NFL, tydzień 2: Trudna droga młodych rozgrywających

Przez większość ubiegłej dekady wydawało się, że klub elitarnych rozgrywających jest zamknięty. We wszystkich rankingach czołowe miejsca okupowali ci sami gracze: Tom Brady, Payton Manning, Drew Brees, Aaron Rodgers, Ben Roethlisberger. Zawodnicy, którzy zaczynali swoje kariery w pierwszej dekadzie XXI wieku lub nawet jeszcze w wieku XX. Nawet gdy do NFL trafiali młodzi, uzdolnieni graczy to ich pobyt na szczycie kończył się się szybko (Andrew Luck, Cam Newton), bardzo szybko (Robert Griffin III) lub okazywali się kompletnymi klapami (Johnny Manziel). Jedynym wyjątkiem był Russell Wilson.

A jednak w ostatnich sezonach po cichu dokonała się rewolucja. Miejsce posągowych rozgrywających, statycznie dyrygujących ofensywą w kieszeni, zajmują młodzi atleci. I choć Tom Brady przebąkuje o grze do 50 roku życia, to jednak początek tego sezonu pokazał jasno: nastąpiła wymiana pokoleniowa, a z nią kompletna zmiana stylu. Nie pierwsza i zapewne nie ostatnia, jednak wciąż pasjonująca.

 

Młodzieżowa AFC

Ze wszystkich rozgrywających, którzy rozpoczęli drugą kolejkę w wyjściowych składach drużyn AFC East, zaledwie jeden skończył 25 lat. Tym nestorem jest Josh Allen, który ten sędziwy wiek osiągnął w maju.

AFC East to grupa najmłodszych rozgrywających, ale na tle całej konferencji nie wyróżniają się aż tak bardzo, jak można by sądzić. 12 z 16 quarterbacków, którzy wyszli w wyjściowych składach drużyn AFC w drugim tygodniu sezonu 2021 nie skończyło jeszcze 30 lat. Z czterech seniorów Darek Carr skończył 30 lat w tym roku, a 32-letni Tyrod Taylor startuje w zastępstwie 26-letniego Deshauna Watsona (a gdy doznał urazu zastąpił go 22-letni David Mills). Pozostała dwójka to 33-letni Ryan Tannehill i 39-letni Ben Roethlisberger.

Niewątpliwie ta zmiana ma wiele pozytywnych aspektów. Patrick Mahomes odebrał nagrodę MVP nie mając skończonych 24 lat, a Lamar Jackson chwilę po 23 urodzinach. Ten duet stoczył w niedzielę porywający pojedynek, o którym więcej przeczytacie w dalszej części tego wpisu. Patrząc na to jak żywotni są współcześni QB, możemy się nastawić na kolejną dekadę takich emocji. Nawet poważne urazy nie są już taką przeszkodą jak kilkanaście lat temu, co pokazuje przykład Daka Prescotta.

Jednak niedzielna seria meczów pokazała, że młodzież na rozegraniu to nie tylko pozytywy. Grupa uzdolnionych pierwszo- i drugorocznych zawodników zaliczyła naprawdę ciężkie popołudnie. NFL jest bezlitosna dla młokosów, którym się wydaje że z marszu będą dominować.

Zach Wilson jest piątym rozgrywającym wziętym przez New York Jets w pierwszej lub drugiej rundzie w ostatnich dwunastu draftach. Niestety zielona część Nowego Jorku to miejsce, które wsysa talenty zawodników jak czarna dziura. I, jak czarna dziura, nie wypuszcza już swoich ofiar. To co Wilson pokazał w meczu przeciwko Pariots było kosmicznym nieporozumieniem.

Zapewne niejednokrotnie słyszeliście i czytaliście, że młodzi rozgrywający mają ogromne problemy przeciwko Billowi Belichickowi. Trener Patriots uwielbia konfundować świeżaków egzotycznymi blitzami, kreatywnymi zmyłkami i wszelkimi sposobami stara się mieszać im w głowach. Poprzednik Wilsona, Sam Darnold, skarżył się trenerowi, że widzi duchy. Jednak Darnold przynajmniej miał na swoje usprawiedliwienie fakt, że w głowie mieszał mu najlepszy tego rodzaju specjalista w NFL. Wilson może duchów nie widział, ale trudno ocenić co właściwie widział. Posłał cztery piłki w ręce defensorów Patriots. O ile dwa pierwsze przechwyty (w dwóch pierwszych podaniach w meczu) można usprawiedliwić jako zagrania ambitnego rozgrywającego, który chciał zrobić trochę za dużo, o tyle INT nr 3 i 4 były fatalnymi piłkami, a w ich pobliżu byli tylko faceci w granatowych koszulkach. W odcieniu nieco podobnym do trykotów uczelni BYU, na której grał Wilson, ale tym razem reprezentowali Nową Anglię i grali w przeciwnej drużynie.

Co gorsza w żadnej z akcji zakończonej przechwytami Patriots nie robili niczego szczególnie kreatywnego z taktycznego punktu widzenia. W żadnej z tych akcji Wilson nie był pod presją. Był to jeden z tych katastrofalnych występów, dla których nie ma usprawiedliwienia.

Po drugiej stronie Mac Jones zaliczył lepszy mecz. Trudno zaliczyć gorszy, ale Jones korzysta z przyjętej przez Patriots strategii. Sztab trenerski nie obciąża go przesadnie trudnymi rzutami, powoli wprowadza do NFL i na razie młody rozgrywający Pats ma przede wszystkim nie robić błędów. Idzie mu to nieźle, ale i on miał w niedzielę kilka gorszych momentów. Przede wszystkim kiedy docierała do niego presja. Zdarzało się to często, bo prawa strona linii ofensywnej wyglądała po prostu katastrofalnie. Jones potrafi precyzyjnie podać pod presją, ale ma kłopoty, gdy po prostu nie ma do kogo podać. Bierze przez to wiele niepotrzebnych sacków, a głupia kara za intentional grounding mogła kosztować Patriots trzy punkty.

#1 dwóch ostatnich draftów również się nie popisali. Trevor Lawrence przeciwko Broncos zaliczył 2 TD i zaledwie 114 jardów netto w 37 akcjach podaniowych, czyli zaledwie 3,08 na próbę. Joe Burrow zebrał 9 uderzeń od defensorów Bears (4 sacki) i zanotował 179 jardów netto w 34 akcjach (5,26 na próbę). Jednak najgorsze były trzy piłki posłane w ręce rywali w trzech kolejnych podaniach na start czwartej kwarty (w tym pick-six), które ostatecznie odebrały Bengals szanse na wygraną.

Nawet Justin Herbert nie zaliczy tego dnia do udanych. Co prawda nie zagrał aż tak źle jak inni tu wspominani zawodnicy, ale fatalne podanie przechwycone w endzone przez defensywę Cowboys na zamknięcie trzeciej kwarty było zagraniem, które pozwoliło ekipie z Teksasu na wygranie tego meczu. Kosztowało LAC ponad 4 EPA w meczu zakończonym różnicą trzech punktów.

I wreszcie Tua Tagovailoa, który nie miał zbyt dużego udziału w fatalnej porażce swojej drużyny z Bills. Rozgrywający Dolphins rozegrał tylko dziewięć snapów, nim uraz żeber zakończył jego występ. Na szczęście prześwietlenia nie wykazały złamań.

Epoka pockett passerów jest w odwrocie. Mobilni, grożący biegiem rozgrywający przejmują ligę. Coraz więcej schematów z uczelni przenoszonych jest do NFL, więc łatwiej się przystosować. Ale łatwiej nie znaczy łatwo. Niedoświadczony rozgrywający to dla wielu defensyw w NFL wciąż łatwa ofiara. A fani muszą być cierpliwi. Nie od razu Toma Brady’ego zbudowano.

 

Lamar się przełamał

Problemy młodych rozgrywających ominęły dwójkę, która stoczyła porywający pojedynek w niedzielny wieczór. Patrick Mahomes i Lamar Jackson zostali MVP w swoich pierwszych pełnych sezonach w roli startowych quarterbacków. Jednak Jackson do tej pory ani razu nie zdołał pokonać Chiefs i w bezpośrednich pojedynkach to zawsze Mahomes był górą. Co było o tyle ciekawe, że Ravens są ze schematycznego punktu widzenia najgorszym możliwym rywalem dla Chiefs. Ich oparta na biegach ofensywa jest niewygodna dla obrony Chiefs opartej na bronieniu podań. Zużywa też dużo czasu i ogranicza liczbę posiadań w meczu, a to działa na niekorzyść drużyny, której największym atutem jest atak – dynamiczny, skuteczny, ale o dużej wariancji z serii na serię.

I faktycznie, Chiefs mieli ogromne problemy z zatrzymaniem ataku Ravens. Biegi wchodziły jak w masło. Frank Clark i Chris Jones, którym drużyna płaci w tym roku w sumie 40,5 mln dolarów w gotówce i 34,3 mln dolarów w salary cap, biegali jak kurczaki z uciętą głową. Poniekąd to zrozumiałe – obaj są specjalistami od pass rushu, a nie odczytywania kto ma piłkę w kolejnym zagraniu typu zone read. Jednak zadziwiające, że formacja defensywna nie była lepiej przygotowana na taką grę. Kiedy KC próbowali ściągnąć dodatkowych graczy w pobliże linii wznowienia akcji, byli karceni podaniami.

A mimo to Chiefs byli o krok od wygranej i Ravens potrzebowali sporo szczęścia, by ostatecznie zwycięstwo pozostało w Baltimore. Najpierw rozgrywający Chiefs za bardzo uwierzył w Mahomagię i pod presją posłał fatalną piłkę w ręce Tavona Younga. Powinien po prostu wziąć sack i wpuścić na boisko puntera, a tak Ravens dostali krótkie boisko, które zamienili na przyłożenie. Potem w końcówce czwartej kwarty aktualni mistrzowie AFC mieli piłkę w zasięgu kopnięcia z pola, zaledwie punkt straty i ogromne szanse na spalenie zegara do końca i zdobycie zwycięskich trzech punktów. Nie wolno im było zrobić tylko jednego. Tego co zrobił Clyde Edwards-Helaire. Czyli zgubić piłkę. Fantastycznym zagraniem defensywnym popisał się rookie DL Ravens Odafe Oweh, ale na tym etapie meczu RB po prostu musi poświęcić efektywność na rzecz bezpieczeństwa piłki.

I wreszcie 1:05 do końca meczu. 4&1 na 43. jardzie połowy Ravens. John Harbaugh po konsultacji ze swoim rozgrywającym postanawia rozegrać akcję, a Lamar zdobywa decydujące dwa jardy. Gdyby się nie udało, Chiefs dostaliby piłkę z minutą na zegarze i na granicy zasięgu swojego kickera. Dla modeli matematycznych decyzja była oczywista – szanse Ravens na wygraną w przypadku rozgrywania czwartej próby były o 18 pkt. proc. wyższe niż w wypadku puntu. Ale Harbaugh na pewno wiedział, że jeśli się nie uda, to różni „mądrzy” komentatorzy będą mu to wypominać przez najbliższe tygodnie. Na szczęście dla niego i agresywnego playcallingu w całej NFL udało się i to Ravens wygrali.

Defensywa Chiefs wciąż się dociera. Zdołali dwukrotnie przechwycić podania Jacksona. Przy pierwszym był to przypadek, bo Sammy Watkins, do którego było zaadresowane podanie, przewrócił się chwilę wcześniej. Jednak za drugim razem sprawnie zrotowane krycie kompletnie zmyliło QB Ravens i pokazało, że ta obrona może mieć problemy z biegiem, ale z podaniami jest lepiej. A w NFL na dłuższą metę to dobre podejście.

Ravens wciąż potrzebują w ataku kogoś łapiącego podania poza Markiem Andrewsem i Marquisem Brownem. Na razie nic nie wskazuje, by tym kimś miał się okazać Sammy Watkins. Póki mogą biegać, jest ok, ale w oczywistych sytuacjach podaniowych mają spore problemy.

 

Tydzień w skrócie:

1. Z notatnika medyka – mieliśmy sporo urazów w trakcie meczów, na szczęście większość okazała się relatywnie niegroźna. Poniżej lista tych najważniejszych:

  • EDGE Brandon Graham (Eagles) – zerwane ścięgna Achillesa, koniec sezonu
  • LB Josey Jewell (Broncos) – zerwany mięsień piersiowy, koniec sezonu
  • DT Tyson Alualu (Steelers) – złamana kostka, prawdopodobnie koniec sezonu
  • OG Brandon Brooks (Eagles) – naderwany mięsień piersiowy, lista kontuzjowanych, ale z opcją powrotu (min. trzy tygodnie, prawdopodobnie więcej)
  • DL Kevin Givens (49ers) – skręcona kostka, ok. 4-6 tygodni
  • WR Jarvis Landry (Browns) – naderwane więzadło MCL, lista kontuzjowanych (min. trzy tygodnie)

2. Tom Brady ma na koncie dziewięć podań na przyłożenie w dwóch pierwszych meczach sezonu. Jest piątym w historii NFL z takim wyczynem.

3. Raiders przyzwyczaili nas do spektakularnego zawodzenia rozbudzonych nadziei. Niemniej trzeba odnotować, że po dwóch meczach wyglądają bardzo dobrze, a wygrana przeciwko Steelers pokazała, że będą groźni dla każdego. Za dwa tygodnie jadą do LA na mecz z Chargers, który zapowiada się niezwykle smakowicie.

4. A jeśli mowa o zawiedzionych nadziejach, to mistrzami w tej kategorii są Seahawks. Kiedyś policzyłem, że są jedną z najbardziej „zawałowych” drużyn NFL. Jednak przede wszystkim są fatalni w utrzymaniu wypracowanej przewagi. Przez większość meczu dominowali nad Tennessee Titans, by w końcówce pozwolić Derrickowi Henry’emu wybiegać w fantastycznym stylu wygraną. Gdyby nie to, NFC West miałaby po dwóch tygodniach komplet wygranych, a tak wypracowali bilans „zaledwie” 7-1. Grudniowe starcia w ramach tej dywizji mają szansę przejść do legendy.

5. W sobotę/niedzielę NFL-owe gadające głowy uznawały, że Aaron Rodgers się skończył, ze już mu się nie chce i że nie interesuje go gra. W poniedziałek Packers pewnie pokonali Lions, a aktualny MVP miał prawie tyle samo podań na przyłożenie (4) co niecelnych (5) przy passer ratingu 145,6. Dla odmiany Saints, pogromcy Packers z zeszłego tygodnia, zostali upokorzeni przez Panthers, a 128 jardów ofensywy NO to najsłabszy wynik w epoce Seana Paytona. Poziom w NFL jest zdecydowanie bardziej wyrównany niż się nam, fanom wydaje.

6. Jeśli twoja drużyna wygrała dwa pierwsze mecze, to masz powody do radości, ale nie czuj się za pewnie

 

Zostań mecenasem bloga:




Zobacz też

14 komentarzy

  1. NFL jest najbardziej wyrównana do około 6-8 tygodnia, kiedy zaczyna się tankowanie. Coś czego nie cierpię, ale draft takie ma prawa i się nie dziwię. Nawet mam pomysł na zmianę, ale do Godella nie mam kontaktu 😉

  2. No i niestety Saints umoczyli. Krzysztof Krzemień i Colin Cowherd mieli rację 😉 chyba to wina playbooka, napisanego dla Hilla, wykonywanego przez Winstona. Z NE nie będzie łatwiej. A Panthers nie lubię bo pozbyli się Teddy’ego, kiedy to naprawdę nie QB był ich problemem.

      1. Tylko co zrobić, żeby mnie jako spamera nie potraktował 🙂
        Może ze służbowego, ale tu mogę mieć problem w firmie.

  3. 1. Zdaję się, że w trakcie meczu pojawiła się plansza: Z. Wilson without pressure i 3 INT. Generalnie po pierwszych dwóch INT na 2 podania już chyba było wiadomo, że się nie podniesie.

    2. Mac Jones – tu wiadomo, że będzie konserwatywnie. Tydzień wcześniej było lepiej under pressure, ale nawet Mahomes jak go ganiała defensywa Tampy nie był w stanie za wiele zrobić. Mam nadzieję, że wróci Trent Brown, to wtedy będzie dużo lepiej. Generalnie Jones nie musiał za wiele zrobić i tego się trzymajmy. Wilson chciał za dużo i cóż, taka jest NFL, to że możesz coś zrobić nie znaczy, że musisz.

    3. Jak mi ktoś powie, że Cousins zagrał zły mecz, to pokarzę mu drzwi i poproszę o opuszczenie pokoju 🙂 To nie jego wina, że nie wygrywa się kopnięciem z 37 yardów. Cowboys wygrali dużo dłuższym mimo tego, że tydzień wcześniej Zurlain się nie popisał. Za to Arizona i Murray – jak w grze video. Choć Murray za dużo na siłę czasem i te 2 INT w tym pick six spowodowały, że Vikings powinni wygrać.

    4. Cowboys – nie wiem czy Chargers są tacy dobrzy w obronie, ale Cowboys przy tym potencjale ofensywnym się nie popisali. Do tego poor time management, który mógł kosztować zwycięstwo. Na szczęście Zurlain dał radę.

    5. Miałem obejrzeć najpierw skrót a sprawdziłem wynik. Lamar po fatalnym początku (pick six i int) doprowadził do zwycięstwa nad Mahomesem. Wreszcie, ale dzięki fumble, bo KC byli już w field goal range. Taki fumble tydzień wcześniej kosztował NE zwycięstwo nad Miami. Teraz przydażył się KC, a mieli być 20 – 0.

    6. Jak ktoś mówi, że mobile QB, to przyszłość, to jednak TB12 temu zaprzecza. Na razie ma sezon na MVP i to jednak on miał tylko rok przerwy w karierze na kontuzję. Bill powiedział kiedyś Tomowi, że jak chce tak biegać (po jakimś chyba big hit), to będzie miał krótką karierę. Jednak dokładność i czytanie obrony jest lepsze niż bieganie. Ciekawe, czy TB będzie 20 – 0.

    7. Zaskakują Raiders. Tydzień temu wygrana z Ravens a teraz z Steelers. No i Carr jak nie on.

    8. Seattle i WIlson – jak można dać Titans tak odrobić 14 punktów. W tym meczu extra point miał znaczenie i jakby nie to pudło, to mogłoby nie być dogrywki, ale obrona, obrona, obrona…

    9. Ponieważ Pats grali o 19, a wieczorem nie miałem faworyta, to pokusiłem się o oglądanie z Red Zone i powiem, że nie było denerwujących przerw. Denerwowało czasem trochę przełączanie kontekstu zbyt częste, ale nie żałuję.

    10. Szkoda, że nie ma żadnego podcastu o NFL. Chętnie bym z autorem strony podyskutował na yt. Pewnie jeszcze z 2 osoby mogłyby się dołączyć. Choć byłoby ryzyko, że za dużo byłoby o Nowej Anglii 🙂 Ale pamiętam czasy podcastu pick six chyba. Jakby, co jestem chętny 🙂

    1. Ad. 5 – Warto dodać, że Ravens przy swych dwóch ostatnich TD nie potrafili podwyższyć za 2. Gdyby udało się za pierwszym razem, ich przewaga w końcówce wynosiłaby 4 punkty, nie 1. Ravens wchodzili w obronę Chiefs jak w masło. Cos tam więc w Kansas nie gra, bo Raiders potrafili się postawić.

      Ad. 6 – Tampa ma ten przywilej, że ma koordynatora ofensywy na boisku 😉 „Mądrzy” komentatorzy coraz głośniej krzyczą, że sukces Patriots to w przynajmniej 75% Brady. Już lepszy byłby krzyk ciszy.

      Ad. 7 – Carr potrafi grać. Nie jest to najwyższa półka NFL ale myślę, że poza maksymalnie pięcioma drużynami każdy przytuliłby takiego rozgrywającego. Chyba 4 sezony temu, za czasów Del Rio Raiders byli jednymi z faworytów do momentu, w którym Carr się połamał. Na ich nieszczęście mają arcytrudną dywizję.

      Ad. 8 – O porażce Seattle dowiedziałem się dopiero wczoraj i to przypadkiem gdy czytałem jakis tekst. Gdy wyłączałem komputer po meczy Arizony i Minnesoty, w Seattle było jeszcze chyba 30 – 16.

      Ad. 10 – nfl24.pl 🙂 Dobry portal był. Michał Gutka wybił sie przez Przegląd Sportowy aż do Canal+. Szkoda innych chłopaków. Trochę za ostry byłem w komentarzach, może niechęciłem kilku. Pick Six zawsze z przyjemnością się słuchało.

      1. Ad 5. Mimo wszystko ten fumble to nauczka na przyszłość dla Chiefs i tydzień wcześniej Pats. Takie rzeczy nie powinny się dziać.

        Ad 6. 199 numer w drafcie dla TB12 nie wziął się z niczego. Większość z draftowanych graczy z tym numerem nie dostaje się do składu pewnie. Bill go wybrał i potem rozwinął. Zresztą pierwsza dynastia i 3 SB to pierwsze 5 lat kariery TB12. Tam się głównie biegało i broniło. Potem oczywiście był 2007 i 2011. A kolejne 3 SB to lata 2014 – 2018. I tu jest większa zasługa TB12. Ale bez obrony jaką budował Bill tych sukcesów by nie było.
        Generalnie nie ma zbyt dużo udanych tranzycji pomiędzy jednym a drugim wielkim QB. I praktycznie nie ma trenerów, którzy wygrali SB z więcej niż jednym rozgrywającym.

        Andy Reid miał ponad 200 wygranych meczów i 0 SB. Dopiero Mahomes dał mu tytuł. Podobnie Arians, tytuł dał mu TB12. I to dopiero po tym jak przekonał go do pre-snap reads, które są podstawą jego gry. No i obrona w Tampie była fantastyczna.

        PS. Uwielbiam komentatorów, którzy podniecają się nad drużynami we wrześniu. Potem zaczyna się sezon i z notatnika medyka. No i SB wygrywa niekoniecznie najlepsza, ale bardziej zdrowa drużyna.
        Chiefs może mają słabą obronę do około 10 tygodnia, ale potem to zaczyna jakoś grać.

  4. Przejedli mi się Packers. Najpierw całą wiosnę i lato saga, bo primadonna nie ma z kim grać. Wrócił i pokazał na co go stać – co drugi rzut za daleko. Podobnie było dwa sezony temu, też celność kulała. Inna sprawa, że niektóre rzuty Rodgers ma w punkt, nikt tak nie potrafi trafić.

    Poniedziałkowego meczu nie miałem nawet zamiaru oglądać. Wynik sprawdziłem rano bez emocji i to miało być na tyle. Ale wieczorem prasowanie się trafiło więc właczyłem Packers – Lions w tle. Bez podniecania się taktyką dopiero można docenić to do robi Rodgers. Niektóre rzuty z takich dziwnych pozycji ciała, że głowa mała!

    Ofensywa sobie poradzi. Osiem lat temu padło słynne stwierdzenie R-E-L-A-X. Wtedy Packers zdobyli tylko 7 punktów z Lions, a tydzień później w meczu z Chicago nie było żadnego puntu. W pierwszej połowie Bears za każdym razem zdobywali punkty. W drugiej połowie sezonu to była najlepsza obrona w lidze. Czy teraz będzie tak samo? Nie sądzę. LaFleur wziął sobie kumpla z Rams. I wygląda to jak wygląda. Gdyby Goff sam się nie pogubuł byłoby 35-35. Nie ma passrusha, nie ma krycia na dystansie, nic nie ma! Poprzedni koordynator zostawił defensywę w okolicach 10 miejsca. I stracił robotę, bo raz był zbyt agresywny. Nie ważne, że ofensywa i primadonna raz za razem mieli 3&out. Wersja oficjalna – nie było Superbowl w Green Bay, bo obrona zawaliła. No to teraz jest – średnio 30 punktów w meczu w plecy i 1&done w play-offs. I to jest drugi powód, przez który straciłem serce do Packers.

    A zakochałem się w Arizonie i Murry’u. Gdyby nie dwa prezenty, zwycięstwo byłoby pewne. Jak to się ogląda. W związku z powyższym wyznaniem nie miałem cośnienia oglądając Vikings więc cieszyłem się grą. Podobnie wesoło było w Baltimore. Nie wiem co jest nie tak z obroną Chiefs ale Ravens wchodzili w nich jak w masło. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem w tekście, że ważniejsza jest obrona podaniowa. Stara prawda futbolowa jest taka, że jeśli nie jest się w stanie zablokować biegu, to meczu się nie wygra.

    1. Mimo wszystko Lions tydzień wcześniej postraszyli SF49 i pomimo wysokiej straty zeszli do jednego posiadania. Potem się już nie udało onside kick, ale mogłoby być różnie.

      Nie jestem przekonany czy Packers wygrają dywizję. Mimo wszystko trzeba mieć obronę, żeby przy słabszym dniu ataku też wygrać.

      A Tampa ma naprawdę świetną obronę przeciw biegowi i to już ustawia grę. Pokazali to w meczach z GB w zeszłym sezonie. A ofensywa GB bez biegu nie ma szans na dobry wynik. Szkoda mi Packers, ale sami sobie na to zapracowali.

      Inny przykład ofensywy bez biegu, to PIT. I w pewnym momencie podania się zacięły i skończyło się jak się skończyło na one and done.

      1. Też nie jestem przekonany co do tego, kto wygra NFC North. Ale tak właściwie z kim tu przegrać? Lions będą ostatni, Bears to już nie ta obrona co jeszcze niedawno, a Vikings… to Viqueens – zawsze coś namieszają i przegrają wygrany mecz 😉

        Z drugiej strony sam piszesz, że jest stanowczo za wcześnie na jakiekolwiek oceny. Chiefs sie ogarną w listopadzie i całkiem mozliwe, że w Packers też wtedy to zaklika nagle. Inna sprawa, że nadziei na to zbyt wielu nie ma.

        Jeśli chopdzi o Tampę, wydaje mi się, że sztab Packers już ustawia ofensywę pod kątem Korsarzy. Takie mam wrażenie oglądająz zagrywki LaFleura. Jeśli obrona Packers będzie przynajmniej na poziomie zeszłorocznej, to będą w stanie spokojnie rzucić wyzwanie Tampie. A play-offs zdefiniują i tak kontuzje. Kto będzie najmniej poobijany, zagra w Vegas w lutym z ramienia NFC.

        W odniesieniu do innego wątku w tym temacie – Bill ukształtował i nie dał zginąć Brady’emu. Pat McAfee wspominał, że chciał Bilicić nawet pogonić Bledsoe rok wcześniej, bo już widział potencjał Toma. Dlatego kibicuję mu z Mciem Jonesem, niech wygra cos jeszcze.

        A SB z więcej niż jednym QB to nie jest aż tak niespotykane. Od razu przypomina się Bill Parcells i jego drugi SB gdy musiał grać bez Simmsa oraz George Seifert w 49ers gdzie raz wygrał z Montaną, a raz z Youngiem. Joe Gibbs w Waszyngtonie miał nawet trzech różnych QB w swoich trzech wygranych SB. Tyle pamiętam, nie wiem ilu jeszcze takich trenerów jest. Ale to wszystko przed wprowadzeniem czapki płac. Od tego czasu nikt.

        1. Gdzieś to wyczytałem / usłyszałem, że obrony zaczynają dobrze grać około 8 tygodnia. I w przypadku Chiefs to się sprawdza. Inna sprawa, że do tego czasu niesie ich ofensywa. I nawet ze słabą obroną mają PO pewne.

          Tampa w zeszłym roku też się zgrywała do bye week i po nim był już kosmos. Arians posłuchał TB12 i zaczęło klikać. Najlepsza historia to podpis Antonio Browna, bo TB12 chciał mimo, że Arians nie chciał. Zresztą Tampa, to najbardziej kompletny zespół. I ta obrona.

          GB zagra teraz z SF49 a Tampa z Rams. Zapowiada się ciekawy weekend.

          Co do Billa i Maca, to słyszałem jeden ciekawy komentarz, że jakby Wilson albo Lawrence byli w NE, to graliby to samo, bo w NE chronią QB a czasem ta ochrona jest przed nim samym. Nie wiem czy NE w tym roku ma szansę coś wygrać, no jednak ten napływ zawodników spowodował, że trzeba czasu na zgranie i stąd kolejny wrzesień to przedłużenie pre-seasonu. Jak się uda przez pierwszą połowę sezonu zgrać i po bye week będzie szansa na PO, to może być ciekawie. Tampa też nie wygrała dywizji w zeszłym roku. A w AFC jest ciekawie pod względem bilansu i większość ma 1-1. Zobaczymy.

          SF49 to jedyny przykład udanej tranzycji. Ale na 55 SB takich przypadków jest mało. I jednak mądrość trenera (i GM) jest taka, że jak masz odpowiedniego QB, to trzeba mu zbudować zespół. Teraz przykłady:
          – Manning P. – najwybitniejszy QB i tylko 2 SB
          – Manning E. – ten mniej zdolny wygrał tylko 2 SB. Tyle samo. Ciekawe czy cała familia Manningów będzie miała więcej SB niż TB12 🙂
          – Rodgers A. – tylko 1 SB
          – Wilson R. – tylko 1 SB
          – Big Ben – tu 2 SB

          Mahomesa nie liczę, bo on powinien jeszcze 2-3 SB wygrać. Tam jest mądre prowadzenie i wiedzą kogo mają i chcą to zmaksymalizować. Zresztą Reid też swoje SB wygrał mając talent nad talenty.

          1. Powiedzenie, że prawdziwy futbol zaczyna się w grudniu, nie wzięło się z niczego. W listopadzie musi się zazębić to, co się do tej pory docierało. Przykładów jest dużo, nie tylko Chiefs. Twoi Patriots też regularnie przyspieszali późną jesienią. Wspomniany sezon 2014, gdzie Packers we wrześniu nie potrafili nawet zmusic druzyn do puntowania, w grudniu zatrzymywali wsztystko. Inna sprawa, że wtedy byli zdrowi jak nigdy. Przypadek? Nie sądzę. To może być też powód, dla którego Raiders więdną w drugiej połowie sezonu za Grudena. Inni idą do przodu, a oni stoją i w efekcie spadają w hierarchii.

            Przykład z ilością SB na łeb i to, że TB12 w tym zestawieniu wygląda jak z kosmosu, dobitnie podkreśla rolę ekipy trenerskiej. Nie ma ludzi aż tak różniących się od reszty. Do listy można dodać jeszcze Breesa – też tylko 1 SB. Inna sprawa, że obejrzałem niedawno powtórki ich finału konferencji z Minnesotą. Tyle, ile było niekorzysntych decyzji w stronę Vikings to głowa mała. Można było mieć wrażenie, że liga celowo pchała Saints do SB żeby dać promyk nadziei Nowemu Orleanowi po huraganie Kathrina. Po obejrzeniu powtórek tego meczu już mi ni żal wcale Saints po wielbłądzie sędziowskim w styczbniu 2018 (brak flagi za faul uderzenia kaskiem w kask obrońcy Minnesoty). Można powiedzieć, że sprawiedliwości stało się zadość. Tyle, że wtedy Vikings mieli Favre’a, a teraz Cousinsa, który mecz później zniknął zupełnie.

            Też uważam, że Mahomes powinien jeszcze wygrać SB nie raz. Ale bardzo podobne opinie były o Rodgersie i Manningu. Ten drugi swój kolejny sukces odniósł już w roli tramwajarza wioząc się na plecach innych. A Chiefs wyrosła spora konkurencja w dywizji i konferencji więc obecnie samo dotarcie do SB będzie już sporym osiągnięciem. Słabość AFC była dużym atutem TB12. Miał tylko dwóch rywali: PM18 i BR7. Przez kilkanaście lat tylko tych trzech z AFC grało w SB. Reszta była tylko od podawania piłek.

          2. Tylko trzeba uważać, żeby nie stracić. Do tego w listopadzie i grudniu zaczyna się tankowanie, czego nienawidzę. No i trzeba być zdrowym.

            Teraz AFC jest silniejsze, ale czy aby na pewno:
            – Mahomes to nowy TB12 w AFC i powinien zagrać w kilku finałach AFC (na razie ostatnie 3)
            – Allen – nie jestem przekonany, poza tym dostał mega kontrakt a to może spowodować brak motywacji
            – Lamar – co z tego, że w sezonie biega jak chce jak w PO jak musi rzucać, to czegoś brakuje
            – Baker – zespół super, ale czy on da radę ich pociągnąć ?
            – Big Ben już się skończył
            – Wilson i Lawrence nie wiem czy jakikolwiek sukces osiągną przez najbliższe 5 lat
            – Teddy Bridgewater – Denver ma świetny zespół, ale co będzie dalej
            – Herbert – tu zależy od tego, co zbudują w LAC, bo pierwsze 2 mecze wcale nie były jakieś super
            – Mac – tu raczej zależy od obrony i gry biegowej. Ten sezon, to raczej zgranie zespołu, co jest normą przy tej liczbie nowych graczy. Sukces może przyjść za rok.
            – Carr – Raiders nie mieli defensywy i jak w tym roku da radę, to mogą być czarnym koniem
            – Tannehill – jak wysiada gra biegowa, to wcale jakoś super nie jest
            – Wentz – człowiek-kontuzja
            – Watson – póki, co nie zagra nie wiadomo jak długo
            – Tua – raczej nie wieżę w jego sukces, poza tym kolejna kontuzja

  5. Zadam to pytanie jeszcze raz – czy ktoś chciałby spróbować wskrzesić pick six. Jestem chętny. Zobaczymy, co wyjdzie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *