NFL Playoffs: New England Patriots i New Orleans Saints w finałach konferencji

NFL Playoffs Divisional Round 2019

Jeden blowout, jeden comeback. Niedziela była niewątpliwie ciekawsza od soboty, ale nie doczekaliśmy się niespodzianki. W finałach konferencji zagrają cztery najwyżej rozstawione drużyny w tym roku i cztery najczęściej punktujące ofensywy w NFL.

Zobacz też: NFL Playoffs: Kansas City Chiefs i Los Angeles Rams w finałach konferencji

 

Los Angeles Chargers 28 – 41 New England Patriots

W tym meczu już po dwóch kwartach wszystko było jasne, gdy Patriots prowadzili 35:7. Zdobywając 35 punktów w pierwszej połowie Patriots wyrównali najlepsze osiągnięcie playoffów w XXI w. Ostatnimi, którzy zdobyli tyle punktów w pierwszych dwóch kwartach byli… Patriots, którzy w sezonie 2011 nawrzucali 35 punktów Denver Broncos Tima Tebow i zakończyli Tebowmanię. Nie była to jednak najwyższa przewaga w XXI w. W sezonie 2015 Carolina Panthers prowadzili po pierwszej połowie z Seattle Seahawks 31:0. Seahawks zaczęli szaleńczą pogoń w drugiej połowie i byli o odzyskany onside kick od odrobienia strat. Z kolei po sezonie 2004 Peyton Manning i jego Colts prowadzili do przerwy z Denver Broncos 35:3 (skończyło się 49:24).

Starczy lekcji historii, przejdźmy do meczu. Zaczęło się od metodycznego, 83-jardowej, 14-akcjowej, ponad 7-minutowej serii Patriots na przyłożenie. Chargers odpowiedzieli przyłożeniem, po chwili kolejne TD zaliczyli Pats. Wydawało się, że będziemy mieli strzelaninę na styku, ale nic bardziej mylnego. Poza pierwszą serią na TD Chargers po prostu nie istnieli.

Mało kto spodziewał się aż takiego pogromu. Wręcz przeciwnie, to miała być najbardziej wyrównana rywalizacja w tej fazie. Przecież Chargers skończyli sezon zasadniczy z lepszym bilansem wygranych niż Patriots i jedynie dzięki świetnemu sezonowi Chiefs mecz rozgrywany był w Foxborough.1 Jednak na boisku Kalifornijczycy zupełnie tego nie pokazali.

Kuszące może być zwalenie winy na zimne Massachusetts. Ale to raczej była brutalna lekcja, którą Anthony’emu Lynnowi udzielił Bill Belichick. Chargers wyszli na mecz ze sztywnym planem gry, nie różniącym się specjalnie od tego co zaprezentowali tydzień temu przeciwko Ravens. Belichick był dokładnie na to gotowy, miał opracowane perfekcyjne sposoby na zatrzymanie gry rywala, a sztab trenerski LA nie potrafił się dostosować.

Zacznijmy od obrony. Goście ponownie wyszli w swojej formacji z siedmioma DB, czyli zawodnikami nominalnie trzeciej linii obrony, których normalnie na boisku jest pięciu, maksymalnie sześciu. Niemal cały mecz kryli strefą Cover 3. Równie dobrze mogliby zadzwonić przed meczem do Toma Brady’ego i powiedzieć: „Wiesz Tom, dzisiaj nie będziemy bronić. Pojedź nam”. Powszechnie wiadomo, że Brady z czytania strefy zrobił sztukę, która wprowadzi go do Hall of Fame, gdy wreszcie postanowi zakończyć swoją karierę.

Co więcej, Chargers kompletnie nie maskowali swoich intencji. W efekcie Brady nokautował ich masą krótkich i średnich podań. Julian Edelman złapał 9 piłek na 151 jardów. Nominalny RB James White nie zaliczył żadnego biegu, za to złapał 15 piłek, co wyrównało rekord playoffów Darrena Sprolesa.

Co gorsza nie działała nawet defensywa biegowa. Patriots postanowili skontrować szybkość siłą. Linia ofensywna zaprezentowała prawdziwą klinikę run blockingu. Kapitalnie wyrzucali defensywnych liniowych z ich dziur, a następnie wchodzili na drugi poziom, gdzie blokowali lżejszych o kilkadziesiąt kilo DB. Fantastyczną robotę jako blokerzy robili FB James Develin oraz TE Rob Gronkowski i Dwayne Allen. Debiutant Sonny Michel wybiegał 129 jardów w 24 biegach. DB Chargers mieli problemy z taklowaniem, tak Michela, jak White’a i Edelmana. Przeciwko Ravens linia defensywna kanalizowała grę biegową we właściwym kierunku, przez co Baltimore nie mogli wykorzystać przewagi fizycznej. Patrios nie dali się ukierunkować i z każdej przewagi korzystali bez cienia litości.

Po drugiej stronie Patriots postanowili doprowadzić Philipa Riversa do płaczu i prawie im się to udało. Wysoko przegrywający Chargers musieli szybko zapomnieć o grze biegowej, ale i tak nie przynosiła wielu efektów – 19 jardów w 10 próbach. Jednak prawdziwe spustoszenie Patriots siali w pass rushu. Od samego początku blitzowali na potęgę. Bardzo często z Cover 0, czyli nie zostawiali żadnego obrońcy do pomocy z tyłu, dzięki czemu zawsze mieli przynajmniej jednego niezablokowanego rushera. Bardzo ryzykowna taktyka, ale Chargers nie mieli odpowiedzi.

Rivers został zsackowany tylko dwa razy, ale nieustannie był pod presją. CBS pokazało, że w pierwszej połowie Rivers był pod presją w przeszło 70% akcji podaniowych. Narastała jego frustracja, przejawiająca się groteskowymi wybuchami złości w stronę sędziów, przeciwników i kolegów z drużyny.

Jednak rozgrywający Chargers był współwinny. Nie potrafił określić skąd idzie blitz i znaleźć „gorącego” receivera2, co jest najskuteczniejszą bronią przeciwko blitzom. Patriots też tego nie ułatwiali ciasnym kryciem jeden na jednego. Znów: bardzo ryzykownym, ale w tym meczu skutecznym. Ponadto Rivers raz po raz zmieniał zagrywkę na linii wznowienia akcji, gdy na zegarze odmierzającym czas na snap (play clock) pozostawało mniej niż 10, czasem tylko 5 sekund. Następnie domagał się natarczywie piłki, by zdążyć przed upływem czasu, nim jego liniowi zdążyli się skomunikować i ustalić podział odpowiedzialności. W efekcie nieblokowani obrońcy obijali QB Chargers raz po raz.

W drugiej połowie można się było skupić na ciekawostkach statystycznych, a tych trochę było:

  1. Julian Edelman ma w karierze 98 złapanych piłek w playoffach. To drugi najlepszy wynik w historii. W tym jednym meczu awansował z 11. na 7. miejsce na liście graczy z największą liczbą jardów po złapanych podaniach w playoffach, a jeśli znów złapie piłki na 151 jardów w finale konferencji, awansuje na drugie miejsce.
  2. Tom Brady ma 228 podań z rzędu w playoffach bez przechwytu, co jest nowym rekordem NFL. Ostatni rzucił w Super Bowl LI. Seria wciąż trwa.
  3. Tom Brady wyśrubował kilka innych swoich rekordów na pozycji QB: 38 startów w playoffach (drugi Peyton Manning 27), 28 wygranych w playoffach (Montana 16), 15 meczów w playoffach z 300+ jardami podaniowymi (Manning 9), 72 podania na TD w playoffach (Montana 45), 10 569 jardów podaniowych w playoffach (Manning 7 339).
  4. Patriots awansowali do ósmego finału AFC z rzędu. Pięć takich awansów z rzędu mają Oakland Raiders z lat 70-tych XX wieku.
  5. Na pocieszenie – Philip Rivers został rekordzistą klubu w podaniach na TD w playoffach. Ma ich na koncie 14 i do Toma Brady’ego brakuje mu tylko 58.

Patriots odnieśli imponujące zwycięstwo, ale mecz w Kansas City nie będzie tak wyglądał. Andy Reid jest za dobrym trenerem, Chiefs będą na swoim terenie, a ogromne znaczenie będzie miała aura. Na razie zapowiadają atak mrozu i temperatury od -12 do -20 st. C.

Chargers mają za sobą bardzo dobry sezon, ale popsuli wrażenie w ostatnim meczu. Czy Philip Rivers będzie gotowy na jeszcze jedną walkę o upragniony pierścień za rok?

 

Philadelphia Eagles 14 – 20 New Orleans Saints

W pierwszej akcji meczu Drew Brees posłał ponad 40-jardowe podanie w stronę Teda Ginna. Ginn wyprzedził swojego obrońcę i dobre podanie dałoby mu przyłożenie. Jednak Brees nie dorzucił i CreVeon Leblanc przechwycił podanie. Po kolejnych czterech seriach Eagles mieli na koncie dwa przyłożenia, a Saints dwa punty. Brees dołożył do tego dwa fumble (oba odzyskane przez Saints) i karę za delay of game. Plus dwa celne podania w pięciu próbach. Wyglądało na to, że Nick Foles dopisze kolejny rozdział swojej playoffowej legendy, a przerażone Superdome zamilkło, pewnie rozpamiętując zeszłoroczny Minneapolis Miracle.

Nie uwierzyłbym, gdyby ktoś mi powiedział, że Eagles więcej nie zdobędą punktów w tym meczu. A jednak.

Przez lata Drew Brees musiał radzić sobie w Nowym Orleanie bez funkcjonalnej obrony. W efekcie w latach 2012-2016 tylko raz był w playoffach, a i tam defensywa dała ciała, pozwalając na słynny „Beast Quake„. W tym roku, kiedy Brees i ofensywa mają problemy, mogą liczyć na obronę.

W siedmiu kolejnych seriach (nie licząc „kolanka” na koniec połowy) Eagles zaliczyli 109 jardów, dwie straty, pięć puntów i siedem pierwszych prób. Ofensywa Philly nie potrafiła przesuwać piłki, mimo że wzorowo wyłapywali blitze Saints. Jednak zmiana krycia na obronę strefową okazała się strzałem w dziesiątkę.

Do tego dwie serie ofensywne, które zapewne przejdą do legendy w Nowym Orleanie. Najpierw 12 akcji, 79 jardów, 6:12 i przyłożenie, które pozwoliło Świętym na powrót do meczu. Przyłożenie w czwartej próbie, gdy Sean Payton zrezygnował z łatwego field goala na rzecz zmniejszenia strat do jednego posiadania. Ale przede wszystkim była to seria zmyłkowego puntu.

3&1 na 30 jardzie Saints. 14-punktowe prowadzenie Eagles. Mark Ingram biegnie, ale zatrzymany na linii wznowienia akcji. Do tego kara za trzymanie przeciwko Saints. Doug Pederson ma wybór. Może cofnąć Saints na 20 jard, ale w sytuacji 3&11 albo odrzucić karę i mieć 4&1 z 30 jarda. Przed chwilą wybronił bieg Ingrama. Wie, że Tysom Hill grozi zmyłkowym puntem, więc zostawia na boisku startową d-line przeciwko punt protection Saints. Hill skutecznie egzekwuje zmyłkowy punt, a na domiar złego urazu doznaje Fletcher Cox. Czy Pederson popełnił błąd odrzucając karę?

Myślę, że nie. Oczywiście analiza wsteczna zawsze skuteczna, ale trener Eagles nie wiedział przecież jaki będzie efekt następnej akcji. Fake punt na własnym 30 jardzie to zagranie piekielnie ryzykowne, nawet z takim zawodnikiem jak Hill. Co więcej spodziewany fake punt. Gdyby Hill nie konwertował, Saints już pewnie by się nie podnieśli. Postawcie się w sytuacji Pedersona – wolicie fake punt głęboko na połowie rywala czy 3&11, ale piłka w rękach Drew Breesa? Trudna decyzja i nie sądzę, by na ten dylemat była dobra odpowiedź. Oceniamy decyzję przez pryzmat jej efektu, a ten był fatalny. Jednak warto zauważyć, ze nikt nie kwestionował decyzji w momencie podejmowania – wątpliwości pojawiły się dopiero po konwersji Saints.

Druga fantastyczna seria ofensywna Saints pozwoliła im wyjść na prowadzenie. 18 akcji. 92 jardy. 11:29 czasu meczowego. Jedenaście i pół minuty! To druga najdłuższa seria ofensywna w playoffach od 1999 r.

Po drodze na boisko wrócił Cox. Łatwo wygrywał kolejne pojedynki z Andrusem Peatem, który łapał karę za karą. Jedna z flag anulowała cudowne, 46-jardowe podanie na przyłożenie od Tysoma Hilla do Alvina Kamary. Chyba najlepszy rzut Hilla w NFL. Jednak co się odwlecze to nie uciecze, przyłożenie zdobył Michael Thomas, choć już po podaniu Breesa.

Thomas w tym meczu był po prostu genialny. Złapał 12 piłek na 171 jardów. To jego Brees szukał w kluczowych momentach, to on przedłużał serie Saints niesamowitymi chwytami. Bez dwóch zdań MVP tego meczu, choć piłka meczowa należy się zapewne Seanowi Paytonowi, który się czwartym próbom nie kłaniał.

Eagles mieli jeszcze okazję, by rozstrzygnąć ten mecz. Mieli piłkę i tylko sześć punktów straty. Ale to drop samozwańczych „najpewniejszych rąk w NFL”, Alshona Jeffery’ego, przesądził o porażce Eagles. Nie było to może idealne podanie Folesa, ale piłka przeleciała idealnie przez ręce Jeffery’ego do Marshona Lattimore’a.

Legenda Nicka Folesa nie będzie miała kolejnego rozdziału, a ten przechwyt był zapewne jego ostatnim podaniem w barwach Eagles. Jeśli będą go chcieli zostawić, będą musieli mu zapłacić 20 mln dolarów. Foles do końca życia będzie miał darmowe obiady w Filadelfii, ale przyszłością drużyny jest Carson Wentz. Foles miał swoje magiczne momenty, ale wystarczy popatrzeć na końcówkę zeszłorocznego sezonu zasadniczego albo początek tego sezonu by zrozumieć, dlaczego nie jest dobrą opcją na długoterminowego startera.

Saint za tydzień podejmują Rams. Czy to będzie kolejna szalona ofensywna noc w Superdome?

 

Zostań mecenasem bloga:

  1. Najwyżej rozstawionymi zespołami w playoffach są zawsze zwycięzcy dywizji. Patriots, zwycięzcy AFC East z bilansem 11-5 są rozstawieni w playoffach wyżej niż druga drużyna AFC West, Chargers, z bilansem 12-4. Czytaj więcej o układaniu tabeli w NFL
  2. Gorący reciver oznacza odbierającego, który gra krótką ścieżkę w strefę, którą opuszcza któryś z blitzerów. Chodzi o to, by podać jak najszybciej w strefę dopiero co opuszczoną przez obrońcę

Zobacz też

6 komentarzy

  1. NE blitzowali z Cover 0 pewnie dlatego, że mają zawodników do tego schematu. Statystyki pokazywały, że grając man to man coverage są w czołówce w defensywie. Zdaje się, że ten schemat im najlepiej odpowiada.

    Co do ataku: spodziewam się dużo biegania w KC przez NE dlatego, że mają do tego trzygłowego potwora (Michel, White, Burkhead) z linią umożliwiającą blokowanie, do tego wykorzystują oby TE do tego, co w tym momencie im wychodzi najlepiej. Tacy są właśnie Pats… wykorzystają najmocniejszą stronę, a Gronk podwajany najlepszy jest w bloku, a to służy drużynie… a to jest najważniejsze a nie statystyki…

    Ponadto obrona KC ma problem z biegiem… pytanie czy dlatego, że pozwalają grać bieg drużyną, które je gonią, czy rzeczywiście mają z tym problem. Zapowiada się ciekawy mecz. Do tego pogoda, która nie faworyzuje żadnej ze stron, bo oba zespoły potrafią grać w takich warunkach.

  2. Dlaczego Kamara biegał środkiem? Bił głową w mur, no i w końcu go przebił. Ale przecież najlepiej mu wychodzi zwrot o 90 stopni na pełnej szybkości gdy obrona jest rozciągnięta.

  3. Patriots jak zwykle mocni w PO i chociaż tak jak autor wspominał mecz z LAC miał być tym najbardziej wyrównanym, to był tym najmniej. Co się kryje za sukcesem Pats? Poza Bradym i może Gronkiem (chociaż w tym sezonie zdecydowanie lepiej radzi sobie w blokowaniu niż łapaniu piłek) nie ma w zespole jakiś wielkich gwiazd. Brady w sumie ani nie ma najlepszego ramienia, ani mobilności, celność za to dobra, ale i tak jest kilku lepszych w tym sezonie (choćby Rivers). W Fantasy stawianie na Bradyego, to nie jest strzał w dziesiątkę, plasuje się gdzieś w połowie. Co więc jest takiego w Patsach, że we wrześniu serce boli, gdy się na nich patrzy, a gdy przychodzą PO, to człowiek uważa, że znów dał się niepotrzebnie zwieść emocją?
    Słyszałem na to wiele teorii, najprostsza mówi, że to zasługa samej organizacji prowadzonej stabilnie. Ale Steelers także nie mają dynamicznych zmian, od 1969 mieli 3 trenerów!!
    Belichick? Oczywiście, że on i Brady stanowią trzon zespołu, jednak czy taki geniusz dopuściłby do tego co się dzieje regularnie we wrześniu? Jednak Bill ani w Browns ani Jet nie zabłysnął, nie zachwycił.

    Głowie się nad tym już trzeci sezon i nadal nie wiem co jest grane. Nie za każdym razem muszą wygrywać SB, mam na myśli bardziej stabilność, po prostu z góry można założyć, że Patsów co najmniej w finale dywizji zobaczymy.

    Ktoś, coś wie w czym tkwi sekret?

    1. Powodów pewnie kilka:

      1. Gdzieś czytałem, że wrzesień to taki rozszerzony pre-season w NE. I cała magia polega na dostosowywaniu się.

      2. Zwykle zaczynało to działać idealnie na początku grudnia. W tym roku nie byłoby tak niskich ocen dla NE gdyby nie dopuścili do cudi w Miami, bo wtedy mieliby numer 1. Jedyne mankament grudnia, to ofensywa w meczu z PIT i powrót Miami w meczu u siebie w ostatniej akcji.

      3. Odnalezienie właściwego schematu w obronie. Mam wrażenie, że dla NE liczy się ile oddają puntów w meczu i jak bronią w red zone, a yardy na mecz nie są tak ważne. Pod tym względem to 7-ma drużyna, więc dla mnie to nadużywanie, że mają słabą obrone…

      4. NE dostosowuje się pod zawodników, a nie zawodników do schematów jak robi wielu trenerów. Idealny przykład to Cordelle Peterson, który grał jako RB, kiedy nie było ich w składzie z powodu kontuzji.

      5. W którymś meczu padło zdanie, że jeśli chcesz grać w obronie w NE, to musisz być versatile. To pozwala na granie wieloma schematami. W ofensywie jest podobnie: Peterson, White jako receiver i Burkhead jako szwajcarski scyzoryk.

      6. Idealne czytanie przeciwników i przygotowywanie się pod nich:
      – np. granie biegiem z BUF, aby tydzień później z Jets grać podaniami.
      – plan na obronę Chargers i granie biegiem, które otwierało grę podaniową.

      7, I co najważniejsze nie boją się eksperymentować.

      1. 8. Dodałbym jeszcze to, że nad statystyki indywidualne liczy się dobro drużyny i Gronk jest idealnie wykorzystywany jako blocker. Jestem pewien, że swoje podanie też dostanie w kluczowym momencie, ale najbardziej efektywny dla drużyny jest w bloku i to się liczy. Ważne jest zwycięstwo, a nie indywidualne wyczyny zawodników.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *