NFL Playoffs: Złe miłego początki?

Początek playoffów niestety zgodny z oczekiwaniami: wiało nudą. Najlepiej było to widać na Twitterze, gdzie początkowy playoffowy entuzjazm szybko ustąpił marazmowi. Spadek aktywności dotyczył przede wszystkim #NFLpl, ale to zrozumiałe, bo gdy drugi mecz dobiegał końca, w Polsce mijała godzina piąta rano. Ale nawet Amerykanie, w tym zawodowi komentatorzy, dla których aktywność na Twitterze jest częścią pracy, w miarę upływu czasu coraz rzadziej udzielali się publicznie.

 

Oakland Raiders – Houston Texans 14:27

Jeśli ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości, że budowę drużyny należy zaczynać od linii, powinien obejrzeć to spotkanie (albo po prostu uwierzyć mi na słowo i oszczędzić sobie męczarni). Raiders byli pozbawieni swojego LT Donalda Penna, dodatkowo w miarę upływu czasu wykruszali się kolejni liniowi. W efekcie Jadeveon Clowney i Whitney Mercilus spędzali na backfieldzie Raiders mniej więcej tyle samo czasu co RB Oakland. Momentami aż przykro się patrzyło, jak Menelik Watson jest raz za razem upokarzany przez Clowneya.

Czy Derek Carr byłby w stanie wiele zmienić? Na pewno byłby lepszy niż Connor Cook, który dostał najgorszy możliwy dzień na pierwszy start w NFL. Nie dość, że w playoffach na wyjeździe, nie dość że przeciwko czołowej obronie ligi, to jeszcze praktycznie bez treningowych snapów z pierwszą ofensywą. To zresztą było widać, bo znacznie lepiej rozumiał się z rezerwowymi reciverami Raiders niż z Amari Cooperem czy Michaelem Crabree.

Trudno winić Cooka. Dla debiutanta start w NFL to niełatwe wyzwanie, a QB Raiders przez większość meczu był pod ogromną presją. Do tego Jack del Rio ograniczył playbook, co pozwoliło Texans na lepsze czytanie gry podaniowej. Efektem był m.in. przechwyt Clowneya, w którym połączył świetne czytanie gry z absurdalnym ateltyzmem.

Zresztą to nie jedyna sytuacja, w której Clowney pokazał, że jest kompletnym mutantem. Zobaczcie jak biegnie krok w krok za Cooperem. Clowney to liniowy ważący 121 kg, Cooper reciver o masie 92 kg.

Jeśli J.J. Watt wróci zdrowy za rok, a Clowney nie nabawi się nowych urazów, ta defensywa może być najlepsza w NFL. Zwłaszcza że i secondary mają niczego sobie. Jak już wspomniałem Oakland uprościli playbook, ale mimo to liczba podań, zwłaszcza slantów, przeciętych przez DB Texans była imponująca.

Tak naprawdę Raiders tylko przez moment mogli mieć nadzieję na nawiązanie walki. W drugiej kwarcie zagrali serię no-huddle, w której Latavius Murray biegał w przeciwną stronę niż ta, po której gra Clowney, ale to było jedyne, na co było stać ofensywę. W grze podaniowej Raiders zdobyli 139 jardów netto (wliczając jardy stracone przy sackach) w 48 akcjach. To daje 2,9 jarda na akcję. To już gra biegowa z 3 jardami na bieg dawała nieco więcej. W efekcie Marquette King puntował 10 razy i uzbierał w ten sposób 457 jardów. To czwarty wynik w historii playoffów w NFL, choć 457 jardów nie jest playffowym rekordem Raiders.

Texans dominowali w obronie, ale ich atak nie prezentował się dużo lepiej od ofensywy Raiders. Brock Osweieler wykonał kilka niezłych podań, pobiegł na TD, ustrzegł się większych błędów, ale to nie znaczy, że można na niego liczyć. Naliczyłem mu minimum dwa upuszczone INT, po celnych podaniach przychodziły piłki wyrzucone daleko poza zasięg reciverów, a 6,7 jarda na podanie nie jest specjalnie imponującym wskaźnikiem.

Raiders skutecznie ograniczali grę biegową rywali. Texans biegali niemal dwa razy częściej niż podawali (44:25), ale nie zdobywali nawet 3 jardów na bieg. 73 jardy Lamara Millera było drugim najgorszym wynikiem w historii playoffów gracza z minimum 30 próbami.

Texans wygrali prawo do bycia obitym w Nowej Anglii albo Kansas City. Nawet Clowney i spółka nie nadrobią deficytów tej ofensywy. Tymczasem Raiders mają wyższy wybór w drafcie (#24) i czas na przygotowania do następnego sezonu. Pechowa końcówka roku nie powinna zatrzeć ogólnie bardzo pozytywnego wrażenia, jakie w tym roku sprawili Najeźdźcy. To wciąż młoda ekipa, a tegoroczne doświadczenie powinno zaprocentować za rok.

 

Detroit Lions – Seattle Seahawks 6:26

W drugim meczu liczyliśmy na nieco lepsze widowisko. Czy było lepsze? Pewnie trochę tak, bo w końcu obu QB udało się przekroczyć 200 jardów górą, choć z ledwością.

Od początku meczu dominowali Seahawks i fakt że jeszcze na początku czwartej kwarty prowadzili zaledwie 10:6 był w dużej mierze efektem małej liczby serii ofensywnych i braku skuteczności w okolicy środka boiska. Nie licząc „kolanek”, Seattle miało w tym meczu tylko osiem posiadań piłki. Przypominam, że Raiders samych puntów nazbierali dziesięć. Najbardziej bolesne było pierwsze posiadanie drugiej połowy, gdy gospodarze musieli puntować w okolicy środka boiska po dziesięciu snapach i ponad 5 minutach, które upłynęły na zegarze meczowym.

Nie musieli się jednak specjalnie stresować, bo ofensywa Lions nie wyglądała na gotową do wygrania pierwszego meczu w postseason od lat 50-tych ubiegłego wieku. Seattle regularnie przesuwało pass rush na prawo (patrząc z punktu widzenia ofensywy), gdzie grali nawet nie zmiennicy, a zmiennicy zmienników. To prowadziło do presji na Matcie Staffordzie, a odkąd rozgrywający Lions zerwał sobie ścięgno w jednym z palców rzucającej ręki, ma nieco słabszą precyzję rzutu, zwłaszcza w pośpiechu.

Zdecydowanie lepiej spisała się o-line Seahawks. Co prawda w pass protection byli niemal równie słabi jak ich koledzy z Detroit, ale za to sprawnie torowali drogę Thomasowi Rawlsowi, który wybiegał 161 jardów w zaledwie 27 próbach, co jest playoffowym rekordem Seahawks. Nie żeby była w tym jakaś finezja. Po prostu stary, dobry power football z podwajaniem liniowych w punkcie ataku. Na najsłabszą defensywę ligi było jak znalazł.

Do tego Wilson mógł liczyć na swoich reciverów: Douga Baldwina, który po cichu uzbierał 104 jardy i Paula Richardsona, którego każdy kolejny chwyt był bardziej cyrkowy.

W następnej rundzie Seahawks jadą do Atlanty i ten mecz już zapowiada się lepiej niż cały wczorajszy dzień.

 

P.S. podsumowanie niedzielnych meczów -> NFL Playoffs: Jednostronna Wild Card Round

Zobacz też

3 komentarze

  1. O co chodzi z kontrowersjami sędziowskimi w Seattle. W niedzielę rano rzuciłem okiem na ESPN, a w komentarzach praktycznie wyłącznie tylko o tym, że sędziowie skrzywdzili Detroit. Nie miałem czasu zgłebic tematu. Co tam sie stało?

    1. Przy pierwszym przyłożeniu Seattle powinna zostać rzucona flaga na OPI. Ale mówienie, że sędziowie wypaczyli wynik meczu to spore nadużycie.

  2. Drobna uwaga: Detroit Lions czekają na zwycięstwo w postseason od 1991 r. Od lat 50-tych nie wygrali mistrzostwa ligi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *