Za nami dziewięć tygodni sezonu akademickiego i wszystkie drużyny w FBS (najwyższej klasie futbolowych rozgrywek NCAA) rozegrały już sześć lub siedem z dwunastu meczy sezonu zasadniczego. Po raz pierwszy został też opublikowany ranking BCS, obejmujący najlepsze 25 spośród przeszło 120 drużyn FBS, na podstawie którego wyłania się uczestników najbardziej prestiżowych bowls, a przede wszystkim dwie najlepsze drużyny w kraju, które zmierzą się w kończącym sezon National Championship Game, której zwycięzca uznawany jest za akademickiego mistrza USA.
Na ranking BCS składają się trzy elementy: ankieta Harrisa, w której drużyny są szeregowane od najlepszej do najgorszej na podstawie wskazań byłych graczy, trenerów, pracowników drużyn oraz dziennikarzy, ankieta USA Today, w której przepytywani są aktualni trenerzy akademiccy oraz skomplikowany algorytm, który nie do końca rozumiem, ale który wyznacza „trudność kalendarza”. Innymi słowy trzeba zaimponować głosującym (stąd w FBS nie ma litości, w przeciwieństwie do NFL, liczy się nie tylko zwycięstwo, ale i styl), a także pokonać wysoko notowanych przeciwników. Na stronie ESPN znajdziecie pełny ranking BCS z częściami składowymi.
Alabama pierwsza
Uniwersytet Alabamy jest na czele pierwszego rankingu BCS. Nie jest to żadna niespodzianka. Alabama zdobyła dwa ostatnie tytuły mistrza kraju i trzy z ostatnich czterech (jeden brakujący odebrała im uczelnia Auburn z Camem Newtonem w składzie). To dominująca siła w akademickim futbolu, choć co roku oddaje mnóstwo najlepszych graczy do NFL. Prowadzi ich Nick Saban, przyjaciel Bila Belichicka, koordynator defensywy Cleveland Browns z czasów, gdy Belichick był tam głównym trenerem (połowa lat 90-tych). Tak jak Belichick, Saban jest drażliwym i mało towarzyskim perfekcjonistą, który jak nikt inny potrafi przekonać obiecujących rekrutów z amerykańskich szkół średnich do przyjęcia stypendium sportowego w Alabamie.
Sportowo Alabama od lat opiera się na świetnej linii ofensywnej i grze biegowej oraz twardej defensywie. W tegorocznym drafcie dwóch graczy linii ofensywnej Alabamy poszło w pierwszej rundzie, jeden w czwartej. Przez trzy lata z rzędu RB Alabamy wybierany był w pierwszej lub drugiej rundzie draftu (Mark Ingram 2011, Trent Richardson 2012 i Eddie Lacy 2013). Obecnie nieco więcej wagi przykładają w Alabamie do gry podaniowej, a to dzięki bardzo dobremu rozgrywającemu A.J. McCarronowi i kilku niezłym reciverom, choć i RB T.J. Yeldon należy do uniwersyteckiej czołówki na swojej pozycji.
‘Bama ma w tym roku dość łatwy układ meczy. Jak do tej pory największym wyzwaniem był wyjazd do Teksasu na mecz z Texas A&M, który prowadzi zeszłoroczny zdobywca Nagrody Heismana, Johnny Manziel. TA&M jako jedyni pokonali przed rokiem Alabamę, a to zwycięstwo było najważniejszym krokiem na drodze Manziela do najcenniejszego indywidualnego wyróżnienia w FBS. Tym razem Manziel znowu szalał, ale lepiej ustawiona Alabama zdołała wywieźć zwycięstwo.
W kalendarzu zostały im jeszcze mecz u siebie z nierównym, ale groźnym LSU i Iron Bowl, czyli doroczne spotkanie z uczelnią Auburn, która po krótkim kryzysie wraca do formy.
Kroniki Johnny’ego Manziela
Przedsezonowe wybryki rozgrywającego TA&M opisywałem w zapowiedzi sezonu NCAA. Nie ukrywam, że nie przepadam za facetem i jego bezczelnością i mam wrażenie, że sława nieco uderzyła mu do głowy. Nie da się jednak ukryć, że chłopak bije kolejne rekordy ofensywne z zadziwiającą lekkością, a jego talenty improwizacyjne, nieprawdopodobna szybkość i zwrotność oraz skłonność do podejmowania ryzyka czynią z niego najbardziej efektownego futbolowego zawodnika w NCAA, a kto wie czy nie na świecie.
Nieco gorzej jednak radzi sobie TA&M jako drużyna. Po wspomnianej porażce z Alabamą przyszła nieoczekiwana klęska z Auburn i Manziel i spółka przestali się już chyba liczyć w walce o mistrzostwo konferencji SEC, nie wspominając o krajowym tytule.
Porażki faworytów
W NCAA to z reguły listopad jest tym miesiącem, w którym rankingami wstrząsają największe zmiany. Wtedy zapadają najważniejsze rozstrzygnięcia w konferencjach, swoje zaczyna robić zmęczenie sezonem i kontuzje. To wtedy faworytom najczęściej zdarzają się potknięcia.
Jednak w tym roku niespodziewane porażki przyszły już w październiku. W zeszłym tygodniu swoje szanse na mistrzostwo pogrzebały South Carolina i Georgia, w których upatrywano kandydatów do zdetronizowania Alabamy wewnątrz konferencji SEC. Georgia z QB Arronem Murrayem, rekordzistą SEC pod względem ilości jardów w karierze, przegrała ze słabiutkim Vanderblit, dla którego było to w tym sezonie pierwsze zwycięstwo wewnątrz konferencji. Podobnie zresztą jak dla Tennessee, która odprawiła faworyzowaną South Carolinę, mimo że wreszcie dobry mecz w tym sezonie zagrał DE Jadevon Clowney, który w opinii wielu analityków może być numerem 1 przyszłorocznego draftu NFL.
Wcześniej wpadki zaliczyli inni faworyci: LSU, Stanford, Louisville czy Florida. Ten ostatni zespół rozgrywa najgorszy sezon od wielu lat i po siedmiu meczach ma zaledwie cztery wygrane.
ACC idzie w górę
Największą niespodzianką tego sezonu jest konferencja ACC. W Stanach uniwersytety podzielone są na sportowe konferencje, w ramach których rywalizują w ramach różnych sportów. ACC jest bardzo mocna w koszykówce, ale w futbolu należała raczej do tych słabszych. Do tego roku. Na drugim miejscu rankingu BCS znajduje się Florida State, która w meczu dwóch potęg ACC rozbiła Clemson. Do tej pory Clemson z QB Tajhem Boydem, jednym z kandydatów do numeru 1 w drafcie, szedł jak burza, pokonując m.in. Georgię na otwarcie sezonu. Jednak Florida State całkowicie zdominowała rywali z konferencji i to na wyjeździe, wygrywając 51:14.
Warto zauważyć, że po cichu swoje robi Virginia Tech, która z bilansem 6-1 zajmuje 14. miejsce w rankingu BCS.
Kto może zdetronizować Alabamę?
W ramach SEC zaskakująco dobry sezon ma Missouri i jeśli nie zdarzy się tragedia, to właśnie ten zespół spotka się z Alabamą w finale SEC. Może się jednak okazać, że Auburn wygra wszystko co jest do wygrania, łącznie z ostatnim meczem sezonu z Alabamą i wówczas ekipa Nicka Sabana obejdzie się ze smakiem.
Poza SEC o możliwość zagrania o mistrzostwo kraju walczą od lat Oregon Ducks. Przed sezonem opuścił ich trener Chip Kelly, który przyjął posadę głównego trenera w Philadelpia Eagles, ale ekipa z Oregonu wciąż dominuje w PAC-12 swoim niewiarygodnie szybkim atakiem. Od dwóch lat Oregon jest o krok od meczu o mistrzostwo, ale potyka się gdzieś w końcówce sezonu. Oregon notowany jest obecnie na trzecim miejscu.
Podobnie wysokooktanową ofensywę wystawia od trzech lat Baylor, który niespodziewanie pozostaje bez porażki. To właśnie ten schemat ofensywny wykreował Roberta Griffina III, obecnego rozgrywającego Washington Redskins. Meczem prawdy dla tej ekipy będzie listopad, kiedy spotkają się kolejno z Oklahomą, Texas Tech i Oklahomą State. Te trzy drużyny sklasyfikowane są w pierwszej dwudziestce rankingu BCS.
Czarnym koniem może okazać się Stanford. Kalifornijczycy przegrali sensacyjnie 12 października z Utah, ale w tym tygodniu odprawili sklasyfikowany na dziewiątym miejscu UCLA, a po drodze mają jeszcze mecz z Oregonem. Jeśli go wygrają, a faworyci gdzieś się potkną, to Stanford może niespodziewanie wskoczyć na przynajmniej drugie miejsce rankingu (teraz są na szóstym).
Ostatnią ekipą, która marzy o krajowym mistrzostwie jest Ohio State pod wodzą QB Braxtona Millera. Ta drużyna ostatni mecz przegrała jeszcze w 2011 r., ale ze względu na naruszenie reguł NCAA nie mogła w zeszłym roku grać w bowls. W tym roku nie mają właściwie większych wyzwań w kalendarzu poza wyjazdem do Michigan i ewentualnym meczem o mistrzostwo konferencji Big Ten. Jeśli zaliczą drugi z rzędu sezon bez porażki, trudno będzie ich umieścić poniżej pierwszej dwójki w rankingu BCS.
Już za tydzień kolejne pasjonujące konfrontacje. Oklahoma podejmuje niepokonany Texas Tech. Dla gospodarzy będzie to szansa na włączenie się do walki o tytuł mistrzowski w konferencji Big 12. UCLA jedzie do Oregonu i spróbuje pokrzyżować mistrzowskie plany tamtejszych Kaczek. Natomiast niepokonana Missouri podejmuje South Carolinę. Zwycięstwo praktycznie zapewni im udział w meczu o mistrzostwo konferencji SEC, ale jest to trzeci z rzędu mecz z silnym rywalem (wcześniej Georgia i Florida).
Brak komentarzy
Porażka z Auburn boli. Tak to jednak jest kiedy wszystko spoczywa na barkach jednego człowieka. Już w meczu z Ole Miss były kłopoty ale Johnny wyciagnął wynik w końcówce. Tym razem zabrakło czasu a może i zwyklłego sportowego szczęścia no i nalezy pamiętać, że Manziel był „reanimowany” po kontuzji ramienia kiedy wydawało się, że już nie wróci do gry. Faktycznie- o finale BCS można zapomnieć. Wielka szkoda ale taki jest sport