Południowa część AFC cieszyła się w zeszłym sezonie tytułem najsłabszej dywizji w NFL. Jednak Colts i Jaguars liczą, że sezon 2016 pozwoli wymazać wspomnienia o nieudanym ostatnim sezonie (czy kilku sezonach w przypadku Jags). Texans jak zwykle nie należą do faworytów, ale mogą być groźni. I tylko w Titans nie widać widoków na poprawę.
Houston Texans
W zeszłym roku niespodziewanie wygrali dywizję, ale kompromitacja Hoyera w playoffach pokazała, że klub potrzebuje nowego rozgrywającego. Znalezienie QB w NFL to prawdziwie herkulesowe zadanie. Texans postawili niemałe pieniądze na Brocka Osweilera. Biorąc pod uwagę, że Brock stracił w zeszłym roku miejsce w składzie na rzecz starszego pana w koszulce Peytona Manninga, trudno o nadmiar optymizmu. Muszę jednak uczciwie przyznać, że była to najlepsza ze złych opcji, jakie mieli w swojej dyspozycji Teksańczycy.
Zadanie Osweilera będzie o tyle łatwiejsze, że drużyna Billa O’Briena dysponuje niezłym, wyrównanym składem. Ciekawie wygląda zwłaszcza grupa reciverów. DeAndre Hopkins miał ubiegły sezon nieco gorszy od Antonio Browna i Julio Jonesa, ale biorąc pod uwagę kto podawał tej trójce, to proste porównanie statystyk wygląda tu jak porównywanie kierowcy sportowego Ferrari z kierowcą rodzinnej Skody. Wokół Hopkinsa Texans budują ciekawą, młodą grupę reciverów (nie żeby 24-letni DeAndre miał zaraz kończyć karierę). W tym roku w pierwszej rundzie wzięli szybkiego Willa Fullera, a w trzeciej potężnego konwertowanego QB, Braxtona Millera. A w składzie jest jeszcze Cecil Shorts, który nie tak dawno ocierał się o 1000-jardowy sezon w barwach Jaguars.
Texans pożegnali swojego długoletniego RB, najlepszego gracza w niedługiej historii klubu na tej pozycji, Ariana Fostera. W zamian do drużyny trafił Lamar Miller z Dolphins. Był to jeden z lepszych ruchów w tym offseason. Co prawda 26 mln za 4 lata to dość sporo jak na biegacza, ale tak naprawdę mówimy o dwuletniej umowie na 14 mln z dwoma latami opcji dla klubu. W zamian do Houston trafił stosunkowo młody (25 lat), ale doświadczony zawodnik, podobny stylem gry do Fostera.
Kibice Texans uważnie obserwują poczynania Osweilera, ale jeszcze uważniej rehabilitację J.J. Watta. Najlepszy obrońca w NFL przeszedł wiosną kilka zabiegów, z których najpoważniejszy dotyczył jego pleców. Nie mam cienia wątpliwości, że Watt będzie gotowy na start sezonu, bo to facet, który grał już z połamanymi kościami i zagrałby pewnie bez jednej nogi i obu rąk. Niemniej Texans potrzebują Watta w jego najlepszej, nadludzkiej dyspozycji. Jeśli Watt okaże się śmiertelnikiem, reszta obrońców w Houston będzie miała znacznie utrudnioną robotę.
Na szczęście dla teksańczyków jest tam potencjał. Jadeveon Clowney wciąż nie gra na miarę #1 draftu 2014, ale po cichu się poprawia i jeśli zdrowie pozwoli może pokaże, czemu dwa lata temu był ceniony tak wysoko (wyżej niż Khalil Mack i Aaron Donald). Na razie jednak więcej można spodziewać się po OLB Whitneyu Mercilusie, który po cichu zaliczył całkiem efektywny sezon 2015 (12 sacków). Gdyby do formy sprzed kontuzji wrócił Brian Cushing, to Texans mieliby jeden z najlepszych front seven w lidze.
Za tym front seven czai się całkiem niezła secondary. Ze względu na J.J. Watta i spółkę nie są wystarczająco doceniani, ale jeśli wszystkie elementy tej układanki zaskoczą, to Texans mogą dysponować jedną z lepszych defensyw w lidze. A wtedy zajdą tak daleko, jak zdoła ich doprowadzić Osweiler. Co, obawiam się, nie będzie zbyt dalekim wypadem.
Indianapolis Colts
W Indianapolis nie nauczyli się niczego. Przez kilkanaście lat mieli problemy ze zbudowaniem solidnej drużyny wokół Peytona Manninga, który musiał wszystko dźwigać na własnych barkach. Teraz tę samą rolę pełni Andrew Luck, któremu również brak solidnego wsparcia, a nawet ochrony. Odkąd Luck dołączył do NFL jako #1 draftu 2012 jest najczęściej obijanym rozgrywającym w lidze. Przez trzy lata znosił to z godną podziwu odpornością, ale przed rokiem seria urazów przypieczętowana pękniętą nerką zmusiła go do opuszczenia części meczów i złożyła się na najgorszy sezon w jego karierze. Mimo to Colts wynagrodzili go nowym kontraktem, który w każdym możliwym wskaźniku czyni go najlepiej opłacanym graczem w historii NFL.
Poza Luckiem niewielu zawodników Colts ma potencjał, by znaleźć się choćby w Pro Bowl. Jednym z wyjątków jest T.Y. Hilton, który zapewne znów będzie ulubionym celem Lucka. Tylko kto będzie #2? Donte Moncrief miał solidny sezon, ale to raczej dobry kandydat na recivera #3. Philip Dorsett w swoim debiutanckim sezonie więcej zmagał się z urazami niż grał. TE Coby Fleener odszedł do Saints, a Dwayne Allen po świetnym sezonie 2014 zanotował katastrofalny 2015.
Nieco lepiej powinno być na o-line, gdzie Colts zużyli #18 na centra Alabamy, Ryana Kelly’a. Centrzy rzadko są wybierani w pierwszej rundzie, ale jeśli już, to z reguły są to udane inwestycje (Mike Pouncey, Travis Frederick), a Kelly zbierał znakomite recenzje.
Luck będzie miał sporo roboty także dlatego, że nie bardzo wiadomo kto ma biegać z piłką. Na szczycie depth chart wciąz siedzi 33-letni Frank Gore, który już w zeszłym sezonie pokazał, że sporo stracił od swoich najlepszych lat w San Francisco. Jeśli coś zmieni się w tym roku, to tylko na gorsze.
W defensywie najlepszą formacją jest d-line, może niezbyt spektakularna, ale solidna. Za ich plecami gra grupa linebackerów, których już tylko krok dzieli od emerytury. Robert Mathis, D’Qwell Jackson i Trent Cole mają w swoim dorobku naprawdę wybitne sezony, ale są już grubo po trzydziestce, a co gorsza nie bardzo widać następców.
W secondary gwiazdą może być Vontae Davis, o ile zagra jak w sezonie 2014, a nie jak przed rokiem. Solidnym wsparciem powinien być Patrick Robinson, który ubiegły sezon spędził w Chargers. Gorzej na pozycji safety, która może być piętą achillesową Colts, chyba że T.J. Green, #57 tegorocznego draftu, przekroczy wszystkie oczekiwania.
Dwa lata temu Luck niemal w pojedynkę doprowadził Colts do finału AFC. W tym roku wystarczy, żeby doprowadził ich do playoffów.
Jacksonville Jaguars
Jags to prawdziwa dzika karta tej dywizji. Młodzi, zdolni, wzmocnieni w offseason, ale czy stać ich na zrealizowanie tego potencjału?
Jaguars byli jednymi z najważniejszych graczy we free agency. Do drużyny dołaczyła grupa naprawdę solidnych graczy i choć na Florydzie zapewne przepłacili (taka natura free agency), to nie znaczy, że nie będą mieli pociechy z nowych nabytków. Do najważniejszych należą OT Kelvin Beachum (w zeszłym sezonie Steelers), DT Malik Jackson (aktualny mistrz NFL z Broncos), CB Prince Amukamara (Giants), S Tashaun Gipson (Browns) i RB Chris Ivory (Jets).
QB Blake Bortles zrobił w zeszłym roku duży postęp, ale jego statystyki były zdecydowanie lepsze niż gra. Spisywał się zbyt nierówno, a świetne momenty przeplatał prostymi błędami. Jeśli jednak będzie robił dalsze postępy, to ma potencjał na niezłego rozgrywającego.
Jego największym problemem jest słaba o-line. Kelvin Beachum powinien pomóc na LT, ale pozostaje jeszcze czterech innych starterów w tej formacji, co sprawia, że to największy znak zapytania w ofensywie Jacksonville.
Dla odmiany „skill positions” są obsadzone bardzo silnie. Młody duet WR-ów Allen Robinson i Allen Hurns miał kapitalny ubiegły sezon. Strach pomyśleć, że obaj zaczynają dopiero swój trzeci sezon w NFL. A jest jeszcze Julius Thomas, nominalny TE, choć w rzeczywistości raczej reciver, który ma nadzieję na powrót do statystyk z sezonu 2014 po słabym ubiegłym sezonie.
Na RB Chris Ivory dołącza do T.J. Yeldona i Dennarda Robinsona co sprawia, że backfield Jaguars należy do najlepszych w lidze. Ba, Robinson w tej sytuacji może się okazać niepotrzebny. Fizyczny Ivory i szybszy Yeldon mogą stworzyć naprawdę groźny duet.
Sporemu przeobrażeniu uległa obrona. Poza wspomnianymi wolnymi agentami do tej formacji dołącza grono utalentowanych młokosów. Jalen Ramsey (#5 tegorocznego draftu) powszechnie uznawany jest za najlepszego DB w swoim roczniku. LB Myles Jack spadł do drugiej rundy z powodu problemów zdrowotnych, ale ćwiczy już z drużyną, a zdrowy miał potencjał na Top 10 draftu. Zdrowy jest też DE Dante Fowler (#3 draftu 2015), który stracił cały debiutancki sezon z powodu kontuzji. Jeśli DC Todd Wash zdoła to poukładać, możemy się spodziewać niezłej defensywy ze strony Jaguars.
Królowie offseason rzadko są królami sezonu zasadniczego. Jednak projekt odbudowy Jaguars od kilku lat zmierza w dobrym kierunku. Ten rok to chyba za wcześnie, ale jeśli wszystko pójdzie dobrze, to w przyszłym sezonie Jags mogą być w czołówce.
Tennessee Titans
Drużyna z Nashville od lat nie jest w stanie nawiązać walki z czołówką. Przez ostatnie dwa sezony wygrali w sumie pięć spotkań (Jags wygrali pięć w poprzednim sezonie), od 2008 r. nie grali w playoffach, a ostatni mecz w playoffach wygrali, kiedy Marcus Mariota miał 10 lat.
W tym sezonie również nic nie wskazuje, żeby mieli dokonać jakiegoś przełomu. Teoretycznie ich najsilniejszą formacją jest o-line, w której aż roi się od gości wybranych w pierwszej rundzie kolejnych draftów, a w tym sezonie dołożyli jeszcze Jacka Conklina z #8. Podobny kapitał draftowy w swoją o-line zainwestowali ostatnio tylko Cowboys. O ile w Dallas osiągnęli satysfakcjonujący efekt, o tyle w Tennessee wygląda to jak zbieranina dość przypadkowych facetów.
Jest to o tyle istotne, że drugi rok za centrem będzie grał #2 draftu 2015 Marcus Mariota. W swoim debiutanckim sezonie, jak to rookie, miał nieco wzlotów i upadków, ale generalnie wypadł pozytywnie. Tyle że bez solidnej o-line i z fatalnym korpusem reciverów Mariota może mieć problemy z robieniem postępów. Właściwie jedynym wartościowym celem jest TE Delanie Walker. W offseason ściągnęli Risharda Matthewsa z Dolphins, ale jeśli nie słyszeliście nigdy o tym facecie, to nie ma się co stresować, bo przez cztery lata złapał podania na niecałe 1400 jardów.
Największe inwestycje Titans poczynili na RB. Przejęli katastrofalny kontrakt DeMarco Murraya z Eagles i wzięli Derricka Henry’ego z Alabamy w drugiej rundzie draftu. Murray dwa lata temu został ofensywnym graczem roku, a Henry w 2015 r. zdobył Nagrodę Heismana i przebiegł ponad 2,2 tys. jardów w sezonie. Tylko czy linia ofensywna zdoła wygenerować im jakieś miejsce?
Na defensywą najlepiej spuścić zasłonę milczenia. Liderem tej formacji jest CB Jason McCourty, znany głownie z brata bliźniaka, który jest startowym safety w New England Patriots. Brian Orakpo miewa niezłe chwile jako pass rusher, ale co drugi sezon kończy na liście kontuzjowanych i nigdy w karierze nie przekroczył 10 sacków w sezonie.
Mój typ: Dywizja dla Colts. Jaguars na drugim miejscu, ale poza playoffami. Obiecujący sezon Texans zepsują problemy zdrowotne Watta, który będzie grał na poziomie dostępnym dla śmiertelników oraz Osweiler, który okaże się równie chybionym pomysłem jak Hoyer. Titans ponownie z dwucyfrową liczbą porażek.
ZOBACZ TEŻ: