NFL, tydzień 16: Kontuzje przeorały AFC

Zwierzęta mówiące ludzkim głosem? To pikuś przy tym, co w Wigilię i Boże Narodzenie działo się w NFL. Trzy najniżej notowane ekipy wygrały swoje mecze. Znamy już wszystkich uczestników playoffów w AFC, choć jeden z głównych faworytów przystąpi do nich bez rozgrywającego. W AFC North jedna klasyczna rywalizacja rozstrzygnęła losy dywizji w niedzielę, a w NFC North inna klasyczna rywalizacja będzie finałem dywizji. Poza tym przetasowania w NFC i 160-kilogramowy liniowy w roli quarterbacka.

A to jeszcze nie koniec sezonu zasadniczego.

 

Kontuzje, kontuzje, kontuzje…

Oakland Radiers prowadzili z Inndianapolis Colts 33:14. Do końca meczu pozostawało 10 minut. Raiders byli o krok od dwunastego zwycięstwa w sezonie. Takiego wyczynu nie udało im się jeszcze dokonać w tym stuleciu. I wtedy Trent Cole zsackował rozgrywającego Dereka Carra. Uderzenie nie wyglądało na specjalnie ostre, co więcej było to pierwsze uderzenie, do którego o-line Oakland dopuściła w tym spotkaniu. Jednak Carr od razu zaczął przywoływać medyków, a po chwili zaczął zwijać się z bólu. Diagnoza: złamana kość strzałkowa, koniec sezonu dla tego zawodnika.

Oakland mają za sobą bardzo ciekawy sezon. Frustrowali fanów upuszczonymi podaniami, karami i męczyli się do końca ze słabymi ekipami. Ale wygrywali i stanowili największe zagrożenie dla hegemonii New England Patriots w AFC. Tyle że bez Carra tracą bardzo dużo na wartości. Jasne, Carr nie jest dla swojego zespołu aż tak ważny jak Tom Brady dla Patriots czy Aaron Rodgers dla Packers. Kluczem do odrodzenia kalifornijskiej drużyny była wciąż nienaruszona o-line. Ale czy ten czas na podanie będzie potrafił wykorzystać Matt McGloin, który przez trzy lata w barwach Oakland rzucił tyle samo TD co INT? Wątpliwe. Uraz Carra sprawia, że Raiders z faworytów stają się wielkim znakiem zapytania.

Media już kwestionują zasadność trzymania Carra na boisku w czwartej kwarcie przy takiej przewadze. Tyle że Raiders grali przeciwko Andrew Luckowi, mieli trzy posiadania przewagi, a do końca pozostawało większość czwartej kwarty. Nie z takich opałów Luck wychodził obronną ręką. Ponadto, jak już wspomniałem, przez trzy kwarty anemiczny pass rush Colts nie mógł nawet tknąć Carra. Nie, nie można tu winić trenera Jacka del Rio. Jedynie ślepy los.

Wcześniej tego samego dnia swojego rozgrywającego straciła inna drużyna, która dokonała sporego postępu w tym roku, czyli Tennessee Titans. Nie należeli może do tego samego grona faworytów co Raiders, ale wystarczyło, że wygraliby oba pozostałe mecze i graliby w styczniu po raz pierwszy od 2008 r. (ciekawostka: to był ostatni sezon, gdy Jeff Fisher jako HC miał bilans powyżej .500)

Kontuzja Marcusa Marioty nie odwróciła losów meczu z Jacksonville Jaguars. Jaguary pod koniec trzeciej kwarty prowadziły 25:10 i wątpliwe, by pozostanie w grze Marioty, który wcześniej zdołał podać jedynie na 99 jardów w 20 próbach, zdołało odmienić losy spotkania. Młody rozgrywający Titans ma pękniętą kość strzałkową (kontuzja bardzo podobna do urazu Carra) i opuści ostatni mecze Tennessee w tym sezonie, spotkanie „o pietruszkę” z Texans. Najprawdopodobniej wróci w pełni sił na kolejny sezon, a Titans z silną o-line i młodym, skutecznym QB mogą znaleźć się w gronie faworytów słabej AFC South.

Trzecim „medialnym” urazem tego dnia stała się kontuzja WR Tylera Locketta z Seattle Seahawks. Lockett nie jest aż tak ważnym graczem jak obaj rozgrywające z AFC, ale jego kontuzja wyglądała wyjątkowo paskudnie. Lockett złapał długą piłkę od Russella Wilsona i na nogę spadł mu jeden z cornerbacków Cardinals. Na powtórkach widać było, że noga skrzydłowego Seahawks zgina się w miejscu, gdzie absolutnie zginać się nie powinna. Lekarze natychmiast ją usztywnili, a dzień po meczu zawodnik przeszedł udaną operację złamanej nogi. Jednak ten sezon ma już z głowy co mocno ogranicza głęboką grę podaniową Seattle.

 

Sześciu wspaniałych

Znamy już komplet uczestników playoffów w AFC, choć ich rozstawienie może się jeszcze pozmieniać.

New England Patriots roznieśli New York Jets, mimo że dali odpocząć liderowi swojej obrony, Dont’a Hightowerowi. Jets zdołali zdobyć jedynie trzy punkty, Patrioci odpowiedzieli 41. Teoretycznie NE mogą jeszcze stracić pierwsze miejsce w konferencji, jeśli za tydzień przegrają z Miami, a osłabieni brakiem Carra Raiders wygrają na wyjeździe z Broncos. Jednak wolne w pierwszej rundzie playoffów mają już zapewnione.

Póki co na drugim miejscu są Oakland Raiders. Oni nie mogą być jeszcze pewni wygranej w dywizji, bo jeśli przegrają z Broncos, a Chiefs wygrają swoje spotkanie, to wskoczą na fotel lidera dywizji i miejsce nr 2 w AFC.

Zwycięstwo w AFC North i rozstawienie z „trójką” zapewnili sobie Pittsburgh Steelers. Po dramatycznym meczu pokonali rywali z Baltimore. Te mecze mają mnóstwo smaczków. Również tym razem było gorąco do ostatnich chwil, a zwycięskie przyłożenie Stalowi zdobyli na sekundy przed końcem meczu. Tyle że wcześniej sami się postawili w trudnej sytuacji przez niepotrzebne straty. Emocje w AFC North zdecydowanie przewyższały w tym roku poziom sportowy.

Z potknięć Colts i Titans skorzystali Houston Texans, którzy w pierwszej rundzie podejmą wyżej rozstawiony zespół z „dziką kartą”. Paradoksalnie indeks DVOA sytuuje ich na 30. miejscu w lidze, najniżej z całej czwórki ekip z AFC South. Awans do playoffów zawdzięczają głównie takim zwycięstwom jak w sobotę: wymęczonym triumfom nad słabymi ekipami. O ile ich defensywa, nawet bez J.J. Watta, trzyma niezły poziom, o tyle atak, czy pod wodzą Brocka Osweilera czy Toma Savage’a, stanowi żałosny widok. Z kimkolwiek by nie zagrali w playoffach, faworytem nie będą.

Kansas City Chiefs w efektowny sposób ostatecznie wykopali z tegorocznego sezonu wciąż jeszcze aktualnych mistrzów NFL z Denver. Nic tak skutecznie nie pokazuje środkowego palca jak Travis Kelce zdobywający 160 jardów na najlepszej obronie podaniowej ligi czy NT Dontari Poe, który rzuca TD „z wyskoku” a’la Tim Tibow na uniwerku.

KC wciąż jeszcze mogą wygrać dywizję, a ze swoją obroną są chyba jedyną ekipą w AFC, która realnie może myśleć o zrobieniu niespodzianki w Foxborough. Najlepszy sposób na Pattriots to nieustanna presja na Brady’ego, a do tego KC nadaje się jak mało która drużyna w lidze.

No i wreszcie ci najbardziej niespodziewani goście w tegorocznych playoffach, czyli Miami Dolphins. Nie mają Ryana Tannehilla, ale Jay Ajayi przebiegł się po Buffalo Bills na 206 jardów i chyba ostatecznie wyrzucił z posady Rexa Ryana. Jeśli nie zadzieją się jakieś niesłychane cuda w ostatniej kolejce, Dolphins pojadą w pierwszej rundzie do Pittsburgha. Nie są tam bez szans, a po starcie 1-4 sam udział w postseason jest dla nich sporym sukcesem. To dopiero ich drugi awans do playoffs od 2002 r. Ostatni mecz w tej fazie rozgrywek wygrali w sezonie 2000.

W tym sezonie obrony nie były w stanie uciągnąć kulejących ofensyw. Za tydzień na ryby mogą już jechać Baltimore Ravens i Denver Broncos, choć niemal wszystkie wskaźniki statystyczne sytuowały ich w ścisłej czołówce defensyw NFL.

 

Przetasowania w NFC

Dobrze, że Seattle Seahawks już zapewnili sobie wygraną w dywizji. Bo odkąd kończącej sezon kontuzji nabawił się Earl Thomas, ich obrona zaczęła nagle przypominać ser szwajcarski. Przy czym rolę sera pełni tam Richard Sherman, a rolę dziur cała reszta secondary. Właściwie wystarczy rzucać gdziekolwiek, byle z dala od Shermana i można mieć pewność, że odbierający będzie niekryty. W sobotę nawet Carson Palmer przypomniał sobie, że jeszcze w zeszłym roku był kandydatem do MVP.

Nie pomogły cztery podania na TD Russella Wilsona i imponujący comeback, który wyrównał stan meczu na minutę przed końcem (wyrównał, bo Steven Hauschka przestrzelił podwyższenie na, jak się wydawało, zwycięstwo). Minuta wystarczyła Cardinals na zwycięskie kopnięcie z pola. Głównie dlatego, że Kam Chancellor od dwóch lat w kryciu jest raczej słabością niż pomocą. Tym razem tak fatalnie krył Davida Johnsona (nominalnie RB), że ten bez większych problemów wrócił do kluczowego długiego podania Palmera, które rozgrywający Cardinals posłał nieco za krótko.

Po porażce Seahawks na drugie miejsce w konferencji wskoczyli Atlanta Falcons. Mało się o nich mówi, ale to ekipa, która ma jedną z najlepszych ofensyw w historii, jeśli wziąć pod uwagę zdobywane punkty.

Coraz ciekawiej jest w NFC North. Packers z łatwością rozbili Minnesotę Vikings. Odkąd do drużyny wrócili kontuzjowani zawodnicy defensywy, GB gra znacznie lepiej. Nie bez znaczenia jest fakt, że Mike McCarthy dał trochę więcej swobody Aaronowi Rodgersowi, a ten gra na poziomie MVP. Nie można zapominać o słabej pierwszej połowie sezonu, ale Packers to na pewno drużyna w gazie, która będzie niewygodnym przeciwnikiem dla każdego. Za tydzień jadą do Detroit i ten klasyk będzie de facto finałem NFC North. Wygrany wchodzi, a przegrany z niecierpliwością czeka na wyniki innych meczów. Co ciekawe remis daje awans do playoffów obu drużynom, choć to GB wchodzi wtedy jako zwycięzca dywizji.

Na playoffy mogą się już szykować Dallas Cowboys. Po raz pierwszy od dawna przystępują do nich w roli faworytów. Niezagrożoną pozycję mają również New York Giants, którzy wejdą do playoff z piątej lokaty i pojadą do Detroit, Green bay albo Seattle. O ile obrona nowojorczyków jest na playoffy gotowa, o tyle atak niekoniecznie. W przegranym meczu przeciwko Eagles Eli Manning podawał aż 63 razy, najwięcej w karierze (ex-eqo 10. najwyższy wynik w historii NFL). Tyle że większość tych podań była za krótka  i lądowała pod stopami jego skrzydłowych. Atak Giants ostatnio opiera się głównie na błyskach geniuszu Odella Beckhama, a po odrodzeniu Manninga z ostatnich sezonów pozostały głównie wspomnienia.

W NFC szansę na playoffy mają jeszcze Washington Redskins i Tampa Bay Buccaneers. Ci pierwsi nawet dość spore. Wystarczy, że pokonają New York Giants w ostatnim meczu sezonu i przeskoczą przegranego z „finału NFC North”. Bucs muszą nie tylko wygrać z Carolina Panthers (to nie takie trudne w tym roku), ale i liczyć na remis (sic!) Redskins oraz porażkę Packers (jeśli Packers wygrają, to Bucs nie zdołają przeskoczyć Lions niezależnie od innych wyników).

 

Tydzień w skrócie:

1. Pomyślałby kto, że w Cleveland wygrali Super Bowl. Były łzy, ckliwe przemówienia, nadużywanie hiperboli. A tymczasem Browns po prostu udało się uniknąć zakończenia sezonu 0-16 jako druga drużyna w historii ligi. Przy okazji stracili wybór #1 w drafcie 2017, ale tylko na trzy godziny, bo Rams byli tak uprzejmi, że podarowali drugie zwycięstwo w sezonie 49ers. Trzecia najsłabsza drużyna, Jaguars, również wygrała, co daje Chicago Bears #3 w drafcie 2017, z Jaguarami z #4. Pierwszą piątkę przyszłorocznego draftu zamykają Tennessee Titans z wyborem, który Rams oddali im za Jareda Goffa. Tamta wymiana wyglądała wątpliwie już wtedy i z każdym tygodniem wygląda gorzej.

2. Porażka z Browns prawdopodobnie przeleje czarę goryczy i z San Diego Chargers pożegna się trener Mike McCoy, który w ciągu czterech sezonów tylko raz awansował do playoffów i ani razu nie wygrał 10 spotkań w sezonie. Chargers wciąż mają otwartą opcję, żeby dołączyć do Rams w Los Angeles. Czyżby szykowało się kompletne przemeblowanie klubu?

3. Cleveland Browns wyglądają fatalnie, ale mają absurdalnie wielki kapitał draftowy. Jak policzył Bill Barnwell z ESPN, wartość wszystkich wyborów Browns z draftu 2017 przewyższa wybory drugich „najbogatszych” 49ers o wartość przekraczającą wartość wyboru #1! Wiadomo, z wyborami trzeba jeszcze trafić, a Browns nie byli w tym ostatnio najlepsi. Jednak biorąc pod uwagę, że w długim okresie żadna z drużyn NFL nie wybiera znacząco lepiej od innych, najlepszym sposobem na zmaksymalizowanie zwrotu z draftu jest posiadanie jak największego kapitału draftowego. Front office w Cleveland maksymalizuje go po mistrzowsku i może za rok-dwa uda im się odmienić oblicze Browns. Wiem, że to mało prawdopodobne, ale skoro mistrzostwo zdobyli Cleveland Cavaliers i Chicago Cubs to może i Joe Thomas wreszcie zagra w jakiejś porządnej drużynie.

4. Z cyklu udane prezenty świąteczne. Ten dostałem od mojej żony:

Czapka New England Patriots

A Wy dostaliście coś futbolowego?

Zobacz też

Brak komentarzy

  1. Owszem, indywidualnie Eli gra najgorszy sezon od 3 lat, ale wciąż twierdzę, że jest raczej objawem, a nie chorobą. W nielicznych meczach gdzie pass-protection była przyzwoita, a tak dołem realną opcją (środowisko pracy, które dla różnych Prescottów, Ryanów czy Carrów jest oczywistością), Manning wyglądał bardzo dobrze.

    Ale to może być lepsze dla ligi 😉 Nie sądzę, by ktoś był w stanie zatrzymać Giants gdyby ofensywa grała jak przed rokiem (z drugiej strony, gdyby obrona prezentowała poziom z 2015, NYG byliby zapewne w okolicach Browns i innych Niners).

  2. Czyli z perspektywy Packers w skrócie wygląda to tak: jeśli Giants wygrają w niedzielę, to Green Bay w play-off już jest niezależnie od wyniku w Detroit.

    Poniedziałkowy mecz obejrzałem do połowy. Lwy wyglądały całkiem ok. Co się stało w drugiej odsłonie? Typical Lions?? Zauważyłem, że od momentu kontuzji palca Stafford dużo mniej rzuca daleko. Jakieś 15, 20 jardów max. Czyżby bolało i w miarę upływu meczu celnośc spadała? Wygląda to jak ściaga dla GB – grac swoje, bo Lions staną w drugiej połowie.

  3. A’propos prezentów, barwy Packers są na tyle paskudene, że moja żona nie chce się w to pakowac 🙂 Za to standardowo z poletka NHL coś mi się trafiło także nie mogę narzekac 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *