Cleveland Browns zwolnili z funkcji Generalnego Managera Sashiego Browna. W jego miejsce do drużyny przyszedł były GM Kansas City Chiefs, John Dorsey. Nowy dowódca futbolowego pionu Browns trafia na niemal wymarzoną sytuację. Może się jednak potknąć o to samo, co stało się zgubą Browna – trener i właściciel.
Dorsey jest już piątym GM-em Browns w tej dekadzie. Tylko jeden wytrzymał więcej niż dwa sezony. Odkąd Browns wrócili do ligi w 1999 r. mieli dziewięciu GM-ów (razem z Dorseyem). Odkąd w 2012 r. Jimmy Haslam kupił drużynę, zdążył wyrzucić z pracy czterech GM-ów. Tak się nie da budować drużyny z aspiracjami.
Sashi Brown został ściągnięty do Cleveland, by coś zmienić. Jego projekt od początku był długoterminowy i zwalnianie go w drugim roku pracy jest dowodem na kompletne niezrozumienie jego wizji przez kierownictwo. Brown próbował zbudować drużynę o solidnych podstawach, która przez lata będzie walczyła o najwyższe cele. I niewykluczone, że mu się to udało, ale to nie on zbierze za to pochwały.
Zobacz tekst z archiwum: Moneyball odbudowuje Cleveland Browns
Brown postawił w Cleveland na analityczne, a nie „typowo futbolowe” podejście. Inwestował w linie, gromadził wybory w drafcie i czyścił salary cap, bo to jest statystycznie najlepsza strategia. Browns przegrywają jak zwykle. Ale mają masę wolnych dolarów, solidną o-line, zwłaszcza jeśli do zdrowia wróci Joe Thomas, a Myles Garett i Emmanuel Ogbah stanowią tandem, który może napędzać obronę Browns jeszcze przez lata.
W dwóch ostatnich sezonach Cleveland wybrało w drafcie 24 zawodników. W drafcie 2018 mają 12 wyborów z czego pięć w pierwszych dwóch rundach w tym, najprawdopodobniej, #1. Spotrac.com szacuje, że Browns 2018 będą mieli pod czapką 108,6 mln dol. wolnego miejsca!
To wymarzona sytuacja dla Dorseya. Będzie miał masę młodych, zdolnych zawodników. Oczywiście jakaś część się nie sprawdzi, ale część będzie miała duży potencjał. Przy takiej ilości wyborów coś trzeba trafić, choćby przypadkiem. Polec może na wyborze trenera.
Brown nie docenił roli trenera. W futbolu nawet najlepszy zawodnik nic nie zdziała bez pomocy kolegów i solidnego schematu. Hue Jackson nie jest dobrym Head Coachem. Jego pierwszą zbrodnią było zatrudnienie Gregga Williamsa. Po Bountygate ten człowiek nie powinien być trenerem dzieciaków z podstawówki, a co dopiero DC w klubie NFL. Drugą zbrodnią było traktowanie rozgrywających. Karuzela QB w tegorocznych Browns wyglądała na sabotaż z premedytacją.
Rola trenera w NFL jest nie do przecenienia. Począwszy od Billa Belichicka przez Pete’a Carrolla, aż po Douga Pedersona czy Seana McVaya. Dobry szkoleniowiec to fundament drużyny. Myślę, że McVay byłby w stanie osiągnąć z tegorocznymi Browns znacznie lepszy wynik niż 0-12. W tej drużynie jest potencjał. Nawet tak krytykowany QB DeShone Kizer spisuje się lepiej niż przed rokiem Jared Goff w podobnie ciężkich warunkach. A czasem zdarza mu się odpalić naprawdę piękną długą piłkę.
Historia Dorseya w Browns może potoczyć się podobnie jak historia Trenta Baalke w San Francisco 49ers. Baalke dołączył do drużyny w 2010 r. Zastąpił na stanowisku GM-a Scota McCloughana, krytykowanego za brak sukcesów i m.in. niepowodzenie pierwszego wybranego przez niego gracza, czyli Alexa Smitha.
