Futbol amerykański w wydaniu NFL wraca po przeszło półrocznej przerwie! Czas zacząć przyglądać się zmianom, które zaszły od Super Bowl 2017. Przez najbliższe dwa tygodnie wspólnie z zaproszonymi gośćmi, będziemy omawiać sytuację poszczególnych ekip NFL.
Na początek AFC East. Czy ktokolwiek będzie tam w stanie zagrozić obrońcom tytułu, New England Patriots? To wątpliwe. Miami Dolphis, po zeszłorocznym niespodziewanym awansie do playoffów, stracili Ryana Tannehilla, który na obozie przygotowawczym uszkodził kolano. Buffalo Bills i New York Jets zaczynają kolejne etapy permanentnej przebudowy.
New England Patriots
Z reguły w mistrzowskiej ekipie można by oczekiwać pewnego rozprężenia, ale nie tym razem. Po pierwsze to drużyna Billa Belichicka, który rozprężenie dopuszcza dopiero na emeryturze. Po drugie Patriots zbroją się na potęgę, korzystając z dobrej dyspozycji Toma Brady’ego.
Rozgrywający skończył niedawno 40 lat. Choć upiera się, że utrzyma formę fizyczną do 45 roku życia, to wszyscy wiedzą, że QB w tym wieku może nagle spaść z klifu, tak jak zdarzyło się to dwa lata temu Peytonowi Manningowi. Dlatego Pats robią wszystko, by duet Brady-Belichick mógł zaatakować kolejny, szósty już, tytuł mistrzowski.
W związku z tym zaczęli robić coś, co do tej pory kojarzyło się raczej ze słabo zarządzanymi drużynami, których generalny manager musiał wykazać się sukcesem „na wczoraj” – zaczęli wymieniać wybory w drafcie na weteranów.
Zobacz pozostałe dywizje:
NFC West – 3 września |
Z New Orleans Saints przyszedł Brandin Cooks, najlepszy reciver w Nowej Anglii od czasów Randy’ego Mossa. Z Indianapolis Pats pozyskali TE Dwayne’a Allena, a z Caroliny pass rushera Kony Ealy’ego.
To jednak nie wszystko, bo Patriots byli również aktywni na rynku wolnych agentów. W drużynie pozostał lider defensywy, LB Dont’a Hightower, który podpisał nową, pięcioletnią umowę. Z Buffalo podebrali CB Stephona Gilmore’a i RB Mike’a Gillisleego (ten ostatni był zastrzeżonym wolnym agentem, Bills nie wyrównali oferty NE), z Cinncinati dołączył RB Rex Burkhead, a z Baltimore DL Lawrence Guy. Poza Gilmorem wszyscy nowo importowani zawodnicy to stosunkowo tani weterani, których będzie się można łatwo pozbyć, jeśli się nie sprawdzą.
W drużynie pozostał też CB Malcolm Butler, który był zastrzeżonym wolnym agentem, ale mimo zainteresowania innych drużyn (Saints), nie otrzymał wiążącej oferty. Może stworzyć naprawdę groźny duet z Gilmorem.
Mimo zainteresowania innych drużyn w Fixborough pozostali obaj najważniejsi asystenci Billa Belichicka, czyli OC Josh McDaniels i DC Matt Patricia. To spora korzyść dla NE, bo obaj już przynajmniej od dwóch sezonów są przymierzani do ról głównych trenerów w innych klubach.
Czy coś w Nowej Anglii może być powodem do niepokoju? Po pierwsze i najważniejsze: pass rush. Tuż przed obozem przedsezonowym emeryturę ogłosił wszechstronny liniowy Rob Ninkovich. Na i tak najsłabiej obsadzonej pozycji zrobiło się jeszcze luźniej, kiedy na jednym z treningów więzadła w kolanie zerwał Derek Rivers, najwyżej wybrany tegoroczny rookie Patriots. Wygląda na to, że Hightower będzie musiał częściej pełnić rolę pass rushera.
Niemniej NE pozostają głównymi kandytdatami do mistrzostwa. Do zdrowia wraca Rob Gronkowski, Tom Brady wygląda maksymalnie na 30 lat i dostał kilka nowych zabawek. Secondary Pats może w tym roku siać postrach na miarę słynnego Legion of Boom. Drużyna jest faworytem nie tylko AFC East, ale i całej NFL. To oni jako ostatni obronili tytuł mistrzowski (sezon 2004). Czy uda im się to znowu?
Miami Dolphins
W pierwszym sezonie pod wodzą trenera Adama Gase’a Delfiny wygrały 10 spotkań i niespodziewanie awansowały do playoffów, dopiero po raz trzeci w tym stuleciu (choć wciąż pozostają bez wygranej w postseason od 2000 r.). Jednak w tym roku będzie bardzo trudno powtórzyć ten sukces.
W sezonie 2016 Qb Ryan Tannehill po raz pierwszy w karierze był wyraźnie lepszy niż średnia w NFL w większości kategorii statystycznych. W tym sezonie nie będzie miał okazji na kolejny progres: na jednym z treningów zerwał więzadła w kolanie, co wyklucza go z gry na cały sezon 2017.
W jego miejsce na Florydę ściągnięto z emerytury Jaya Cutlera, znanego z dużych możliwości zaprzepaszczanych przez frustrujące błędy. Cutlera skusiło 10 mln dolarów, o które będzie bogatszy za pół roku (plus dodatkowe 3 mln, które może zarobić z mało prawdopodobnych bonusów). Co skusiło Miami, mających całkiem solidnego zmiennika w osobie Matta Moore’a, trudno powiedzieć. Wygląda na nieco paniczny ruch.
Wcześniej Dolphins skupili się głównie na podpisywaniu nowych umów z własnymi graczami. Kontrakty dostali WR Kenny Stills, S Reshad Jones i LB Kiko Alonso. Wszystko to wartościowi kontrybutorzy, tyle że dostali dość duże pieniądze, jak na ich umiejętności. Tymczasem Miami już w tej chwili mają niemal 180 mln dolarów pod czapką płacową w 2018 r., a na nową umowę czeka ich najlepszy WR, Jarvis Landry, którego wartość Spotrac.com szacuje na ponad 14 mln/rok. GM Chris Grier będzie miał sporo problemów, by to poskładać do kupy.
Wróćmy jednak do sezonu 2017. W Miami słusznie uznali, że więcej problemów mają w defensywie i większość debiutantów jest właśnie po tej stronie. Do drużyny dołączyli też wszechstronny LB Lawrence Timmons z Pittsburgha i pass rusher William Hayes. Gase postanowił też ściągnąć zawodnika, który pod jego wodzą w Denver wykręcał świetne statystyki, by stracić sporo wartości w Jaguars. mowa oczywiście o TE Juliusie Thomasie.
Największym problemem Dolphins będzie linia ofensywna. Cutler nie należy do najbardziej mobilnych QB, tymczasem cały środek o-line to słaby punkt. I to nawet jeśli zdrowy będzie center Mike Pouncey, który od 2012 r. nie był w stanie rozegrać kompletu 16 spotkań. Bez niego linia kompletnie się sypie.
Defensywa została wzmocniona personalnie, ale nie wiadomo czy przełoży się to na jej lepszą grę. Ofensywa będzie potrzebowała wsparcia.
Przed rokiem Dolphins mieli sporo szczęścia. Wygrali 8 z 10 meczów zakończonych różnicą jednego przyłożenia lub mniejszą (w długim terminie drużyny NFL mają bilans ok. 50% w takich meczach). Potrzebowali dramatycznych końcówek, by wygrywać z takimi tuzami jak Browns, 49ers czy Bills. Z ekipami, które skończyły sezon z dodatnim bilansem, zanotowali zaledwie jedno zwycięstwo w pięciu meczach. W 2017 r. typuję ich regres, ale z Cutlerem na rozegraniu przynajmniej będzie zabawnie.
Buffalo Bills
Jeśli wydawało wam się, że Browns to najbardziej żałosna drużyna NFL, pomyślcie jeszcze raz. Bills nie udało się zakwalifikować do playoffów od 1999 r. i jest to najdłuższa taka seria we wszystkich zawodowych sportach w USA. W tym roku raczej nie uda im się jej przerwać.
Dodatkowo Bills raz po raz wykonują dziwne ruchy. W tym roku zwolnili GM-a i wszystkich jego skautów dzień po drafcie. Tak więc nowy GM, zaledwie 40-letni Brandon Beane, odziedziczył skład, z którym niewiele już mógł zrobić (ale udało mu się, o tym za chwilę) i nowego trenera, Seana McDermotta, do tej pory koordynatora defensywy Carolina Panthers. Na marginesie: Beane też przyszedł z Panthers, więc panowie znali się wcześniej.
Bills są w trakcie kolejnej przebudowy. Poza nowym duetem HC-GM postanowili pozbyć się swojego najważniejszego gracza, a tę decyzję podjął już nowy GM. WR Sammy Watkins został wybrany z #4 w drafcie 2014 przed takimi graczami jak Odell Beckham Jr, Mike Evans, Brandin Cooks, Allen Robinson czy Jarvis Landry (nie wspominając o gwiazdach z innych pozycji). Bills oddali za niego #9 w drafcie 2014 oraz #19 i #115 w drafcie 2015. Jednak Watkins, głównie w wyniku szeregu problemów zdrowotnych, okazał się klapą.
Brandon Beane oddał go w trójstronnej wymianie, pozbywając się też CB Ronalda Darby’ego. W zamian pozyskał WR Jordana Matthewsa, CB E.J. Gainesa, pick Rams z drugiej rundy draftu 2018 i pick Eagles z trzeciej rundy tego samego draftu. W przyszłym roku będzie miał też do dyspozycji dodatkowy wybór w pierwszej rundzie, pozyskany jeszcze przez starego GM-a.
To wszystko jednak melodia przyszłości, a tymczasem sezon 2017 rysuje się w czarnych barwach. Ofensywę ponownie poprowadzi Tyrod Taylor, jeden z bardziej nieortodoksyjnych QB w NFL. To gwarantuje sporo ciekawych akcji, ale raczej nie zwycięstw.
W Buffalo nie mieli za dużo wolnych pieniędzy, więc graczy raczej tracili niż pozyskiwali. Wspomniałem już o dwóch stratach na rzecz Patriots (Gilmore i Gilleslee), tym boleśniejszych, że w sezonie 2016 w podobnych okolicznościach stracili WR Chrisa Hogana, który wniósł wartościowy wkład w mistrzowską ekipę NE.
Bills starali się pozyskać dużo tanich weteranów. Sporym wzmocnieniem będzie wszechstronny DB Micah Hyde, którego z niezrozumiałych dla mnie względów nie chcieli zatrzymać w Green Bay. FB Patrick DiMarco i K Steven Hauschka mogą być wzmocnieniem, ale nie odmienią znacząco oblicza drużyny.
Sezon 2017 trzeba w Buffalo spisać na straty. Ograć młodych, wyczyścić salary cap i czekać na draft 2018. Zbawienia dla udręczonych kibiców Buffalo wciąż nie widać.
New York Jets
„Ta druga” drużyna z Wielkiego Jabłka wciąż nie może się otrząsnąć z kiepskich decyzji personalnych z początku dekady. Sezon 2017 będzie dla nich walką o #1 w drafcie, a nie o playoffy.
Jets nie pozostawiają złudzeń. Zaczęli od „odstrzelenia” drogich weteranów po niewłaściwej stronie trzydziestych urodzin. Z Nowym Jorkiem pożegnali się Nick Mangold, Darelle Revis, Eric Decker i Brandon Marshall (ten ostatni pozostał w mieście, bo zatrudnili go Giants).
„Ciekawie” będzie na rozegraniu, gdzie mamy dwóch młokosów: Christiana Hackenberga i Bryce’a Patty’ego (żaden do tej pory nic nie pokazał) oraz szanowanego weterana Josha McCowna. Tyle że McCown jest szanowany raczej za swoje cechy pozaboiskowe niż formę na murawie.
Co pozytywnego można powiedzieć o Jets? Ściągnęli „po taniości” kilku weteranów, m.in. CB Moriisa Claiborne’a i OT Kelvina Beachuma. Wciąż mają niebezpieczną d-line (jedyna ich formacja, o której można powiedzieć coś pozytywnego). I konsekwentnie handlowali w czasie draftu, by „rozmnożyć” wybory. Ostatecznie wzięli dziewięciu graczy w tym roku, w tym safety Jamala Adamsa z #6, który określany jest jako jeden z najbardziej uzdolnionych graczy na tej pozycji.
Mój typ: Dywizja oczywiście dla Patriots. NE nie będą mieli perfect season, to wymaga za dużo szczęścia, ale nie powinni mieć kłopotów z wygraniem AFC. Drugie miejsce dla Dolphins, którzy zanotuję pewnie w okolicy 7-8 zwycięstw. Bills tuż za Dolphins, a Jets będą szorować po dnie ligi.
P.S. Pamiętaj, żeby polubić fanpage na Facebooku, gdzie w sezonie będę krótko podsumowywał na gorąco obejrzane mecze. Z kolei na Twitterze znajdziecie opinie na żywo, w trakcie spotkań.