Do końca sezonu jedenaście meczów. Ale to te mecze tworzą historię. Poniżej zapowiedź pierwszej rundy playoffów wraz moimi typami w kolejności rozgrywania spotkań. Zgodnie z amerykańskim zwyczajem gospodarz meczu na drugim miejscu.
Indianapolis Colts – Kansas City Chiefs (sobota, 22:25 polskiego czasu)
Te dwie ekipy spotkały się dwa tygodnie temu. Niespodziewanie w Kansas City wygrali Colts. Zdecydowane zwycięstwo zepchnęło Chiefs na piąte miejsce w konferencji i pozwoliło im oszczędzać starterów w ostatniej serii spotkań.
Wydawałoby się, że Colts są faworytami. W Indianapolis polegli już Seattle Seahawks czy Denver Broncos. Z drugiej strony wygrywały tam drużyny z St. Louis i Miami. Jest jednak jedna wielka różnica między meczem z 16. kolejki, a starciem w Wild Card Round: Justin Houston. Houston doznał urazu łokcia w meczu 12. kolejki przeciwko Chargers i opuścił ponad pięć spotkań. Z nim w składzie Chiefs osiągnęli bilans 9-1, bez niego 2-4. Oczywiście miało to też sporo wspólnego z jakością przeciwników, jednak z nim w składzie defensywa Chiefs była w absolutnej czołówce ligi. Bez niego osunęła się gdzieś w środek stawki.
Drugim ogromnym wzmocnieniem Chiefs w stosunku do poprzedniego spotkania tych drużyn jest powrót LT, Brandona Alberta, bez którego Chiefs znacznie trudniej było zmontować cokolwiek przypominającego grę podaniową.
Chiefs na pewno będą chcieli uruchomić Jamaala Charlesa. Ich najlepszy ofensywny zawodnik odpoczywał w zeszłym tygodniu, a i przez poprzednie dwa się nie przemęczał. Teraz Andy Reid powinien wypuścić go na defensywę Colts, która pod względem obrony przeciwko biegowi jest w okolicach 25. miejsca w lidze, zarówno pod względem ilości jardów oddawanej przeciwnikom na mecz, jak i ilości jardów zdobywanych na jeden bieg. Z kolei Colts będzie zależało na zmuszeniu Chiefs do gry górą. Wówczas będą mogli wypuścić Roberta Mathisa,, który zanotował 19.5 sacka w tym sezonie i zaatakować nim Erica Fishera, nr 1 tegorocznego draftu, który jak na razie nie spełnia pokładanych w nim nadziei na prawej stronie o-line.
Jak będzie wyglądała strategia Colts? Najprawdopodobniej cały swój wysiłek defensywny skupią na Charlesie. Najprawdopodobniej jeden z safety będzie blisko linii wznowienia akcji, prowokując Alexa Smitha do zarzucenia biegu. Tyle tylko, że reciverzy Chiefs nie należą do najlepszych i obrońcy Colts mają spore szanse wytrzymać nawet 1-1. Wówczas będą mogli powstrzymać Charlesa, choć mogą nadziać się na zone read, bo Smith wbrew pozorom jest nieźle biegającym QB. W ofensywie kluczem będzie T.Y. Hilton. Colts po prostu nie mają innego wartościowego celu dla Andrew Lucka odkąd urazu doznał Reggie Wayne. Coby Fleener gra bardzo nierówno, a pozostali reciverzy wnoszą śladowy wkład. Pytanie czy Chiefs wypuszczą na niego Seana Smitha czy spróbują bronić strefą. Biorąc pod uwagę, że Luck należy do najczęściej sackowanych rozgrywających w lidze, Colts pewnie będą chcieli uruchomić Donalda Browna, który wyrasta na ich najlepszego RB, ale wątpię czy powiedzie im się to przeciwko frontowi Chiefs.
Nawet po kiepskiej drugiej połowie sezonu Chiefs są na piątym miejscu w lidze pod względem traconych punktów, choć dopiero na 24. pod względem traconych jardów. Skąd ta różnica? Chiefs wymusili aż 36 strat. To ponad dwie na mecz. Więcej udało się wymusić tylko najlepszej w lidze defensywie Seahawks. Z drugiej strony Colts w całym sezonie zanotowali ledwie 14 strat. To tutaj może tkwić klucz do rozstrzygnięcia tego meczu.
Jaki z tego wniosek? Chiefs to drużyna, która oddaje sporo jardów, ale zabiera dużo piłek. Colts nie popełniają strat, więc będą w stanie zdobywać jardy i punkty. Gdyby mecz odbywał się przy szalonej widowni w Kansas City pewnie typowałbym Chiefs, ale jednak stawiam na pierwsze zwycięstwo w playoffach w karierze Andrew Lucka.
