NCAA: Koniec panowania Alabamy

Iron Bowl 2013. Ostatni mecz sezonu zasadniczego. Albama gości w Auburn. Zwycięzca wchodzi do finału konferencji SEC, pokonanego czeka juz tylko jeden z bowls. Alabama walczy nie tylko o mistrzostwo SEC, ale i o przepustkę do trzeciego z rzędu krajowego tytułu mistrzowskiego. Auburn powstało jak feniks z popiołów po dwóch latach kryzysu. To oni pod wodzą Cama Newtona powstrzymali Alabamę w 2010 r. i wcięli się w serię trzech tytułów w ciągu czterech lat, zdobytych przez 'Bamę w latach 2009-2012.

Ale wróćmy do meczu. Siedem sekund do końca, remis 28:28. T.J. Yeldon z Alabamy biegnie z piłką głęboko z własnego terytorium i wybiega na aut w okolicy 40 jarda Auburn. Na zegarze same zera, stacja CBS gra fanfary, wyświetla grafikę na koniec regulaminowego czasu gry, sędziowie oznajmiają dogrywkę. Nie tak prędko. Powtórki pokazują, że kiedy Yeldon wyszedł poza boisko, na zegarze pozostała jeszcze jedna sekunda. Wystarczająco dużo na „zdrowaśkę” albo daleki, 57-jardowy field goal. Problem polega na tym, że kicker Alabamy przestrzelił w tym meczu wszystkie trzy field goale. Jednak Nick Saban, trener „Szkarłatnego Przypływu”, postanawia kopać. Na boisko wychodzi pierwszoroczniak Adam Griffith, który jak do tej pory kopał w meczach tylko dwa razy. Jego kopnięcie jest za krótkie, piłkę przed linią końcową łapie Chris Davis z Auburn i wykonuje przeszło 100-jardową akcję powrotną na przyłożenie. Game over.

Ta nieprawdopodobna seria zdarzeń zakończyła kapitalny mecz. Obie drużyny zasłużyły na zwycięstwo, choć to Auburn popełniło mniej błędów i chyba jednak zasłużenie wygrało, choć przez cały mecz szala zwycięstwa przechylała się na stronę wciąż jeszcze aktualnych mistrzów NCAA. Dużo sprawiedliwiej byłoby, gdyby te dwie drużyny spotkały się jeszcze raz w meczu o mistrzostwo SEC, ale jak wiemy sport nie zawsze jest sprawiedliwy.

Od początku Alabama, jedna z najlepszych defensyw na poziomie akademickim, miała ogromne trudności z powstrzymaniem ofensywy Auburn. Nie żeby to było coś wyrafinowanego. Auburn w większości swoich akcji gra potrójną opcję. Rozgrywający może pobiec z piłką sam, wręczyć ją runing backowi lub wykonać krótkie podanie, w zależności od zachowania obrony. Cały trick polega na tym, że wszystkie trzy warianty na początku wyglądają identycznie, co utrudnia reakcję defensorom. W większości akcji biegł albo RB Tre Mason albo QB Nick Marshall. W większości akcji biegli przez środek. Wszyscy o tym wiedzieli, ale i tak Alabama, aż do ostatniej kwarty, nie potrafiła znaleźć na to odpowiedzi. Znakomita egzekucja i dowód na to, że nie trzeba grać skomplikowanej ofensywy, żeby wygrywać.

Jednak nawet drużyna, która biegła w 52 z 68 akcji ofensywnych, w kluczowym momencie wykorzystała podanie. Na niecałe 40 sekund przed końcem Alabama prowadziła siedmioma punktami, piłkę mieli gracze Auburn na 40 jardzie gości. Wówczas obrona Alabamy dała się nabrać na bieg i zadziałał trzeci element opcji: podanie.

Na nic zdał się bardzo dobry mecz QB Alabamy, A.J. McCarrona, który podał na trzy przyłożenia, w tym jedno 99-jardowe i dwukrotnie świetnymi podaniami wyprowadził swój zespół przygwożdżony znakomitymi puntami Auburn na własnym 1 jardzie.

Antybohaterem Alabamy będzie na pewno Cade Foster, który przestrzelił trzy field goale. Wystarczyłby jeden, żeby Alabama spokojnie wygrała. Jego słaba dyspozycja wpłynęła tez na decyzje Nicka Sabana. W sytuacji 4&1 na 18 jardzie, gdy field goal w praktyce dałby Alabamie zwycięstwo (10 punktów przewagi na 5 min. przed końcem meczu), trener zaordynował akcję biegową, która została zatrzymana przez Auburn. Trudno o dobitniejsze votum nieufności wobec kickera.

Alabama popełniła też dużo drobnych, ale znaczących błędów. Zwłaszcza bolesne były przewinienia. Kiedy Foster trafił field goala z 27 jardów, okazało się, że jeden z braci Kouandjio popełnił falstart. Powtórka z 32 jardów minęła bramkę. W końcówce czwartej kwarty holding w sytuacji 3&2 anulował zdobycie kluczowej pierwszej próby, dwie akcje później przyszedł trzeci niecelny field goal Fostera (tym razem zablokowany).

 

Alabama nie zdobędzie trzeciego tytułu mistrzowskiego, ale Auburn, również raczej o mistrzostwo NCAA nie zagra. Odbija im się czkawką wrześniowa porażka z LSU, ich jedyna przegrana w sezonie. W krajowym finale zmierzą się zapewne niepokonane drużyny Florida State i Ohio State, choć przed oboma jeszcze mecze o mistrzostwo swoich konferencji, odpowiednio ACC (Florida State VS. Duke) i Big Ten (Ohio State vs. Michigan State). Jeśli Auburn wygra w finale SEC z Missouri, a jeden z dwóch niepokonanych zespołów przegra, to najpewniej Auburn dostanie szansę na mistrzostwo kraju.

Finały konferencji już za tydzień. Za tydzień swoje ostatnie mecze gra również konferencja Big-12, w której nie rozgrywa się meczu o tytuł. Tam ten sam bilans mają Oklahoma State, Baylor i Texas. Baylor i Texas spotkają się w bezpośrednim meczu, a Oklahoma State gra z Uniwersytetem Oklahomy w tradycyjnym meczu derbowym. Będzie się działo 🙂

Zobacz też

Brak komentarzy

  1. Nie powiem, że bym się bardzo cieszył z porażki Alabamy ale to otwiera drogę do finału Ohio State a kibicowałem im od początku sezonu. Tym razem sprawiedliwości stało się zadość. Go Buckeyes!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *