W niedzielnym Super Bowl spotkają się dwie drużyny, których historia długo nie rozpieszczała. Na początku XXI w. doszło w nich do wielkich przełomów. O ile dla Patriots oznaczało to kompletną dominację w ostatnich 16 latach, o tyle Falcons wciąż czekają na swój wielki sukces.
Zobacz: Wszystko o Super Bowl 2017
Atlanta Falcons: 36 lat bez dwóch sezonów z rzędu na plusie
W grudniu 2001 r. drużynę Atlanty kupował Arthur Blank, jeden z założycieli Home Depot, największej amerykańskiej sieci z materiałami budowlanymi (coś a’la europejskie Castorama czy Obi). Blank pochodzi z Atlanty, od dawna był kibicem Falcons i od początku lat 90-tych był dumnym posiadaczem karnetu na mecze Falcons. Wiedział, że ekipa z jego rodzinnego miasta nie należy, delikatnie mówiąc, do najbardziej utytułowanych w NFL. Jednak nie mógł uwierzyć, gdy ktoś powiedział mu, że jego drużyna nigdy w historii nie miała dwóch sezonów na plusie z rzędu.
Tymczasem to była prawda. Drużyna, za którą Blank zapłacił 545 mln dolarów (ówczesny rekord), kolekcjonowała głównie sezony na minusie, odkąd w 1966 r. dołączyła do NFL. W ciągu 36 lat sześciokrotnie zakwalifikowała się do playoffów i wygrała w nich w sumie 4 mecze. Tylko trzykrotnie zanotowali dwucyfrową liczbę zwycięstw w sezonie zasadniczym. Najlepszy sezon zaliczyli w 1998 r., gdy wygrali 14 meczów w sezonie zasadniczym i awansowali do Super Bowl XXXIII, gdzie ulegli Johnowi Elwayowi i jego Denver Broncos. Jednak potem ponownie nastąpiły trzy sezony z rzędu na minusie bez jednego awansu do playoffów. Drużyna była na sprzedaż.
Na przełomie wieków właścicielem drużyny byli spadkobiercy jej założyciela, Rankina Smitha. Smith, wiceprezes firmy o oryginalnej nazwie Life Insurance Company of Georgia (Firma Ubezpieczeń na Życie z Georgii), zapłacił za prawo do dołączenia do NFL 8,5 mln dolarów, co było ówczesnym rekordem. Oznacza to, że średnioroczna stopa zwrotu przy sprzedaży Falcons Blankowi wyniosła niemal 180% (nie uwzględniając inflacji).
Wróćmy jednak do lat 60-tych. Nazwę „Falcons” zasugerowało kilka osób, ale „matką chrzestną” została nauczycielka Julia Elliott z 20-tysięcznego miasteczka Griffin w Georgii.
Początki Falcons były nieudane. Przez trzy pierwsze sezony istnienia zanotowali w sumie bilans 6-35-1. Przez pierwszych dwanaście lat nie zdołali awansować do playoffów, a szczytem ich możliwości był sezon 1973, gdy zanotowali bilans 9-5, ale „dziką kartę” (była wówczas jedna) zabrali Washington Redskins, którzy wygrali 10 spotkań.
Warto zauważyć, że Falcons, drużyna z Atlanty, miasta ze stanu Georgia, leżącego jakby nie patrzeć na wschodnim wybrzeżu, aż do zmian systemu rozgrywek w 2002 r. grała w dywizji zachodniej NFC z 49ers, Saints i Rams (później doszli równie „zachodni” Panthers).
W XX wieku Falcons tylko dwa razy wygrali swoją dywizję. W 1980 r. weszli do playoffów z bilansem 12-4 po sezonie zasadniczym jako #1 w NFC. Jednak pierwszy w historii mecz playoffów w Atlancie zakończył się wygraną Dallas Cowboys, którzy wrócili z 14-punktowego prowadzenia w czwartej kwarcie i wygrali ostatnią odsłonę meczu 20:3, a cały mecz 30:27. Małym pocieszeniem dla Falcons może być fakt, że mecz znalazł się wśród spotkań wybranych przez NFL Films do „Najlepszych meczów w historii NFL”.
Falcons nie potrafili przełamać pecha, nawet gdy trafiali im się gracze wyjątkowi. W 1989 r. z #5 wybrali w drafcie CB Deiona Sandersa, jednego z najbardziej dynamicznych graczy w historii. Sanders był prototypowym „shutdown corner”, kapitalnym returnerem i niebanalną osobowością. Jednak za jego „kadencji” Atlancie udało się zaliczyć tylko jeden sezon na plusie. W 1994 r. stał się jednym z pierwszych gwiazdorów, którzy skorzystali z praw wolnego agenta i podpisał roczny kontrakt z 49ers, z którymi zdobył mistrzostwo. W sezonie zasadniczym Sanders i jego 49ers dwukrotnie pokonali Falcons, 42:3 i 50:14.
Na drugą wygraną w dywizji Falcons czekali do wspomnianego już roku 1998. Przegrali zaledwie dwa mecze w sezonie, ale i tak zajęli dopiero drugie miejsce w NFC. Pierwsi byli ofensywni giganci Minnesota Vikings z bilansem 15-1 i to między tymi dwoma drużynami rozstrzygnął się finał NFC. Tym razem to Falcons wrócili z 10-punktowej straty w czwartej kwarcie i ostatecznie wygrali po dogrywce, awansując do pierwszego i do tego roku ostatniego Super Bowl. Tam jednak byli wyraźnie słabsi od rozgrywającego ostatni mecz w karierze Johna Elwaya i jego Broncos.
Magia się skończyła. Rozgrywający Chris Chandler, dla którego Falcons byli szóstym klubem w NFL, nie potrafił powtórzyć sezonów 1997-98, gdy dwukrotnie trafił do Pro Bowl. Jednak zanim Blake kupił klub, poprzednie kierownictwo podjęło brzemienną w skutkach decyzję. W drafcie 2001 oddali #5 i returnera/recivera Tima Dwighta. Z „jedynką” wybrali nietypowego, ale elektryzującego rozgrywającego Virginia Tech, Micheala Vicka.
(#5 wzięli San Diego Chargers, którzy wybrali RB LaDaniana Tomlinsona, 6-krotnego All-Pro, MVP 2006 i faceta, który zapewne w tym roku trafi do Hall of Fame. Sami oceńcie kto wygrał tę wymianę)
Kiedy Artur Blank kupił drużynę, ówczesny komisarz Pete Rozelle poradził mu, by o kulisy prowadzenia klubu podpytał innego właściciela, który kilka lat wcześniej kupił drużynę, a teraz zaczął osiągać pierwsze sukcesy. Tym właścicielem był Robert Kraft, a drużyną New England Patriots.
New England Patriots: Dwa oblicza drużyny
Do końca lat 90-tych XX w. Patriots spisywali się tylko nieznacznie lepiej niż Falcons. Powstali w 1960 r. jako Boston Patriots, ósma i ostania drużyna AFL, konkurencyjnej do NFL ligi futbolu amerykańskiego. Pierwszym właścicielem został lokalny biznesman Billy Sullivan. Patriots nie należeli do tuzów ligi. W ciągu 10 lat tylko raz zagrali w playoffach. W 1963 r. zostali rozbici w finale AFL przez San Diego Chargers 51:10.
Połączenie NFL i AFL w 1970 r. nie tchnęło nowego życia w Patriots. Zmienili jednak nazwę. Przenieśli się do podbostońskiego Foxborough i zostali ochrzczeni mianem New England Patriots. Do 1984 r. zanotowali tylko trzy awanse do playoffów, ale ani razu nie przeszli pierwszej rundy.
W 1985 r. niespodziewanie wygrali AFC, choć do playoffów przystępowali z najniższym, piątym numerem. W postseason pokonywali na wyjazdach kolejno Jets (26:14), Raiders (27:20) i Dolphins (31:14). Jednak w Super Bowl XX nadziali się na słynnych „nieblokowalnych” Chicago Bears pod wodzą Mike’a Ditki i zostali rozgromieni 46:10.
Jak się okazało był to jednorazowy wyskok. Na kolejną wygraną w playoffach drużyna czekała do 1996 r., jednak wcześniej trzykrotnie zmieniła właściciela. W 1984 r. Sullivan poniósł kolosalne straty na trasie koncertowej zespołu Jackson Five. W efekcie drużyna i stadion w Foxborough trafiły na sprzedaż. Długo nie było chętnych, zwłaszcza że Patriots byli w fatalnej sytuacji finansowej. W 1988 r. potrzebowali 4 mln dolarów zaliczki od NFL na poczet przyszłych dochodów, by wypłacić pensje zawodnikom i trenerom. Ostatecznie drużynę za 83 mln dolarów kupił Victor Kiam, współwłaściciel firmy Remington, produkującej m.in. maszynki do golenia. Stadion jednak został zlicytowany za długi Sullivana, a jego nabywcą okazał się lokalny potentat na rynku medialnym oraz nieruchomości, Robert Kraft.
Kiam nie porządził długo w Patriots. W 1992 r. sprzedał drużynę Jamesowi Orthweinowi, współwłaścicielowi browaru Anheuser-Busch (warzy m.in. amerykańskiego Budweisera), u którego był potężnie zadłużony. Orthwein próbował przenieść drużynę do rodzinnego St. Louis, ale jego wysiłki zakończyły się klapą. W 1994 r. Kraft odmówił przedłużenia wynajmu stadionu w Foxborough, nie chciał go też odsprzedać. Wymusił tym samym sprzedaż drużyny przez Orthweina. Jak sam mówi, planował zapłacić ok. 120 mln dolarów. Ostatecznie zapłacił 175 mln. W wywiadach przyznał, że jako kibicowi Patriots (miał karnet na mecze od 1971 r.) bardzo zależało mu na tym zakupie i uznał, że przepłacił. Według magazynu „Forbes” rynkowa wartość Patriots w 2016 r. wynosiła 3,2 mld dolarów.
W Foxborough Kraft odziedziczył zespół bez zwycięskich tradycji, ale za to z trenerem, który wiedział jak się wygrywa. Bill Parcells zdobył dwa tytuły mistrzowskie jako trener New York Giants (sezony 1986 i 1990). W 1993 r. przerwał emeryturę, by poprowadzić Patriots. Z kolei na rozegraniu brylował #1 draftu 1993, Drew Bledsoe.
Już w pierwszym sezonie po przyjściu Krafta drużyna awansowała do playoffów po raz pierwszy od 1986 r. Jednak dopiero w 1996 r. udało się wygrać mecz w postseason. Patriots zawędrowali do Super Bowl po raz drugi w historii, gdzie ulegli Green Bay Packers pod wodzą Bretta Favre’a 35:21.
Po tym sezonie doszło do konfliktu między Parcellsem i Kraftem. Trener chciał mieć pełną kontrolę nad personelem („Jeśli mam robić zupę, powinni mi pozwolić wybrać składniki”), na co nie chciał się zgodzić właściciel. Parcells odszedł do rywala z dywizji, New York Jets. Zabrał ze sobą m.in. trenera DB, Billa Belichicka. Nowym szkoleniowcem został Pete Carroll (tak, ten sam, który prowadzi dziś Seattle Seahawks).
Kadencja Carrolla nie została dobrze zapamiętana w Nowej Anglii. Co roku wygrywał jedno spotkanie mniej i odpadał jedną rundę wcześniej. W 1999 r. nie zakwalifikował się do playoffów i stracił posadę. I wówczas Robert Kraft podjął szaloną decyzję, która na zawsze odmieniła NFL.
W Jets Parcells ponownie przeszedł na emeryturę, a jego następcą miał zostać jego koordynator defensywy, Bill Belichick. Tyle że Belichicka chciał u siebie Kraft. Belichick chciał być u Krafta. Problem polegał na tym, że Belichick miał w kontrakcie klauzulę, która mówiła, że po odejściu Parcellsa zostanie głównym trenerem Jets. W tej sytuacji liga nie pozwoliła mu na negocjacje z Patriots. Patowa sytuacja trwała miesiąc, inne kluby już dawno szykowały się do sezonu, a Patriots nie mieli trenera. W końcu Jets oddali Belichicka do Nowej Anglii za pięć wyborów w drafcie w tym dwa w pierwszej rundzie.
Dziś wydaje się to prawdziwą okazją dla Pats. Tyle że wówczas Belichick nie był trenerskim geniuszem. Był niezłym asystentem, który przez pięć lat jako HC Cleveland Browns miał jeden zwycięski sezon. Art Modell, który był właścicielem Browns (w 1996 r. przeniósł ich do Baltimore i zmienił nazwę na Ravens), ostrzegał Krafta, że popełnia błąd, sięgając po Belichicka. Jednak ten trafił do Foxborough.
Tego samego lata do Patriots dołączył też chudy, powolny rozgrywający z Uniwersytetu Michigan. Został wybrany z #199 w drafcie 2000. Po kilku tygodniach spotkał w korytarzu Krafta i podszedł się z nim przywitać. Właściciel klubu powiedział mu: „Wiem kim jesteś. Jesteś tym quarterbackiem, którego wybraliśmy w szóstej rundzie”. Na co młokos odpowiedział mu: „Panie Kraft, jestem najlepszą decyzją, jaką podjęła ta organizacja”. Tym młokosem był Tom Brady.
Reszta historii jest świetnie znana. Od 2001 r. Patriots kończyli na plusie każdy sezon. Od sezonu 2003 nieprzerwanie wygrywają dwucyfrową liczbę meczów w sezonie. Tylko dwa razy opuścili playoffy. W 11 z 16 sezonów grali w finale AFC. Zagrali w sześciu Super Bowl i wygrali cztery z nich. Tom Brady stał się jednym z najlepszych rozgrywających w historii i wspólnie z Billem Belichickiem dzierżą większość playoffowych rekordów NFL.
Stali się najlepszą drużyną XXI wieku, nienawidzoną, ale i podziwianą wszędzie poza Nową Anglią. Stali się Goliatem NFL, o którego pokonaniu marzy każda inna drużyna.
Atlanta Falcons: Trzy podejścia do odbudowy
Tymczasem Artur Blank próbował naśladować model Patriots, ale nie za bardzo mu to wychodziło. Nie da się ukryć, że jego wpływ na Falcons był pozytywny. Mike Vick na rozegraniu porywał tłumy swoim niekonwencjonalnym stylem i efektownymi biegami, a drużyna więcej wygrywała. Nieco więcej. Dwukrotnie awansowali do playoffów, zagrali nawet w finale NFC w sezonie 2004, ale dwa sezony z rzędu na plusie wciąż pozostawały poza ich zasięgiem.
Przed sezonem 2007 wybuchła bomba. Vick przyznał się do organizowania w swojej posiadłości nielegalnych walk psów i został bezterminowo zawieszony przez NFL. 10 grudnia 2007 r. został skazany na 23 miesiące więzienia. Artur Blank lubił swojego rozgrywającego, ale uznał, że co za dużo to niezdrowo i zwolnił Vicka. Przy okazji zmusił go do zwrotu części bonusu za podpisanie nowej umowy.
Sezon 2007 był fatalny. Sokoły po raz trzeci z rzędu nie zakwalifikowały się do playoffów i wygrały zaledwie cztery mecze. Przyszedł czas na zmiany. Blank postanowił sięgnąć po człowieka Krafta i zatrudnił na stanowisku generalnego managera Thomsa Dimitroffa, dyrektora Patriots do spraw scoutingu na uczelniach (director of college football scouting). Na trenera wybrali Mike’a Smitha, koordynatora defensywy Jacksonville Jaguars. Jednocześnie z #3 w drafcie wybrali rozgrywającego. Postawili na Matta Ryana z Boston College.
Efekty były natychmiastowe. W 2008 r. Falcons wygrali 11 spotkań i zakwalifikowali się do playoffów. Mike Smith został trenerem roku, a Matt Ryan debiutantem roku. W latach 2008-2012 Flacons zaliczyli wreszcie upragnione dwa sezony na plusie z rzędu. A nawet pięć z rzędu. Czterokrotnie awansowali do playoffów, jednak tam nie szło im najlepiej. Wreszcie w 2012 r. przyszedł przełom. Wygrali 13 spotkań w sezonie zasadniczym i awansowali do finału NFC. Przeciwko 49ers prowadzili 10 punktami w trzeciej kwarcie, jednak SF zdołali objąć czteropunktowe prowadzenie. Matt Ryan zdołał doprowadzić swój zespół na 13 jardów od pola punktowego 49ers, jednak tam ofensywa straciła parę i po nieudanej czwartej próbie to SF awansowali do Super Bowl.
Tymczasem w Falcons coś się zacięło. Kontuzja recivera Julio Jonesa podcięła skrzydła ofensywie, defensywa niedomagała. Atlanta miała opinię „mięczaków”. W sezonie 2013 wygrali tylko cztery mecze, w sezonie 2014 sześć. Blake postanowił pozbyć się trenera Mike’a Smitha, ale pozostawił Dimitroffa.
W książce „Mecz wygrywa się w szatni” Smith tłumaczy przyczyny niepowodzeń: „Mieliśmy bolesną świadomość tego, że od Super Bowl dzieliła nas tylko jedna skuteczna akcja. I nagle najważniejsze stało się dla nas to, żeby za rok wrócić w to samo miejsce. Cała organizacja popadła w obsesję. Niestety nie pozostało to bez wpływu na sposób, w jaki podeszliśmy do zbliżającego się sezonu. […] Gdyby nie udało się nam zagrać w Super Bowl, sezon zostałby uznany za porażkę przez media, fanów i wielu członków naszej organizacji. Presja była zatem ogromna i odczuwali ją wszyscy bez wyjątku […]. Patrząc wstecz, przyznaję, że pozwoliłem, by ta presja oddaliła nas dokładnie od tych rzeczy, które wcześniej zagwarantowały nam sukces.” (książka ukaże się na naszym rynku nakładem wydawnictwa MT Biznes 10 lutego. Śledźcie fanpage NFL Blog na Facebooku, będziecie mieli okazję wygrać ją w konkursie).
Na miejsce Smitha Blank zatrudnił Dana Quinna, koordynatora defensywy Seattle Seahawks, opromienionej sławą jednej z najlepszych defensyw w historii NFL. Do sztabu Quinna dołączył z Redskins Kyle Shanahan, który przejął stery ofensywy. Quinn dostał nieco większą władzę nad personelem niż jego poprzednik, a właściciel Atlanty ograniczył nieco wpływy Dimitroffa.
Wszystko wskazuje jednak na to, że ruchy te były udane. W zeszłym roku Falcons zanotowali bilans 8-8, najlepszy od trzech lat. W tym sezonie zmontowali jedną z najlepszych ofensyw w historii NFL. Po raz drugi w historii klubu awansowali do Super Bowl, gdzie będą Dawidem, który zmierzy się z Goliatem z Nowej Anglii.
Artur Blank stanie na największej arenie sportowego świata naprzeciwko Roberta Krafta – człowieka, na którym miał się wzorować. Na ile skutecznie, okaże się już 5 lutego.
P.S. Nie zapomnijcie dać lajka na Facebooku i podać dalej ten tekst na Twitterze. Za każdą pomoc jestem Wam bardzo wdzięczny!
Zdjęcie Michaela Vicka: Keith Allison, na licencji CC BY-SA 2.0
Zdjęcia programu meczowego Falcons oraz Roberta Krafta i Billa Belichicka z prezydentem Georgem W. Bushem pochodzą z domeny publicznej.