NFL, tydzień 1: Błysnęli młodzi QB

W NFL są 32 posady dla startowego quarterbacka, ale nie ma 32 startowych quarterbacków. To jedna z podstawowych prawd, których uczą się młodzi kandydaci na GM-ów. Najważniejszym zadaniem przy budowaniu drużyny w NFL jest znalezienie rozgrywającego, a kiedy już się go znajdzie, utrzymanie go za wszelką cenę. To sprawia, że nawet średniacy na tej pozycji zarabiają ciężkie pieniądze.

Matt Stafford zarobił już prawie 100 mln dolarów (setka pęknie w siódmym tygodniu obecnego sezonu), podobnie Jay Cutler (on do setki dobije już za miesiąc), Sam Bradford na koniec tego sezonu przekroczy 96 mln, a Ryan Fitzpatrick zbliża się do 50 mln. Nawet backup jak Josh McCown może się nieźle obłowić (32 mln w ciągu 14 sezonów).

GM-owie utrzymują posady dzięki znalezieniu właściwego QB (patrz Ryan Griggson, choć wydraftowanie Andrew Lucka nie wymagało żadnych umiejętności), a jeśli właściwego QB nie znajdą, tracą pracę (patrz Cleveland Browns po 1999 r.).

W efekcie każdy dobry występ młodego QB budzi zrozumiałą ekscytację, że może oto właśnie do elitarnego bractwa starterów dołączył kolejny adept. Dużo w ten weekend słyszeliśmy o zachwycającej postawie kilku młodych rozgrywających. To dopiero pierwszy tydzień. Wielu tych gości nigdy nie grało w sezonie zasadniczym NFL i defensywy rywali nie wiedziały czego się spodziewać. Gdy będzie więcej materiału dla skautów, młodzi QB nagle zaczną mieć większe problemy.

Ale week 1 jest po to, żeby się nieracjonalnie podpalać. W zeszłym roku po pierwszej serii meczów triumfowali fani Titans (zwycięstwo 42:14 na wyjeździe z Bucs) i 49ers (pewna wygrana 20:3 z Vikings). Tak więc pozwólcie, że założę różowe okulary i pozachwycam się kilkoma młodymi QB.

 

Jimmy Garoppolo (Patriots)

Statystyki: 24/33, 264 yd, 1 TD, 0 INT, 12 rush yds, 3 rec (!) yds

Tylko niepoprawni optymiści mogli oczekiwać zwycięstwa Patriots w Phoenix bez obu podstawowych tackli, Roba Gronkowskiego i przede wszystkim Toma Brady’ego. Bukmacherzy uważali Pats za 9-punktowych underdogów. Tak złych notowań ekipa z Foxborough nie miała od Super Bowl 2002, gdy młody, nikomu nieznany Tom Brady stanął naprzeciwko MVP Kurta Warnera i jego „Greatest Show on Turf”.

Garoppolo wyglądał właśnie jak Brady z tamtych lat. Opanowany, mało spektakularny, ale solidny game manager i pewny w kluczowych momentach meczu. W czwartej kwarcie poprowadził serię ofensywną, która wyprowadziła Pats na prowadzenie i konwertował 3&15 do Danny’ego Amendoli. Zdołał nawet dokonać rzadkiej sztuki: podał sam do siebie na plus trzy jardy.

Zupełnie poważnie, to Garoppolo zrobił wszystko, czego wymagał od niego Josh McDaniels. Nie jest Tomem Bradym i mówienie, że Brady może obawiać się o swoją pracę to oczywista bzdura, ale jeśli zagra na zbliżonym poziomie w trzech najbliższych spotkaniach (a rywale nieco łatwiejsi), to ktoś w wakacje wyda na niego absurdalnie wysoki pick w drafcie i równie absurdalną górę pieniędzy (por. Osweiler, Brock)

 

Trevor Siemian (Broncos)

Statystyki: 18/26, 178 yd, 1 TD, 2 INT, 20 rush yds

Jeśli zastępujesz Peytona Manninga i ofensywa nie wygląda gorzej, a może nawet wygląda lepiej, to robisz coś dobrze. OK, trochę oszukuję: zeszłoroczna wersja Peytona to nieporozumienie, ale faktem jest, że Siemian zarobi ułamek tego, co Osweiler w Texans, a gra mistrzów NFL w rewanżu za ostatnie Super Bowl wyglądała całkiem solidnie. Część z tego to niewątpliwie ofensywny system Gary’ego Kubiaka, ale Siemian zaprezentował zimną krew pod ostrzałem, niezły atletyzm i sporo dobrych zagrań.

Zdarzyło mu się kilka błędów, ale ogólnie pozytywy przewyższały negatywy. No i zanotował zwycięstwo w sytuacji, gdy u przeciwnika rozgrywał aktualny MVP NFL.

(Fakt, obaj ci rozgrywający do zwycięstwa potrzebowali przestrzelonego FG przeciwnika w końcówce, ale jak hypować, to na całego)

 

Jameis Winston (Buccaneers)

Statystyki: 23/33, 281 yd, 4 TD, 1 INT, 3 rush yd

Może trochę oszukuję, bo przecież Winston nie jest nowicjuszem na wielkiej scenie. Wręcz przeciwnie, zeszłoroczny sezon miał na tyle imponujący, by zostać debiutantem roku. Niemniej imponujący sezon debiutancki to trochę za mało, żeby uznać, że rozgrywający dołączył do elitarnego grona starterów (por. Bradford, Sam; Griffin III, Robert). Wygląda na to, że Winston nie zwalnia tempa. Zaczął od 2/6 i INT, ale potem 21/27 i 4TD. Każde przyłożenie zdobył inny zawodnik, a w sumie podania łapało ośmiu Piratów.

Przy tych statystykach warto dołożyć małą gwiazdkę, bo defensywa Atlanty do najlepszych nie należy, ale są i tacy, co mają problemy nawet z Falcons.

 

Dak Prescott (Cowboys)

Statystyki: 25/45, 227 yd, 12 rush yd

Początek meczu przeciwko Giants miał naprawdę imponujący. Kapitalna w pass protection linia Cowboys sporo mu ułatwiła, ale Prescott rozdzielał piłki na wysokiej skuteczności, pokazywał rzadkie u młodych rozgrywających opanowanie w kieszeni i fenomenalny atletyzm.

W drugiej połowie było gorzej. Okazało się, że podaje niemal tylko do Jasona Wittena i Cole’a Beasleya, a kilka zmian w systemie obrony Giants przyprawiło młodego QB o spory ból głowy. Niemniej wygląda na to, że będzie w stanie utrzymać statek na powierzchni do powrotu Tony’ego Romo.

 

Carson Wentz (Eagles)

Statystyki: 22/37, 278 yd, 2 TD, 0 INT, 1 rush yd

Jako że statystyki Jareda Goffa po week 1 sprowadzają się do liczby podanych bidonów, ręczników i minut spędzonych na dogrzewaniu ławki rezerwowych, to #2 tegorocznego draftu był najwyżej wybranym rookie na boisku w ten weekend. Wentz miał być melodią przyszłości, nieoszlifowanym diamentem. Okazał się całkiem poprawnym rozgrywającym. Nowy sztab szkoleniowy Orłów nie wymagał od niego za dużo, ale to co zrobił Wentz wystarczyło, żeby spokojnie pokonać Browns (nie żeby było to aż tak trudne, ale dla debiutanta nawet Browns są wyzwaniem).

Wentz zaliczył kilka niecelnych piłek, ale pokazał, że silne ramię, którym zachwycali się skauci przed draftem, to coś więcej niż ligowe urban legend. Znając fanów Eagles Wentz zostanie bezlitośnie wybuczany po pierwszym INT przed własną widownią (najbliższa okazja za 2 tygodnie przeciwko Steelers), ale wygląda na to, że jego psychika to zniesie.

 

W NFL nieuchronnie nadchodzi zmiana warty na rozegraniu. Karierę skończył Peyton Manning, „Młody” Manning w styczniu skończy 36 lat, Tom Brady właśnie skończył 39, Tony Romo 36, Drew Breesowi w styczniu stuknie 38, a Aaron Rodgers z jego 33 latami w grudniu wygląda na młokosa, podobnie jak 34-letni Ben Roethlisberger i Philip Rivers.

W młodym pokoleniu poza Camem Newtonem, Russellem Wilsonem i Andrew Luckiem nie widać ustabilizowanych starterów. Andy Dalton może dołączyć do tego grona, jeśli powtórzy dobry ostatni sezon. Blisko są też Derek Carr i Blake Bortles. Dodając do tej wyliczanki Joe Flacco i Matta Ryana osiągamy granicę kilkunastu zawodników. To dlatego każdego potencjalnego startera na QB otacza taki hype. I to mimo, że z wymienionej piątki kilku zaliczy twarde spotkanie z rzeczywistością już w najbliższych tygodniach.

 

Tydzień w skrócie:

1. All hail Larry! Fitzgerald zaliczył w ten weekend złapane przyłożenie na TD nr 100 w karierze. Cieszmy się póki możemy, bo znakomity WR podobno nosi się z zamiarem zakończenia kariery po tym sezonie. Reciver Cardinals był kapitalny w ostatniej serii meczu, złapał kilka kosmicznie trudnych piłek i byłby bohaterem, gdyby kicker Cards trafił z 41 jardów. A tutaj jeszcze raz TD #100:

2. Ryzyko w NFL popłaca. Oczywiście kalkulowane ryzyko. Mike McCarthy, trener Packers, nie chciał grać 4&goal z 2 jarda i kopnął field goala. Dzięki temu z przewagi jednego posiadania, która wymuszała przyłożenie rywala (4 pkt) zrobiła się… przewaga jednego posiadania, która wymuszała przyłożenie rywala (7 pkt). Najwyraźniej alternatywa wyjścia na dwa posiadania przewagi albo przyciśnięcia rywali pod ich endzone nie była atrakcyjna. Po drugiej stronie boiska Gus Bradley pozwolił swojej będącej w gazie ofensywie na skuteczne konwertowanie 4&5, 4&4 i 4&3, wszystko w okolicy środka boiska. Jags nie wystarczyło to do wygranej, ale kierunek dobry.

3. Jeśli jesteśmy przy ryzyku zahaczającym o brawurę, to trener Raiders, Jack del Rio, zagrał za 2 po zmniejszeniu przyłożeniem straty do Saints do 1 punktu na sekundy przed końcem meczu. Modele statystyczne mówią, że to nie była dobra decyzja, co trenerowi wypomniało po meczu ESPN. Co na to del Rio? „Dobrze, że to nie ESPN prowadziło dzisiaj Raiders”. Trzeba facetowi przyznać, że ma jaj ze stali, a oglądanie Oakland zaczyna być dobrą zabawą po raz pierwszy od niepamiętnych czasów.

4. Kansas City Chiefs przegrywali z San Diego Chargers już 24:3 w trzeciej kwarcie. Zdołali wyrównać i wygrać po dogrywce, co jest najokazalszym comebackiem w historii klubu. Blisko podobnego comebacku (21:3) był Andrew Luck przeciwko Lions, ale w jego przypadku to dzień jak co dzień. Tyle że kicker Lwów nie poddał się trendowi pudłowania FG w ostatnich sekundach i wygrał mecz swojej drużynie. Na marginesie wspomniałem wcześniej Ryana Grigsona, GM-a Colts, jako jednego z tych, którzy utrzymali pracę wyłącznie dzięki quarterbackowi. Niestety już piąty sezon nie potrafi zapewnić mu wsparcia. Z pozytywów: o-line Colts wyjątkowo nie wyglądała, jakby brała udział w spisku na życie swojego rozgrywającego, choć do dobrej gry jeszcze trochę im brakuje.

5. Osoby, które oglądały spotkanie Dolphins – Seahawks proszone są o pilny kontakt z psychologiem, bo podobne mecze mogą pozostawić trwały uraz do futbolu. Tak samo jak Bills-Ravens, ale na to chyba nikt z Czytelników NFL Bloga się nie skusił? Wracając do Seahawks, to co prawda wymęczyli zwycięstwo, ale kostkę podkręcił Russell Wilson. Każdy kto choćby przelotnie oglądał NFL w ostatnich latach wie, jak ważna dla Wilsona jest mobilność. Jeśli kostka go ograniczy, to Rybołowy mogą mieć poważne problemy.

6. Andy Dalton posłał w stronę A.J. Greena 13 piłek. Ten złapał 12. Na 180 jardów. Przeciwko Darelle Revisowi. Aż strach pomyśleć co będzie wyczyniał za tydzień przeciwko wątpliwej jakości secondary Steelers. Z innej beczki: ciekawe czy Revis Island zostanie wystawiona na sprzedaż po wyprowadzce właściciela, czy to tylko kwestia spóźnionego powrotu z wakacji.

7. Jeśli Giants ogarną obronę, mogą być mega niebezpieczni w tym roku. Victor Cruz wygląda na zdrowego, rookie Sterling Shepard złapał podanie na TD, OBJ to OBJ i nawet gra biegowa jakoś funkcjonowała. Eli Manning w ofensywie Bena McAdoo czuje się jak ryba w wodzie.

8. Los Angeles Rams zdobyli ostatnie punkty w grudniu 1994 r. Kibiców 49ers uprasza się o spokój. Wspominałem już, jak zaczęli sezon 2015.

9. Z cyklu „Przygody w krainie fantasy football”: w końcowych rundach draftu wziąłem Melvina Gordona z Chargers (2 TD, 57 jardów) i Muhammada Sanu z Falcons (1 TD, 1 2-pt conv, 80 jardów). Byli drugim i trzecim najlepiej punktującym zawodnikiem drużyny. Tyle, że zostawiłem ich na ławce… Na szczęście Andrew Luck natrzaskał tyle punktów, że pokonałem Dawida Białego i zaczynam sezon od bilansu 1-0 🙂

Zobacz też

2 komentarze

  1. Do tej listy kilkunastu wartościowych QB trzeba by chyba jednak dopisać też Alexa Smitha, co nie? Czy tylko mi się tak wydaje? No i jeszcze Carlston Palmer chyba się łapie 🙂
    P.S. Wreszcie zaczął się sezon i w każdy poniedziałek w pracy można będzie zdychać ze zmęczenia popijając kawę za kawą :):)

    1. O Palmerze faktycznie zapomniałem, choć on długo walczył z kontuzjami. Smith? Ma momenty, ale jego największą zaletą jest unikanie błędów, a nie generowanie czegoś pozytywnego. Oczywiście patrząc na szeroki obraz, bo np. jego akcja w dogrywce z SD czy w meczu playoffów przeciwko NO (jeszcze w barwach SF) palce lizać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *