Do rozpoczęcia sezonu coraz mniej czasu, więc zaczynam doroczną zapowiedź sezonu dywizja po dywizji. Na początek najnudniejsza grupa w NFL, czyli AFC East. W XXI w. tylko dwukrotnie New England Patriots nie udało się wygrać tej dywizji i wątpię, by miało się coś tu zmienić.
New England Patriots
Patriots mają za sobą bardzo udany sezon. Szósty raz z rzędu wygrali dywizję, zaliczyli dwunasty z rzędu sezon z dwucyfrową liczbą zwycięstw i czternasty z rzędu na plusie. Ponadto w czwartym kolejnym sezonie zameldowali się w finale AFC, a przede wszystkim Tom Brady zdobył upragniony czwarty pierścień mistrzowski.
Jednak od ponad dekady nikt nie obronił mistrzostwa NFL i Patriotom również ciężko będzie ponownie zdobyć tytuł najlepszej drużyny futbolu amerykańskiego na świecie.
Przede wszystkim w offseason mocno ucierpiała obrona. Jednym z kluczy do sukcesu Patriots była agresywna obrona każdy swego, w której Darelle Revis zostawał sam na sam z reciverem nr 2 rywali, a recivera nr 1 krył Brandon Browner z pomocą safety. Obu tych cornerbacków nie ma już w Nowej Anglii. Niezbyt szkoda Brownera, który w ośmiu meczach zdołał nazbierać osiemnaście flag i mniej więcej tyle samo udanych zagrań. Jednak Revisa, który wybrał 70 mln/5 lat w Jets, zastąpić nie sposób.
Jak na razie wygląda na to, że cornerbackiem nr 1 w ekipie Patriots będzie Malcolm Butler, bohater ostatniego Super Bowl. Tyle że słynny finałowy przechwyt jest jak dotąd jedynym w jego karierze. Butler to drugoroczniak z bardzo małym doświadczeniem. O miejsce w wyjściowym składzie rywalizują z nim Bradley Fletcher, który dwa ostatnie lata spędził w Eagles oraz Logan Ryan, który najprawdopodobniej zajmie miejsce w slocie. W preseason Bill Belichick próbował na tej pozycji nawet Devina McCourty’ego, który nie grał na niej od dwóch lat i niech tak zostanie, bo o ile jest jednym z najlepszych free safety w lidze, o tyle na cornerbacku radzi sobie średnio.
Drugą wielką dziurą, którą trzeba będzie załatać, jest brak Vince’a Wilforka. Patriots stwierdzili, że Big Vince jest dla nich za drogi i zwolnili go. Zawodnika możemy oglądać w tegorocznych „Hard Knocks” w barwach Houston Texans. Wilfork zapewne ma jeszcze trochę benzyny w baku, ale Patriots znani są z tego, że wolą pozbyć się weterana jeden sezon za wcześnie, niż jeden sezon za późno. I z reguły mają rację. Niemniej w sezonie 2013, kiedy Wilfork leczył zerwane ścięgno Achillesa, defensywa biegowa Pats była na 27. miejscu w lidze. W zeszłym roku z Vincem w składzie podskoczyli na 13. lokatę.
W ofensywie pozostał zeszłoroczny rdzeń. Na emeryturę odszedł jedynie OG Dan Connolly po ośmiu sezonach z drużyną. Nie oznacza to, że nie ma tam problemów. Tom Brady pozostaje zawieszony na cztery pierwsze spotkania sezonu zasadniczego. [EDIT: Wyrokiem sądu zawieszenie zostało anulowane i Brady zagra od początku sezonu] Kontuzje wśród reciverów sprawiły, że nawet etatowy special teamer Matthew Slater musi grać na tej pozycji. Na Foxborough podpisali kontrakt z weteranem Indianapolis Colts Reggiem Waynem. Wayne zapewne kiedyś wyląduje w Hall of Fame, ale czy po 14 sezonach i 232 meczach jest w stanie coś jeszcze z siebie wykrzesać?
Niejasna jest również sytuacja na pozycji RB, gdzie poza LeGarettem Blountem mamy samych niesprawdzonych graczy. Pytanie kto zastąpi Shane’a Vereena jako zawodnika łapiącego podania z backfieldu.
Patriots wciąż pozostają faworytami dywizji, ale obrona tytułu, a nawet piąty z rzędu awans do finału AFC stoją pod znakiem zapytania.
Buffalo Bills
Przed rokiem Bills byli drugą najlepszą defensywą w NFL, jedynie za Legion of Boom. Napędzała ich świetna linia defensywna, która w akcjach biegowych powalała rywali na stratę jardów w 26% akcji (najlepszy wynik w lidze) oraz najczęściej sackowała rozgrywających rywala. 14.5 sacka miał Mario Williams, 10 Marcel Dareus, a 9.5 dołożył Jerry Hughes. Całą trójkę plus Kyle’a Williamsa (5.5 sacka w sezonie 2014), wzmocnionych jeszcze Redem Bryantem, mistrzem NFL z 2015 r., zobaczymy w tym roku na boisku.
Na domiar złego (dla rywali) drużynę objął Rex Ryan, który potrafi wyciskać ze swoich defensorów wszystko co najlepsze. Trudno sobie wyobrazić, by obrona Bills mogła być lepsza niż przed rokiem, ale nie mogę tego wykluczyć.
W takim razie dlaczego Bills nie są faworytami AFC East? Z tego samego powodu co przed rokiem – ofensywa. Nikt w Buffalo już nie wierzy, że E.J. Manuel będzie gwiazdą na rozegraniu. Alternatywą są Matt Cassell, jeden z tych solidnych backupów, którzy raz za razem dostają szansę na zostanie starterem oraz Tyrod Taylor, który przez cztery lata jako zmiennik Joego Flacco w Ravens wykonał w sumie 35 podań. Auć.
Fakt, że ofensywnych broni w repertuarze Bills jest więcej niż przed rokiem. Stracili TE Scotta Chandlera na rzecz Patriots, a zeszłoroczna wymiana za Sammy’ego Watkinsa pozbawiła ich kilku wyborów w drafcie. Jednak udało im się dokonać kilku ciekawych zakupów. Pierwszym jest WR Percy Harvin, który dostanie szansę na czwarte życie w NFL, po tym jak w niesławie odszedł z Seattle i nie zaaklimatyzował się w Jets. Ponadto w wymianie z Eagles Bufflo pozyskali RB LeSeana McCoya. McCoy należy do bardziej zwrotnych i dynamicznych RB w lidze. W ostatnich pięciu sezonach przekraczał 1 tys. jardów, w 2012 r. przeszkodziła mu kontuzja. Czy jednak cena nie była za wysoka? Bills musieli oddać do Filadelfii młodego, dynamicznego, a przede wszystkim taniego LB Kiko Alonso. Czy McCoy będzie w stanie biegać równie dobrze za linią ofensywną Bills co za frontem Eagles?
Pocieszeniem dla McCoya i kibiców w Buffalo jest fakt, że Rex Ryan lubi grać dużo po ziemi. Wskazują na to również inne transakcje. O Richiem Incognito myślę jak najgorzej, ale trzeba przyznać, że facet wie jak blokować w grze biegowej. Do drużyny dołączył też fullback Jerome Felton, który spisywał się znakomicie jako zawodnik torujący drogę Adrianowi Petersonowi, w tym w jego rekordowym sezonie 2012. Także Harvin to gracz niekonwencjonalny, którego można wykorzystać do zamaskowania słabości na rozegraniu.
Bills to ciekawa drużyna, która może sporo namieszać, ale wątpię, by zdołali wejść do playoffów.
Miami Dolphins
Trudno znaleźć drużynę, która bardziej uosabiałaby przeciętność w NFL niż Dolphins pod wodzą trenera Joego Philbina. W jego pierwszym sezonie skończyli z bilansem 7-9, a potem dwukrotnie 8-8. Tym razem są zdeterminowani, by wyrwać się z marazmu, a ich agresywne ruchy w offseason mówią jasno – teraz albo nigdy. A przynajmniej nigdy z coachem Philbinem, dla którego ten sezon może być ostatnim.
Dolphins złowili największą rybę na rynku wolnych agentów, dosłownie i w przenośni. Na Florydę przeniósł się Ndamukong Suh, skuszony monstrualnym kontraktem i brakiem stanowego podatku dochodowego. Jednak kolosalne pieniądze, jakie trzeba było na niego wyłożyć sprawiają, że pojawiły się dziury gdzie indziej. Poza Suhem w obronie Miami straszą 33-letni DE Cameron Wake i 32-letni CB Brent Grimes. Obaj to bardzo dobrzy zawodnicy, mają za sobą świetny sezon, ale ich „zużycie” sprawia, że w każdej chwili można spodziewać się zjazdu formy. Suh sam nie udźwignie tej defensywy, zwłaszcza że reszta secondary i linebackerzy to mieszanina niskiej klasy weteranów i niesprawdzonych graczy na dabiutanckich kontraktach.
To proszenie się o katastrofę. Jeden uraz którejś z trzech defensywnych gwiazd i cała układanka się rozpada.
W ofensywie nowy kontrakt dostał Ryan Tennehill. Było co do niego sporo wątpliwości, ale wyrósł na solidnego, choć mało spektakularnego rozgrywającego. Na pewno nie on jest problemem, a raczej jego linia ofensywna, która od jego przyjścia sytuuje się w dolnej części ligi, jeśli chodzi o ochronę rozgrywającego. Nie sposób kwestionować twardości Tannehilla, patrząc jak często musi zbierać się z boiska po sackach. Miami liczą, że zdrowy pozostanie Brendan Albert. Po jego urazie w listopadzie poziom całej linii spadł drastycznie. Przy tym wszystkim Dolphins i tak zdołali skończyć na 8. miejscu w ofensywnym DVOA.
Tennehill nie może w tym roku narzekać na brak celów. Co prawda Mike Wallace został oddany do Vikings, ale i tak przez dwa sezony w Miami nie stał się dominującym reciverem, na jakiego mieli nadzieję Dolphins, gdy podpisywali z nim kontrakt na 60 mln/5 lat. W jego miejsce pojawi się pozyskany z Saints szybki Kenny Stills. Do drużyny dołączy też Greg Jennings, który spróbuje odbudować swoją karierę po dwóch kiepskich sezonach w Vikings. Na pozycji TE sporym wzmocnieniem powinien być Jordan Cameron, który pokazał się z dobrej strony w Browns, choć grywał nierówno. I wreszcie w pierwszej rundzie draftu Dolphins wybrali WR DeVante Parkera z Louisville.
Miami są popularnym wyborem na czarnego konia sezonu, jednak ja nie sądzę, by zdołali dużo namieszać. Przeinwestowany Suh i dziurawa defensywa pociągną na dno nieźle zapowiadający się atak.
New York Jets
Po kilku fatalnych sezonach Jets wreszcie zwolnili trenera Rexa Ryana, który świetnie trenował defensywy, ale nie potrafił stworzyć niczego przypominającego ofensywę. Razem z nim z drużyną pożegnał się GM John Idzik. Za Ryanem do Buffalo powędrował niemal cały sztab trenerski. Jako nowego HC zatrudniono Todda Bowelsa, który w ostatnich dwóch latach wyczyniał cuda z obroną Cardinals. A mimo to Jets wciąż pozostają jedną z najbardziej dysfunkcyjnych drużyn w NFL.
Offseason zaczął się dla Jets naprawdę imponująco. Już pierwszego dnia sezonu 2015 nakłonili do powrotu Darelle’a Revisa. 70 mln/5 lat to spore ryzyko przy 30-letnim weteranie, ale dał on klubowi potrzebny pozytywny sygnał, a podebranie go odwiecznym rywalom z Nowej Anglii tuż po mistrzowskim sezonie na pewno był bardzo słodkie dla fanów Jets. Do Revisa dołaczyli Antonio Cromartie i Buster Scrine z miejsca formując jedną z najgroźniejszych secondary w lidze, przynajmniej na papierze.
Dobra secondary jest najgroźniejsza, gdy daje czas solidnemu pass rushowi. A linia defensywna Jets wygląda bardziej niż solidnie. Muhammad Wilkerson i Sheldon Richardson zostali jeszcze wzmocnieni #6 draftu, Leonardem Williamsem.
Wzmocnienia czekały również ofensywę. Drugim byłym Patriotą w barwach Jets został Stevan Ridley. Miał poważny uraz, często gubi piłki, ale gdy utrzymuje piłkę w rękach to solidny biegacz. Korpus running backów wzmocnił też Zac Stacy, za którego Jets oddali do St. Louis jedynie wybór #224 w tegorocznym drafcie. Z Chicago pozyskany został niepokorny, ale znakomity WR Brandon Marshall. Z kolei z Houston Ryan Fitzpatrick, który ma powalczyć z Geno Smithem o miano pierwszego QB.
Na pierwszy rzut oka bardzo solidny offseason. Gdzie ta dysfunkcyjność, zapytacie. No cóż, w lipcu Sheldon Richardson został złapany za przekroczenie prędkości. W aucie miał nielegalną broń półautomatyczną, a wokół niego unosił się charakterystyczny zapach trawki. Został zawieszony na cztery mecze za naruszenie antynarkotykowej polityki NFL, a 31 sierpnia czeka go przesłuchanie, po którym kara może zostać zwiększona.
Niedługo później, podczas obozu przygotowawczego, Geno Smith dostał w zęby od jednego z kolegów, debiutanta z szóstej rundy draftu IK Enemkpaliego. Skończyło się to złamaną szczęką, operacją i możliwym powrotem dopiero w październiku. Enemkpali został zwolniony przez Jets, a zatrudnił go… Rex Ryan. Któżby inny? 🙂
Jets wciąż mogą być mocni. Defensywa wygląda naprawdę przerażająco, Fitzpatrick pewnie zagra kilka meczów i znów uwierzymy, że nadaje się na rozgrywającego w NFL, a gra biegowa może nabrać rumieńców. Gdyby to był jakikolwiek inny klub typowałbym playoffy. Ale to Jets. Oni zawsze zdołają się jakoś pogrążyć.
Mój typ: Dywizja dla Patriots. Jets i Bills do ostatniej chwili powalczą o playoffy, ale bez powodzenia. Miami? Przykro mi, ale nie kupuję tego hype’u. Ostatnie miejsce w dywizji i maksymalnie sześć zwycięstw.
Zobacz też:
2 komentarze
Nawet przy tym zamieszaniu z Bradym Patriots powinni ogarnac. Oby
…niech tylko pilki dopompuja…