NFL przed sezonem 2015: AFC South

Dziś w zapowiedzi sezonu południe AFC, czyli najlepszy młody QB w lidze, najlepszy defensywny gracz naszych czasów i dwie drużyny, które usiłują wyjść z dna.

 

Indianapolis Colts

NFL AFC SouthJak szybko może podnieść się drużyna, która skończyła sezon z bilansem 2-14? Bardzo szybko, jeśli z #1 w drafcie bierze Andrew Lucka. Odkąd absolwent Uniwersytetu Stanforda pojawił się w Indianapolis, Colts trzy sezony z rzędu wygrali 11 spotkań, dwa razy wygrali dywizję i z każdym rokiem dochodzą dalej w playoffach. I niczym w pierwszych latach kariery Peytona Manninga ich nemezis są New England Patriots, z którymi sromotnie przegrali w zeszłorocznym finale AFC.

Jeśli progres ma się utrzymać, to w tym roku Andrew Luck i spółka powinni zameldować się w Super Bowl. I nie jest to wcale wykluczone wobec słabości konkurencji oraz wzmocnień w Colts. Z drużyną pożegnał się jeden z najwybitniejszych WR w historii drużyny Reggie Wayne (1070 rec, 14 345 yds, 82 TD w ciągu 14 lat), ale jego miejsce zajął trzy lata młodszy Andre Johnson. Najlepszy reciver w historii Houston Texans uznał, że czas coś wreszcie wygrać i postanowił dołączyć do Colts. W kwiecie wieku Wayne był moim zdaniem lepszym WR niż Johnson, ale na sezon 2015 Johnson to zdecydowanie lepszy pomysł niż trzy lata starszy Wayne.

Drugą sporą zmianą w ofensywie jest pozyskanie Franka Gore’a, który zastąpi na running backu najbardziej nieudaną decyzję GM-a Ryana Grigsona, czyli Trenta Richardsona. Gore to stary wyjadacz. W barwach San Francisco 49ers przebiegł ponad 11 tys. jardów w ciągu 10 sezonów na bardziej niż przyzwoitej średniej 4,5 jarda/próbę. Pytanie tylko ile wytrzyma jeszcze jego poobijane ciało.

Johnson i Gore to transfery świadczące o tym, że w Indianapolis chcą wygrywać tu i teraz. Raczej trudno oczekiwać, by ci zawodnicy pozostali w klubie dłużej niż 2-3 sezony. Z umów obu tych panów można się bezboleśnie wycofać po dwóch latach, a podpisani są na trzy.

Dołączają do i tak mocnej ofensywy. Luck będzie grał za niemal tą samą o-line co przed rokiem. To dobrze, bo wreszcie zniknął z czołówki najczęściej sackowanych QB. Do dyspozycji ma szybkiego T.Y. Hiltona, jeden z najlepszych duetów TE w lidze w osobach Dwayne’a Allena i Coby’ego Fleenera, a także wybranego w tym roku z #29 Philipa Dorsetta, kolejnego szybkiego, niewysokiego WR o rozmiarach zbliżonych do Hiltona. Jeśli Colts będą w stanie zmusić rywali do respektowania ich gry biegowej, to mogą być jedną z najlepszych ofensyw w lidze.

Pytania dotyczą raczej drugiej strony piłki. Defensywa wciąż nie napawa nadmiernym optymizmem. Colts wzmocnili pass rush, pozyskując z Eagles Trenta Cole’a, który w ciągu 10 lat w Philadelphii zaliczył 85.5 sacka. Do gry po rocznej przerwie wraca też Robert Mathis, król sacków w 2013 r. i kretyńskich wytłumaczeń z wpadek dopingowych. Trudno wyrokować w jakiej będzie formie po zerwaniu ścięgna Achillesa, ale powinien wzmocnić pass rush, który już w zeszłym roku radził sobie zaskakująco dobrze.

Problemem była jednak obrona przeciwko biegowi. W finale AFC Patriots niemal dosłownie przebiegli po Colts, wyrywając 177 jardów i 3 TD w 40 próbach. W sezonie zasadniczym Colts oddawali 4,3 jarda/próbę (23. miejsce w lidze). Ma ją wzmocnić zwolniony z Rams DE Kendall Langford, ale zdecydowanie jest to słaby punkt Colts.

Na zakończenie warto wspomnieć, że w Indianapolis mają jeden z najpewniejszych duetów kicker-punter w lidze w osobach Adama Vinatieriego i Pata McAfee. Nie są to może najbardziej efektowne pozycje, ale w playoffach to oni mogą odegrać kluczowe role.

 

Houston Texans

Drużyna, którą świetnie znamy z tegorocznych „Hard Knnocks”. Bardzo bym chciał, żeby wreszcie przestali marnować najlepsze lata J.J. Watta w karierze, ale na to się w najbliższym czasie nie zanosi. Watt to gracz absolutnie najlepszy na swojej pozycji. Gdyby jakiś QB w lidze tak dominował nad innymi rozgrywającymi, to nie trzeba by było grać sezonu, żeby wyłonić mistrza. Niestety dla Watta i fanów Texans, J.J. jest „tylko” najlepszym graczem defensywnym swojego pokolenia. I choć potrafi zdominować mecz jak żaden inny defensor w NFL, to on sam nie wystarczy.

Fakt, trudno mówić, żeby był sam w defensywie. Z Patriots przyszedł monstrualny zatykacz środka Vince Wilfork. Do zdrowia podobno wraca Jadaveon Clowney. Jest jeden z najbardziej niedocenianych linebackerów w lidze, Brian Cushing (w Hard Knocks może nie pokazuje się z najlepszej strony, ale na boisku jest dobry). Texans wzmocnili też secondary, ściągając z Denver Rahima Moore’a oraz biorąc w pierwszej rundzie draftu CB z Wake Forest, Kevina Johnsona.

Tyle że nawet najlepsza defensywa w pewnym momencie pęknie, jeśli nie wesprze jej ofensywa. A w Houston będzie o to ciężko. Trwają ciągłe problemy z rozgrywającymi. Receptą ma być Brian Hoyer, ale bycie kompetentnym starterem to szczyt jego możliwości. W zeszłym sezonie w Cleveland miał przebłyski niezłej gry, ale rzucał niemal dokładnie 1 INT na 1 TD (13/12). Jego passer rating sytuował go na 31. miejscu na 33. kwalifikujących się QB, a pod względem QBR był 27 na 30 rozgrywających. Jeśli ten facet wygrywa w twojej drużynie walkę o miano pierwszego rozgrywającego, to nie ma powodów do optymizmu.

Co gorsza poważnej kontuzji doznał RB Arian Foster, na którym miała się oprzeć ofensywa. W jego pachwinie mięsień niemal kompletnie odczepił się od kości i nie wiadomo kiedy wróci. Przewidywania wahają się od końca września do końcówki sezonu. Nawet jeśli wróci za miesiąc, to jeszcze kilka tygodni nie będzie w pełni sił.

Podania od Hoyera łapał będzie głównie DeAndre Hopkins. Pierwsze dwa sezony miał imponujące, zwłaszcza że piłki rzucali mu Case Keenum i popłuczyny po Matcie Schaubie. Po odejściu Andre Johnsona będzie niekwestionowanym reciverem nr 1. Oprócz niego w drużynie jest Cecil Shorts, który spędził cztery nierówne sezony w Jacksonville oraz kilka mniejszych i większych znaków zapytania.

Jednak Texans nie stoją na straconej pozycji. Po pierwsze ta defensywa może być NAPRAWDĘ dobra. Po drugie rywalizują w tym roku ze słabiutką NFC South oraz AFC East. Przy czterech meczach z Titans i Jaguars mogą się pokusić nawet o playoffy.

 

Jacksonville Jaguars

Jedna z najsłabszych drużyn ostatnich lat kontynuuje mozolny marsz ku jakiejkolwiek sportowej klasie, ale póki co daleka droga przed nimi.

Nie oznacza to, że na Florydzie kompletnie nie ma na czym budować. Przede wszystkim przed rokiem Jags mieli zaskakująco skuteczny pass rush. Co prawda ich 45 sacków było szóstym wynikiem w lidze, ale trzeba pamiętać, że drużyny, które wygrywają (a przeciwko Jacksonville głównie się wygrywa), grają mniej podaniem, więc jest mniej okazji do sacków. Football Outsiders uwzględniają te czynniki w swoim rankingu i sklasyfikowali pass rush Jaguarów na drugim miejscu w lidze, jedynie za Bills. Mogło w tym roku być jeszcze lepiej, ale #3 tegorocznego draftu, DE Dante Fowler, zerwał więzadła w kolanie i straci debiutancki sezon w całości.

Jest też całkiem ciekawy korpus reciverów, oparty na trzech drugoroczniakach: Allenie Robinsonie, Allenie Hurnsie i Marqisie Lee. Seniorem tej grupy miał być nominalny TE Julius Thomas, przez ostatnie dwa lata ulubiony cel Peytona Manninga w red zone. Tyle że Thomas złamał rękę tak nieszczęśliwie, że potrzebował operacji. W tej chwili wciąż nie wiadomo kiedy wróci, ale ostrożne szacunki mówią o 3-4 kolejce rozgrywek.

Drugi rok w NFL będzie grał również QB Blake Bortles. Z #3 zeszłorocznego draftu wiązane są wielkie nadzieje, ale debiutancki sezon nieco rozczarował. Bortles był najsłabszym rozgrywającym w NFL we właściwie każdej kategorii statystycznej. W wakacje podobno trenował mechanikę rzutu i jest dużo lepiej, ale na Florydzie wciąż unosi się duch niesławnej pamięci Blaine’a Gabberta.

Młodzież dominuje także na pozycji RB. W zeszłym sezonie błysnął tam konwertowany uczelniany QB Dennard Robinson, a w tym roku dołączy do niego T.J. Yeldon z Alabamy. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie fakt, że Jaguars mają jedną z najgorszych, o ile nie najgorszą linię ofensywną w NFL. Wzmocnić ma ją Jermey Parnell, który rok temu zaliczył pięć startów w świetnej linii Cowboys, ale nie spodziewam się, by z miejsca stał się filarem tej linii.

Jaguars od lat wybierają w czubie draftu, ale lista nieudanych wyborów jest niemal równie długa co lista porażek. Nawet jeśli pass rush utrzyma poziom, a młodzi reciverzy będą się rozwijać, nie ma co liczyć na radykalną poprawę. Chyba że Bortles faktycznie wróci zupełnie odmieniony, ale wokół Gabberta co roku w sierpniu tworzono pozytywną atmosferę, która kończyła się z pierwszym poważnym meczem we wrześniu.

 

Tennessee Titans

Słowo daję, to chyba najnudniejsza drużyna NFL. Jaguars przynajmniej są dość zabawni w swojej nieporadności, ale Titans są po prostu absolutnie bez wyrazu. W tym sezonie chyba po raz pierwszy odkąd interesuję się NFL będę zerkał ku nim z pewną (niewielką przyznam) ciekawością. A powód jest jeden – #2 draftu, Marcus Mariota.

Raczej nie stwierdzimy w tym roku ze stuprocentową pewnością na ile Mariota to QB kalibru NFL, a na ile produkt systemu Chipa Kelly’ego w Oregonie. W Nashville oczywiście wierzą w to pierwsze, ja nie jestem przekonany. Atletyczni rozgrywający z nietypowych systemów często nie sprawdzają się w NFL, nawet jeśli początkowo odnoszą sukcesy, a najlepszym przykładem ostatnich lat jest Robert Griffin III.

Zobacz: O dwóch quarterbackach, co mieli zawojować NFL

Nie zakładam, że Mariota skończy jak RG3, choćby dlatego, że linia ofensywna jest największym atutem Titans i będzie w stanie choć trochę osłonić młodego rozgrywającego. Jeśli chodzi o facetów, którzy mają łapać piłki od Marioty, to trudno tu o nadmierny optymizm, ale Kendall Wright czy Harry Douglas to solidni średniacy. Dołącza do nich debiutant Dorial Green-Beckham, imponujący warunkami fizycznymi (prawie 2 m. wzrostu, ponad 100 kg). Najlepszym przyjacielem Marioty będzie jednak Delaine Walker, tight end o pewnych rękach, który po przeprowadzce z San Francisco do Tennessee pokazał rzadko wcześniej demonstrowany talent recivera.

W zeszłym roku ofensywa Titans należała do najgorszych w lidze i nic dziwnego, skoro najlepszym QB w tej drużynie był kompletnie niegotowy debiutant z szóstej rundy draftu, Zach Mettenberger. Nie żeby defensywa była jakaś wybitna. Poza solidnym CB Jasonem McCourtym próżno tam szukać ponadprzecętnych graczy. Na wiosnę skusili niemal ośmioma milionami rocznie Briana Orakpo, pass russhera z Redskins. O ile zdrowy Orakpo potrafi siać spustoszenie w szeregach rywali, o tyle w ostatnich trzech sezonach zagrał w sumie 24 mecze, czyli połowę. Czy tą mało inspirującą grupę odmieni Dick LeBeau, legendarny koordynator defensywy przejęty z Pittsburgha? Z próżnego i Salomon nie naleje.

Mimo wszystkich wzmocnień trudno oczekiwać, by Titans przeszli nagle radykalną pozytywną odmianę. Bardziej prawdopodobne są wzloty i upadki, jakie cała drużyna będzie przeżywać w rytmie rozwoju ich młodego QB.

 

Moja prognoza: Dywizja dla Colts, Texans niespodziewanie z dziką kartą, a Jaguars i Titans znów będą dostarczycielami zwycięstw dla rywali, choć przeciwko NFC South coś urwą.

P.S. W tegorocznym drafcie po raz pierwszy od 2006 r. dwie drużyny z tej samej dywizji wybierały w pierwszej trójce. Poprzednio również była to AFC South i również Titans, ale tą drugą drużyną (a właściwie pierwszą, bo brali z #1) byli Texans.

[EDIT]: Jak słuszne zwrócił uwagę Bambo, taka sytuacja miała też miejsce w zeszłym roku, gdy Texans brali z #1, a Jaguars z #3, co tylko pokazuje jak słaba jest ta dywizja w ostatnich latach.

 

Zobacz też:

Zobacz też

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *