W przedsezonowej wyliczance docieramy do końca ligi. Czas na NFC West, najmocniejszą dywizję NFL w przekroju ostatnich sezonów. Także w tym roku może poszczycić się dwiema ekipami ze ścisłej ligowej czołówki.
Dziś dołącza do mnie Artur Ostański z blogu AzCardinals Polska, który pisze, oczywiście, o swojej ulubionej ekipie z Phoenix.
Arizona Cardinals
Autor: Artur Ostański, AzCardinals Polska
Ubiegłoroczni finaliści NFC Championship także i w tym sezonie mają zaliczać się do ścisłej ligowej czołówki.
Trzon składu praktycznie się nie zmienił. Jeśli czegoś się bać to formy (czy jest w stanie zagrać kolejny tak dobry sezon) i zdrowia (patrz rok 2014) Carsona Palmera oraz dyspozycji ofensywnej linii. To właśnie ta formacja została najbardziej przebudowana w trakcie off-season. Za zawodnikami, którzy odeszli wprawdzie nikt nie płacze, ale z ich następców tylko Evan Mathis budzi szacunek. Pozostali dwaj nowi starterzy to center A.Q. Shipley, który mimo 30 lat rozpocznie dopiero piąty sezon w lidze i do tego nigdy nie był regularnym starterem, i right tackle DJ Humprhries zeszłoroczny wybór z pierwszej rundy, który w sezonie regularnym nie był nawet na ławce.
Reszta ofensywy bez zmian, świetny korpus WR z Fitzgeraldem, Floydem i dwoma Brownami, solidni TE, oraz zestaw dobrych running backów z Davidem Johnsonem na czele. Jest kim straszyć.
W defensywie największym problemem w zeszłym sezonie był pass-rush i załatanie tej luki, było głównym celem włodarzy drużyny z Phoenix. W związku z tym z Patriots ściągnięto świetnego pass-rushera Chandlera Jonesa, a w drafcie wybrano kontrowersyjnego, aczkolwiek bardzo utalentowanego Roberta Nkemdiche. W tym układzie front 7 Cardinals z Cambellem, wszędobylskim Bucannonem i powracającym do zdrowia Corey Petersem będzie należał do czołówki ligowej.
Secondary również prezentuje się dobrze, jednak tu są dwa znaki zapytania. Pierwszy to postawa Tyranna Mathieu po kontuzji (zerwane więzadło krzyżowe przednie w kolanie), przypominam, że takiej samej kontuzji doznał w swoim debiutanckim sezonie 2013 i w 2014 nie błyszczał. Niemniej działacze Cardinals w niego wierzą i podpisali z nim nowy pięcioletni kontrakt. Drugi znak zapytania to pozycja drugiego cornerbacka. Z drużyny odszedł Jerraud Powers i o miejsce w wyjściowym składzie walczą Justin Bethel – Pro Bowler w special teams, który dopiero w zeszłym sezonie (swoim czwartym w lidze) zaczął grać jako CB oraz pierwszoroczniak z trzeciej rundy Brandon Williams (chociaż Cardinals mają nosa w trzecich rundach – „Smoke” i D.Johnson), który dopiero w ostatnim roku gry na uczelni pojawił się na pozycji cornerbacka. Kandydatem do gry był weteran Mike Jenkins, ale zerwał więzadła krzyżowe w kolanie i w 2016 roku nie zagra.
Jak to się skończy? Na pewno przynajmniej jednym meczem w styczniu 2017 roku po wygraniu dywizji.
Seattle Seahawks
Mistrzowie z 2013 r. i finaliści z 2014 r. wciąż należą do ścisłej ligowej czołówki, choć nieco brakuje im do dwóch wcześniej wymienionych roczników.
Ofensywnie będą zupełnie inną drużyną. Karierę zakończył Marshawn Lynch, więc mniejszy nacisk będzie kładziony na grę biegową. Zwłaszcza, że i tak wątpliwej jakości o-line Seahawks jeszcze się osłabiła w wakacje, bo z drużyny odeszli OT Russell Okung i OG J.R. Sweezy. Sweezya ma zastąpić #31 tegorocznego draftu, Germain Ifedi, ale zobaczymy jak obiecujący absolwent Texas A&M wypadnie w piaskownicy ze starszakami.
Na szczęście dla Seaahwks QB Russell Wilson to mistrz ucieczek przed pass rushem. Zapewne ofensywa będzie przypominała tą z końcówki zeszłego sezonu, gdy Wilson i WR Doug Baldwin zaliczyli jedną z najlepszych statystycznie 8-meczowych serii w dziejach ligi. Aż tak rewelacyjnej gry nie należy się spodziewać, ale Wilson to czołowy QB w NFL, a do dyspozycji ma jeszcze solidnego Jermaine’a Kearse’a, młodego pędziwiatra Tylera Locketta i Jimmiego Grahama. O tym ostatnim nieco zapomnieliśmy w Seattle, ale jeśli po kontuzjach wróci do dyspozycji z Nowego Orleanu, to defensywy rywali będą miały z ta grupą duży problem.
Obrona nie jest aż tak zabójcza, jak ta z 2013 r., ale spodziewam się, że wciąż będą w ligowej czołówce. Osłabi ich odejście pass rushera Bruce’a Irvina i specjalisty od obrony akcji biegowych, DT Brandona Mebane. Niemniej w d-line wciąż gra fenomenalny Michael Bennett, a partneruje mu Cliff Avril. W drugiej rundzie draftu Seahawks wzięli DT Jarrana Reeda, który ma zastąpić Mebanego. Z debiutantami różnie bywa, ale ten wyszedł z Alabamy spod ręki Nicka Sabana, więc pewnie będzie gotowy do gry szybciej niż jego koledzy z rocznika 2016. Za nimi czai się Bobby Wagner, jeden z najlepszych LB w NFL.
Secondary to wciąż trzech oryginalnych członków „Legion of Boom”. Safety Earl Thomas i CB Richard Sherman należą do najlepszych specjalistów na swoich pozycjach. Kam Chancellor ma za sobą słabszy sezon, zwłaszcza w kryciu reciverów, ale przepracował okres przygotowawczy, więc powinno być lepiej. Pod znakiem zapytania stoi obsada pozostałych miejsc w secondary. Przez pewien czas wydawało się, że wróci czwarty członek oryginalnego „Legion of Boom” czyli Brandon Browner, ale ku rozpaczy rywali Seahwks jednak go zwolnili.
W tej sytuacji CB2 będzie pewnie Jeremy Lane, znany głównie z paskudnego złamania ręki podczas Super Bowl 49. Poza tym jest tam słabiutki Tharold Simon i grupa nieopierzonych małolatów. Jeśli ktoś nie zaskoczy pozytywnie, to slot corner może okazać się największą słabością Seattle.
Seahawks są drużyną naładowaną talentem w wyjściowym składzie, ale z krótką ławką. Jeśli zdrowie pozwoli, mogą powalczyć nawet o najwyższą stawkę.
Los Angeles Rams
Miałem nadzieję, że przeprowadzka do nowego miasta to szansa na nowy start. Włodarze ewidentnie się ze mną nie zgadzają i zadowoleni z permanentnych bilansów 8-8 i 7-9 pozostawili na stanowisku HC Jeffa Fishera. Co kto lubi…
Patrząc na skład tegorocznych bohaterów „Hard Knocks” 8-8 można będzie uznać za sukces.
Oczywiście wszystkie oczy będą zwrócone na #1 tegorocznego draftu, QB Jareda Goffa, za którego Rams dali królewski okup. Tyle że póki co Goff jest rozgrywającym #3, w preseason nie zachwycił, a w Hard Knocks wyglądał na średnio rozgarniętego i mocno zagubionego. Oczywiście trudno wyciągać daleko idące wnioski z reality show, ale wszystkie te czynniki dają mocno niepokojący obraz.
Znacznie więcej (przynajmniej w tym sezonie) Rams wyciągną z zeszłorocznego picku z pierwszej rundy, czyli RB Todda Gurleya. Jeśli uniknie urazów, ma szansę stać się jednym z czołowych biegaczy NFL, zwłaszcza że na pewno będzie ważną opcją w ataku Rams.
Tym bardziej szkoda, że tak słabo wygląda o-line. W draftach 2014 i 2015 wzięli aż czterech liniowych w pierwszych czterech rundach draftu (i kolejnych trzech w dalszych). Niemniej zainwestowany kapitał draftowy jak na razie nie przynosi spodziewanych zysków. Młodzi liniowi nazbierali już trochę doświadczeń, więc ten sezon powinien przynieść przełom. Ale czy przyniesie?
Od kilku ładnych lat to w defensywie można upatrywać siły Rams. Aaron Donald to najlepszy DT w NFL (sorry, Ndamukong). Tyle że wokół siebie ma coraz mniej wsparcia. Chris Long przeniósł się do Bostonu, a Nick Fairley do Saints. William Hayes (ten co wierzy w syrenki, a nie wierzy w dinozaury) to niezły pass rusher. W LA liczą też, że do formy wróci Robert Quinn, który po trzech z rzędu sezonach z dwucyfrową liczbą sacków (w tym 19 w 2013 r.) w ubiegłym roku tylko pięć razy powalił rozgrywających rywala z piłką. Czarnym koniem może być DT Dominique Easley, który ma tyle talentu, że Patriots wzięli go w pierwszej rundzie draftu 2014, ale jego etyka pracy tak wkurzyła Billa Belichicka, że wyrzucił go, nie czekając do końca debiutanckiej umowy.
Za ich plecami trio linebackerów Alec Ogletree, Mark Barron i Akeem Ayers raczej nie budzi postrachu u rywali, ale to solidna grupa. Secondary będzie miała spore wsparcie z przodu, ale sama z siebie nie za wiele prezentuje. Rodney McLeod i Janoris Jenkins przenieśli się do NFC East (odpowiednio Eagles i Giants). Zostali Trumaine Johnson z dość zaskakującym franchise tagiem (kto niby tak bardzo go chciał?), T.J. McDonald i Maurice Alexander. To w najlepszym wypadku bardzo niepewna grupa.
Tak, 8-8 będzie sporym sukcesem.
San Francisco 49ers
Ostatnie sezony to gwałtowny rozkład jednej z najlepszych drużyn początku dekady.
Rozegranie wygląda po prostu komicznie, bo sytuacja, w której o miano QB1 walczą Blaine Gabbert, Christian Ponder i Colin Kaepernick jeszcze w zeszłym roku zostałaby uznana za początek dowcipu. A to, że wygrał Gabbert, za mało śmieszną puentę. Kibicom w SF przypomną się koszmary sprzed dekady i karuzela na QB za czasów Mike’a Singletary’ego.
Ofensywa Chipa Kelly’ego, który objął stery w Niners, z reguły jest dość przyjazna dla rozgrywających. Gorzej, że w Eagles okazało się, że nie jest najlepsza dla zespołu. Kelly w Kalifornii ma fatalną grupę i każda pozytywna rzecz, którą z nich wyciągnie będzie mu poczytana za plus, ale ja obstawiam, że za dwa lata uniwersytecki wizjoner pożegna się w kiepskim stylu z NFL.
Co z resztą ofensywy? OT Joe Staley to jeden z nielicznych właściwych ludzi na właściwym miejscu, choć od szczytu swojej kariery nieco już stracił. Torrey Smith to solidny WR2, ale czy będzie w stanie podołać obciążeniu jako opcja #1? W tej sytuacji główną bronią w ataku może być RB Carlos Hyde, tylko czy przy słabej o-line będzie miał miejsce do biegania?
Jeśli doszukiwać się jakichś pozytywów w składzie Niners to duża liczba młodych zawodników. W dwóch ostatnich draftach SF wybierali aż 21 razy. Tylko czy ilość przerodzi się w jakość?
We front seven liderem będzie doświadczony NaVorro Bowman, kiedyś jeden z najlepszych na swojej pozycji, ale po kontuzji jedynie solidny starter. W d-line kluczowa będzie postawa dwóch młokosów: DT Arika Armsteada (#17 draftu 2015) i DE DeForesta Bucknera (#7 draftu 2016).
Secondary powinna być najmocniejszą grupą w drużynie, co nie znaczy, że mocną. Antoine Bethea wraca po kontuzji, tylko czy w wieku 32 lat jest w stanie wrócić do dawnej, wysokiej formy? S Eric Reid miewał „momenty”, ale od picku z pierwszej rundy spodziewa się znacznie więcej. W dwóch ostatnich draftach Niners wzięli czterech DB, więc być może coś się z tego urodzi.
Sezon 2016 Niners spiszą na straty, ale jeśli Chip Kelly kompletnie nie rozbije drużyny, to może nowa generacja zawodników poczyni pierwszy krok ku odbudowie.
Mój typ: Po zaciętej walce dywizja dla Cardinals, dzika karta dla Seahawks. Niners wybiorą w pierwszej piątce draftu, a Rams skończą z bilansem 7-9.
P.S. Dziś rano profil bloga na Facebooku przekroczył 1000 lajków. Dzięki wielkie! Polecam polubienie go, czasem wrzucam tam wpisy za krótkie na osobną notkę na blogu. W czasie sezonu na pewno będą się tam pojawiały kilkuakapitowe podsumowania meczów „na gorąco”. Z kolei na Twitterze komentuję na bieżąco w czasie meczów, więc jeśli chcecie podyskutować „póki piłka w grze”, dodajcie mnie do obserwowanych.
ZOBACZ TEŻ: