Przenosimy się NFC. Na początek wschód, czyli dywizja, w której dwie drużyny powalczą o playoffy, a dwie szybko z tej rywalizacji odpadną.
Dallas Cowboys
Zaczynamy od największej niespodzianki poprzedniego sezonu, drużyny, która była o „prawie chwyt” Deza Bryanta od finału NFC. Przed sezonem 2014 wydawało się, że Cowboys wystawią jedną z najsłabszych defensyw w historii ligi. Ostatecznie zagrała ona zdecydowanie powyżej oczekiwań, czyli w okolicach ligowej średniej. To, w połaczeniu z bardzo skutecznym i przemyślanym atakiem przyniosło Kowbojom sukces.
W tym roku defensywa ma szansę nawet się poprawić, zwłaszcza że pięć z pierwszych sześciu wyborów w tegorocznym drafcie zużyli właśnie na graczy obrony. Katastrofalna pozostaje secondary, zwłaszcza że jej najlepszy gracz, Orlando Scandrick, straci cały sezon 2015 z powodu kontuzji. Jednak front seven może być naprawdę niezłe. Do drużyny dołączył wybrany w drugiej rundzie draftu pass rusher Randy Gregory, postępy powinien zrobić drugoroczniak DeMarcus Lawrence, który już w playoffach pokazał się z bardzo dobrej strony, po kontuzji wraca LB Sean Lee, no i doszedł „Kraken”.
DE Greg Hardy może nie być najpopularniejszym graczem w lidze, bo trudno pochwalać jego zachowanie poza boiskiem. Jednak w sezonie 2013 siał prawdziwe spustoszenie w liniach ofensywnych rywali. W tym roku zobaczymy go najwcześniej 11 października przeciwko Patriots, podobnie zresztą jak LB Rolando McClaina, bo obaj zostali zawieszeni na cztery spotkania, co może utrudnić początek sezonu obronie Cowboys. Zwłaszcza że grają kolejno przeciwko Eli Manningowi, ofensywie Chipa Kelly’ego, Mattowi Ryanowi i Drew Breesowi.
W 2014 r. ofensywa osiągnęła sukces dzięki znakomitej grze linii ofensywnej, która torowała drogę dużo biegającemu DeMarco Murrayowi oraz utrzymywała na nogach i względnie w jednym kawałku kontuzjogennego Tony’ego Romo. Co prawda Romo i tak zaliczył pęknięcie kości kręgosłupa, ale przynajmniej był w stanie grać cały czas na naprawdę wysokim poziomie.
Linia ofensywna pozostała nietknięta, a do tego wzmocnił ją kontrowersyjny debiutant La’el Collins. Talent na miarę pierwszej rundy, ale przed draftem okazało się, że będzie przesłuchiwany w sprawie zastrzelenia kobiety w ciąży, z którą w przeszłości był związany. Collins nie był podejrzanym, nie został o nic oskarżony, ale to wystarczyło, by odstraszyć kluby i o-lineman z LSU nie został wybrany w drafcie. Cowboys zaryzykowali i całkiem możliwe, że w tym roku będzie starterem w najlepszej linii ofensywnej w NFL.
Pytanie kto będzie biegał za tą linią. W sporze o to, ile zasług w grze biegowej ma linia ofensywna, a ile running back, stoją zdecydowanie po stronie o-line, ale RB też musi swoje umieć. Tymczasem Cowboys nie chcieli rozbić banku dla Murraya. Zamiast tego wystawią trzecioroczniaka Josepha Randle, do tej pory mało wykorzystywanego zmiennika oraz recyclingowy projekt z Oakland – Darrena McFaddena.
[EDIT: Już po opublikowaniu tego wpisu Cowboys dokonali wymiany z Seahawks pozyskując ich trzeciego RB, Christine Michaela]
Jakkolwiek za tą o-line nieźle będzie wyglądał nawet zupełnie przeciętny biegacz, to jednak możliwe, że ciężar gry przeniesie się bardziej na Tony’ego Romo i grę podaniową. To spore ryzyko, bo Romo ma za sobą niezły sezon, ale prawdopodobieństwo, że straci jakieś mecze z powodu kontuzji jest znaczące. A backupem Romo jest Brandon Weeden…
Philadelphia Eagles
Chip Kelly jako trener mnie przekonuje. Chip Kelly jako GM? Póki co nie za bardzo, ale zastrzegam sobie prawo do zmiany zdania. Właściwie nikt nie wie (chyba z samym HC/GM Eagles włącznie) co wyjdzie z tego szalonego eksperymentu w Filadelfii. Chip Kelly, przyzwyczajony że na uczelni wymieniał co roku pół składu, tu postanowił postąpić podobnie. A że nie miał powodu równie dobrego jak kończenie studiów przez dużą część starterów, to odpalił masę wymian, zwolnień i innych narzędzi dostępnych GM-owi.
Zobacz: Szaleństwa Chipa Kelly’ego
Zacznijmy od obrony. Chip Kelly zwolnił większość secondary, co jest dość logicznym ruchem, biorąc pod uwagę jej dyspozycję w sezonie 2014. Mogę się też zgodzić ze ściągnięciem Byrona Maxwella, ale płacenie byłemu członkowi Legion of Boom 63 mln za 6 lat to jednak przegięcie. To piąty najwyższy kontrakt dla cornerbacka w NFL (pod względem średniej pensji), a Maxwell w TOP 5 na swojej pozycji na pewno nie jest. Do tego z Giants przyszedł inny były członek LoB Walter Thurmond, ale ten z kolei cały zeszły sezon leczył kontuję.
We front seven są świetni Connor Barwin i Fletcher Cox, a przy tym Kelly pozyskał najlepszego debiutanta 2013 r. Kiko Alonso, który wzmocni pozycję ILB. Zabrakło jednak miejsca dla innego pass rushera, Trenta Cole’a, który został zwolniony i przeniósł się do Indianapolis.
Nie mniej ciekawie było w ataku. Doszło do pierwszej od 2009 r. wymiany startowych QB. Wówczas Broncos oddali Jaya Cutlera do Chicago w zamian za Kyle’a Ortona i wybory w drafcie. Raczej trudno mówić, by któryś z nich dwóch zrobił zawrotną karierę, ale wybory w drafcie zostały użyte (choć nie bezpośrednio, a przez wymiany) do wybrania Demaryiusa Thomasa i Erica Deckera. Tym razem wybory powędrowały do St. Louis razem z Nickiem Folesem, a na Wschodnie Wybrzeże trafił Sam Bradford, nękany kontuzjami #1 draftu 2010.
Czy Chip Kelly, entuzjasta nowinek naukowych w treningu i odnowie fizycznej, będzie potrafił utrzymać Bradforda zdrowego i produktywnego? Jeśli nie, to backupem jest tam Mark „Mr. Buttfumble” Sanchez, a to średnio przyjemna perspektywa.
Kelly oddał również podstawowego RB drużyny, LeSeana McCoya do Buffalo za wspomnianego już Kiko Alonso. W jego miejsce pojawili się król biegaczy z 2014 r. DeMarco Murray oraz Ryan Matthews. Obaj znani są z częstych urazów, a na domiar złego Murray był bardzo eksploatowany w sezonie 2014, co dodatkowo zwiększa ryzyko, na jakie narażają się Orły.
Do odstrzału poszedł ulubieniec kibiców, twardy OG Evan Mathis, a Kelly postanowił nie przedłużać kontraktu z Jeremym Maclinem, swoim najbardziej produktywnym reciverem w 2014 r. Wygląda na to, że piłki łapać będą obiecujący drugoroczniak Jordan Matthews wraz z debiutantem Nelsonem Agholorem. W formacjach z trzema reciverami jest jeszcze Riley Cooper, a czwartym do brydża będzie recyclingowany po raz n-ty Miles Austin.
Na pewno będę śledził eksperyment Orłów z dużym zainteresowaniem, ale obawiam się, że będą grali bardzo nierówno.
New York Giants
Zapewne za chwilę więcej ode mnie napisze tu Elimgrey, dyżurny fan Giants, którego z tego miejsca bardzo pozdrawiam i zapraszam do śledzenia go na podlinkowanym koncie Twitterowym 🙂 Niemniej jednak najpierw ja pozwolę sobie powiedzieć kilka słów od siebie.
O ile eksperyment pt. „zmienimy Elijowi pierwszy raz w karierze OC i system ofensywny i zobaczymy co się stanie” można uznać za całkiem udany, o tyle dziury w składzie sprawiają, że nawet najlepszy sezon młodszego Manninga od mistrzowskiego 2011 r. nie był w stanie wznieść drużyny ku playoffom. Warto przy tym zauważyć, że przed nami ostatni rok umowy tego zawodnika z klubem. Po sezonie Giants czeka trudna decyzja. Czy zawrzeć nowy, monstrualnie wielki kontrakt ze starzejącym się, nierównym rozgrywającym, czy wyruszyć w poszukiwaniu alternatywy ze świadomością, że alternatywy równie dobrej jak Manning nie ma.
Eli do dyspozycji ma fenomenalnego Odella Beckhama Jr., który tym razem przepracował cały okres przygotowawczy. Podobno zdrowy jest też Victor Cruz. Trzecim do kompletu jest Rueben Randle, którego talent może nie eksplodował na miarę dwóch kolegów, ale od trzech lat robi systematyczne postępy. Ciekawą opcją do łapania podań z backfieldu jest pozyskany z Patriots Shane Vereen, który w Super Bowl 2015 złapał 11 piłek na 64 jardy.
Tyle że żeby podawać, Eli musi mieć czas. Owszem, Giants rzadziej posyłają długie piłki, częściej grają w rytmie West Coast Offense, ale stan linii ofensywnej musi budzić niepokój, zwłaszcza że kontuzjowany LT Will Beaty do gry wróci najwcześniej w listopadzie-grudniu. Najprawdopodobniej więc chrzest bojowy na tej niełatwej pozycji przejdzie Ereck Flowers, #9 tegorocznego draftu.
O ile sytuacja w ofensywie jest, nazwijmy to, przyzwoita, o tyle obrona to jeden wielki bajzel. Jedynym w miarę cenionym linebackerem jest permanentnie kontuzjowany Jon Beason, choć jego urazy to szansa na więcej snapów dla gościa o niesamowitym nazwisku Uani’ Unga. W linii defensywnej dominować miał Jason Pierre-Paul, ale 4 lipca fajerwerki urwały mu palec i wciąż nie wiadomo czy i kiedy wróci na boisko. Secondary, a zwłaszcza pozycja safety to w ostatnich latach największa słabość Giants, choć w tegorocznym drafcie pozyskali bardzo obiecującego SS Landona Collinsa z Alabamy.
No i jeszcze jedna kwestia. Zapewne zauważyliście, jak często piszę o kontuzjowanych zawodnikach Giants. Ekipa z Wielkiego Jabłka to od kilku lat drużyna, która doznaje urazów najczęściej lub prawie najczęściej w NFL. O ile pozostałe ligowe zespoły dość często przesuwają się w tej niechlubnej klasyfikacji, o tyle Giants regularnie meldują się w czołówce. Nie wiem czy to kwestia błędów trenerów, sztabu medycznego czy po prostu zwykłego pecha, ale dla drużyny z takimi problemami kadrowymi każda kontuzja podstawowego zawodnika to ogromny problem.
Washington Redskins
Redskins w tym offseason wyprzedzili Jets i Browns na mojej prywatnej liście najbardziej dysfunkcyjnych organizacji w NFL. Tym razem Robert Griffin III nie wytrzymał nawet preseason bez kontuzji. O ile wstrząśnienie mózgu nie jest najpoważniejszym urazem jaki mógł się zdarzyć (choć w żadnym wypadku błahym), o tyle podejrzane manewry klubu z tej okazji pokazują, jaki bajzel panuje w drużynie.
RG3 cieszy się pełnym zaufaniem Dana Snydera, kontrowersyjnego właściciela drużyny, ale już nie trenera Jona Grudena, który jako startera na rozegraniu namaścił Kirka Cousinsa. To doprowadziło do spekulacji, że Gruden, nie mogąc wprost zwolnić nielubianego rozgrywającego, celowo zostawił go w przedsezonowym meczu za dziurawą linią ofensywną, by doprowadzić do jego poważnej kontuzji. Biorąc pod uwagę, że Redskins wykorzystali wartą ponad 16 mln opcję piątego roku w stosunku do RG3, gwarantowaną od urazu, mamy z tego niezły bajzel.
Zobacz: O dwóch quarterbackach, co mieli zawojować NFL
Żeby jeszcze RG3 był jedynym problemem Redskins. Ale nie mają wartościowych starterów właściwie na żadnej pozycji, poza lewym tacklem, gdzie gra niezawodny Trent Wiliams i mającym problemy ze zdrowiem WR DeSeanem Jacksonem. RB Alfred Morris wciąż nie może odnaleźć formy z 2012 r., kiedy razem z Griffinem stworzyli najbardziej elektryzujący duet debiutantów w NFL. Linia ofensywna poza wspomnianym Williamsem to tragedia, a #5 draftu, OL Brandon Scheriff, nie wyglądał w preseason na gotowego na NFL.
W defensywie nowy GM, Scot McCloughan, ściągnął kilku weteranów do pomocy, ale DE Junior Galette zerwał ścięgno Achillesa, nim zdążył zagrać snap w nowej drużynie. NT Terrance Knighton to solidna zapora przeciwko biegowi, ale niewiele więcej. S Dashon Goldson był nawet niezły w barwach San Francisco 49ers, ale to było trzy lata temu. Z Kalifornii doszedł również Chris Culliver, który jest materiałem na solidnego startera, ale zobaczymy czy wyrwany z defensywy 49ers będzie potrafił grać jako cornerback #1.
Trudno spodziewać się, by w tym sezonie Redskins mogli odegrać inną rolę niż dostarczyciela zwycięstw dla innych ligowych drużyn.
Mój typ: Dywizja o włos dla Cowboys, Eagles po kilku niespodziewanych zwycięstwach i niespodziewanych porażkach wywalczą dziką kartę. Giants w okolicy 7-9, a Redskns w okolicy #1 w drafcie 2016.
ZOBACZ TEŻ:
Brak komentarzy
Wielkie dzięki za te prognozy fajnie się czyta, podsumowując AFC nie rozumiem dlaczego tak nisko widzisz Fins i Browns, ja myślę, że stać je na dzikie karty, a już na pewno nie powinny być ostatnie w dywizjach. Jeszcze ktoś pomyśli, że Suh to jakiś spasiony nieudacznik, ja mam odmienne zdanie a nawet uważam, że gość ma większy wpływ na zawodników swojej defensywy, niż chociażby Watt. Nie mówię, że JJ z czasem nie będzie w tym lepszy, ale mam wrażenie, że Suh na dzisiaj robi to lepiej, może to kwestia pozycji, myślę, że Lions bardzo szybko zobaczą różnicę między nim a Ngatą, to więcej niż jeden za jednego, a nawet więcej niż jeden za trzech. Z kolei Browns, naprawdę harmonijnie rozwijają swoją defensywę i myślę, że stać ich na 9-7, myślę że nawet MacKoł tego nie popsuje. Co nie zmienia faktu, że głupotą była wymiana jego na całkiem moim zdaniem niezłego Hoyera. Jak się okazuje gość grał do pierwszej pomyłki, zasłużył na 2-3 lata na starterze. Później bym go rozliczał. Manziel to pajac, w dodatku „koledzy” trzymający sztamę z Hoyerem udupili go na cacy w pierwszej poważnej grze, nie mam szacunku za takie coś nawet do kogoś takiego jak Joe Thomas, burak i tyle.
Tylko że monstrualny kontrakt Suha powoduje, że nie ma kasy na wzmocnienia gdzie indziej, a sam Suh, jakkolwiek świetny zawodnik, nie jest w stanie zastąpić wszystkich linebackerów.
Browns mają całkiem fajną defensywę, tylko ktoś musiałby tam zdobywać punkty,a z tym może być kiepsko.
Ale zobaczymy, w NFL fajne jest to, że zawsze dzieje się coś nieprzewidywalnego 🙂
Otóż to, nie jest fajne jak się typuje, ale jak się „rozczarowuje”:) lubię takie „lekcje pokory” na moim umyśle. Co prawda żyję głównie tym co się dzieje w Chicago, ale mam „straszną” słabość do Hawks i Browns, stąd może w ocenie „Brązowych” z reguły nie jestem obiektywny, ale musisz pamiętać, że ich OL maskuje „niedoskonałości” swoich QB i przy dobrej defensywie stać ich na ugranie czegoś w tym sezonie. pzdr i czekam na ocenę Bears z punktu widzenia „Zielonego”:)
Za przyzwoleniem autora bloga zapraszam tutaj:
http://www.nfl24.pl/forum/viewtopic.php?f=10&t=29
Jest to temat na forum nfl24 gdzie jestem w trakcie pisania zapowiedzi sezonu 2015 NYG (nick co prawda inny, ale autor zapewniam, że ten sam). Postanowiłem wybrać tę formę, gdyż tekstu jest sporo i skopiowany i wklejony tutaj, bez możliwości sformatowania, byłby papką niemożliwą do przełknięcia.
Dziękuję też za reklamę mojego konta twitterowego 🙂