Po zeszłym sezonie, gdy Packers wydawali się ekipą terminatorów nie do zatrzymania, przyszły play-offy, w których zebrali łomot już w pierwszym meczu. W tym sezonie Aaron Rodgers i spółka wyglądali już jak zwykli śmiertelnicy. Czy to wróży lepszy postseason dla ekipy ze stanu Wisconsin?
Formacja ofensywna
Najważniejsza różnica tkwi w ofensywie. Aaron Rodgers nie miał tak dobrego sezonu jak w 2011 r., ale nikt go po nim nie oczekiwał. Co prawda i tak miał najlepszy passer rating w lidze i wciąż bez wątpienia zalicza się do wąskiej grupy elitarnych quarterbacków, ale liczba INT w jego wykonaniu zwiększyła się ponad dwukrotnie.
Na pewno spory wpływ na odrobinę słabsze statystyki Rodgersa miała fatalna linia ofensywna. Ściągnięty z Indianapolis center Jeff Saturday spisywał się tak fatalnie, że pod koniec sezonu wylądował na ławce, a jego koledzy nie grali się dużo lepiej. W efekcie Rodgers często musiał pozbywać się piłki zbyt wcześnie, a i tak przypadł mu w udziale tytuł najczęściej sackowanego rozgrywającego ligi.
Nie pomogły mu też problemy w korpusie reciverów. Greg Jennings i Jordi Nelson, formalnie reciverzy numer 1 i 2 w drużynie, stracili dużą część sezonu przez urazy. Co prawda pod ich nieobecność rozbłysła gwiazda Randalla Cobba (który jednak w końcówce sezonu skręcił sobie kostkę), a James Jones stał się wartościową opcją nr 2, zwłaszcza w okolicach pola punktowego rywali, jednak Green Bay nie miało już takiej głębi na tej pozycji jak w zeszłym roku. Nie pomogła też niejasna sytuacja z podstawowym TE Jarmichaelem Finleyem, który publicznie wyrażał niezadowolenie ze swojej roli w zespole.
Niemniej jednak Rodgers, Cobb, Jones i drugi z TE Tom Crabtree zdołali zmontować jeden z najniebezpieczniejszych ataków podaniowych w lidze. Nie mieli innego wyjścia wobec słabej gry biegowej.
Przez cały sezon Packers usiłowali uruchomić grę dołem, by trochę odciążyć Rodgersa. Najpierw głową w mur bił Cedrick Benson, a po jego kontuzji zadanie to przejęła cała koalicja RB. W kilku meczach ta gra miała ręce i nogi, ale najczęściej linia ofensywna nie była zdolna, by solidnie czyścić przedpole, a biegacze Packers okazali się po prostu za słabi, by zdziałać coś bez pomocy kolegów z przodu.
Mimo wszystkich swoich wad, ofensywa Green Bay zajęła 13. miejsce pod względem zdobywanych jardów i aż 5. miejsce w lidze pod względem zdobytych punktów. Na plus trzeba im też zapisać zaledwie 16 strat, co dało im ex-equo drugie miejsce w lidze.
Formacja defensywna
Największym problemem defensywy była nierówna gra. Zdarzały się mecze, gdy biegali jak kurczaki bez głowy, ale zdarzały się i spotkania, gdzie kompletnie dominowali. B.J. Raji to znikał na całe mecze, to dominował na linii wznowienia akcji. Secondary zanotowała kilka naprawdę fenomenalnych zagrań, ale z drugiej strony pozwoliła Christanowi Ponderowi rozegrać w ostatniej kolejce sezonu najlepszy mecz w jego karierze.
Packers zajęli drużynowo drugie miejsce w ilości sacków, a Clay Matthews, choć opuścił kilka spotkań, był piąty indywidualnie z 13 sackami w 12 meczach. Z drugiej strony zajęli dopiero 11. miejsce w lidze w obronie, zarówno pod względem jardów, jak i punktów zdobywanych przez przeciwnika.
Problemem jest obrona przeciwko grze biegowej. Adrian Peterson w dwóch meczach przeciwko Packers zdobył w sumie ponad 400 jardów, z czego przeszło 280 już po pierwszym kontakcie z obrońcą. Packers pozwalają przeciwnikom przebiec 4.5 jarda w każdej próbie i pod tym względem są szóstą od końca obroną ligi.
Brakuje też presji na piłkę. 23 wymuszone straty sytuują Packers ex-eqo na 17. miejscu w lidze i to głównie winą defensywy jest mizerny stosunek strat wymuszonych do własnych, wynoszący +7, choć warto zauważyć, że najlepsi w AFC Denver Broncos popełnili więcej strat, niż wymusili.
Obrona będzie musiała wspiąć się na wyżyny, jeśli Packers marzą o powtórzeniu ataku na mistrzowski tytuł sprzed dwóch lat. Będzie to o tyle łatwiejsze, że w ostatnim meczu sezonu zasadniczego do gry wrócił Matthews, a na play-offy powinien być gotowy Charles Woodson, który ma swoje lata, ale wciąż jest ważnym wsparciem obrony podaniowej w niektórych sytuacjach.
Special teams
Ogromnym problemem Packers jest kicker Mason Crosby, najsłabszy w tym elemencie zawodnik w NFL, przynajmniej w tym sezonie. Tak jak wcześniej można było na nim polegać, tak w tym sezonie pudłuje seryjnie, zwłaszcza z większych odległości. Może to się zemścić na drużynie w play-offach, gdy o zwycięstwie często decydują field goale w ostatnich sekundach.
Także punty nie są specjalnie imponujące. Tim Masthay i jego koledzy odsuwają przeciwnika średnio o 39.4 jardy na punt, co jest piątym najsłabszym wynikiem w lidze.
Jeśli chodzi o obronę gry powrotnej, to Packers znajdują się w środku stawki w przypadku kickoffów i pod koniec, jeśli chodzi o powroty po puntach. Na szczęście wynika to z wielu średniej długości powrotów, bo ani razu nie pozwolili na spektakularną akcję. Niestety trudno też znaleźć spektakularną akcję ekip przeciwdziałających powrotom.
Jedynym pozytywem jest własna gra powrotna, w której Green Bay sytuuje się w czołowej dziesiątce ligi i która często daje Aaronowi Rodgersowi i kolegom dobrą pozycję startową. Jednak standardowy człowiek od akcji powrotnych, Randall Cobb, stał się tak istotnym reciverem, że być może Mike McCarthy zwolni go z tych obowiązków. W ostatnim meczu nieźle zastąpił go Jeremy Ross, ale wciąż nie wiadomo kto będzie grał na tej pozycji w play-offach.
Nowi zawodnicy
Z debiutantów największy wpływ na grę miał bez wątpienia wybrany w drugiej rundzie Casey Hayward, który z powodzeniem zastąpił kontuzjowanego Woodsona i zanotował najwięcej przechwytów i wybronionych podań w drużynie.
Niezły początek sezonu miał Nick Perry, który miał atakować QB rywali z przeciwnej strony niż Clay Matthews. O ile w tym spisywał się nieźle, to kiedy przychodziło do obrony krótkich podań było już znacznie gorzej. Trudno jednak ocenić jego pełny sezon, bo szybko nabawił się kontuzji, która zakończyła jego grę w tym roku.
Pozostali debiutancie nie wyróżnili się niczym szczególnym, choć każdy miewał obiecujące chwile i z orzeczeniem czy były to dobre wybory należy jeszcze się wstrzymać.
Co do innych nowych graczy, Cedrick Benson kompletnie zawiódł. Nie był w stanie wykrzesać nic z gry biegowej i szybko uległ kontuzji. Jeff Saturday również okazał się nieporozumieniem i jedynie cieniem gracza, który wcześniej współpracował z Paytonem Manningiem w czasie największych sukcesów Colts i zapewne po sezonie zakończy karierę.
Trzech graczy z pozycji DE zakontraktowanych przed sezonem zostało błyskawicznie zwolnionych i nie odegrało większej roli.
Ogólnie draft był poniżej przeciętnej, a pozyskiwanie wolnych agentów wypadło wręcz katastrofalnie. Trzonem drużyny pozostali weterani poprzednich sezonów.
Perspektywa przed play-offami
Packers z bilansem 11-5 wygrali NFC North i zajęli trzecie miejsce w całej NFC. W pierwszym meczu play-off spotkają się u siebie z Minnesota Vikings, a jeśli wygrają, zagrają z Atlanta Falcons.
Packers to ekipa, która może celować nawet w Super Bowl, jeśli wszyscy zagrają na normalnym poziomie. Spowolnić ich mogą jednak urazy, nierówna gra defensywy (zwłaszcza niezdolność do generowania strat) i fatalna linia ofensywna. W wyrównanych meczach problemem mogą stać się też special teams.
Naprawdę trudno mi przewidywać dalszą drogę Packers. Jako kibic chciałbym wierzyć, że zameldują się w Super Bowl, ale patrząc realistycznie to raczej nie jest ekipa, która mogłaby zasiąść na tronie footballowego świata.