NFL playoffs: New England Patriots i Atlanta Falcons w finałach konferencji

Czy doczekamy się w tych playoffach prawdziwie „playoffowego” meczu? Wyrównanego, z dobrą grą po obu stronach i emocjami do końca? Sobota znów była poniżej oczekiwań, choć nie ma tu winy znakomitych Falcons i paradoksalnie… Texans, którzy zagrali jak na swoje możliwości bardzo dobre spotkanie. Seahawks nawalili na całej linii, a męczących się Patriots ciężko się oglądało, ale przynajmniej dzięki temu mieliśmy coś zbliżonego do walki. Wciąż czekamy na mecz w tych playoffach, który skończy się różnicą mniejszą niż 13 punktów.

Zapraszam na podsumowanie pierwszego dnia Divisional Round w playoffach NFL.

 

Seattle Seahawks – Atlanta Falcons 20:36

Dawno nie widziałem meczu NFL, w którym dwie otwierające serie trwały w sumie 16 minut i 27 snapów. Najpierw Seahawks przemaszerowali 89 jardów w 14 akcjach i 8:34 na zegarze, po drodze konwertując trzy trzecie próby. Falcons odpowiedzieli 75 jardami w 13 akcjach i 7:12 czasu gry. Tyle że oni konwertowali zaledwie jedną trzecią próbę. Poszli na łatwiznę 🙂

Niestety potem było już tylko gorzej. Przynajmniej dla Seattle, bo Atlanta grała jak z nut. Z jednej strony Matt Ryan. Można go krytykować, można mówić, że w gorszych warunkach nie potrafił dźwignąć drużyny, ale umówmy się: nie każdy jest Aaronem Rodgersem. Ryan to znakomity rozgrywający i kiedy może zajmować się podawaniem zamiast umykaniem przed pass rushem, to ofensywa Falcons jest naprawdę trudna do zatrzymania.

26/37, 338 yds, 3 TD, 0 INT, passer rating 125.7, QBR 86.9. To statystyki Ryana przeciwko jednej z najlepszych defensyw ostatnich lat. Oczywiście tegoroczni Seahawks to nie to samo co Legion of Boom z lat 2013-2014, zwłaszcza odkąd stracili Earla Thomasa. Niemniej w tegorocznej NFL i tak stanowili czołówkę. Ryan rozmontowywał ich jak chciał.

Seahawks wyszli nietypowo, bo każdy swego. Richard Sherman podążał za Julio Jonesem. Ograniczyło to nieco poczynania Jonesa, ale za to Ryan miał otwartą całą resztę boiska. A kiedy przyszło do przyłożenia, to Jones je zdobył, choć w tej sytuacji powinna polecieć flaga za OPI (co zresztą przyznał były szef sędziów NFL, Mike Pereira). Na marginesie: to niemal dokładnie ta zagrywka, w której Malcolm Butler wykonał przechwyt rozstrzygający Super Bowl 49.

Jednak kiedy Seattle wrócili do strefy wyglądało to jeszcze gorzej, bo zostawały gigantyczne dziury na środku boiska między linebackerami i secondary. Normalnie pilnował ich Earl Thomas dzięki nieprawdopodobnemu zasięgowi, ale w sobotę żaden z zastępujących go DB Seahawks nie potrafił zapanować nad sytuacją.

O ile świetnej gry Falcons w ataku można się było spodziewać, o tyle kompletnej dominacji na linii wznowienia akcji już nie do końca. Center Atlanty, Alex Mack, jest najlepszym transferem tego offseason. To klej, który spaja tę linię. Linię, która przez większość meczu zdołała utrzymać w ryzach Michaela Bennetta, choć ten i tak robił co mógł, a nawet więcej.

Z drugiej strony o-line Seattle nie istniała. Nawet run blocking, który tak świetnie szedł im przeciwko Detroit, tu niedomagał. Statystycznie 4,8 jarda/bieg wygląda dobrze, ale napompowało tą statystykę kilka improwizowanych biegów Wilsona pod koniec meczu. Przez większość czasu RB Seattle byli trzymani w ryzach. A pass blocking? No cóż, najlepiej podsumowuje to safety dla Atlanty, kiedy RG nadepnął Wilsonowi na nogę chwilę potem, jak przez jego błąd w pass protection pass rush Atlanty prawie zabił rozgrywającego Seahawks.

To safety było kulminacyjnym momentem meczu, kiedy Falcons przejęli inicjatywę i nie oddali jej aż do końca. Chwilę wcześniej Devin Hester wykonał kapitalny 80-jardowy powrót po puncie, niczym za dawnych dobrych czasów. Tyle że anulowany przez holding. Seattle stracili tym samym pozycję głęboko w red zone rywala, wartą pewnie ok. 5-6 punktów (średnio). Chwilę potem stracili safety (2 punkty) i piłkę, z której Falcons zrobili FG (3 punkty). W sumie ta kara to ok. 10-punktowa zmiana (żeby było jasne – sama flaga była słuszna i oczywista). Od safety dla Falcons prawdopodobieństwo wygranej Atlanty wynosiło ponad 60% i cały czas rosło (za PFR).

Falcons znów zaprezentowali ciekawą, urozmaiconą ofensywę. Ryan podawał do ośmiu różnych reciverów, trzech zaliczyło ponad 60 jardów. Mohamed Sanu złapał trudne przyłożenie, pokazując że nawet jeśli w sezonie zasadniczym grał poniżej oczekiwań, to na playoffy może się przydać. Gra biegowa może nie zachwyciła, ale robiła swoje, a Devonta Freeman zaliczył w sumie 125 jardów (biegi+złapane podania). Wciąż pozostają moim typem na reprezentanta NFC w Super Bowl, niezależnie od tego, kto dziś wygra spotkanie Cowboys-Packers.

Seahawks byli drużyną wyraźnie słabszą. Ich defensywa powinna się w przyszłym roku poprawić, o ile Earl Thomas przestanie wypisywać bzdury na Twitterze i wróci do gry. GM Jon Schneider i trener Pete Carroll muszą poświęcić offseason budowie zupełnie nowej o-line.

 

Houston Texans – New England Patriots 16:34

W teorii gier funkcjonuje coś takiego jak Strategia Dawida i Strategia Goliata, choć są to pojęcia raczej z literatury popularnonaukowej niż stricte naukowej. Odnosi się to do sytuacji w której, tak jak w tym meczu, jedna ze stron stoi na straconej pozycji.

„Goliat”, czyli w naszym przypadku Patriots, powinni grać ostrożnie, nie podejmować ryzyka i brać co dają. Oni i tak są lepsi, mają dużo do stracenia, a ewentualny zysk z ryzyka to po prostu chciwość, a ta nie popłaca.

„Dawid”, czyli Texans, wręcz przeciwnie. Oni nie mają nic do stracenia, bo i tak są skazani na pożarcie. Powinni więc podejmować ryzyko, wyciągać trick plays z samego dna playbooka i czyhać na swoją szansę.

Goliat mniej lub bardziej się do tego stosował. Bill Belichick zaordynował kopanie FG z 1 jarda po raz pierwszy od dwóch lat. Fakt, że było 10 s. do końca 2 kwarty, więc plus polegający na przyszpileniu rywala pod jego własnym endzone w wypadku niepowodzenia nie gra tu roli. Ale i tak jako fana Patriots mnie to zabolało. Ale BB wiedział, że on tu jest Goliatem.

Czy O’Brien wiedział, że jest Dawidem? Chyba nie. Cały czas powtarzał, że nie ważne co myślą inni, ważne co drużyna myśli w szatni. Jego decyzje też tego nie potwierdzają: 1 kwarta, red zone, kopią FG przy 4&4. Druga kwarta, red zone, kopią FG przy 4&3. 2 kwarta, punt przy 4&5 na połowie Patriots. Jako punter jest Shane Lechler, który już kilka celnych podań w swojej karierze wykonał. 3 kwarta, punt przy 4&4 na połowie Patriots. Końcówka trzeciej kwarty, kolejny punt na połowie Patriots. Fakt że przy 4&8, ale przy 11-punktowej stracie pod koniec trzeciej kwarty to nie czas na ostrożność.

Texans mogą tym bardziej żałować, że wiele ułożyło się po ich myśli. Przez większość meczu to Patriots popełniali straty. Brady, który przez cały sezon zaliczył tylko 2 INT, zanotował tyle samo w tym meczu, przy czym drugie było naprawdę paskudne. Dion Lewis (swoją drogą pierwszy gracz NFL od 1950 r., który zdobył rush TD, rec TD i return TD w jednym meczu playoffów) zgubił piłkę pod własnym polem punktowym przy returnie.

Znakomity mecz zagrała defensywa, która bardzo skutecznie atakowała środek o-line Patriots. W „próbach biegowych” środek zatykał Vince Wilfork, niczym w najlepszych swoich latach w barwach Pats. Z kolei w „próbach podaniowych” demolowali go Jadeveon Clowney i Whitney Mercillus. Brady został bezlitośnie obity. Takiego łomotu nie zebrał chyba od zeszłorocznej AFC Championship Game, gdy pass rush Broncos potraktował go jak manekina treningowego. CB A.J. Bouye pokazał po raz kolejny jak gigantyczny skok jakościowy w swojej grze zanotował w tym sezonie.

W efekcie Brady został zmuszony do długiej gry podaniowej, której w wieku 39 lat zwyczajnie nie lubi i nie jest w niej najlepszy, choć wyglądało na to, że parę w łapie ma niczym w 2007 r. Jednak część jego podań była pod presją na zasadzie „walnę 40 jardów w kierunku Hogana albo Edelmana, to może złapią”. W większości łapali.

Patriots są w finale konferencji po raz 11 w 15 sezonach Brady’ego jako startera. Po raz szósty z rzędu (rekord NFL). Weszli w kiepskim stylu, ale to nie skoki narciarskie, styl nie ma znaczenia. Dla Chiefs i Steelers (ktokolwiek wygra dziś w nocy) ważne są dwa wnioski: a) środek o-line to miękkie podbrzusze NE, b) przeciwko Pats trzeba wykorzystywać swoje szanse.

Texans mają podwaliny pod świetną obronę. Jeśli J.J. Watt wróci w pełni sił, a Clowney pozostanie zdrowy, to ten front może stać się koszmarem. Potrzebują tylko linebackera, Benardrick McKinney był bezlitośnie ogrywany przez RB Pats.

Za to w ataku potrzebują QB. Mają Osweilera, którego nie mogą zwolnić (za dużo martwych dolarów), a nikt go nie weźmie w wymianie (choć gdyby dali tonącym w cap space Browns Osweielera i 1st round pick w 2018 za 7th round w 2017 to kto wie…). Na Tony’ego Romo raczej nie będzie ich stać, zwłaszcza że sporo dolarów „zje” nowa umowa Bouye. Będą musieli szukać w drafcie albo zaoferować Belichikowi ofertę nie do odrzucenia za Garoppolo. Tylko czy po nieudanym romansie z Osweilerem mogą sobie pozwolić na kolejne takie ryzyko?

 

Proszę Was o pomoc

Panie i Panowie, możecie o tym nie wiedzieć, ale o tym co widzimy na Facebooku decydują skomplikowane algorytmy. W uproszczeniu: każdy lajk, komentarz i udostępnienie zwiększają zasięg posta w serwisie, który jest drugim największym silnikiem wyszukiwarkowym na świecie (po Google’u). Playoffy (jakie by nie były 🙂 to najlepszy czas na przyciąganie nowych fanów do NFL, futbolu amerykańskiego i tego bloga.

Dlatego będą wdzięczny za każdą Waszą aktywność na fanpage’u na Facebooku! Wasze lajki naprawdę są walutą i to całkiem mocną. Chętnie przyjmę w niej wpłaty 🙂

Zobacz też

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *