NFL, tydzień 16: Pogrom faworytów

Znamy już wszystkich uczestników playoffów w NFC, niewiadomą pozostaje tylko kolejność. W AFC jest znacznie ciekawiej, ale w obu konferencjach sensacyjnych porażek doznali faworyci.

Zacznijmy od AFC, gdzie właściwie nie widać wyraźnego faworyta. Wydawało się, że są nimi New England Patriots, ale mecz z Jets pokazał, że jest pewien krytyczny punkt w liczbie urazów, po którym nawet „Next man up” nie wystarcza.

W Nowym Jorku w linii ofensywnej Patriots wystawili tylko jednego startera na swojej nominalnej pozycji, a był to center Brian Stork. Po obu stronach miał rookie OG, którzy zastępowali kontuzjowanych Ryana Wendella i Josha Kline’a. Na lewej stronie mecz zaczął nominalny RT Sebastian Vollmer. Po pięciu akcjach zszedł z kontuzją lewej nogi, wciąz nie wiadomo na ile poważną. Zastąpił go LaAdrian Waddle, który w czwartej kwarcie zszedł z urazem barku. Po prawej stronie linii zagrał Marcus Cannon, który zaczynał sezon jako rezerwowy. Acha, w czwartej kwarcie Stork został przesunoięty na OG, a zastąpił go David Andrews.

W efekcie linia Patriots została kompletnie zdominowana przez d-line Jets. Co prawda dwa sacki i pięć QB hitów nie stanowi jakiejś porażającej ilości, ale Tom Brady nieustannie znajdował się pod presją, a w grze biegowej aktualni mistrzowie NFL potrafili wygenerować tylko 2,9 jarda/próbę. OC Josh McDaniels, który nie mógł skorzystać również z Juliana Edelmana i Danny’ego Amendoli, sięgnął bardzo głeboko do playbooka. Zobaczyliśmy kilka reversów, jet sweepy, a nawet akcję Wildcat z Tomem Bradym w roli WR.

Nie pomogło. Jets byli zespołem lepszym i wygrali zasłużenie. Dzięki tej wygranej bardzo przybliżyli się do plyoffów. Nie sądzę, by mieli za wiele osiągnąć, ale na pewno nie będą wygodnym rywalem dla nikogo.

W niedzielę całkiem nieźle funkcjonowała ich ofensywa, co było głównie zasługą znakomitej postawy linii. GM Mike Maccagan odziedziczył po poprzednikach skład z wieloma problemami, ale linie do nich nie należą. Ryan Fitzpatrick wciąż rozgrywa najlepszy sezon w życiu, a w niedzielę miał nieco ułatwioną robotę, bo szpital w Pats obejmuje też obu startowych safety i wyraźnie było widać braki w środku secondary.

Awans Jets do playoffów stał się możliwy po niespodziewanej porażce Pittsburgh Steelers z Baltimore Ravens, któych do zwycięstwa poprowadził QB Ryan Mallet, który jeszcze kilkanaście dni temu pozostawał bez pracy. Dla Ravens było to dopiro piąte zwycięstwo w fatalnym, poznaczonym kontuzjami sezonie. Tak naprawdę to wygrywanie im nie na rękę, bo jedyne co im pozostało to wywalczenie jak najwyższej pozycji w drafcie. Jednak pokrzyżowanie szyków największemu rywalowi na pewno dało im sporo satysfakcji. Steelers ciągle mogą liczyć na awans do playoffów, ale teraz potrzebują nie tylko wygranej przeciwko Browns w ostatniej kolejce, ale również porażki Jets przeciwko Bills.

Szansę na dogonienie Patriots zmarnowali Bengals, któzy pod koniec pierwszej połowy prowadzili w Denver już 14:0 i mieli field goala. Kopnięcie okazało się jednak niecelne, a Broncos wrócili do gry i wygrali po dogrywce. Dzięki temu zapewnili sobie udział w playoffach. O pierwsze miejsce w AFC West stoczą korespondencyjny pojedynek z Kansas City Chiefs, którzy stali się drugą w historii NFL drużyną, która awansowała do playoffów po rozpoczęciu sezonu z bilansem 1-5. Od tej pory wygrali dziewięć kolejnych spotkań. Jednak do wygrania dywizji potrzebują pokonać Oakland oraz porażki Denver z San Diego. Marne szanse na to drugie.

Wróćmy jednak do meczu Broncos-Bengals. Spotkanie stało na naprawde wysokim poziomie, mimo że obie ofensywy prowadzili młodzi rozgrywający. Brock Osweiler i AJ McCarron popełnili trochę błędów, a chyba najbardziej rażącym było zgubienie snapu przez McCarrona w dogrywce, które zakończyło ten mecz na korzyść Denver. Niemniej obaj zaprezentowali się bardzo pozytywnie. Osweiler zapewne dostanie szansę na poprowadzenie ofensywy Broncos również za rok, a McCarron pokazał, że może być co najmniej solidnym zmiennikiem. Cenieni zmiennicy na rozegraniu zarabiają w NFL 4-5 mln dolarów za rok, czego chyba nikt z nas by nie odmówił 🙂

Warto zwróccić uwagę jakie szczegóły decydują o przebiegu meczów futbolu amerykańskiego na najwyższym poziomie. W pierwszej połowie ofensywa Bengals spokojnie przesuwała się po boisku, a Broncos nie wyglądali na defensywę nr 1 w NFL. W drugiej połowie Denver zwineli obronę każdy swego, wyszli strefą i nagle okazało się, że AJ Green nie ma tyle miejsca na łapanie piłek, a dodatkowe ułamki sekund, których McCarron potrzebował na wypuszczenie piłki z rąk, dały niezbędny czas pass rushowi. Agresywna defensywa zdławiła również krótką grę podaniową, zwłaszcza w trzeciej kwarcie.

Bengals są już pewni pierwszego miejsca w AFC North, ale najprawdopodobniej stracili szansę na wolne w pierwszej rundzie playoffów i będą musieli zmierzyć się z jakimś bardzo niewygodnym rywalem, najprawdopodobniej Jets albo Steelers. Jeśli Broncos nie przegrają za tydzień u siebie z Chargers, to dostaną wolne w Wild Card Round. Teoretycznie mogą nawet zająć pierwsze miejsce w AFC, jeśli osłabieni Patriots nie sprostają na wyjeździe Dolphins, choć na ich miejscu nie pokładałbym w tym zbyt wielkich nadziei.

 

Cardinals czy Panthers?

W NFC również mieliśmy pogrom faworytów, na czele z Carolina Panthers. Dwa tygodnie temu Pantery wygrały z Falcons 38:0. W niedzielę ci sami Falcons niespodziewanie zakończyli niepokonany sezon Panthers, którzy swój ostatni mecz w sezonie zasadniczym przegrali 30 listopada 2014 r.

Czy Panthers byli zbyt pewni siebie? Niewykluczone, ale na pewno spory wpływ na wynik miała absencja Teda Ginna, któy musiał zejść w pierwszej połowie z kontuzją nogi. To przypomnienie jak krótką ławkę mają Panthers po latach problemów z salary cap. Każda kontuzja któregoś ze starterów może sprawić im poważne problemy. Do tego kolejny niesamowity mecz rozegrał Julio Jones, który złapał 9 piłek na 178 jardów, a w tym 70-jardowym chwycie kompletnie upokorzył Luke’a Kuechly’ego, który przecież należy do najbardziej atletycznych obrońców NFL.

Wśród Panter żaden reciver nie przekroczył 50 jardów. Jedynym zawodnikiem z ponad 50 jardami „z linii wznowienia akcji” (czyli biegowymi + ze złapanych podań) był Cameron Artis-Payne, któy wybioegał 49 jardów i dołożył złapane podanie na 7 jardów. Artis-Payne to debiutant z piątej rundy tegorocznego draftu.

