Sezon 2020 będzie wyjątkowym pod wieloma względami. Najważniejszy to oczywiście pandemia COVID-19. Trudno przewidywać jak potoczą się rozgrywki, a nawet czy dokończymy je zgodnie z planem.
Niemniej „show must go on”, a w AFC East ciekawie byłoby nawet bez pandemii. Patriots po raz pierwszy od niemal dwóch dekad przystępują do sezonu bez Toma Brady’ego. Bills ostrzą sobie zęby na odbicie korony w dywizji, ale czy ich na to stać? Dolphins po roku demolki mają zacząć marsz w górę, a Jets… kto wie co jeszcze wymyślą Jets?
New England Patriots
Pozostałe dywizje: |
Po raz pierwszy od 2002 r. klub z Nowej Anglii przystąpi do sezonu bez Toma Brady’ego w roli podstawowego QB. Najlepszy zawodnik w historii klubu wybrał ciepłą Florydę. Długo wydawało się, że zastąpi go drugoroczniak Jarett Stidham, ale w lipcu Patriots niespodziewanie przygarnęli za grosze Cama Newtona, który ma w swoim dorobku nagrodę MVP. Jak będzie wyglądała nowa ofensywa Patriots nie sposób ocenić, zwłaszcza że podstawowy RT Marcu Cannon wziął „COVID-ówkę” i wypisał się z nadchodzącego sezonu.
Już w zeszłym roku główną siła napędową drużyny była najlepsza defensywa w NFL. Odejście Toma Brady’ego było najbardziej medialnym rozstaniem z Patriots, ale tak naprawdę to właśnie obrona ucierpiała w wakacje najbardziej. Aż sześciu zeszłorocznych starterów zabraknie w tym sezonie. Do innych drużyn odeszli LB Jamie Collins, LB Kyle Van Noy, S Duron Harmon i DT Danny Shelton. Z kolei na „COVID-ówce” sezon przeczekują S Patrick Chung i LB Dont’a Hightower. W tej sytuacji najbardziej doświadczonym linebackerem w składzie jest Ja’Whaun Bentley, który przed rokiem rozegrał więcej snapów w special teams (procentowo) niż w defensywie.
Jeśli już przy special teams jesteśmy, to tam również doszło do rewolucji. Stephen Gostkowski był podporą drużyny niewiele krócej niż Brady, bo od 2006 r. Po raz pierwszy od 15 lat Patriots wejdą w sezon z innym kickerem, którym zapewne będzie wybrany w tym roku w piątej rundzie draftu Justin Rohrwasser.
Cały ten eksodus nie został zrównoważony nowymi nabytkami. Newton i S Adrian Philips to jedyni nowi zawodnicy, którzy stanowią realne wzmocnienie wyjściowego składu. Jednak obaj stracili większość poprzedniego sezonu z powodu urazów i nie sposób ze stuprocentową pewnością ocenić, czy powrócą do dawnej formy na miarę MVP czy All Pro.
Dopóki trenerem Patriots jest Bill Belichick, długoterminowa przyszłość klubu nie wygląda źle. Zwłaszcza, że są jedną z nielicznych organizacji gotowych finansowo na drastyczny spadek salary cap w sezonie 2021. Jednak w nadchodzących rozgrywkach na pewno nie będą walczyli o najwyższe cele, tak jak przywykliśmy przez ostatnie dwie dekady. Nie będzie to może upadek na miarę Chicago Bulls 1999, ale dominacja w dywizji jest poważnie zagrożona.
Buffalo Bills
Dwa awanse do playoffów w trzy lata nie zdarzyły się Bills od lat 90-tych ubiegłego wieku. Nic więc dziwnego, że aspiracje nad rzeką Niagara są olbrzymie. Ale czy to uzasadnione?
W ostatnich latach to defensywa ciągnęła drużynę. W tym sezonie zobaczymy ją w niemal niezmienionym składzie. Dodatkowo do ekipy dołączył pass rusher Mario Addison. W wieku 33 lat nie stanowi już takiego zagrożenia jak kiedyś, ale może być skutecznym sytuacyjnym graczem, a’la późny Chris Long czy Julius Peppers.
Problemy mogą się jednak pojawić na środku linii defensywnej. Jordan Philips przeniósł się do Arizony, a Star Lotulelei wziął „COVID-ówkę”. We dwóch reprezentowali ok. połowy snapów na swojej pozycji w 2019 r.
Defensywa znów powinna być solidna, ale czy ofensywa dotrzyma im kroku? Joshowi Allenowi zaczynają się kończyć wymówki. Jeśli w tym sezonie nie pokaże jednoznacznie, że jest właściwym rozgrywającym na właściwym miejscu, cały proces poszukiwania QB zacznie się w Buffalo od nowa. Na razie otrzymał solidne wsparcie. Daryl Williams wzmocni linię ofensywną, która pozostawiała nieco do życzenia.
Jednak najważniejszym transferem było pozyskanie WR Stefona Diggsa. Ten zawodnik potrafi być marudny, jednak kiedy weźmie się do roboty jest jednym z najlepszych na swojej pozycji w lidze. Z Johnem Brownem i Colem Beasleyem mogą stworzyć jeden z najlepszych korpusów WR w NFL, choć ten ostatni wylądował na razie na liście kontuzjowanych z tajemniczą kontuzją „górnej części ciała” i nie wiadomo na ile poważny jest to uraz.
Tak czy inaczej Bills zajdą tak daleko, jak zabierze ich Allen. Czyli niezbyt daleko.
New York Jets
S Jamal Adams był jedynym wychowanym futbolowo w Jets zawodnikiem, o którym można było z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że należy do czołówki NFL na swojej pozycji. Niestety nie ma go już w Nowym Jorku, bo za dwa wybory w pierwszej rundzie draftu trafił do Seattle. Dla większości drużyn byłaby to korzystna wymiana, ale biorąc pod uwagę jak fatalnie Jets, a zwłaszcza ich trener Adam Gase, spisują się w „draft-and-develop” lepszy Adams w garści niż wybory za rok.
Zeszły sezon był porażką na wielu polach. QB Sam Darnold walczył z mononukleozą. Hitowe nabytki na rynku wolnych agentów – RB Le’Veon Bell i C.J. Mosley okazały się klapami. Adam Gase zraził do siebie fanów i część ważnych zawodników. W obecnym offseason Jets bezskutecznie próbowali znaleźć kupca na Bella, a Mosley postanowił wziąć „COVID-ówkę”. Darnold wciąż jest w klubie, ale jego sytuacja wygląda podobnie jak Allena – powoli kończą się wymówki.
Jets poczynili mądre inwestycje w linię ofensywną. W przeciwieństwie do zeszłorocznych zakupów, nowi zawodnicy nie są rozpoznawalni, nie zarabiają wielkich pieniędzy, ale powinni stanowić realną różnicę. Zwłaszcza center Connor McGovern, który powinien nieco ustabilizować formację. Może w tym roku Darnold nie będzie „widział duchów” pod nieustanną presją.
Pozostaje jednak pytanie do kogo będzie podawał. Robby Anderson uciekł do Caroliny. W jego miejsce klub pozyskał Brashada Perrimana, który po 3,5 roku pracy na opinię pierwszorundowego niewypału nagle zaliczył świetne pół sezonu w Tampie. Wątpliwe, by zdołał to powtórzyć. W tej sytuacji jedynym solidnym WR pozostaje Jamison Crowder. Gorzej, że przeciwnicy też to będą wiedzieć.
Jets nie mają porządnego trenera, rozgrywającego, ataku ani obrony. Ich strategicznym celem powinien być #1 w drafcie 2021. Tylko czy byliby w stanie go użyć i nie zmarnować?
Miami Dolphins
Jeszcze żadna drużyna w historii NFL nie tankowała tak bezczelnie jak Dolphins w 2019 r. Drużyna pozbyła się niemal wszystkich wartościowych graczy i spisała sezon na straty. Tylko że zawodnicy i trener Brian Flores popsuli plan i jakimś cudem wygrali 5 spotkań. To była kolosalna niespodzianka i dobry prognostyk na nadchodzący sezon.
Drużyna z Miami wciąż jest przynajmniej o jeden sezon od włączenia się do walki o najwyższe cele, ale w tym roku powinni zrobić krok naprzód. Kluczowy będzie oczywiście rozwój wybranego z #5 rozgrywającego Tuy Tagovailoy. Były QB Alabamy ma za sobą poważną kontuzję biodra. Dolphins zapewne nie będą się spieszyli, by wypuścić go na boisko w pełnym wymiarze.
Poczynili jednak pewne kroki, by ułatwić życie młodemu QB. Przede wszystkim zainwestowali mocno w linię ofensywną. Ereck Flowers nie jest może nazwiskiem, które jakikolwiek kibic chciałby widzieć w składzie swojej drużyny, ale po przeprowadzce na pozycję OG w Waszyngtonie był zaskakująco kompetentny. Z kolei Ted Karras to solidny center. Sporą stratą będzie brak WR Allena Hurnsa, który spędzi sezon na „COVID-ówce”.
Jeszce większe wzmocnienia pojawiły się na Florydzie po drugiej stronie piłki. CB Byron Jones otrzymał pięcioletnią umowę na 82,5 mln dolarów. Sporym wzmocnieniem powinni być też dwaj byli podopieczni Floresa z Patriots: LB Kyle Van Noy i LB/FB Elandon Roberts. Z kolei Shaq Lawson wzmocnił pass rush.
W tegorocznym drafcie Miami wybrali 11 zawodników, z czego trzech w pierwszej rundzie. Za rok mają dodatkowe wybory (od Texans) w pierwszej i drugiej rundzie. Przy takiej ilości losów na loterię coś ciekawego się trafi, choćby przypadkiem. Jeśli tylko „zaufają procesowi” i unikną nieprzemyślanych ruchów, mogą stanowić jedną z najciekawszych ekip NFL w sezonie 2021.
Mój typ: Dywizja mimo wszystko dla Patriots, Dolphins na drugim miejscu ale poza playoffami, Bills na trzeciej lokacie. Jets czerwoną latarnią ligi.
[EDIT: Słusznie czytelnicy wytknęli mi, że zapomniałem o trzeciej dzikiej karcie w tym sezonie. W tej sytuacji stawiam na sensację i Dolphins]
Zostań mecenasem bloga: