Dziś w nocy meczem Cwobooys @ Giants startuje NFL. Ten mecz jednak opiszę po weekendzie w podsumowaniu kolejki, a na razie obiecane informacje o stanie moich dwóch ulubionych klubów przed sezonem. Na początek New England Patriots.
W zeszłym roku Pats byli o krok od tytułu. Przegrali Super Bowl o maślane ręce Wesa Welkera i nieprawdopodobny chwyt Mario Manninghama, a ich pogromcami po raz drugi w ciągu czterech lat okazali się New York Giants.
Od początku dekady Patriots są dyżurnym faworytem właściwie w każdym sezonie. Jednak od sezonu 2004 nie udało im się zdobyć tytułu, choć dwa razy dotarli do Super Bowl, a raz nawet otarli się o perfekcyjny sezon (w sezonie 2007 wygrali 18 meczów, przegrali dopiero w Super Bowl).
W zeszłym roku do tytułu zabrakło głównie godnej zaufania defensywy, więc to na jej wzmocnieniu skupił się trener Bill Belichick i jego ekipa.
W pierwszej rundzie draftu Patriots wybierali dwa razy. Do drużyny trafili DE Chandler Jones oraz LB Dont’a Hightower. Obaj powinni być ogromnym wzmocnieniem i wspólnie z Vincem Wilforkiem, Robem Ninkovichem, Brandonem Spikesem i Jarrodem Mayo stworzyć naprawdę solidne dwie pierwsze linie obrony. Presja na dwóch debiutantach jest tym większa, że muszą zastąpić Andre Cartera i Marka Andersena, którzy w zeszłym roku zapewnili Pats około połowy sacków.
Nieco gorzej ma się sytuacji w ostatniej linii obrony, kluczowej przeciwko grze górą. W Bostonie liczą, że formę z debiutanckiego sezonu przypomni sobie Devin McCourty, w przeciwnym wypadku Pats mogą mieć problemy. W drafcie formację tę wzmocniło trzech graczy, ale Tavon Wilson potrzebuje nieco czasu i ogrania, Nate Ebner to wielka niewiadoma, a Alfonzo Dennard to gracz o ogromnym potencjale, ale i problemach z zachowaniem spokoju na boisku. Po żadnym z tej trójki nie spodziewam się przełomowego sezonu.
W ataku jest oczywiście Tom Brady i już samo to stawia Pats w gronie faworytów. Legendarny QB ma już 35 lat, ale póki co (tfu, tfu) nie zwalnia i wciąż jest jednym z trzech najlepszych rozgrywających w lidze. Nieco gorzej przedstawia się sytuacje przed nim. Do drużyny nie wrócił po kontuzji guard Brian Waters (jeden z dwóch graczy, którzy ustawiają się po bokach centra), świeżo po urazie jest Sebastian Vollmer, który gra najbardziej po prawej O-line, a LT (czyli odpowiednik Vollmera z lewej strony), młody Nate Solder, nie spełnia pokładanych w nim nadziei. W tej sytuacji kibice modlą się, by nic nie stało się pozostałym dwóm filarom OL czyli centrowi Danowi Conolly’emu i guardowi Loganowi Mankinsowi. Niemniej jednak O-line pozostaje największym problemem drużyny.
Z tyłu formacji ofensywnej zniknął BenJarvus Green-Ellis, z powodu swojego przydługiego nazwiska zwany „Kancelarią Prawną” („Lawfirm”), którego przed sezonem skusiły większe pieniądze w Cincinnati. Jego miejsce zajmie najprawdopodobniej drugoroczniak Stevan Ridley, który w preseason pokazał, że może się sprawdzić jako podstawowy RB. Oczywiście w Pats gra biegowa to tylko uzupełnienie dla Toma Brady’ego i jego reciverów, ale dobry RB zmusi obronę by poświęcili mu więcej uwagi, co ułatwi grę podaniową. Co ciekawe przed sezonem Pats podpisali kontrakt z Jeffem Dempsem, który na Olimpiadzie w Londynie zdobył srebro jako członek sztafety 4×100 metrów. Demps nieźle spisywał się w preseason, jednak drużyna umieściła go na liście kontuzjowanych z jakimś wydumanym urazem, co znaczy że nie zobaczymy go w tym roku na boisku.
Jeśli chodzi o reciverów to w Bostonie został fenomenalny duet młodych Tight Endów: Rob Gronkowski i Aaron Hernandez. Obaj są potężni, dynamiczni i świetnie łapią podania, pozwalając Brady’emu gnębić obronę przeciwnika krótkimi podaniami posyłanymi na środek boiska. Choć obu do zakończenia debiutanckich kontraktów pozostało jeszcze parę lat, Patriots już podpisali z nimi długoterminowe umowy, zapewniając sobie ich usługi do 2017 r.
Nowe kontrakty dla tego duetu oznaczają najprawdopodobniej, że nadchodzący sezon jest ostatnim rokiem Wesa Welkera w barwach Pats. Ten specjalista od znajdowania wolnego miejsca w samym środku obrony rywala miał znakomity poprzedni sezon, w którym złapał podania na ponad 1,5 tys. jardów (poza tym jednym nieszczęsnym podaniem w Super Bowl, które w normalnych okolicznościach złapałby 99 razy na 100). Jednak jego dość zaawansowany jak na tę pozycję wiek sprawił, że Patriots nie przedłużyli z nim kontraktu, a jedynie nałożyli na niego roczny franchise tag.
Do grona WR dołączył Brandon Lloyd, który powinien dać Brady’emu to, czego mu brakowało w zeszłym sezonie – szybkiego recivera zasuwającego przy linii bocznej, jakby gonił go sam Ray Lewis. Nowym celem dla Brady’ego będzie też doświadczony TE, który ostatnich kilka sezonów spędził w Minesocie – Visanthe Shiancoe.
Jednocześnie w piątek dość niespodziewanie zwolniony został inny doświadczony WR – Deion Branch, który w zeszłym roku zagrał 18 meczów w pierwszym składzie Patriots i ma na koncie między innymi nagrodę dla MVP Super Bowl XXXIX. Branch słyną zresztą z tego, że najlepszy football gra właśnie w play-offach. Może jednak Pats uznali, że po 11 latach kariery nie zostało w nim już za dużo do wyciśnięcia?
W tym sezonie Patriots nie powinni mieć problemów z wygraniem dywizji, bo rywale są wyjątkowo słabi. Także w całej AFC to Pats są głównymi faworytami i drużyną, przez którą trzeba przejść, by wejść do Super Bowl. Jeśli będą potrafili załatać dziury w O-line i ostatniej linii obrony, Tom Brady może wreszcie zdobyć swój upragniony czwarty tytuł. Z ostatniej mistrzowskiej drużyny Pats zostali już tylko on, Vince Wilfork i trener Belichick.
Jeszcze w tym tygodniu artykuł o Green Bay Packers oraz co oglądać w pierwszej kolejce NFL.