Pantery wciąż pozostają drużyną z najlepszym bilansem w NFL i trzeba to docenić, ale moim faworytem do wygrania Super Bowl stali się Cardinals. W niedzielę po prostu upokorzyli Aarona Rodgersa i jego Green Bay Packers. Rodgers co chwilę otrzymywał potężne ciosy w kieszeni, a jego o-line nie potrafiła powstrzymać kompletnie nikogo. Rodgers został zsackowany ośmiokrotnie, a jednego sacka przyjął Scott Tolzien, który zastąpił wciąż aktualnego MVP ligi. Mike McCarthy w obawie o zdrowie swojego najlepszego zawodnika ściągnął go w czwartej kwarcie, choć powinien był to zrobić jeszcze wcześniej.

Defensywa Cardinals jest straszna nawet bez kontuzjowanego Tyrana Mathieau. Ale wcale nie ustępuje im ofensywa. Carson Palmer wciąz pozostaje kandydatem do tegorocznej nagrody MVP. Cierpiący na brak reciverów Aaron Rodgers na pewno z zazdrością patrzy na Palmera, któy ma do dyspozycji Michaela Floyda, Larry’ego Fitzgeralda i Johna Browna. TE Jermaine Gresham należy do solidnych weteranów na swojej pozycji, a gra biegowa potrafi skutecznie odciążyć atak podaniowy. Do tego niesamowicie długa ławka rezerwowych i trener, który nie boi się ryzykować i składać meczu w ręce swojego rozgrywającego i otrzymujemy zabójczo niebezpieczną mieszankę.

Packers muszą się szybko pozbierać, bo w ostatniej serii spotkań podejmują Vikings w meczu, który będzie de facto finałem NFC North. Imponujące zwycięstwo Wikingów nad New York Giants pokazuje, że wcale nie są bez szans na Lambeau Field, choć w listopadzie zostali bezlitoścnie obici na własnym stadionie.

Porażka Giants dała też playoffy Washington Redskins, którzy w czwartkowy meczy rozgrywany w sobotę (NFL, babe!) pokonali w efektownym stylu Philadelphia Eagles i to na wyjeździe. Przed sezonem typowałem Redkins do #1 w drafcie 2016, biorąc pod uwagę bajzel na pozycji pierwszego QB. Jednak Kirk Cousins pokazał się z bardzo dobrej strony i zapewnił sobie tłusty kontrakt na najbliższe lata. Na Facebooku próbowałem przewidzieć ile rozgrywający Redskins może zarobić, czy w Waszyngtonie, czy na wolnym rynku.

Czy Giants potrzebują nowego otwarcia? W słabej tegorocznej NFC East nie zdołali wypracować nawet bilansu 50%. Eli Manning pozostaje frustrująco nierówny, ale w swoje lepsze dni należy do czołowki NFL i na pewno to nie on jest problemem w tej drużynie. Może nadszedł czas na trochę świeżej krwi na ławce trenerskiej? Tom Coughlin może pochwalić się dwoma mistrzowskimi pierścieniami, ale z drugiej strony w ciągu ostatnich siedmiu sezonów Giants tylko raz zaggrali w playoffach (mistrzowski sezon 2011), a trzy ostatnie sezony (łącznie z obecnym) zakończyli na minusie.

Z playoffowych ekip w NFC pozostają jeszcze Seattle Seahawks, którzy przegrali z grającymi o pietruszkę St. Louis Rams, w których rozgrywał Case Keenum. Trochę analogicznie do przegranej Steelers w AFC, tyle że Seahawks i tak w playoffach zagrają. Seahawks przegrali, mimo że zdobyli więcej jardów (313-207) i pierwszych prób (18-14) od rywali. Nie potrafili jednak przemóc aż trzech strat. I tak mieli sporo szczęścia, bo Rams odzyskali tylko dwie z pięciu piłek zgubinych przez aktualnych mistrzów NFC .

Po kontuzji Thomasa Rawlsa w Seattle nie ma kto biegać z piłką. Russel Wilson miał niemal dwa razy więcej jardów biegowych niż cała reszta drużyny razem wzięta. Pozostaje nadzieja, że na playoffy wyzdowieje Marshawn Lynch.

Przez ostatnich kilka tygodni Seahawks znów grali na mistrzowskim poziomie, a Russell Wilson prezentował najlepszy futbol w karierze. Na ziemię sprowadziła ich defensywa Rams. Dla dobra tej drużyny mam nadzieję, że w St. Louis wreszcie pozbędą się trenera Jeffa Fishera, któy kompletnie nie potrafi wykorzystać potencjału tego składu.

 

Co w nadchodzącej kolejce? W niedzielę o 19.00 korespondencyjny pojedynek o miejsce w Wild Card Round pomiędzy Jets i Steelers. O 22:30 podobnie korespondencyjne starcia o pierwsze miejsce w AFC North (Chiefs i Broncos) oraz o pierwsze miejsce w NFC (Cardinals i Panthers). Tym razem nie będzie Sunday Night Football, ale w Monday Night Football Z kolei w Sunday Night Football finał NFC North między Packers i Vikings. Więc będzie się działo. A dla fanów 20 ekip to ostatnia okazja, żeby zobaczyć swoich ulubieńców przed wrześniem 2016.

 

P.S. Jeśli zechcecie poświęcić chwilę czasu na zostawienie komentarza, lajka lub retweeta, będę bardzo wdzięczny 🙂

Zobacz też

14 komentarzy

  1. Pytanie co do meczu Broncos-Bengals. Podczas tego FG dla Bengals w końcówce pierwszej połowy komentatorzy coś wspomnieli o Janikowskim. O co chodziło?

  2. Piszesz bardzo fajne komentarze, ale przestań już z tym Fisherem bo powtarzasz to samo zdanie w każdym wpisie jakby to miało pomóc w decyzji o zmianie trenera.

  3. Chciałbym zauważyć że jeśli Arizona pokona Seattle a Tampa wygra z Panthers to Cardinals wskakują na pierwsze miejsce w NFC, więc to także warto śledzić w niedzielę.

  4. Jets jeszcze nie awansowali. jeżeli Steelers wygrają, to gracze z Nowego Jorku nie mogą przegrać bo „stalowi” ich wyprzedzą.

  5. Ups, napisałeś ok, źle spojrzałem.
    Swoją drogą Panthers powinni sobie spokojnie poradzić w ostatniej kolejce u siebie. Koniecznie muszą mieć przewagę boiska, a i tak z Cardinals będzie piekielnie trudno. Osobiście obstawiam Panthers z Cardinals w finale NFC oraz Kansas z kimś w AFC 😉

  6. Patrząc na tabelę, to Packers w najbliższym meczu bardziej opłaca się przegrać niż wygrać (zyski z biletów w play-off trafiają do ligi, nie gospodarza meczu). Lepiej zagrać w wild card game z przeciętnymi Redskins niż Seahawks.

    Minnesota też może mieć zagwozdkę, bo jakby tak się zastanowić to łatwiej powinno być na wyjeździe z Green Bay niż u siebie z Seattle.

    Także dziwne spotkanie się szykuje. Nie zdziwią mnie zaskakujące manewry z obu stron. Tym bardziej, że w kolejnej rundzie lepiej trafić na słabnących Panthers niż Cardinals, którzy moim zdaniem są faworytem do wygrania Super Bowl.

  7. Fajnie, że znowu zaczynasz pisać co kolejkę :). To jeszcze nie to co rok temu, ale dobrze, że „blog wraca do życia”. Dzięki.

    Teraz do meritum.

    Zacznę od NFC, bo tutaj powinno być teoretycznie łatwiej z typowaniem. Moim zdaniem będzie tak jak napisałeś. Konferencję weźmie Carolina albo Arizona. I bardzo ubolewam nad tym jako fan GB. Z początku nie doceniałem panter i ich serię próbowałem tłumaczyć sobie fartem, ale żarty się skończyły – wygląda na to, że Cammie zakończy sezon bilansem 15-1 i przewagą boiska do SBL. Trochę to dla mnie (jako fana ofensywy) dziwne, że w sumie jego główną bronią jest TE i tak jak napisałeś – ławka jeśli chodzi o głębię składu nie powala. I tutaj widzę szansę na tytuł NFC dla Ariozny. Jest tylko jeden warunek. Zdrowy Palmer. Ciągle mam przed oczami poprzedni sezon i to co stało się na finiszu z zestawem QB Arizony. W tym sezonie kontuzje ich bardzo oszczędzają i jeśli ta karma nie odwróci się na finiszu rozgrywek to jak dla mnie są faworytem w NFC i do końcowego tryumfu. Jeszcze dwa słowa o GB. Chciało by się, żeby wygrali, ale patrząc zdroworozsądkowo to z kim AR ma grać? Jedynie Jones coś ostatnio sobą reprezentuje. Żal mi było Aarona jak zbierał hit za hitem i sack za sackiem w niedziele. Jest to niewątpliwie cały czas top3 QB, ale sam tego wózka nie pociągnie. Pozostałym ekipom z NFC nie daję większych szans. Seattle bez atutu swojej twierdzy 9 bez zdrowego RB nie pociągną tego wózka grając cały czas na wyjeździe. Minnie należy się respekt za ten sezon, ale to już będą za wysokie progi na Tediego nogi. Wash pominę milczeniem, bo cały czas się zastanawiam jak to się stało, że są tutaj gdzie są (gdyby nie plaga kontuzji w Dallas czy też głupota GM Giants już dawno powinni myśleć o przyszłym sezonie). W każdym razie w PO zagrają w Wild Card Round i na tym ich przygoda się zakończy.

    Teraz NFC i tutaj mam większy zgryz. Jeszcze parę tygodni temu NE byli dla mnie murowanym kandydatem do występu w SBL. Ale to co dzieję się u nich z kontuzjami każe zrewidować mi ten pogląd (BTW: chyba tylko w Baltimore jest pod tym względem gorzej). Tylko jeśli nie NE to kto? Denver, które de facto jest ciągnięte cały sezon przez punkty zdobywane przez defensywę i z ciągle nieopierzonym i rozedrganym Osweilerem na rozegraniu? Nie wydaje mi się (a może Peyton jeszcze zagra?). Cincinati z niepewnym zdrowiem rudego i jego play-offowym koszmarem? Nie ma szans! Houston, które wygrało chyba najsłabszą dywizję rzutem na taśmę? Na pewno nie! Paradoksalnie zwycięzca NFC może się wyłonić z drużyn, które będą nierozstawione i które cały czas walczą bądź dzielnie walczyły o miejsce w poste season. I mam tutaj na myśli Kansas City i Pittsburgh (przy założeniu, że Bills uporają się z Jets na co szanse oceniam 50:50). KC są w niesamowitym gazie odkąd wydawało mi się, że sezon dla nich się skończył po kontuzji Charlesa. Pitt ma natomiast tę fantazję i jakość na linii QB-WR jaką lubię. Mam nadzieję, że wejdą do PO i sporo namieszają.

    Sorry za przydługawy wpis, ale już powoli napada mnie nerw na samą myśl, że przed nami ostatnia kolejka…

  8. JAK Texans przegraja z Jaguars a Colts wygraja z Titans – kto wygra dywizje i co o tym zadecydyje bo miedzy soba bedzie 1-1, dywizja 4-2 , konfdrencja 6-6
    ???????

      1. Punkt 3:

        „3. Best won-lost-tied percentage in common games.”

        Co to są te „common games” skoro punkt 1 to head-to-head ?

        1. Head-to-head to mecze bezpośrednio między zainteresowanymi drużynami. Common games to mecze z tymi samymi rywalami.

  9. W artykule jest raczej błąd, mamy w tym tygodniu Sunday Night Football, standardowo 8.30 ET. MIN@GB. Natomiast nie ma MNF.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *