Franchise tagi 2020 – kto i za ile

Jako że mamy nowe CBA, kluby mogą użyć tylko jednego franchise tagu albo jednego transition tagu. W tym roku sobie nie żałowały. Aż 14 graczy NFL zostało zastrzeżonych przez swoje dotychczasowe drużyny. Poniżej lista alfabetyczna z krótkimi komentarzami.

Jeśli nie wiesz czym jest franchise tag, zapraszam do tekstu Nie taki wolny agent, czyli co dzieje się w NFL po zakończeniu kontraktu

 

EDGE Shaquil Barrett, Tampa Bay Buccaneers

Po czterech niezbyt imponujących latach w Denver Barrett podpisał roczną umowę w Tampie. Jeszcze przed końcem preseason mówiło się, że może nie załapać się do drużyny. A potem zaliczył 19,5 sacka w sezonie, więcej niż w czterech poprzednich razem wziętych.

Bucs oczywiście nie chcą go wypuszczać, ale ja na ich miejscu byłbym ostrożny. Życiowy sezon Barretta można przypisywać zmianie schematu defensywnego, kolegów, trenera i co tam jeszcze się wokół niego zmieniło. Jednak historia uczy nas, że cztery lata w podobnej dyspozycji są znacznie lepszym prognostykiem na przyszłość niż pojedynczy rok w fantastycznej formie. Najczęściej okazuje się, że ten życiowy sezon jest już nie do powtórzenia. Ale jeśli Barrett jest w stanie notować nawet 12-14 sacków na rok, to zasługuje na wieloletnią umowę.

 

EDGE Bud Dupree, Pittsburgh Steelers

11,5 sacka, 10 zatrzymań na stratę jardów w grze biegowej, 4 wymuszone fumble. To statystyki, które Steelers uznali za na tyle imponujące, by otagować swojego pass rushera.

Przez cztery lata Dupree był solidnym zawodnikiem. Do statystycznej czołówki wszedł dopiero w zeszłym roku. Można by się zastanowić na ile to jego zasługa, a na ile skupienia linii ofensywnych rywala na T.J. Watcie. Na pewno warto zatrzymać Dupree, ale czy rzeczywiście za 15 mln na rok?

 

WR A.J. Green, Cincinnati Bengals

Przez pierwsze pięć sezonów wyglądało na to, że Green będzie jednym z najlepszych receiverów. Nie tylko w historii Bengals, ale i w historii NFL. Niestety w ciągu czterech ostatnich sezonów opuścił 29 z 64 meczów, a nawet gdy grał rzadko bywał w pełni zdrowy.

Green nie grał cały sezon 2019 i szansa na to, że wróci do dyspozycji z lat 2011-15 jest minimalna. Jednak Bengals liczą, że odzyskają go choć w części. A jego doświadczenie na pewno będzie bardzo cenne dla nowego rozgrywającego wziętego w drafcie 2020, czy będzie to Joe Burrow czy ktoś inny.

S Anthony Harris, Minnesota Vikings

W 2015 nikt nie chciał go w drafcie. Po kontuzji Andrew Sendejo w 2018 r. wskoczył do podstawowego składu i już swojego miejsca nie oddał.

To dopiero trzeci franchise tag w historii Vikings. Nałożony w ostatniej chwili, gdy drużyna zrobiła nieco miejsca pod salary cap, przedłużając kontrakt Kirka Cousinsa.

 

RB Derrick Henry, Tennessee Titans

Wysokie kontrakty dla running backów niemal nigdy nie kończą się dobrze. Z tego powodu franchise tag jest dobrym rozwiązaniem – Henry dostanie pieniądze, Titans nie muszą obawiać się o stan budżetu za kilka lat. Ani o reakcję fanów na wypuszczenie bohatera zeszłorocznych playoffów.

Jedyny problem – nie mieli już franchise tagu na Ryana Tannehilla i dali rozgrywającemu kilkuletni kontrakt z solidnymi gwarancjami. Prędzej czy później się to na nich zemści.

 

TE Hunter Henry, Los Angeles Chargers

George Kittle i Travis Kelce to dwaj najlepsi obecnie tigh endzi w NFL. Ale Henry jest tylko krok za nimi. To jeden z nielicznych zawodników równie niebezpiecznych w blokowaniu jak w łapaniu podań. Co prawda nie ma na koncie jeszcze 1000-jardowego sezonu, ale to kwestia czasu. Chyba że zatrzymają go kontuzje, z którymi zmaga się od początku kariery.

 

DL Chris Jones, Kansas City Chiefs

Jedna z kluczowych postaci defensywy mistrzów NFL. Znakomity pass rusher ze środka linii, który zanotował 24,5 sacka w ostatnich dwóch sezonach. Nieco słabszy w grze biegowej, gdzie potrafi się pogubić, ale we współczesnej NFL duże pieniądze dostaje się za łapanie quarterbacków, a nie running backów. Nie bez powodu.

 

EDGE Matthew Judon, Baltimore Ravens

W zeszłym roku zaliczył tylko 9,5 sacka. Tylko, bo grał znacznie lepiej. Był absolutnym dominatorem na skraju linii, rozbijając grę biegową i nękając bezlitośnie rozgrywających rywala. Bez niego trudno sobie w ogóle wyobrazić tę obronę.

 

EDGE Yannick Ngakoue, Jacksonville Jaguars

Jeśli zawodnik po czterech sezonach jest drugim najlepiej sackującym graczem w historii drużyny, to warto go zostawić. Problem polega na tym, że Ngakoue nie chce grać na franchise tagu. W zeszłym roku opuścił większość offseason, domagając się nowej umowy, a potem miał kłopoty z urazem podudzia. Jaguars muszą zacząć odbudowywać drużynę po katastrofalnych rządach Toma Coughlina. Zapewnienie sobie usług Ngakoue na dłużej byłoby dobrym początkiem.

 

QB Dak Prescott, Dallas Cowboys

Niezależnie od tego co o nim sądzicie, trudno oczekiwać, by rozgrywający w kwiecie wieku i z taką produkcją został wypuszczony na wolny rynek. Prescott będzie miał okazję wykazać się pod wodzą nowego szkoleniowca. Jego pierwsze cztery lata były bardzo imponujące pod względem statystycznym, zwłaszcza gdy miał do kogo podawać. Jednak dopóki nie podążą za tym zwycięstwa, za Prescottem będzie ciągnęła się łatka przereklamowanego.

 

OG Brandon Scherff, Washington Redskins

Znakomity liniowy o bardzo stabilnej formie. Podobno zawodnik odrzucił w trakcie sezonu wieloletnią umowę na 13 mln dolarów rocznie. Trudno mu się dziwić, kultura Redskins jest wyjątkowo toksyczna. Jednak nowy trener Ron Rivera chce to zmienić i ma do tego wystarczający autorytet. Scherff ma być jednym z filarów drużyny. Pytanie tylko czy nie przeszkodzą mu kontuzje, przez które nie dokończył dwóch ostatnich sezonów.

 

S Juston Simmons, Denver Broncos

Został pominięty w Pro Bowl, ale na otarcie łez zasłużył na nominację do drugiej drużyny All Pro. Jeden z nielicznych powodów do zadowolenia dla fanów Broncos w ostatnich latach. Prawdziwy człowiek z żelaza, w ostatnich dwóch sezonach nie opuścił nawet jednego snapu. Co więcej był nominowany do Walter Payton Man of the Year Award, czyli nagrody dla zawodnika o wzorowej postawie na boisku i poza nim.

 

OG Joe Thuney, New England Patriots

Thuney to jeden z tych rzadko docenianych graczy. Po cichu robi swoją robotę na pozycji, która rzadko jest na świeczniku w mainstreamowych mediach. Odkąd trafił do Nowej Anglii w trzeciej rundzie draftu 2016 zaczął wszystkie 64 mecze w sezonie zasadniczym i 10 w playoffach. Z drugiej strony to decyzja dość zaskakująca, bo Patriots mają już na tej pozycji wysoko opłacanego Shaqa Masona. Czyżby to wstęp do wymiany z Thuneyem w roli głównej?

Innym ciekawym zjawiskiem jest otagowanie w tym sezonie dwóch guardów. Z reguły franchise tag dostawali tylko tackle. Cała linia ofensywna traktowana jest na potrzeby franchise tagu jako jedna pozycja, więc kwota jest obliczana na podstawie najlepiej w tej grupie zarabiających graczy z pozycji OT. Jednak ostatnie sezony przyniosły więcej uznania (także finansowego) graczom z innych pozycji w linii ofensywnej i kluby ewidentnie nie boją się zainwestowania znacznych pieniędzy w środek linii.

 

DL Leonard Williams, New York Giants

Pół roku temu David Gettleman, GM Giants oddał dwa wybory w drafcie za gracza, którego nikt nie chciał. Williams w Giants nie pokazał absolutnie nic wyjątkowego, odbudowujący się klub ma masę pilniejszych potrzeb, a Gettleman z radością chce zapłacić Williamsowi ponad 17 mln dolarów za kolejny sezon. Przy okazji będzie musiał w przyszłym roku oddać Jets wybór w czwartej, a nie w piątej rundzie, bo takie były warunki umowy. Nie ma to jak z uporem brnąć w bagno, byle nie przyznawać się do błędu.

 

Zostań mecenasem bloga:




Zobacz też

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *