NFL Blog typuje – vol. 11

NFL LogoZbliżamy się do końca sezonu i mecze zaczynają nabierać coraz większego ciężaru gatunkowego. W tym tygodniu zobaczymy kilka spotkań ważnych dla układu sił przed playoffami, choć żadne z nich nie będzie meczem w ramach dywizji.

Pamiętajcie, że to tylko zabawa i nie mogę brać odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje związane z hazardem, które podejmiecie na podstawie tych tekstów.

Na modłę amerykańską gospodarz jako drugi, typowany przeze mnie zwycięzca jest wytłuszczony. Wszystkie godziny podanie w czasie środkowoeuropejskim (polskim). Niedziela 2:30 oznacza noc z niedzieli na poniedziałek, choć wiem, że taki zapis jest nieprawidłowy. Analogicznie dla poniedziałku.

W ubiegłym tygodniu: 9-3

W całym sezonie: 87-48-1

Bye week: Jets, Ravens, Jaguars, Cowboys

 

Mecz kolejki:

Detroit Lions (7-2) @ Arizona Cardinals (8-1) (niedziela, 22:25)

Kto by pomyślał, że tak będzie wyglądać spotkanie na szczycie NFC? Obie drużyny notują nadspodziewanie dobry sezon. Cardinals legitymują się najlepszym bilansem w całej NFL. Sytuacja Arizony jest nieco lepsza, bo mają dwa mecze przewagi nad drugimi w dywizji Seahawks, którzy mają sporo własnych problemów. Tymczasem Lions czują na karku oddech rozpędzonej ofensywy Green Bay, której brakuje tylko jednego meczu, żeby zrównać się z nimi zwycięstwami, a ostatni mecz sezonu zagrają własnie na Lambeau Field.

Wróćmy jednak do niedzielnego starcia. Obie drużyny zawdzięczają swoje sukcesy defensywie. Lions są najlepsza obroną ligi według każdej miary. Oddają najmniej jardów, najmniej punktów i są najlepsi w DVOA. Cardinals oddają sporo jardów (aż 70 jardów/mecz więcej niż Lions), ale są w TOP 5 jeśli chodzi o tracone punkty.

Największym atutem Cardinals jest ich obrona przeciwko biegowi, ale to akurat nie jest dla nich dobra wieść. Detroit wreszcie dysponują zdrowym Calvinem Johnsonem, który w duecie z Goldenem Tatem stanowi naprawdę zabójczą parę reciverów. Ich pojedynki z Patrickiem Petersonem i Antonio Cromartie powinny być ozdobą tego spotkania.

Z drugiej strony Cardinals już do końca sezonu będą musieli obejść się bez kontuzjowanego rozgrywającego, Carsona Palmera. Co prawda Drew Stanton nie raz już udowadniał w tym roku, że radzi sobie z zarządzaniem grą Arizony, ale co jeśli Lions wyjdą na szybkie prowadzenie i trzeba będzie gonić? Mimo wszystko wierzę w Cardinals i trenera Bruca Ariansa, który nie raz już udowadniał, że potrafi odpowiednio ustawić swój zespół.

 

Pozostałe mecze:

Atlanta Falcons (3-6) @ Carolina Panthers (3-6-1) (niedziela, 19:00)

Paradoksalnie obie drużyny wciąż mają jeszcze szansę na playoffy, a to dzięki fatalnej postawie całej NFC South. Przegrany stanie w bardzo trudnej sytuacji, dlatego w praktyce jest to mecz ostatniej szansy dla obu ekip, które przed sezonem zakładały znacznie wyższe cele.

Najważniejszym czynnikiem wpływającym na wynik będzie zdrowie Cama Newtona. Przy słabej grze biegowej Panthers mogą mieć problemy ze skleceniem czegokolwiek w ofensywie, jeśli ich rozgrywający będzie odczuwał tak silny ból jak w zeszłym tygodniu.

 

Minnesota Vikings (4-5) @ Chicago Bears (3-6) (niedziela, 19:00)

Te dwie drużyny grają już tylko o pietruszkę. Wikingowie stracili sezon, kiedy Adrian Peterson musiał stanąć przed sądem oskarżony o przemoc wobec dziecka. Z kolei trener Bears, Marc Trestman, nie potrafił wykrzesać niczego z rewelacyjnego personalnie ataku Chicago. Nie zdziwię się, jeśli po sezonie będzie musiał pożegnać się z pracą.

Stawiam na Vikings, bo ich obrona jest w stanie kogokolwiek zatrzymać, a ostatnio w przypadku Jaya Cutlera nie jest to takie trudne. Poza tym Bears jeszcze nie wygrali w tym sezonie na własnym boisku.

 

Houston Texans (4-5) @ Cleveland Browns (6-3) (niedziela, 19:00)

Teoretycznie faworytami tego meczu są Browns, ale oni, jak cała AFC North, są w tym roku kompletnie nieprzewidywalni. Niespodziewani liderzy swojej dywizji potrzebują zwycięstwa, ale nie mniej niż Texans, dla których to ostatni dzwonek na uratowanie sezonu.

Mam przeczucie, że J.J. Watt znów zdominuje mecz, a Ryan Mallett okaże się na tyle kompetentny na rozegraniu, by tego nie popsuć. Na marginesie w tym spotkaniu staną przeciwko sobie dwaj ostatni zmiennicy Toma Brady’ego. Brian Hoyer z Browns był rezerwowym rozgrywającym Patriots w latach 2009-2011, a Mallett w latach 2011-2013.

 

Seattle Seahawks (6-3) @ Kansas City Chiefs (6-3) (niedziela, 19:00)

To będzie spotkanie dwóch nadzwyczaj podobnych drużyn. Obie mają bardzo solidne defensywy i spore problemy w ataku. Ich ofensywa opiera się niemal w całości na gwieździe na pozycji running backa. Przy czym obie drużyny wciąż walczą o wejście do tegorocznych playoffów.

Przewagą Seahawks niewątpliwie będzie Russel Wilson, który jest lepszym rozgrywającym niż jego odpowiednik Alex Smith. Tylko co z tego, skoro Wilson nie bardzo ma do kogo podawać? W zeszłym tygodniu Seahawks przebiegli 350 jardów przeciwko Giants, a obrona KC sytuuje się gdzieś w środku stawki pod względem defensywy biegowej. Jednak atutem Chiefs będą ich fani, którzy odebrali kibicom Seattle rekord najgłośniejszego otwartego stadionu. Zapowiada się pasjonująca defensywna batalia.

 

Cincinnati Begals (5-3-1) @ New Orleans Saints (4-5) (niedziela, 19:00)

Ten sezon nie układa się po myśli Saints, tydzień temu pozwolili zdobyć swoją twierdzę Superdome, ale i tak są pierwsi w NFC South i w całkiem komfortowej sytuacji w wyścigu po miejsce w playoffach. Bengals są jedną z najbardziej nierównych ekip w lidze, zwłaszcza w prime timie.

Ofensywa Saints z Jimmim Grahamem, Drew Breesem i Markiem Ingramem moim zdaniem okaże się za mocna dla Bengals, którzy w tym sezonie oddają 391,9 jarda/mecz. Tylko Falcons i Giants są słabsi.

 

San Francisco 49ers (5-4) @ New York Giants (3-6) (niedziela, 19:00)

Mimo wszystkich problemów, zwłaszcza z defensywą, Niners pozostają w walce o playoffy. Tymczasem Giants już swoją szansę zaprzepaścili. Jednak jedno Giants trzeba przyznać: potrafią grać rolę spoilera. I stawiam na to, że w tym tygodniu zepsują niedzielę fanom 49ers.

Nie mam do tego żadnych racjonalnych przesłanek. Wręcz przeciwnie, Giants grają słabo (może za wyjątkiem Eli Manninga i Odella Beckhama), oddają najwięcej jardów w lidze, a w zeszłym tygodniu przebiegli się po nich fizyczny running back i młody biegający quarterback (brzmi znajomo?). Dodatkowo 49ers wreszcie odzyskają Aldona Smitha, który wraca z zawieszenia za swoje międzysezonowe wybryki.

Ciekawe czy moje przeczucie się sprawdzi 😉

 

Denver Broncos (7-2) @ St. Louis Rams (3-6) (niedziela, 19:00)

Jeśli już przy spojlerach jesteśmy, to żadna drużyna nie sprawdza się w roli słabeusza, który napędza stracha faworytom tak dobrze, jak Rams. To drużyna która wygrała z Seahawks i 49ers, a także zmusiła do poważnego wysiłku Eagles, Cowboys i Cardinals.

Broncos mogą mieć z Rams spory problem, jeśli znów zafunkcjonuje pass rush. Broncos mają lekkie problemy w linii ofensywnej, które sprawiły, że przesuwają często Louisa Vasqueza, nominalnego guarda, na prawego tackla, a na centrze wystawiają nominalnego zmiennika, Willa Montgomery’ego. Presja z prawej strony i środkiem na Peytona Manninga może dać niezłe efekty, a jak pokazał mecz Broncos z Patriots, tylko presją na Peytona można coś zdziałać przeciwko Denver.

Jednak nawet najlepszy mecz Rams nie wystarczy, żeby zatrzymać Broncos, dla których sezon zasadniczy jest tylko drobnym utrapieniem przed playoffami.

 

Tampa Bay Buccaneers (1-8) @ Washington Redskins (3-6) (niedziela, 19:00)

W starciu dwóch outsiderów stawiam na tego, który jest mniej beznadziejny i pokazał, że potrafi wygrywać mecze. W Waszyngtonie wciąż czujnie patrzą czy Robert Griffin III zdoła udźwigną ciężar drużyny na swoich barkach i czy potrafi pozostać zdrowy.

 

Oakland Raiders (0-9) @ San Diego Chargers (5-4) (niedziela, 22:05)

Po świetnym początku sezonu Philip Rivers i jego Chargers dostali zadyszki. Mecz z Raiders to idealna chwila, żeby złapać oddech, bo Oakland wydaje się zmierzać po drugi w historii ligi „unperfect season”, czyli rok bez zwycięstwa. Właściwie jeśli przegrają z San Diego, to zaliczą rok bez zwycięstwa, bo ostatni ich wygrany mecz to spotkanie z Texans 17 listopada 2013.

 

Philadelphia Eagles (7-2) @ Green Bay Packers (6-3) (niedziela, 22:25)

To jeden z tych meczów, których wielbiciele futbolowej taktyki wyczekują z niecierpliwością. Czy Clay Matthews znów zagra jako środkowy linebacker? Czy Eagles spróbują wykorzystać słabości Packers w obronie biegowej? Czy Green Bay zdoła przeciwstawić się najlepszym special teams w lidze? Jak Eagles spróbują powstrzymać Aarona Rodgersa, Jordiego Nelsona i Randalla Cobba? I kiedy Mark Sanchez wreszcie zacznie grać jak Mark Sanchez? Koordynator defensywy Packers Dom Capers lubi zmieniać schematy pass rushu i blitzować, a to właśnie sprawiało Sanchezowi duże kłopoty w Nowym Jorku.

W zatłoczonej NFC ten mecz może mieć niemałe playoffowe implikacje. Packers gonią prowadzących w NFC North Lions, a Eagles uciekają przed Cowboys. A w walce o dzikie karty może być naprawdę blisko, a w takiej sytuacje mecze w ramach konferencji nabierają jeszcze większego znaczenia.

 

New England Patriots (7-2) @ Indianapolis Colts (6-3) (niedziela, 2:30)

Jeszcze miesiąc temu wyglądało na zmierzch Patriots, a Colts stawali się nową siłą AFC. Jednak dziś to Patriots są na fali, mają za sobą tydzień odpoczynku, efektowne zwycięstwo nad Broncos, a słaba postawa Colts w meczu ze Steelers wywołała pytania o ich defensywę.

Muszę powiedzieć, że trudno mi wytypować zwycięzcę tego meczu. Andrew Luck szykuje się, żeby przejąc pałeczkę elitarnego QB od Toma Brady’ego i Peytona Manninga, którzy zbliżają się do kresu swoich karier. Gdyby mecz był w Nowej Anglii, postawiłbym na Patriots bez wahania, ale przy meczu w Indianapolis?

To będzie starcie dwóch ofensyw. Colts zdobywają najwięcej punktów w NFL, Patriots są w tym względzie na trzecim miejscu w lidze.

 

Pittsburgh Steelers (6-4) @ Tennessee Titans (2-7) (poniedziałek, 2:30)

Tydzień temu wydawało się, że Steelers, a zwłaszcza Ben Roethlisberger, są nie do zatrzymania. A potem przydarzyła się wpadka z Jets. Czy w Pittsburghu wyczerpali już limit wpadek z outsiderami? Trudno powiedzieć, ale Titans nie wydają się specjalnym zagrożeniem dla Steelers, a mecz zapowiada się na jeden ze słabszych z tegorocznych Monday Night Football.

Zobacz też

Brak komentarzy

  1. Tego się nie spodziewałem…

    Dodam tylko, że do Giants wraca Rashad Jennings, ich pierwszy RB. Nie żeby to natychmiast stawiało GMen w roli faworytów, ale jego obecność na boisku znacząco poszerza im playbook, z tego względu, iż jest on jedynym z korpusu biegaczy w drużynie, który jest też zagrożeniem w grze podaniowej.

    Gdy go nie było (ostatni mecz zagrał przeciwko Falcons), ofensywa nowojorczyków schematem bardziej przypominała wertykalny atak Kevina Gilbride’a niż West Coast Offense Bena McAdoo (opartą na „dink and dunk” grę krótkimi podaniami, która ma otworzyć grę dołem jak i od czasu do czasu dać okazję do „big play”).

  2. Coś nie zgadza się Twój bilans. Powinno być raczej 97-48-1
    Ja mam 104-42 (remisu nie wliczam nigdzie) i w typerze NFL.com mam 90. miejsce na iles tam tysięcy, czy dziesiątek tysięcy osób, z czego jestem dumny muszę powiedzieć 🙂 nie trzeba długo przewijać by mnie znaleźć: http://weeklypickem.fantasy.nfl.com/leaderboard
    Pierwszy sezon typuje, ale po poprzednich latach gdy nie zapisywalem ale typowalem w myslach, wiedzialem, ze moge byc w tym dobry.
    Week 11 zapowiada się strasznie tricky, bang-bang, tik-tak i tak dalej. Odczuwam troche presję i obawiam się, że mogę mieć pierwszy tydzień z ujemnym bilansem. Najgorzej na razie miałem 8-8. A tak to zwykle 10+ trafionych. Raz 14-1. Dobra dosyć chwalenia się.

    Jest wiele meczów w których ciężko wskazać faworyta. Najgorsze spotkania do wytypowania to:
    Vikings – Bears
    Falcons – Panthers
    Postawiłem na gospodarzy, bowiem z mojego dosyć sporego doświadczenia w sporcie, wiem, że druzyny ktore dostaja ostre lanie, w nastepnym tygodniu sie odkuwają i wygrywają. Wiem tez, ze nalezy stawiac na bardziej zdesperowane zespoły. A takimi sa na pewno Bears i Panthers. No i grają u siebie, choć tak wiem, że Chicago ssie w Chicago.
    Kolejne dwa bang-bang mecze: Patriots – Colts i Eagles – Packers. Postawiłem na moje ulubione drużyny, ale nie mam żadnej pewności Whatsoever. Obawiam się, że Luck, którego ludzie juz wstawiaja do hall of fame może zrewanzowac sie za te kompromitujace wystepy ktore notowal z Pats w swojej karierze. A Eagles mają system i genialnego Chipa Kelly’ego i tego sie obawiam, nie Sancheza. Mimo wszystko nie mam odwagi by postawic przeciwko Brady’emu i Rodgersowi.
    No i mecz tygodnia: Lions – Cards. Mam Arizone, tylko dlatego ze graja u siebie. Szanse sa wg mnie 50:50. Nie wiem. Ale powinien byc dobry, defensywny mecz.
    Jesli bym mogl, wzialbym w ciemno 7-7. Taki to tydzień. Reszta typów: http://www.sportowefakty.pl/kibice/10157/blog/6709/week-11-picks
    TT: https://twitter.com/Damiansport1. Zapraszam do konwersacji o NFL i CFL.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *