O dwóch quarterbackach, co mieli zawojować NFL

Robert Griffin III, fot. Keith Allison from Hanover, MD, USA - Flickr na licencji CC BY-SA 2.0Szli łeb w łeb w rywalizacji o Nagrodę Heismana 2011. Poszli z dwoma pierwszymi numerami w drafcie 2012. I byli jedynymi liczącymi się kandydatami do nagrody Ofensywnego Debiutanta Sezonu 2012. Wydawało się, że ich rywalizacją będziemy ekscytować się przez najbliższe lata, niczym walką Peytona Manninga i Toma Brady’ego. A jednak.

Dziś, tuż przed początkiem preseason, jeden z nich uważany jest za elitę NFL, choć wciąz gra na debiutanckim kontrakcie. Drugi desperacko usiłuje odbudować swoją karierę i przekonać kolegów, trenerów, kibiców i dziennikarzy, że jednak nadaje się na podstawowego rozgrywającego w NFL.

Panie i Panowie, przed Wami Andrew Luck i Robert Griffin III.

 

Jest rok 1998. Jako pierwsi w drafcie wybierają Indianapolis Colts. Kandydatów do #1 jest dwóch. Pierwszy to Peyton Manning z uczelni Tennessee. Jednogłośnie wybrany do All-American (uniwersytecka drużyna gwiazd, odpowiednik All-Pro w NFL), drugi w głosowaniu do Nagrody Heismana (wygrał Charles Woodson, obecnie DB Oakland Raiders). W opinii ekspertów najlepiej przygotowany do NFL rozgrywający uniwersytecki w historii. Jednak wielu skautów uważało, że Peyton lepszy już po prostu nie będzie. To pewny, solidny wybór, ale facet osiągnął swój sufit i bardziej sportowo się nie rozwinie.

Ten drugi to Ryan Leaf. Trzeci w głosowaniu na Heismana, lider drużyny Washington State, wybrany do All-American, ofensywny gracz roku Pac-10 i bohater Rose Bowl, które jego drużyna minimalnie przegrała z uniwersyteckimi mistrzami USA, Michigan (gdzie na ławce siedział mało znany drugoroczniak, Tom Brady). Oszałamiał skautów atletyzmem i choć był trochę „surowy” i „nieoszlifowany”, to wielu ekspertów wierzyło, że na dłuższą metę to Leaf z tej dwójki osiągnie więcej.

Jeszcze przed draftem San Diego Chargers zapłacili królewski okup, by upewnić się, że przypadnie im jeden z tego duetu. W zamian za przesunięcie się o jedno miejsce w górę (z #3 na #2) oddali Arizona Cardinals dwóch zawodników (returner Eric Metcalf i LB Patrick Sapp) oraz #3 i #33 w drafcie 1998 i #8 w drafcie 1999. To im przypadł w udziale Ryan Leaf.

Reszta jest historią. Peyton Manning stał się jednym z najlepszych rozgrywających w historii NFL, który ma już pewne miejsce w Galerii Sław NFL, choć jeszcze nie skończył kariery. Leaf fatalnie prezentował się na boisku, a jeszcze gorzej poza nim. Był opryskliwy, wybuchowy i arogancki. Po trzech sezonach zniknął z Chargers, a po pięciu z NFL. Uzależnił się od narkotyków, odsiedział dwa lata w więzieniu za włamanie i posiadanie zakazanych substancji, a obecnie przebywa na zwolnieniu warunkowym. Powszechnie uważa się go za największą draftową wpadkę w dziejach NFL.

 

Przenieśmy się do roku 2012. Pierwszy numer w drafcie znów mają Indianapolis Colts i znów pewniakami do dwóch pierwszych miejsc w drafcie są dwaj rozgrywający. Pierwszy to Andrew Luck, gwiazda Uniwersytetu Stanforda. Pod wodzą trenera Jima Harbaugha ekipa z kalifornijskiej uczelni stała się jedną z najlepszych w kraju, a Luck został uznany za „najlepszego kandydata do NFL od czasów Peytona Manninga”. Powszechnie uważano, że gdyby przystąpił do draftu 2011 to on, a nie wybrany wówczas z jedynką Cam Newton, stałby się rozgrywającym Carolina Panthers. Jednak Luck postanowił wrócić na uczelnię i zawalczyć o mistrzostwo kraju i Nagrodę Heismana. Jedno i drugie mu uciekło.

Heismana zdobył rewelacyjny Robert Griffin III, sensacja z Uniwersytetu Baylor. W 2011 r. Griffin poprowadził swoją drużynę do 13 miejsca w rankingu Associated Press. Ekipa Baylor pojawiła się w zestawieniu najlepszych 25 drużyn w kraju na koniec sezonu po raz pierwszy od 1986 r. Griffin oczarował wszystkich swoim atletyzmem i efektowną grą z wykorzystaniem zone read. W głosowaniu pokonał Lucka, grającego w konserwatywnej, mało widowiskowej, biegowej ofensywie Stanforda.

Tym razem Colts nie mieli wątpliwości. Wzięli Andrew Lucka. Niektórzy wskazywali, że Griffin jest znacznie lepszym atletą, ale wiele osób pamiętało niesławny draft 1998. Poza tym szybko okazało się, że Luck wcale nie jest dużo gorszym atletą. Griffin zaliczył niesamowity czas na 40 jardów (4,41), ale Luck także zanotował więcej niż przyzwoity wynik (4,67). Przy tym to absolwent Stanfordu osiągnął lepszy rezultat w skoku wzwyż z miejsca (nawet przy uwzględnieniu zasięgu ramion), a w Wonderlicu (teście na inteligencję) wręcz zdeklasował Griffina (wynik lepszy o prawie 50%).

Tymczasem Washington Redskins, niczym Chargers w 1998 r., szybko zapewnili sobie usługi jednego z dwóch rozgrywających. Za #2 w drafcie 2012 oddali do St. Louis #6 i #33 w drafcie 2012 oraz swoje wybory w pierwszych rundach draftów 2013 i 2014 (okazały się #22 i #2).

 

Sezon 2012 obaj zaczęli świetnie. Jednak na czoło szybko wysunął się RG3. Grał w skrojonej pod niego ofensywie Redskins, a obok siebie miał kapitalnego debiutanta na RB, Alfreda Morrisa. Trener Mike Shanahan i koordynator ofensywy Kyle Shanahan zainstalowali zupełnie nowy system, oparty o schematy znane Griffinowi z Baylor. Dużo gry opcją, zone read, mało skomplikowanych decyzji, proste rzuty. Były to koncepcje rozpowszechnione w NCAA, ale w NFL sezon 2012 był właściwie pierwszym, w którym wykorzystano je na większą skalę. Redskins wykorzystywali zaskoczenie defensyw rywala, a RG3 zachwycał.

Swój debiutancki sezon skończył z passer rating 102,4, najlepszym w historii dla debiutanta i trzecim w tamtym sezonie (za Aaronem Rodgersem i Peytonem Manningiem). Podał na 3200 jardów przy 65,6% skuteczności podań i stosunku TD/INT 20/5. Dołożył do tego 815 jardów i 7 TD w grze biegowej. Jego Redskins wygrali NFC West i z bilansem 10-6 weszli do playoffów po fenomenalnej końcówce sezonu zasadniczego, gdy wygrali siedem ostatnich spotkań, w tym z późniejszymi mistrzami Baltimore Ravens.

Inaczej rozpoczęła się kariera Andrew Lucka. W katastrofalnie słabych Colts, którzy sezon 2011 skończyli z bilansem 2-14, musiał od razu przejąć przewodnictwo i objąć pełną gamę odpowiedzialności quarterbacka w NFL. Właściwie cała ofensywa spoczywała na jego barkach. O-line niedomagała, gra biegowa szwankowała, a z reciverów polegał głownie na weteranie Reggiem Waynie i debiutancie T.Y. Hiltonie.

Luck dwoił się i troił. Pobił rekord jardów podaniowych w jednym meczu w wykonaniu debiutanta (433), rekord jardów podaniowych w sezonie w wykonaniu debiutanta (4374) i poprowadził 7 serii, w których przechylił sale zwycięstwa na korzyść Colts (game-winning drive), co także jest debiutanckim rekordem NFL. Często musiał ryzykować i brać ciężar gry na swoje barki, co skończyło się 18 INT w sezonie przy 23 TD. W efekcie przegrał rywalizację o nagrodę Debiutanta Sezonu z RG3 i można było odnieść wrażenie, że już zawsze będzie w jego cieniu, choć jego Colts wygrali 11 spotkań i awansowali do playoffów z piątego miejsca w AFC.

Jednak w końcówce sezonu wydarzyło się coś, co kompletnie odmieniło tę rywalizację. We wspomnianym już meczu z Ravens RG3 doznał urazu kolana po uderzeniu Haloi Ngaty. Uraz nie wyglądał na bardzo poważny, choć Griffin nie dokończył tego meczu i nie wystąpił również w następnym. Zagrał jednak w dwóch ostatnich spotkaniach i w playoffach przeciwko Seattle Seahawks. Jednak tam wydarzyła się tragedia. Od początku meczu QB Redskins miał ogromne problemy z poruszaniem się. Grał słabo, widać było, że uraz mu dokucza i powinien być jak najszybciej zmieniony. Jednak trener Shanahan trzymał go na boisku do końca, aż wydarzyło się to:

Rezonans magnetyczny wykazał zerwanie więzadeł i RG3 musiał przejść operację ich rekonstrukcji. Najprawdopodobniej uraz miał swoje źródło w meczu z Ravens, a Griffin w ogóle nie powinien grać przeciwko Seahawks.

W sezonie 2013 RG3 wrócił od pierwszej kolejki, choć ze względów zdrowotnych nie wystąpił ani przez moment w preseason. Jednak był cieniem samego siebie. Trudno powiedzieć czy to kwestia niezaleczonego urazu czy blokady psychicznej, ale kompletnie stracił dynamikę i szybkość. Formacje obronne, gotowe na niego od pierwszego tygodnia, radziły sobie z łatwością, gdy nie stanowił zagrożenia w grze biegowej. Okazało się, że ma spore braki w czytaniu profesjonalnych defensyw. Także jego mechanika rzutu uległa poważnym modyfikacjom na niekorzyść, gdy starał się odciążać uszkodzone kolano. W efekcie wiele jego rzutów nie dochodziło celu.

Na trzy kolejki przed końcem sezonu został posadzony na ławce. Oficjalnie chodziło o jego zdrowie, ale wybuchła potężna awantura, zakończona zwolnieniem z Redskins obu Shanahanów.

Poprzedni sezon miał być odbudową Griffina. Jednak już w drugiej kolejce poważnie skręcił kostkę, a kiedy wrócił po kontuzji, został rezerwowym dla Colta McCoya. Dopiero uraz tego ostatniego pozwolił RG3 na powrót na pozycję pierwszego QB. Zaczął siedem spotkań w podstawowym składzie Czerwonoskórych, ale tylko dwukrotnie poprowadził ich do zwycięstwa. Po raz pierwszy w karierze rzucił w sezonie więcej INT (6) niż TD (4). Po trzech sezonach ma bilans 14-21 jako podstawowy rozgrywający.

Redskins postanowili wykorzystać opcję na 2016 r. Oznacza to, że wciąż w niego wierzą. Jeśli nie zwolnią go do końca tego sezonu, w sezonie 2016 QB zarobi ponad 16 mln dolarów. Jednak na razie nie ma mowy o długoterminowym kontrakcie. RG3 musi pokazać, że na niego zasługuje.

Andrew Luck i RG3 w latach 2012-2014

Jak widać z powyższej tabeli Luck sumarycznie nie ma wyraźnie lepszych statystyk niż RG3. Warto jednak zauważyć, że Griffina w górę ciągnie fenomenalny statystycznie sezon debiutancki, a potem z roku na rok było gorzej. Tymczasem Luck z roku na rok się poprawia.

Gracza Colts bronią również wyniki. Jego ekipa trzy razy z rzędu zanotowała 11 zwycięstw, przez dwa ostatnie sezony wygrywała AFC South. Co sezon dochodzą w playoffach dalej: w 2012 odpadli w Wild Card Roud, w 2013 w Divisional Round, a w 2014 w finale AFC. Czas na Super Bowl w 2015?

Wybrani rozgrywający w NFL w trzech pierwszych latach jako starterzy

Jak widać Luck ma dość podobne statystyki jak ci najbardziej cenieni obecnie rozgrywający. Od tej grupy mocno odstaje Aaron Rodgers, ale on został starterem dopiero w swoim czwartym sezonie w lidze, reszta w drugim (Brady) albo debiutanckim (cała reszta). Z całej tej grupy to Luck ma najniższą skuteczność podań, ale już w jardach na próbę nie odstaje. Wynika to z systemu Colts, którzy pod wodzą Chucka Pagano preferują dalekie podania, co znacząco obniża procentową skuteczność podań.

Luck to już w tej chwili zawodnik kompletny, prawdziwy lider swojej drużyny. Nie opuścił w swojej profesjonalnej karierze żadnego meczu, choć należy do najczęściej sackowanych rozgrywających w NFL. Od samego początku to na jego barkach spoczywa ciężar ofensywy. Jeśli można mu coś zarzucić to zbyt wiele strat. Jeśli je ograniczy, będzie rozgrywającym na poziomie Manninga, Brady’ego i Rodgersa.

 

Rywalizacją Lucka z Griffinem w najbliższym czasie nie będziemy się ekscytować. Jednak niespodziewanie w drafcie 2012 pojawił się inny diament na rozegraniu. Russell Wilson był dopiero szóstym quarterbackiem wziętym w tamtym drafcie, ale już ma na koncie mistrzowski pierścień, dwa mistrzostwa NFC i kontrakt na przeszło 20 mln dolarów rocznie. To właśnie Wilson stał się mobilnym, atletycznym rozgrywającym jakim miał być RG3. Czy gracz Redskins zdoła dołączyć do tej rywalizacji? Bardzo w to wątpię.

Zobacz też

Brak komentarzy

  1. Witam! Na początku wspomnę, że dopiero dzisiaj odkryłem tego bloga, przeczytałem jednym rzutem chyba z 10 notek i… już wiem, że będę tu zaglądał regularnie. Bardzo dobry styl, wyważone opinie – super się to czyta, gratuluje!

    A co do Lucka – moim zdaniem to już teraz ścisła czołówka ligi. Nawet jeśli ma jeszcze jakieś aspekty do poprawy, to wiem jedno – jest tylko jeden QB (Rodgers), którego wolałbym bardziej w swojej drużynie, niż AL. Żaden inny nie prezentuje tak wysokiego poziomu już teraz, dając jeszcze lepsze perspektywy na przyszłość.

    No dobra, może jeszcze jednego QB bym chciał – Marcusa Mariotte, ale to tylko ze względu na trenera mojej drużyny… 😉 #FlyEaglesFly

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *