W pierwszej części opisałem, jak w USA wyławia się talenty i robi z nich gwiazdy uniwersyteckiego footballu. Teraz zajmiemy się tą częścią pomiędzy grą na uczelni, a dniem draftu.
Zobacz: Droga do NFL. Część 1: szkoła i uniwersytet
Kiedy odejść z uczelni
Wbrew pozorom jest to fundamentalne pytanie, które może drastycznie wpłynąć na pozycję młodego zawodnika w drafcie.
Każdy student może występować w NCAA przez cztery sezony. Doliczając do tego opcjonalny redshirt (jeśli nie wiesz co to jest, zajrzyj do pierwszej części) mamy maksymalnie pięć lat, które można spędzić w uczelnianej drużynie. Wszyscy seniorzy, czyli gracze, którzy ukończyli swój czwarty normalny rok automatycznie kwalifikują się do udziału w drafcie.
Jednak przepisy NFL mówią, że do draftu może przystąpić każdy zawodnik, który ukończył szkołę średnią trzy lata wcześniej. To oznacza, że do NFL mogą trafić już juniorzy (po trzech normalnych latach w drużynie) albo nawet redshirt sophmore (dwa normalne lata plus rok redshirt). W tym roku drużyny NFL będą mogły wybrać Tyranna Mathieu, który po roku redshirtu zagrał jeden sezon w LSU, a w zeszłym roku był zawieszony.
W przypadku graczy nie będących seniorami decyzję o zgłoszeniu się do draftu podejmują sami zawodnicy. Jest to decyzja strategiczna, która może zaważyć na całym przebiegu kariery. Przede wszystkim nie warto zgłaszać się za wcześnie. Niewielu 21-letnich zawodników może sprostać fizycznie trudom starć z gigantami z NFL. Ponadto warto powalczyć o jak najwyższą pozycję w drafcie. Daje to lepszą pensję w debiutanckim kontrakcie, a jeśli coś pójdzie nie tak, drużyny są bardziej skłonne dać drugą szansę graczowi wybranemu w pierwszej rundzie niż temu z siódmej. Oczywiście wyższe pozycje w drafcie mają ci gracze, którzy wyróżnili się na uczelni, a także uważani są za dojrzałych i gotowych do rywalizacji na wyższym poziomie.
Z drugiej strony nie zawsze opłaca się wykorzystywać przysługujące cztery lata gry. Jeśli zawodnik ma już ustabilizowaną, wysoką pozycję, to najczęściej zgłasza się do draftu. Minimalizuje w ten sposób prawdopodobieństwo kontuzji w kolejnym sezonie, która może mocno osłabić jego szanse na wybór z wysokim numerem. Z drugiej strony wiele gwiazd uniwersyteckich przed swoim ostatnim sezonem może niewiele zyskać, a dużo stracić. Znamienny jest przypadek quarterbacka USC Matta Barkleya, którego przed sezonem 2012 uważano za głównego kandydata do numeru 1 w drafcie 2013. Barkley postanowił nie brać udziału w drafcie 2012 najeżonym świetnymi rozgrywającymi, a zamiast tego wrócić na ostatni rok na uczelnię. Słabszy sezon sprawił, że jego pozycja na rynku mocno spadła i nie jest wcale pewne, czy zostanie wybrany w pierwszej rundzie.
Większość najlepszych zawodników skłonna jest do zgłaszania się do draftu po swoim trzecim sezonie. Wyjątkiem jest linia ofensywna, gdzie z nieznanych mi przyczyn większość zawodników kończy swoje uniwersyteckie kariery po wykorzystaniu wszystkich dostępnych sezonów.
Na decyzje graczy mogą mieć też wpływ finanse. Choć żaden z najlepszych uniwersyteckich futbolistów głodny nie chodzi, to jednak pieniądze, które w NFL płaci się nawet debiutantom, przyprawiają o zawrót głowy (minimum 390 000 dolarów za sezon, czyli jakieś trzydzieści średnich pensji w Polsce). Z drugiej strony na uczelni są bogami, w NFL muszą mozolnie wyrabiać sobie pozycję od dna swoistej „drabiny społecznej”.
Proces ewaluacji
To trudne słowo oznacza po prostu ocenę potencjalnych kandydatów do draftu. Kiedy kończy się sezon w NFL, gracze jadą wygrzewać się na Karaiby, wędkować na Alasce czy przepuszczać fortunę w Vegas. Tymczasem dla trenerów i całego pionu podlegającego Generalnemu Managerowi (GM) nastaje cza wytężonej pracy. GM i jego ludzie odpowiadają ogólnie mówiąc za dobór pracowników klubu, w tym graczy. Oczywiście współpracuje z nimi sztab trenerski, ale tak naprawdę podział obowiązków między sztab trenera i skautów GMa zależy od klubu i osobowości dwóch najważniejszych ludzi w drużynie.
Przez cały sezon skauci selekcjonują grupę graczy, którymi klub może być zainteresowany. Z reguły jest to bardzo szeroka lista, która stopniowo się zawęża, choć większość klubów stara się wiedzieć coś o każdym graczu przystępującym do draftu.
Kiedy kończy się sezon, trenerzy i zespół GMa siadają i oglądają zarejestrowane mecze interesujących ich graczy, póki nie znają ich na pamięć. Celem jest zdecydowanie, czy dany gracz faktycznie wart jest poświęcenia na niego wartościowego zasobu, jakim jest wybór w drafcie. Często kontaktują się też z trenerami drużyn akademickich i dyskutują o młodych zawodnikach. Jednak to tylko początek.
NFL Combine
Mniej więcej miesiąc przed draftem organizowane jest NFL Combine. To w praktyce wielkie targowisko dla skautów. Przyjeżdża na nie ponad 300 zaproszonych zawodników, z reguły tych najbardziej perspektywicznych. W ciągu niespełna tygodniowego eventu każdy gracz jest mierzony ważony, przechodzi serię testów szybkościowych i sprawnościowych, Wonderlic, czyli test na inteligencję oraz bierze udział w bezkontaktowych treningach, podczas których pokazuje swoje podstawowe umiejętności.
Dodatkowo każdy klub ma prawo zarezerwować sobie piętnaście minut czasu każdego kandydata do NFL. Podczas tych piętnastu minut prowadzą rozmowy za zamkniętymi drzwiami, oceniając znajomość gry, inteligencję boiskową i poziom dojrzałości młodych ludzi.
W praktyce niektórzy gracze wybierają się na Combine tylko dla tych rozmów, bo mogą zrezygnować z udziału w treningach. Jest to oczywiście decyzja strategiczna. Opuszczenie treningów jest dla skautów niepokojącym sygnałem. Z drugiej strony reciver, który łapie podania od nieznajomego quarterbacka może częściej popełniać błędy, co jest sygnałem jeszcze bardziej niepokojącym.
Samo Combine to wieli cyrk medialny, pokazywany na żywo przez NFL Network. Oczywiście fani szeroko je komentują, choć tak naprawdę trudno cokolwiek na jego podstawie powiedzieć, jeśli nie pracuje się jako skaut.
Pro Days
Po Combine następują tzw. Pro Days. Są to specjalne eventy organizowane dla skautów na uczelniach, podczas których perspektywiczni gracze z danej uczelni prezentują swoje możliwości. Takie mini-combine, ograniczone do graczy z jednej uczelni. Na Pro Days gracze w biorą udział w pokazowym treningu ze swoimi kolegami i z reguły wypadają korzystniej niż podczas Combine.
Każdy taki dzień daje również skautom niepowtarzalną okazję na przeprowadzenie mnóstwa rozmów z trenerami i zawodnikami, którzy pracowali z perspektywicznym graczem przez kilka lat, co pozwala jeszcze lepiej go ocenić.
Z kolei dla graczy, którzy nie dostali zaproszenia na NFL Combine to szansa, by zaistnieć w świadomości skautów i może wcisnąć się gdzieś do którejś z dalszych rund draftu.
Kiedy zakończy się proces ewaluacji zawodników, każda drużyna przygotowuje specjalną tablicę z najbardziej pożądanymi graczami. Ale o tym więcej w następnym odcinku, w którym omówię draft i walkę o miejsce w składzie.
Czytaj dalej:
Droga do NFL. Część trzecia: Draft i walka o miejsce w składzie
Zobacz też:
2 komentarze
Genialny blog, od nie dawna wciągnął mnie FA. I dzięki tej stronie zaczynam to wszystko dokładnie rozumieć! Wielkie dzięki – kawał dobrej roboty. Z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy!
Ciekaw jestem Twojego punktu widzenia na polskie podwórko… 🙂
Cześć,
dzięki za miłe słowa 🙂 Co do krajowego podwórka to polecam halftime.pl. Czytelnicy bloga z reguły nie interesują się krajowym futbolem, więc będę pisał tylko o wyjątkowych wydarzeniach (np. ważnych meczach reprezentacji, europejskich pucharów itd.) a i to nie zawsze.