W niedzielnym meczu przeciwko Washington Redskins zwycięstwo Green Bay Packers ani na moment nie było zagrożone. Ofensywa miała prawie idealny dzień. Rodgers podał na 480 jardów i 4 TD. Trzech reciverów złapało podania na ponad 100 jardów, a James Starks stał się pierwszym graczem Green Bay od 2009 r., który przebiegł ponad 100 jardów w meczu sezonu zasadniczego.
Na tym idealnym wizerunku pojawiły się tylko trzy rysy. Pierwszą jest stracone fumble Jamesa Jonesa w końcówce pierwszej połowy, ale nie miało ono większego znaczenia w całościowym odbiorze ofensywy. Drugą, znacznie większą, jest wstrząśnienie mózgu Eddiego Lacy’ego. Lacy został trafiony koroną kasku w skroń przez Brandona Meriweathera. Nie mam pojęcia jakim cudem to zagranie uszło zawodnikowi Redskins na sucho, bo faul był oczywisty. Niestety Lacy nie wrócił już na boisko, a o tym czy zagra za tydzień w wyjazdowym meczu przeciwko Bengals zdecydują neurolodzy. Meriweathera szybko dopadła karma. Kilka minut później usiłował wykonać takie samo nieczyste zagranie przeciwko Starksowi i sam nabawił się wstrząśnienia mózgu.
Najgorzej w ofensywie przedstawiała się linia ofensywna. O ile jeszcze torowanie drogi Starksowi szło im względnie dobrze, o tyle w pierwszej kwarcie kompletnie gubili się przy blitzach. Potem trochę poprawili podział obowiązków w blokowaniu pass rushu, ale blitz środkowego linebackera każdorazowo sprawiał, że Rodgers musiał drżeć o swoje życie. Większość jego niecelnych podań miała miejsce w pierwszej kwarcie, kiedy pod presją defensywy Redskins pozbywał się piłki wcześniej, niż to było zasadne.
Defensywa spisała się bardzo przyzwoicie. Nie widać tego na wyniku i statystykach, ale większość jardów Redskins zdobyli pod koniec trzeciej i w czwartej kwarcie, gdy mecz był rozstrzygnięty, a Packers nieco odpuścili. Wcześniej defensywa spisywała się poprawnie, choć nie można popadać w przesadny optymizm.
Po pierwsze mieli spore problemy z powstrzymaniem Alfreda Morrisa, który przebiegł ponad 100 jardów przy kompromitującej dla defensywy średniej 8,23 jarda na próbę. Po drugie Robert Griffin III gra właściwie na jednej nodze.
Nikt mi nie wmówi, że RG3 jest zdrowy. Nie stanowi żadnego zagrożenia w akcjach biegowych, a podczas podań nie przenosi ciężaru ciała na przednią, kontuzjowaną nogę, co skutkuje mniejszą precyzją i siłą rzutów. Na miejscu Mike’a Shanahana poważnie zastanowiłbym się nad zasadnością trzymania Griffina w grze, zwłaszcza że Kirk Cousins pokazał, że jest kompetentnym zmiennikiem. W styczniowym meczu przeciwko Seahawks Shanahan trzymał wyraźnie kulejącego Griffina na boisku tak długo, aż jego młody QB pozrywał sobie więzadła w kolanie. Czy naprawdę ma dojść do powtórki? Trzecia rekonstrukcja w ciągu kilku lat (jedną miał na uczelni) może zniszczyć karierę tego niezwykle obiecującego gracza.
Za tydzień Packers jadą do Cincinnati na mecz z Bengals. Jeśli linia ofensywna zdoła powstrzymać Geno Atkinsa i Jamesa Harrisona, a secondary zdoła ograniczyć A.J. Greena do 100 jardów lub mniej, Packers powinni spokojnie odnieść drugie zwycięstwo w sezonie.
Jutro na blogu podsumowanie całej drugiej kolejki, łącznie z łomotem jaki Kaepernickowi i spółce spuścili Seahawks.
Jeden komentarz
Świetne artykuły oraz podsumowania ogólnie super blog. Również kibicuje Packers, mam nadzieję że w tym roku zajdą dalej niż w zeszłym. Myślę że przy odrobinie szczęścia i braku kontuzji są szansę na finał. To co zagrali w meczu z Redskins napawa optymizmem i z niecierpliwością czekam na kolejną potyczkę z Bengals.