Przed nami Divisional Round, często określana jako najlepszy weekend sezonu. Faktycznie mamy aż cztery mecze najwyżej notowanych ekip i to często na tym etapie zapadają najbardziej dramatyczne rozstrzygnięcia. Czy tak będzie i w tym roku? Bukmacherzy przewidują trzy zdecydowane rozstrzygnięcia i jeden mecz na styku.
Godziny meczów wg polskiego czasu, gospodarz wymieniony jako drugi. Liczby w tabeli oznaczają miejsce drużyny w danej klasyfikacji po sezonie zasadniczym. DVOA to indeks statystyczny publikowany na FTN Fantasy, w ramach którego gra drużyn jest porównywana do ligowej średniej w danym sezonie i modyfikowana o siłę rywala. EPA, czyli oczekiwane punkty dodane, to miara pokazująca o ile dana drużyna spisywała się lepiej od wieloletniej ligowej średniej w danej sytuacji. EPA/A to średnia EPA na akcję. W przypadku jardów i punktów klasyfikacja dotyczy sumy.
Houston Texans (10-7) – Baltimore Ravens (13-4)
sobota, 22:30
W sezonie zasadniczym: HOU@BAL 9:25
Według bukmacherów: BAL -9
Porównanie statystyczne:
W tym meczu mamy wyraźnego faworyta, drużynę, która w przekroju całego sezonu była wyraźnie najlepszą w AFC. Jednak nie ulega wątpliwości, że presja również jest tylko po jednej stronie.
Houston Texans to drużyna, która miała się powoli odbudowywać z debiutantami na stanowiskach trenera i rozgrywającego. Tymczasem C.J. Stroud okazał się jednym z najlepszych quarterbacków sezonu, DeMeco Ryans jest kandydatem do nagrody trenera roku, a drużyna wygrała AFC South i jest w czołowej ósemce NFL. Cokolwiek się zdarzy w sobotę, ta drużyna wykonała plan maksimum na ten sezon i to z nawiązką.
Z drugiej strony fani Ravens prawdopodobnie wciąż mają koszmary na wspomnienie sezonu 2019, gdy wygrali 14 meczów (w 16-meczowym sezonie), Lamar Jackson jednogłośnie dostał nagrodę MVP, a w Divisional Round zostali rozbici przez Tennessee Titans, mimo że byli 10-punktowymi faworytami, czyli jeszcze większymi niż przed spotkaniem z Houston. Także w tym roku Lamar jest faworytem do MVP, ale wielu kibiców i komentatorów czeka na wygraną w playoffach, by uznać, że to rzeczywiście klasowa drużyna. Jak na razie Ravens w ostatnich latach nie mają się czym pochwalić w decydującej fazie sezonu, a Lamar Jackson jest najgorszym rozgrywającym playoffowym w historii DVOA, czyli od 1981 r.
Cała presja spoczywa na Baltimore, a w szczególności na ich rozgrywającym. Ani Jackson ani trener John Harbaugh nie muszą się martwić o posady, nawet w wypadku porażki, ale bez wątpienia wszyscy zdają sobie sprawę, że kolejna porażka w pierwszej rundzie po świetnym sezonie zasadniczym jest nie do przyjęcia.
Tymczasem Texans to mało wygodny rywal. Mają bardzo mocny front i są świetni w obronie biegu, więc idealnym rozwiązaniem byłoby atakowanie górą. Niestety Ravens prawdopodobnie wciąż nie będą mogli skorzystać z Marka Andrewsa. Co prawda doświadczony tight end został zgłoszony do powrotu z listy kontuzjowanych, ale raczej pod kątem kolejnych rund.
W tej sytuacji dużo będzie zależało od tego, czy debiutant Zay Flowers otrzyma jakieś wsparcie. W Ravens jest sporo graczy, którzy potrafią dużo dać w łapaniu podań: Odell Beckham, Nelson Agholor czy Rashod Bateman. Problem polega na tym, że cała trójka jest mocno nierówna.
Z kolei po drugiej stronie kluczowe będzie, by nie stracić dystansu punktowego na początku meczu. Choć C.J. Stroud to największy atut Texans, nie byłoby dobrze, gdyby musiał grać podania w każdej akcji, bo to bardzo ułatwi życie szerokiemu gronu pass rusherów i blitzerów. A w przypadku Ravens nie ma mowy o powstrzymaniu głownie tego jednego, najgroźniejszego zawodnika, bo zagrożenie sackiem może przyjść przynajmniej z kilku kierunków, na czele z fantastycznym Justinem Madubuike, który ma za sobą najlepszy sezon w pass rushu ze środka linii od czasu dominacji Aarona Donalda.
Najważniejszą rolę do odegrania ma linia defensywna Texans. Muszą znaleźć sposób, by przedrzeć się przez bardzo mocną linię Ravens i wywrzeć presję na Jacksona, a najlepiej zmusić go do błędów. Jackson jest najczęściej sackowanym ze wszystkich rozgrywających biorących udział w playoffach, a wynika to z jego stylu gry. To jest element, który Houston muszą wykorzystać.
Mój typ: Texans 21 – 31 Ravens
Green Bay Packers (9-8) – San Francisco 49ers (12-5)
niedziela, 02:15
W sezonie zasadniczym: nie grali
Według bukmacherów: SF -9
Porównanie statystyczne:
To mecz o podobnym ciężarze gatunkowym jak starcie Texans i Ravens. Młoda drużyna, która znacząco przekroczyła oczekiwania i zdecydowany faworyt, który wciąż nie ma na koncie tego sukcesu w postseason, którego oczekują kibice.
Możemy spodziewać się zaciętego pojedynku, zarówno ze strony zawodników, jak trenerów, którzy przecież świetnie się znają. Trener Packers, Matt LeFleur, pełnił rolę trenera rozgrywających w Washington Redskins i Atlanta Falcons gdy obecny szkoleniowiec Niners, Kyle Shanahan, pełnił tam rolę koordynatora ofensywy. Systemy ofensywne obu drużyn wywodzą się z tego samego źródła, jest między nimi sporo podobieństw, co ułatwia też zadanie obu obronom – w końcu podobne zagrywki widzą dzień w dzień na treningach.
Niespodziewana wygrana Packers nad Cowboys w poprzedniej rundzie to w dużej mierze sukces sztabu trenerskiego. Jednak trudno oczekiwać, by Shanahan i jego sztab popełnili te same błędy w przygotowaniu co Mike McCarthy i jego ludzie. Packers muszą wznieść się na absolutne wyżyny swoich umiejętności.
Podobnie jak w przypadku Texans kluczem będzie nie stracić kontaktu z przeciwnikiem. Patrząc na mecze San Francisco w tym roku najlepszym sposobem na nich wydaje się szybkie wyjście na prowadzenie i zmuszenie Brocka Purdy’ego do nadmiernej agresji i popełniania błędów. Oczywiście łatwiej powiedzieć niż zrobić, ale Jordan Love pokazał w ostatnich tygodniach, że nie boi się presji ani blitzów. Powinien jednak uważać, by nie przesadzić. Podania z tylnej nogi na środek boiska sprawdziły się przeciwko Cowboys, ale to jednak niebezpieczne zagrania, które lepiej poukładana obrona może wykorzystać.
Na miejscu Packers podjąłbym ryzyko, bo nie mają nic do stracenia. Należy grać jak najwięcej czwartych prób (oczywiście w granicach rozsądku) i blitzować Purdy’ego, w nadziei że zmusi się go do błędu, przynajmniej dopóki nie pokaże, że potrafi wykorzystać otwarte przestrzenie w kryciu pozostawiane przez blitzującego zawodnika.
W przypadku 49ers trzeba będzie po prostu grać spokojnie swoje, nie dać się złapać na żadne defensywne sztuczki i przede wszystkim nie popełniać strat. Jeśli Kalifornijczycy obejmą prowadzenie od początku meczu i będą mieli do dyspozycji pełny playbook, to problematyczna ostatnia linia obrony Packers może nie wytrzymać naporu.
Mój typ: Packers 14 – 27 49ers
Tampa Bay Buccaneers (9-8) – Detroit Lions (12-5)
niedziela, 21:00
W sezonie zasadniczym: DET@TB 20:6
Według bukmacherów: DET -6,5
Porównanie statystyczne:
Trzeci mecz Divisional Round również będzie miał zdecydowanego faworyta. Ale Buccaneers nie będą wcale na straconej pozycji i to nie tylko ze względu na imponujące zwycięstwo przeciwko Eagles w pierwszej rundzie.
Jared Goff praktycznie od początku kariery (no dobrze, od drugiego sezonu) był zawodnikiem o ogromnych możliwościach, który jest w stanie wykonać każdy rzut w playbooku i dorzucić niemal w każdy punkt na boisku. Jadnak jednym z głównych problemów jego gry, problemów które ostatecznie doprowadziły Rams do oddania go do Detroit, były problemy z grą pod presją.
Każdy rozgrywający w NFL będzie grał słabiej, jeśli wywrzeć na niego presję. Jednak są quarterbackowie, którzy kompletnie rozsypują się, gdy pass rusher jest blisko, a są tacy, którzy potrafią coś z tego wykrzesać. W przypadku Goffa spadek produkcji, gdy znajduje się pod presją, jest wyjątkowo duży.
Nieco inaczej ma się sprawa z blitzami, które nie są tak jednoznacznie korzystne dla obrony. Najlepsi rozgrywający potrafią odpowiednio ustawić pass protection wobec nadciągającego blitzu i skorzystać z faktu, że część zawodników zostało zabranych z krycia. W ostatnich latach mistrzem w tego typu zagraniach był Patrick Mahomes, do tego stopnia, że rywale przestali go blitzować… aż do obecnego sezonu, gdy niedostatki jego receiverów sprawiły, że znów zaczęło to być opłacalne.
Jednak w przypadku Goffa widać wyraźnie, że blitze wytrącają go z równowagi. Statystycznie jest jednym z najlepszych rozgrywających ligi gdy gra z czystej kieszeni i jednym z najgorszych przeciwko blitzowi. A to spory problem, bo wiecie, kto jest trzecią najczęściej (a najczęściej spośród drużyn playoffowych) blitzującą drużyną w NFL? Tamapa Bay Buccaneers.
Trzeba przy tym pamiętać, że częste blitze to z reguły oznaka słabego pass rushu. Dodatkowi zawodnicy atakujący rozgrywającego w starannie wybranych momentach mogą zdziałać cuda, ale gdy robi się to w 40% akcji, jak Bucs, znacznie łatwiej to przewidzieć i się z tym uporać. Zwłaszcza że mimo wysokiego odsetka blitzów defensywa Tampy znajduje się poniżej średniej jeśli chodzi o odsetek presji i sacków.
Tak czy inaczej Lions na pewno mają świadomość, że muszą zapewnić Goffowi czystą kieszeń. Najlepszym sposobem, by rywale zwinęli blitz, jest podać kilka razy w miejsca opuszczone przez blitzera, ale w przypadku Goffa trudno będzie na to liczyć. W tej sytuacji pozostaje dodatkowa ochrona w wykonaniu running backów i tight endów albo klasyczny zestaw spowalniania linii defensywnej: biegi, screeny i play action.
Myślę, że na początku meczu zobaczymy sporo biegów z próbami dalekich piłek po play action. Zmusiłoby to obronę do czytania gry zamiast prostego atakowania swoich dziur między liniowymi i dało ogromną swobodę działania Goffowi. A wtedy trudno oczekiwać, bu Bucs zdołali podjąć walkę.
Z drugiej strony to linia defensywna Lions jest formacją najczęściej w NFL wywierającą presję na rywali. A naprzeciwko nich stanie OL Bucs, która jest dopiero 22. w ochronie rozgrywającego według wskaźników ESPN. Baker Mayfield to twardy facet i nie będzie się bał przyjąć ciosu. Ale nie ma w zwyczaju cofania się przed ryzykowaną piłką, a pod presją może popełnić kluczowe błędy.
Mój typ: Buccaneers 9 – 31 Lions
Kansas City Chiefs (11-6) – Buffalo Bills (11-6)
poniedziałek 00:30
W sezonie zasadniczym: BUF@KC 20:17
Według bukmacherów: BUF -3
Porównanie statystyczne:
Divisional Round i Josh Allen kontra Patrick Mahomes. Czego chcieć więcej, prawda? Dwa lata temu właśnie na tym etapie sezonu dali nam jeden z najwspanialszych meczów w historii playoffów.
Niestety w tym roku raczej nie możemy się spodziewać tak wysokooktanowego widowiska. Pytanie brzmi raczej, która ofensywa popełni mniej błędów.
W grudniu po zaciętym spotkaniu to Bills okazali się górą i to ta wygrana zdecydowała, że Patrick Mahomes po raz pierwszy w karierze będzie musiał zagrać na wyjeździe w playoffach i to na bardzo trudnym terenie w Buffalo. W tamtym meczu obie ofensywy zagrały słabo, a rozgrywający zaliczyli po jednej stracie. Jak będzie tym razem?
Na pozór faworytem są Bills, zwłaszcza że wreszcie zagrali mecz bez większych wpadek przeciwko niezłej defensywie Steelers. Jednak Stalowi byli w tamtym meczu bez T.J. Watta, podczas gdy znakomita, młoda obrona Chiefs dysponuje wszystkimi najważniejszymi zawodnikami. Czy jesteście gotowi zaufać Allenowi, że nie popełni w tych warunkach jakiegoś głupiego błędu?
Kluczowe dla KC będzie utrzymanie Allena w ryzach, zarówno w grze podaniowej, jak biegowej. Tradycyjnie w playoffach Allen biega więcej, a trenerzy chętniej wywołują dla niego zaplanowane biegi. Trudno się dziwić – to ostatnia prosta i nie ma się na co oszczędzać. Dlatego KC raczej nie mogą sobie pozwolić na zbyt wiele krycia każdy swego, raczej na strefę, w której większość defensorów jest odwrócona twarzą do rozgrywającego i może pomóc przy biegu. Zapewne powinniśmy się spodziewać sporo Cover-3, która daje lepsze wsparcie biegowe z kreatywnymi blitzami, z których słynie DC Steve Spagnuolo. Chiefs mogą otworzyć krótką grę do skrzydeł i sprawdzić, czy Allenowi starczy cierpliwości na taką powolną, metodyczną grę.
Z drugiej strony Bills mają jedno zadanie w obronie – wyłączyć z gry Rashee Rice’a. Travis Kelce wciąż przyda się w red zone czy kluczowych trzecich próbach, ale gdy potrzebna jest duża zdobycz jardowa, Rice to jedyny receiver na którego Mahomes może liczyć. Nie zdziwiłbym się, gdyby Buffalo go podwajali w kluczowych sytuacjach, zmuszając Mahomesa do zwrócenia się w kierunku innych partnerów, którzy w tym roku częściej popisują się upuszczonymi piłkami niż dobrymi zagraniami.
O ile w poprzednich latach defensywy raczej cofały się przed Mahomesem, nie chcąc oddawać kilkudziesięciojardowych bomb, o tyle w tym roku śmiało podchodzą pod linię wznowienia akcji, wiedząc, że nie ma w składzie Chiefs receiverów grożących na dystansie. Bills prawdopodobnie będą chcieli w ten sposób zdławić obronę, jednocześnie przesuwając safety na stronę gdzie ustawia się Rice.
Niezależnie od problemów obu drużyn możemy się spodziewać ciekawego widowiska, choć niekoniecznie z dużą liczbą punktów.
Mój typ: Chiefs 21 – 20 Bills
4 komentarze
Jeśli Allen zagra na wysokim poziomie i będzie mieć TD/INT np. 2-3/0 to Bills spokojnie przejdą, jeśli zagra na swoim poziomie i zakończy z 2/2 to Mahomes takiej okazji nie przepuści. Mimo wszystko stawiam na Bills. W pozostałych meczach myślę, że niespodzianek nie będzie. Ravens, 49ers, Lions powinni gładko przejść.
Po raz kolejny dopowiem: gdyby Burrow był cały sezon zdrowy… to myślę, że Bengals byliby faworytem nr 1 w tym składzie…
DAL i PHI też miały gładko przejść…
Powodzenia Houston & Green Bay!!
Lubie trzech gosci: Purdyégo, Burrowa i Allena. Mam nadzieje, ze dwoch z nich bedzie w finale:)
Fajnie będzie zobaczyć wyrównany mecz Texans – Ravens -> wskazanie na Kruki, ale Texans nie są bez szans.
Chiefs – Bills powinno być wyrównane, ale zależy od Allena. Zobaczymy. Wolę Bills.
GB – SF49 – tak samo jak pierwszy mecz. Może być naprawdę ciekawy.
TB – Lions – to też może być ciekawe, choć pewnie Lwy odniosą sukces.
Mam nadzieję na ciekawe mecze, z których 2 planuję obejrzeć na żywo 🙂 I wyrównanych meczów z emocjami wszystkim życzę.