećwiczenia.
Jeśli to Stidham będzie nowym QB, każdy treningowy snap z weteranami będzie dla niego bezcenny. Zwłaszcza że nowe CBA jeszcze bardziej ograniczyło treningi podczas campów.
Na pewno to koniec dynastii Patriots w dotychczasowym kształcie. Czy Belichick będzie potrafił odnowić drużynę, tak jak zrobił to circa 2010? Na pewno nadchodzący sezon, z różnych względów, będzie jednym z największych wyzwań w jego trenerskiej karierze. Nie można wykluczyć, że Patriots skończą sezon gdzieś w okolicach 8-8. Realnie patrząc spodziewam się 10-6 i walki o wygraną w dywizji z Bills. Jednak sezon 2021 będzie pierwszym od bardzo dawna, gdy drużyna Billa Belichicka nie będzie należała do kandydatów do Super Bowl.
Grafika z twitterowego konta Tampa Bay Buccaneers
Zostań mecenasem bloga:
8 komentarzy
To jest koniec drugiej dynastii, bo tak należy rozumieć przebudowę z 2010 i teraz w 2020. Pytanie czy Stidham jest takim talentem. Ponoć jest lepszy niż JG i JB, których Pats wybrali. Zobaczymy. Jeśli jest tak dobry jak o nim mówią, to będzie trzecia dynastia. Może nie w tym roku, ale w przyszłym roku jak dojdzie ok. 100M wolnej gotówki. Myślę, że Thuney zostanie i będzie jednym z filarów OL.
Ja bym to jednak nazwał jedną dynastią. Patrioci cały czas byli w grze o najwyższe cele, nie przytrafił im sie ani jeden nawet średni sezon (poniżej wspominam, że ten jeden rok bez play-off to był jakiś błąd matrixa w tabelach). Do tego dwóch najwazniejszych ludzi w klubie wciąż piastowało swoje stanowiska.
Ja do dynastii Patriots dodałbym jeszcze jedną rzecz. Sezon, w którym nie weszli do play-off, był jakiś magiczny. Ekipa z Bostonu miała bilans 11-5. Ile razy zdarza się, ż z takim bilansem zostaje się na lodzie?
We wspomnianym sezonie na rozegraniu był Sam Cassel. Po zawieszeniu Brady’ego gdy na pozycji QB grał Garoppolo i Brisset, też Patriotom się wiodło. 3-1 albo 4-0, nie pamiętam dokładnie.
Myslę, że Patriots będą mieli lepszy bilans w nadchodzącym sezonie niż Buccaneers.
Ciekawe, czy Brady już widział nowe stroje Korsarzy. W kwietniu zostaną pokazane gawiedzi.
O co dokładnie chodzi w odmłodzeniu ekipy w okolicach 2010? NFL zacząłem się interesować w 2012 i nie kojarzę co Bill przerabiał wcześniej.
Przed 2010 r. Belichick stopniowo zaczął pozbywać się kluczowych postaci starej ekipy – McGinnest, Seymour, Bruschi i innych defensorów. Wkrótce potem odstrzelony został Moss. Doszły za to osoby, które stały się filarami nowej dynastii – Edelman, Gronkowski, McCourty, Hightower. Patriots stai się drużyną opartą bardziej o ofensywę niż o obronę, choć to stopniowo trwało od 2007 r. Nie wiem czy akurat rok 2010 jest dobrym momentem, ale generalnie przełom dekad był stopniową ale głeboką przebudową drużyny
@Kapitan Brudne Gacie, Matt Cassel był wtedy na rozegraniu. Sam Cassel to dużo lepszy gracz, też rozgrywający, ale Houston Rockets w NBA 😉
Tak mi się zdawało, że coś pokręciłem. Ale za leniwy byłem żeby guglować. Dzięki za poprawkę!
Moim zdaniem ten sezon będzie na minus, ogólnie jakoś trudno mi uwierzyć w szybką odbudowę zespołu. Trochę to potrwa i pytanie jak długo BB będzie się z tym męczył. To co może nieco pomóc to słabi rywale w dywizji (poza Bills) przynajmniej na ten czas. Ciekawe jak Tom poradzi sobie w Tampie, to może być dla nich ogromna szansa. Pamiętamy jak dobrze poradził sobie Brett Favre po przejściu do Vikings, właściwie byli o krok od SB. Możliwości ofensywne Bucs są większe niż Pats, pytanie jak będzie z chemią, kto wie co się tam wydarzy.