Do końca sezonu zostały już tylko dwie kolejki. Właściwie każdy mecz ma teraz znaczące konsekwencje dla udziału i rozstawienia w playoffach. Każdy fan tworzy sobie w głowie setki scenariuszy z udziałem swojej ulubionej drużyny. Ba, nawet Jacksonville Jaguars teoretycznie mogą wejść do playoffów, choć prawdopodobieństwo jest znikome. W związku z tym dziś zarzucam mój tradycyjny format i od razu przechodzę do podsumowania w punktach, bo trudno byłoby mi wybrać jedno wydarzenie tygodnia.
1. San Diego Chargers sensacyjnie wygrali z Denver Broncos i to na ich stadionie. Goście zagrali najlepszy mecz w sezonie, ich obrona (najsłabsza w lidze) zdusiła grę biegową Broncos i ograniczyła Peytona Manninga na tyle, że Denver miało w pewnym momencie cztery serie 3&out z rzędu. Po drugiej stronie świetny mecz RB Ryana Mathewsa (127 jardów w 29 próbach) pozwolił SD kontrolować sytuację na boisku. Philip Rivers był przy piłce prawie przez 2/3 meczu. Najlepsza strategia przeciwko Peytonowi? Trzymać go za linią boczną. Rookie WR Keenan Allen złapał tym razem tylko dwa podania od Riversa, ale oba były przyłożeniami. Allen jest w tej chwili głównym kandydatem do nagrody ofensywnego debiutanta roku. W efekcie Broncos muszą wygrać wszystkie mecze do końca, żeby nie stracić pierwszego miejsca w AFC, choć do tej pory wyglądało na to, że będą mogli dać odpocząć starterom w ostatniej kolejce z Raiders. Paradoksalnie Chargers niewiele skorzystali na zwycięstwie. Pogorszyli swoją pozycję w drafcie, a żeby awansować do playoffów będą potrzebowali nie tylko kompletu zwycięstw ale i kompletu porażek Ravens i Dolphins. Mało prawdopodobne.
2. Baltimore Ravens pokonali na wyjeździe Detroit Lions. Bohaterem meczu był Justin Tucker, który trafił wszystkie sześć field goali (wszystkie punkty Ravens w tym meczu), a ostatniego, decydującego o wyniku z 61 jardów! Po meczu w anglojęzycznej Wikipedii pojawiła się na moment informacja, jakoby „16 grudnia 2013 r. jego jaja urosły do największych rozmiarów zanotowanych kiedykolwiek u przedstawicieli gatunku ludzkiego”. W zwycięstwie pomogła też słabsza dyspozycja Matta Stafforda, który posłał w ręce defensorów trzy piłki i Calvina Johnsona, który upuścił kilka podań, normalnie łapanych z zamkniętymi oczami. Zwycięstwo Ravens sprawia, że są na szóstym miejscu w AFC i jeśli wygrają wszystkie swoje mecze, wejdą do playoffów. Z kolei Lions spadli na trzecie miejsce w NFC North i jeśli Bears i Packers (prawdopodobnie już z Rodgersem) wygrają swoje mecze za tydzień, to w ostatniej kolejce spotkają się w Chicago na de facto finał AFC North.
3. Ravens mogą nawet wygrać dywizję. Umożliwili im to Cincinnati Bengals, którzy przegrali ze słabymi Steelers. W Bengals znów zawiódł Andy Dalton, ale jeszcze bardziej special teams. Najpierw punter Kevin Huber upuścił snap i Steelers dostali piłkę na 1 jard od pola punktowego Bengals, a potem Antonio Brown wrócił z jego puntem na TD. Huber próbował go zatrzymać, ale nadział się na paskudny blok (po meczu NFL uznała, że było to przewinienie). Punter ma złamaną szczękę i pęknięte kręgi szyjne i nie zagra już w tym sezonie, o ile w ogóle.
4. Wobec porażki Cowboys u siebie z Packers, Philadelphia Eagles mogli odskoczyć w NFC East. Niestety dla nich przegrali z Vikings. Co ciekawe Minnesota była w tym meczu bez kontuzjowanego Adriana Petersona i jego zmiennika Toby’ego Gerharta. O defensywie Eagles fatalnie świadczy to, że pozwolili Mattowi Cassellowi na podanie na 382 jardy, a jeszcze gorzej to, że pozwolili Gregowi Jenningsowi złapać 163 z tych jardów. Dla Jenningsa to pierwszy 100-jardowy mecz w karierze, w którym podawał mu ktoś inny niż Aaron Rodgers. W efekcie za dwa tygodnie Eagles i Cowboys spotkają się w meczu, który najprawdopodobniej zdecyduje o losach dywizji.
5. New Orleans Saints niespodziewanie przegrali w St. Louis. NO to drużyna, która poza własnym, Superdome traci jakąś połowę swojej mocy. To dość niepokojące, bo oznacza to, że do wygrania NFC South będą potrzebowali za tydzień wyjazdowego zwycięstwa z Panthers. Jeśli im się to nie uda, całe playoffy spędzą na meczach wyjazdowych. Wspominałem już, że kiepsko im tam idzie?
6. Czy ktoś z was ma w fantasy Jamaala Charlesa? Albo grał przeciwko niemu? Jeśli tak to odpowiednio: gratuluję albo serdecznie współczuję. Charles zdobył w sumie 5 TD (cztery podaniowe, jeden biegowy) i 215 jardów (195 podaniowych, 20 biegowych). W standardowym systemie NFL daje to niebotyczne 51.5 fantasy points. Biorąc pod uwagę, że w większości lig trwają playoffy… Bill Barnwell z Grantland policzył, że w playoffach fantasy (standardowo 14-16 kolejka „prawdziwego” NFL) tylko dwóch graczy od 1960 r. uzbierało więcej fantasy points w jednym meczu.
7. Jay Cutler wrócił do składu Bears zastępując świetnie spisującego się backupa Josha McCowna. Na dzień dobry rzucił dwa INT, w tym pick-six. Potem co prawda się zrehabilitował i podał na trzy TD, ale niesmak pozostał. Tak na marginesie, Alshon Jeffery po raz kolejny pokazał, że w kategorii „efektownie złapane piłki” należy do ścisłej czołówki ligi.
8. Seattle Seahawks pojechali do Nowego Jorku. Na stadionie Meadowlands mieli próbę kostiumową. To tam wedle wszelkiego prawdopodobieństwa pojawią się w lutym na Super Bowl. Na boisku pojawili się też New York Giants, ale ich rola ograniczyła się do statystowania. Przynajmniej dzięki Eli Manningowi Legion of Boom mógł sobie poćwiczyć łapanie INT. Eli rzucił ich pięć w tym meczu (rekord kariery) i ma ich już 25 w sezonie. Magiczną granicę 30 ostatni raz osiągnięto jeszcze w latach 80-tych. Czyżby obaj bracia mieli mieć historyczne sezony? W sumie Eli ma w tym sezonie już 27 strat, o jedną więcej niż przed rokiem Mark Sanchez, choć Eli ma rozegrany jeden mecz mniej. A tak na poważnie, to Eli Manning jest najdroższym QB w lidze w tym roku, obciążającym salary cap swojego zespołu niebotyczną kwotą nieco ponad 20 mln dolarów. Na miejscu włodarzy klubu poważnie zastanowiłbym się nad zmianą rozgrywającego, którego zarobki spadną za rok jedynie nieznacznie.
9. W dwóch ostatnich kolejkach nie ma futbolu w czwartek. Gramy tylko w niedzielę i jeden mecz w poniedziałek. Jak zwykle zapraszam na Facebooka, gdzie można przeczytać moje wrażenia „na gorąco” kilka minut po zakończeniu meczu oraz podyskutować. Polecam też poniedziałkowy wpis o meczach Patriots i Packers.
OGŁOSZENIA PARAFIALNE:
Jeden z czytelników zaproponował mi zainstalowanie Live Chatu na blogu. Napiszcie czy bylibyście czymś takim zainteresowani, bo nie ma nic smutniejszego od martwego Live Chatu:) Jeśli ktoś zna sensowną wordpressową wtyczkę z Live Chatem, będę wdzięczny za informację na priva na FB, w komentarzu do wpisu albo na kontakt[maupka]nflblog.pl
Jeden komentarz
Live chat mnie nie interesuje. Mecze oglądam na kompie siedząc na kanapie z piwem w ręku. Do klawiatury skaczę tylko wtedy gdy są reklamy.