Mój typ: Chiefs 10 – 17 Colts
New Orleans Saints -Philadelphia Eagles (sobota, 2:10 polskiego czasu)
Dynamiczna ofensywa Chipa Kelly’ego, kontra odbudowana defensywa Roba Ryana. To byłby wspaniały pojedynek, gdyby nie kontuzja Kenny’ego Vaccaro pod koniec sezonu. Debiutant z pozycji safety ma za sobą fenomenalny sezon, w którym pełnił w Nowym Orleanie rolę zbliżoną do Troya Polamalu z najlepszych lat defensywy Steelers. Vaccaro był po prostu wszędzie i choć czasami popełniał błędy debiutanta, to nie sposób przecenić jego roli w zapewnieniu trenerowi defensywy możliwości korzystania z różnych schematów.
Wobec braku Vaccaro, Saints będą musieli skorzystać z Romana Harpera, jednego z najmniej pewnych punktów ich drużyny. Harper sprawdza się przeciwko biegowi, ale jego obecność będzie wprost krzyczała do Nicka Folesa, że obrona szykuje się na bieg.
Eagles to druga ofensywa w NFL, ustępująca jedynie Broncos i najlepsza ofensywa biegowa. Saints to co prawda czwarta defensywa, ale jeśli chodzi o obronę przeciwko biegowi są wśród najsłabszych w lidze. Oczywiście nie ma to znaczenia, jeśli Drew Brees wyprowadzi swoją drużynę na prowadzenie i zmusi rywali do gry podaniami. Jeśli jednak Brees nie zagra znacząco lepiej, niż w pozostałych wyjazdowych meczach tego sezonu, Philly będzie kontrolować sytuację i z radością uruchomią LeSeana McCoya, połykającego kolejne jardy i trzymającego Drew Breesa i Jimmiego Grahama za linią boczną.
Saints będą musieli mocno zacząć. Na sobotni wieczór w Filadelfii zapowiadane jest -8 st. C, ale nie powinno za mocno wiać ani padać. Jeśli Brees zdoła uruchomić Grahama, Marquesa Colstona i Kenny’ego Stillsa, Saints mają szansę wywieźć zwycięstwo. Jeśli jednak nie zdołają tego zrobić, to Eagles przebiegną sie po nich i awansują do kolejnej rundy.
Mój typ: Saints 14 – 27 Eagles
San Diego Chargers – Cincinnati Bengals (niedziela, 19:05 polskiego czasu)
Na pierwszy rzut oka to najbardziej jednostronny pojedynek pierwszej rundy. Bengals to drużyna, która ma naprawdę niewiele słabych punktów, podczas gdy Chargers wśliznęli się do playoffów dzięki niecelnemu field goalowi z 41 jardów, złej decyzji sędziów i pomocy innych ekip z AFC.
Chargers to jeden z najmniej zrównoważonych zespołów w lidze. Nie chodzi tu o stan ich psychiki, tylko o brak równowagi między obroną i atakiem. O ile ich ofensywa należy do najlepszych w lidze, a Philip Rivers po kilku słabych latach wrócił w wielkim stylu do Pro Bowl, o tyle defensywa jest słaba. Chargers mieli 23. defensywę pod względem ilości traconych jardów, choć pod względem traconych punktów są już na 11. pozycji w lidze. Muszę jednak wyznać, że byłem mocno zdziwiony tymi wskaźnikami, bo na oko defensywa Chargers sprawia wrażenie jednej z najsłabszych ligowych prowizorek.
Z drugiej strony ich ofensywa od początku sezonu zaskakuje pozytywnie. Philip Rivers był piąty w lidze pod względem ilości jardów, czwarty pod względem passer rating, piąty pod względem jardów na próbę i mógł się pochwalić wskaźnikiem przyłożeń do przechwytów na poziomie 3:1 oraz najlepszą procentową skutecznością podań w całej NFL. Dodatkowo Chargers pod koniec sezonu dołożyli skuteczną grę biegową pod wodzą Ryana Matthewsa.
Z drugiej strony mamy Bengals. Drużynę zabójczą przede wszystkim na liniach i to mimo braku kontuzjowanego Geno Atkinsa w defensywie. Cincinnati po prostu fizycznie zmiata przeciwników z drogi. Nie jest to dobra wiadomość dla Chargers, którzy co prawda bardzo poprawili linię ofensywną, ale defensywna wciąż pozostawia wiele do życzenia. W ofensywie mają znakomitego młodego recivera A.J. Greena i debiutanta Giovanniego Bernarda, który spisuje sie świetnie jako klasyczny biegacz oraz reciver z głębi pola. No i mają Andy’ego Daltona.
Dalton to paradoksalnie największa szansa Chargers na zwycięstwo. Nie chcę przez to powiedzieć, że to zły quarterback. Raczej nieco powyżej przeciętnej. Jest gdzieś w środku stawki we wszystkich najważniejszych statystykach. Ale to jeden z najbardziej nierównych graczy w lidze. Dalton jest zdolny do meczów wybitnych oraz tragicznych. Ma na koncie 33 podania na przyłożenie, ale też 20 INT. W tym sezonie zaliczył trzy mecze z minimum trzema przechwytami. Tylko Eli Manning był gorszy pod tym względem. Do tej pory Dalton zagrał w playoffach dwa razy i były to dwa mecze katastrofalne. Ma w nich 0 TD i 4 INT.
Chargers nie mają nic do stracenia. Bengals są faworytami i to znaczącymi. Jedynie idealny mecz we wszystkich aspektach może dać Chargers zwycięstwo, ale myślę, że Bengals po raz pierwszy od wielu lat wygrają mecz w playoffach.
Mój typ: Chargers 10 – 27 Bengals
San Francisco 49ers – Green Bay Packers (niedziela, 22:40 polskiego czasu)
W ostatnich dwóch latach te drużyny spotykały się trzykrotnie i za każdym razem lepsi okazywali się 49ers. W zeszłorocznych playoffach SF użyło read option z miażdżącym skutkiem. W pierwszym meczu sezonu zasadniczego Packers skutecznie powstrzymali ten schemat ofensywny, ale pozwolili Colinowi Kaepernickowi na najlepszy mecz podaniowy w jego krótkiej karierze, a Anquan Boldin przekroczył 200 jardów po złapanych podaniach.
Mecz będzie rozgrywany na zmrożonym Lambou Field. Prognozy zapowiadają bezwietrzną pogodę bez opadów, ale mróz pod koniec meczu może sięgnąć nawet -20 st. C. Goście z Kalifornii mogą być nieprzyzwyczajeni do takich temperatur, z drugiej jednak strony zimno faworyzuje drużyny biegające z piłką, a taką są 49ers.
SF to drużyna, która jak żadna inna polega na biegach. Są to zarówno biegi Franka Gore’a, jak i w nieco mniejszym stopniu Kaepernicka. Ich linia ofensywna należy do czołowych w lidze. Naprzeciw nich staje linia defensywna, do której przez cały sezon miałem mnóstwo zastrzeżeń. W systemie defensywnym Packers zadaniem liniowych jest zajęcie przeciwnika na tyle, żeby linebackerzy mieli okazję zatrzymać piłkę. Tymczasem d-line spisuje się cały sezon bardzo słabo. B.J. Raji po raz kolejny udowadnia, że zużycie na niego wyboru w pierwszej rundzie draftu było błędem, a pozostali spisują się niewiele lepiej. Co gorsza w defensywie zabraknie Claya Matthewsa, który znów złamał kciuk, ten sam co kilka tygodni temu. W tej sytuacji d-line będzie musiała zrobić swoje, albo 49ers po prostu po Packers przebiegną.
W GB do składu wrócili Aaron Rodgers i Randall Cobb. I choć ci dwaj byli bohaterami quasi-playoffowego meczu z Chicago tydzień temu, to jednak po obu było widać niepewność wywołaną dłuższą przerwą. Pytanie którego Rodgersa zobaczymy. Tego z pierwszej połowy, gdy rzucał niecelnie i w ręce rywali czy tego z drugiej, kiedy nie zawahał się gdy sezon leżał na szali?
Ofensywa Packers jest zdolna ponieść drużynę, nawet przeciwko tak dobrej defensywie jaką dysponują 49ers. Eddie Lacy i James Starks są w stanie wykreować skuteczną grę dołem, a Aaron Roders ma do dyspozycji komplet reciverów. Brakuje jedynie TE Jarmichaela Finleya, ale stosunkowo nienajgorzej zastąpił go Andrew Quarless.
Packers muszą od początku nacisnąć, wyjść na prowadzenie i zmusić 49ers do rezygnacji z gry biegiem. Jeśli ich ofensywa nie będzie skuteczna, nie mogą marzyć o zwycięstwie. Z kolei 49ers będą chcieli grać dołem, zużywać dużo czasu i jak najdłużej trzymać Rodgersa i spółkę za linią boczną.
Mój typ: 49ers 20 – Packers 17