Doczekaliśmy się! Do końca sezonu już tylko cztery weekendy futbolu i zaledwie jedenaście meczów. Playoffy NFL.
Po stronie NFC zapowiada się wyśmienicie. W każdej potencjalnej parze masa smaczków, pasjonujących pojedynków i potencjał na hit, który zapamiętamy na lata. Po stronie AFC… niekoniecznie. Tam mamy drużyny pełne słabości, a potentaci dołączą dopiero za tydzień.
Niemniej zabieramy się za pary Wild Card Weekend. Jak zwykle godziny spotkań podane są w czasie środkowoeuropejskim (czyli polskim). W tabelach wartości w nawiasie to miejsce drużyny w danej kategorii w lidze po sezonie zasadniczym. DVOA liczone jest w procentach, gdzie 0% oznacza średnią NFL w sezonie. Ujemne DVOA jest dobre dla obrony, złe dla ataku i special teams.
Tennessee Titans @ Kansas City Chiefs
Na początek playoffów dostajemy najsłabszą parę tej rundy. Właściwie trudno napisać coś sensownego o Titans. To drużyna ze wszech miar przeciętna, niewyróżniająca się, a jednocześnie mocno nierówna. Dość powiedzieć, że potrafili pokonać Seahawks i dwukrotnie Jaguars, a jednocześnie przegrali z Dolphins, Texans (57:14!) i potrzebowali FG na dwie minuty przed końcem dogrywki, by pokonać Browns.
Po solidnym sezonie 2016 Titans zrobili krok wstecz. To paradoksalne, bo przecież przed rokiem mieli taki sam bilans i nie weszli do playoffów. Jednak drużyna gra zauważalnie słabiej właściwie w każdym elemencie. nie zmiania tego nawet fakt, że safety Kevin Byard został wybrany do pierwszej drużyny All-Pro.
Marcus Mariota był typowany przeze mnie na MVP. Zaliczył najsłabszy sezon swojej krótkiej kariery, tak w podawaniu, jak w bieganiu. W tym roku posłał więcej INT niż TD, co stawia go w „elitarnym” towarzystwie DeShone’a Kizera, Bretta Hundleya i Trevora Siemiana.
Co więcej Titans, którzy mieli być oldschoolową, biegającą siłowo drużyną, nie będą mogli skorzystać z DeMarco Murraya, który już został wykluczony z meczu z powodu kontuzji kolana. W tej sytuacji cały ciężar ofensywy spocznie na Derricku Henrym. To o tyle ważne, że również linia ofensywna gra klasę słabiej niż przed rokiem.
Chiefs fenomenalnie zaczęli sezon, potem przyszedł kryzys. Jednak zdołali „obudzić się” w końcówce sezonu i wygrać AFC West drugi sezon z rzędu. W przeciwieństwie do poprzednich lat napędza ich nie obrona, a ofensywa.
Defensywa już na początku sezonu straciła lidera, FS Erica Berry’ego. Tamba Hali zmaga się z urazami i wiekiem. Justin Houston po raz pierwszy od trzech lat był względnie zdrowy, ale wciąż jest tylko cieniem zawodnika, który w 2014 r. zaliczył 22 sacki w sezonie. Liderem tej obrony miał być CB Marcus Peters, ale dobre mecze przeplata słabymi, a co gorsza łatwo traci głowę. Przeciwko Jets po niekorzystnej decyzji sędziego podniósł flagę z murawy i rzucił nią w trybuny.
W efekcie Chiefs muszą liczyć na ofensywę, jeśli chcą odnieść drugą wygraną w playoffach od 1993 r. W tym roku ofensywa Andy’ego Reida gra sporo konceptów rodem z uczelni: zone read, run-pass option, power shovel pass na TE Travisa Kelce. Alex Smith jak zwykle gra solidnie i unika strat. W tym roku do repertuaru zagrań dołożył bomby do Tyreeka Hilla. W efekcie po sezonie zasadniczym ma najwyższy passer rating w lidze, najniższy współczynnik przechwytów i jako jedyny rozgrywający stosunek TD/INT powyżej 5:1. Nic dziwnego, że fani Chiefs domagali się posadzenia go na ławce, prawda? 🙂 Poza Smithem w ataku Chiefs pierwsze skrzypce grają wspomniani Hill i Kelce oraz wszechstronny rokie RB Kareem Hunt.
Zdecydowanym faworytem meczu są Chiefs. Jeśli upatrywać gdzieś szans Titans, to wyłącznie w tym, że Chiefs najsłabiej w lidze bronią grę biegową. Tennessee będą potrzebowali życiowego meczu Derricka Henry’ego, żeby w ogóle nawiązać walkę.
Mój typ: Chiefs 31 – 10 Titans
Atlanta Falcons @ Los Angeles Rams
niedziela, 02:15
Obrońcy mistrzostwa NFC kontra największa pozytywna niespodzianka tego sezonu. Pierwszy mecz playoffów w Los Angeles od sezonu 1993. Zeszłoroczny MVP Matt Ryan kontra Aaron Donald. Smaczkami w tym spotkaniu można by obdzielić całą rundę.
LA Rams mają za sobą bardzo udany sezon. Cokolwiek się stanie w playoffach, przemiana jednej z najsłabszych drużyn w NFL w jedną z najlepszych w ciągu jednego offseason to historia, którą będziemy wspominać przez lata. Trener Sean McVay uratował kariery Todda Gurleya i Jareda Goffa, a sobie najprawdopodobniej zapewnił tytuł trenera roku.
Tegoroczni Rams to kreatywna ofensywa ze znakomitym playcallingiem McVaya, który z linii bocznej przez radio potrafi zmieniać zagrywki na podstawie ustawienia przeciwnika. Jej najważniejszym elementem jest RB Todd Gurley, którego 2093 jardy oraz 19 TD z gry to najlepsze w tym roku wyniki NFL. Byłyby jeszcze lepsze, ale McVay dał odpocząć starterom w ostatnim meczu sezonu zasadniczego.
Odpoczynek dla starterów to przyczyna, przez którą Rams nie udało się skończyć sezony na 1 miejscu w DVOA i w pierwszej piątce w każdym aspekcie gry. Poza ofensywą Rams dysponują bardzo dobrą obroną prowadzoną przez jednego z najlepszych DC w NFL, Wade’a Philipsa. Jej liderem jest Aaron Donald, podczas nieobecności J.J. Watta najlepszy d-lineman w NFL i tegoroczny 1st Team All-Pro.
Aż trzech przedstawicieli w pierwszej drużynie All-Pro mają special teams Rams. Są to punter Johnny Hekker, kicker Greg Zuerlein i kick returner Pharoh Cooper. Jednak w playoffach LAR nie będą mogli aż tak liczyć na swoje formacje specjalne. Zuerlein jest na liście kontuzjowanych z urazem pleców. W jego miejsce Rams zatrudnili debiutanta Sama Fickena, który zdążył już spudłować jeden XP i kopnięcie z 36 jardów.
Falcons mają za sobą znacznie słabszy sezon niż 2016. Można się było spodziewać, że odejście OC Kyle’a Shanahana spowoduje pewne zmiany w ataku Falcons, który przed rokiem był najlepszy w NFL. Jednak różnica jest potężna. Nowy OC Steve Sarkisian nie potrafi wykrzesać tak dobrej gry z utalentowanej grupy RB jak jego poprzednik. Także Matt Ryan gra o klasę słabiej niż w kampanii 2016, za którą dostał MVP. TD% niższy niemal o połowę, INT% wzrósł z 1,3 do 2,3. ANY/A niższy o 24%, a passer rating i QBR o 22%. Jak nie liczyć, gra ok. 1/4 mniej efektywnie. Oczywiście nie jest to wyłącznie wina Ryana, bo na te liczby składa się gra całej ofensywy.
W obronie Atlanta gra podobnie jak w sezonie zasadniczym przed rokiem, czyli nierówno. Warto zwrócić uwagę, że właśnie transformacja obrony w zeszłorocznych playofach doprowadziła ich o krok od mistrzostwa. Tydzień temu przeciwko Panthers zobaczyliśmy cień tej defensywy, na czele z dominatorem na linii, Gradym Jarettem. W tej defensywie na pewno jest potencjał, pytanie czy będą w stanie dotrzymać kroku Gurleyowi, Kuppowi, Woodsowi i spółce.
Falcons są względnie zdrowi, jedynie OG Andy Levitre znajduje się na liście kontuzjowanych. Ich dużą przewagą w tym meczu będzie doświadczenie. Oni już tu byli i to nie raz, młokosi z LA jeszcze nie. Jednak to drużyna Seana McVaya jest moim faworytem tego meczu, choć żaden wynik mnie tu nie zdziwi.
Mój typ: Rams 31 – 24 Falcons
Buffalo Bills @ Jacksonville Jaguars
niedziela, 19:00
Ech, gdyby tak postawił w sierpniu u bukmahera na taką parę w Wild Card Round… Pewnie teraz pisałbym ten tekst gdzieś na Wyspach Kanaryjskich sącząc drinka na plaży…
Ale starczy marzeń. Buffalo i Jacksonville to najbardziej nieprawdopodobna para tych playoffów. Gdyby Andy Dalton w końcówce spotkania Bengals – Ravens nie konwertował 4&12, a potem 49-jardowego TD, to Bills oglądaliby te playoffy jak co roku od 1999 r. – z domu w telewizji.
Czy Jaguars to najlepsza obrona w lidze? Można dyskutować czy Vikings nie dysponują lepszą. Ale bez wątpienia to najlepsza formacja defensywna w playoffach AFC. Dwa lata inwestycji w tę stronę piłki opłaciły się na Florydzie. Jags mają aż czterech reprezentantów w drużynach All-Pro, przy czym Calais Campbell został wybrany dwa razy – do pierwszej drużyny jako pass rusher i do drugiej jako liniowy. Campbell to jeden z tegorocznych kandydatów do nagrody Defensywnego Gracza Roku. Poza nim w pierwszej drużynie znalazł się CB Jalen Ramsey, a w drugiej LB Telvin Smith i CB A.J. Bouye.
Nie ulega wątpliwości, że obrona to siła napędowa Jacksonville. Potrafią kompletnie zdusić grę podaniową rywali. QB stający naprzeciw obrony Jags mają passer rating 68,5. Innymi słowy zmieniają rozgrywających przeciwnika w C.J. Beatharda.
Kluczowe pytanie brzmi: czy będą potrafili wymusić straty. Obrona Jaguars kończy przejęciem piłki aż 15,6% serii przeciwnika (3. wynik w NFL). Tymczasem Tyrod Taylor to najrzadziej tracący piłkę rozgrywający w NFL, a Bills popełniają straty w zaledwie 8,9% posiadań (7. wynik w NFL). Będzie to pojedynek ofensywy nastawionej na ochronę piłki z defensywą wymuszającą masę strat.
Atak Jaguars nie napawa specjalnym optymizmem, głównie z powodu Blake’a Bortlesa. Rozgrywający Jacksoville miał niezły grudzień. Zaczął go od trzech meczów z passer ratingiem powyżej 100 i TD:INT 7:0. Tyle że w dwóch ostatnich meczach znów był sobą i posłał 5 INT przy zaledwie 2 TD. Obrona Bills całkiem nieźle broni grę podaniową, więc Jaguars powinni grać raczej po ziemi. Tylko kto ma biegać?
T.J. Yieldon jest chory i nie wiadomo czy wykuruje się na mecz. Chris Ivory ma problemy z łokciem i plecami. Zostaje rookie Leonard Fournette, który ma za sobą nierówny sezon. Mecze fenomenalne przetykał słabymi, a do tego problemami dyscyplinarnymi. Wygląda jednak na to, że Jags będą go musieli „karmić”.
Atak Bills nie traci wielu piłek, ale to najlepsze co można o nim powiedzieć. Ich najgroźniejszą bronią są biegi LeSeana McCoya i Tyroda Taylora. Do niedawna biegi były piętą achillesową obrony Jaguars, ale Bills byli tak uprzejmi, że oddali im w wymianie NT Marcela Dareusa, który znacząco poprawił ten element obrony Jacksonville.
Bills muszą zagrać czysty mecz bez strat i liczyć na jeden ze słynnych fatalnych meczów Bortlesa. Jednak na tego przeciwnika sama obrona Jaguars powinna wystarczyć.
Mój typ: Jaguars 24 – 6 Bills
Carolina Panthers @ New Orleans Saints
niedziela, 22:40
Czy Panthers wreszcie znajdą sposób na Saints? W sezonie zasadniczym dwa razy górą była ekipa z Nowego Orleanu i w nagrodę to oni będą gospodarzami tego meczu. Co więcej były to dwa dość pewne zwycięstwa. Imponujący był zwłaszcza wrześniowy triumf Saints na wyjeździe 34:13.
Obie drużyny mają całkiem niezłą obronę. Przewaga Saints tkwi w ofensywie. O ile Cam Newton jak zwykle musi ciągnąć za sobą cała drużynę w stopniu niespotykanym na wschód od Seattle, o tyle Drew Brees jest otoczony wieloma playmakerami.
Najważniejsi są oczywiście „Zoom & Boom”, czyli Alvin Kamara i Mark Ingram. To najbardziej produktywny duet running backów od wielu, wielu lat. (Od ilu dokładnie, to zależy jak definiujemy „produktywność”) Kamara to murowany kandydat do nagrody debiutanta roku. Równie groźny w roli klasycznego RB, co jako reciver. Właściwie ma więcej jardów po złapanych podaniach niż biegowych. Z kolei Ingram to klasyczny taran, przebijający się między tacklami, choć niebezpieczny także w screenach. W sumie odpowiadają za 25 z 46 przyłożeń Saints w tym sezonie.
Święci, przez lata będący kwintesencją radosnej ofensywy podaniowej, w tym roku przesunęli się ku running backom. Nie znaczy to, że nie potrafią grać górą. Drew Brees to wciąż jeden z najbardziej produktywnych rozgrywających w historii NFL. W tym roku był mniej eksploatowany, a to może wróżyć tylko dobrze na playoffy. Jego ulubionym reciverem jest Michael Thomas, który po oddaniu do Patriots Brandina Cooksa stał się pełnowymiarowym reciverem #1. Jest też dzika karta, czyli Ted Ginn. Nie można na nim polegać, ale potrafi pozytywnie zaskoczyć.
W obronie Saints kapitalnie spisują się pass rusher Cameron Jordan i rookie CB Marshon Lattimore. Korpus linebackerów to odrzuty z innych klubów, ale to działa, i to jak. To będzie bardzo ważne, bo kluczem dla Saints będzie ograniczenie Cama Newtona jako biegacza i upilnowanie Grega Olsena.
Panthers mają sporo problemów w ataku. Co prawda odanie Calvona Benjamina pozytywnie wpłynęło na dyspozycję ofensywy, ale wciąż brak tam solidnych playmakerów poza debiutantem Christianem McCaffreyem. Z braku laku pierwszym WR jest Davin Funchess, ale to zawodnik mający problemy z uwalnianiem się od krycia i upuszczaniem piłek. Z kolei TE Greg Olsen więcej czasu spędził na leczeniu urazów niż na boisku i chyba nie jest zadowolony ze swojej roli w zespole. W trakcie rozgrywek bardzo udanie zadebiutował w budce komentatorskiej, więc może taką drogę wybierze po tegorocznych rozgrywkach.
Panthers muszą liczyć, że Luke Kuechly i Thomas Davis zdołają zatrzymać Ingrama i Kamarę. Jednak wygrana w playoffach będzie wymagała wybitnego meczu Newtona, a ten w tym roku gra w kratkę. Moim zdaniem Carolina po prostu nie ma odpowiedzi na zróżnicowany i wszechstronny ofensywny futbol Saints.
Mój typ: Saints 27 – 17 Panthers
Przypominam, że playoffy można komentować na bieżąco na Twitterze, gdzie mamy świetną społeczność pod #NFLpl
Brak komentarzy
Jak duże dajecie szanse na to, że w Superbowl będzie homefield advantage 😉 ?
Z LAC i BAL w AFC byłoby dużo ciekawiej. Choć nie zdziwiłbym się gdyby pojawiły się nieoczekiwane rozstrzygnięcia, choć raczej zwyciężą KC i JAX.
W NFC wild card round trudniej prognozować niż divisional round (PHI raczej w nich odpadnie i to niezależnie z kim zagra). Tu póki co, każdy może wygrać z każdym.
Ale to PO i tu decyduje tylko jeden mecz. Szkoda, że nie ma rewanży.