Baalke objął drużynę i po roku wymienił trenera Mike’a Sinletary’ego zastąpił Jim Harbaugh. Niners zagrali w trzech finałach NFC z rzędu (w 2012 nawet w Super Bowl). Baalke dostał nagrodę „GM-a roku” za sezon 2011. Czy faktycznie to Baalke zbudował tę drużynę? Rzut oka na historię draftów Niners pokazuje, że większość najważniejszych zawodników trafiło do SF za kadencji McCloughana. Alex Smith, Frak Gore, Vernon Davis, Patrick Willis, Joe Staley, Dashon Goldson czy Michael Crabtree to wybory „poprzedniego” reżimu.
Baalke zaczął nawet nieźle. Wynalazł Mike’a Iupatiego i NaVorro Bowmana w 2010 r. i Colina Kaepernicka oraz Aldona Smitha w 2012 r. Jednak poza tym jego wybory okazywały się kiepskie. Na powierzchni trzymał go najlepszy wybór w jego karierze, czyli Harbaugh, który odbudował Alexa Smitha i stworzył prawdziwego contendera w San Francisco po raz pierwszy od odejścia Steviego Younga na emeryturę.
Kiedy trener i GM starli się w walce o władzę, właściciele klubu uwierzyli, że to Baalke jest architektem sukcesu. Jednak GM nie dobierał nowych, dobrych graczy, choć nie sposób mu odmówić, że skutecznie gromadził wybory. W efekcie skład personalny Niners pozostawiał wiele do życzenia, a gdy odszedł Harbaugh, drużyna kompletnie się rozsypała i nie pozbierała do dziś. Baalke pozostaje bezrobotny.
Dorsey to ceniony fachowiec od skautingu. Musi jednak pamiętać, że dobry trener to połowa sukcesu. Brown o tym nie pamiętał.
Jednym z największych zarzutów wobec Browna jest brak QB w Cleveland. Zarzucano mu, że oddał wybory, z którymi Eagles wybrali Carsona Wentza, a Texans Deshauna Watsona. Tyle że Wentz i Watson w Browns zapewne nie spisywaliby się lepiej niż Kizer. Ba, gdyby jakimś cudem Brows zdołali wehikułem czasu podebrać 23-letniego Toma Brady’ego w drafcie 2000 i przenieść go do Browns w roku 2017 r., Brady zapewne w trzy lata byłby poza NFL i sprzedawał ubezpieczenia.
Wentz i Watson to dobrzy zawodnicy, a w swoim czasie mogą być nawet wielcy. Jednak pierwszy korzysta z przyjaznego systemu ofensywnego i świetnej linii, a drugi ze znakomitych WR-ów. Nie odbierając klasy żadnemu z nich obawiam się, że w Cleveland nie mieliby tak dobrego startu.
John Dorsey staje przed trudnym zadaniem. Musi wybrać nowego trenera, znaleźć mu rozgrywającego nie zniszczonego przez Hue Jacksona, a następnie przekonać właściciela, by pozwolił mu robić swoje. Pozycję startową w Cleveland ma wyśmienitą dzięki pracy poprzednika. Ważne, by nie popełnił jego błędów.
Jeden komentarz
Ten sport jak żaden inny pokazuje jaka jest rola trenera w przygotowaniu do meczu a potem w trakcie. Zagrania są przygotowywane i ćwiczone a potem w odpowiednim momencie wywoływane – zarówno w ataku jak i obronie.
Jak popatrzymy na ewolucję obrony NE w tym sezonie to widać pracę Belichika. Podobnie ofensyw Rams w tym sezonoe nie istniałaby, gdyby nie trener i mądre wykorzystanie zasobów.
Można próbować grać jak chce trener, ale nie zawsze jest kim albo dopasować taktykę pod wykonawców, co przynosi często dużo lepsze wyniki. Mam wrażenie, że dla wielu trenerów zderzenie z rzeczywistością polega na stwierdzeniu, że skoro jest inna to tym gorzej dla rzeczywistości 😉