Rob Gronkowski – najlepszy tight end w historii?

Rob Gronkowski

Dominator, człowiek, który budził popłoch wśród obrońców i koordynatorów obrony w NFL. Olbrzym kochający zabawę i imprezy. Ciężko pracujący kolega, w pełni podporządkowujący się wymogom „Patriot Way”. Mądry biznesmen, inwestujący miliony zarobione na sportowej karierze.

Rob Gronkowski ma wiele twarzy. Dawał z siebie wszystko na boisku i na imprezie. Przed 30 urodzinami uznał, że ma dość. Trudno się dziwić. Tylko w dwóch z dziewięciu sezonów rozegrał komplet meczów. Kontuzje ciągnęły się za nim od studiów. Nawet tak nieprawdopodobny atleta jak Gronk nie był w stanie wytrzymać obciążeń, jakie powodował jego styl grania.

Co jeszcze stanowiło o jego wyjątkowości?

 

Druga runda po kontuzji

Robert James Gronkowski urodził się jako czwarty pięciu braci Gronkowskich 14 maja 1989 r. Ma odległe polskie korzenie, ale żadnych związków z Polską. Jego rodzina ma duże tradycje sportowe. Dziadek, Ignatius Gronkowski1 reprezentował USA w kolarstwie na Igrzyskach Olimpijskich w 1924 r. Ojciec, Gordon Gronkowski, był ofensywnym liniowym w NCAA. Z czterech braci jeden grał w baseball w MLB, trzech trafiło do NFL. Jednak żaden nie zrobił takiej kariery jak Rob.

Rodzina mieszkała w małym miasteczku w stanie Nowy Jork. Kiedy Rob był w czwartej klasie liceum, jego rodzice się rozwiedli, a Gronk kończył szkołę w Pittsburghu. Miał sporo ofert od uniwersytetów, ostatecznie wybrał Uniwersytet Arizony. W dwóch pierwszych sezonach złapał 75 piłek na prawie 1200 jardów i 16 TD. Przed trzecim rokiem przeszedł operację pleców i stracił cały sezon. Mimo to zgłosił się do draftu 2010.

Kontuzja odstraszyła wiele klubów NFL. Był to ostatni draft przed lockoutem w 2011 r. Według starego CBA debiutanci wybrani w pierwszej rundzie, zwłaszcza w czubie, otrzymywali znacznie większe pieniądze niż obecnie. Spadek do drugiej rundy zabolał Roba finansowo. Z #42 wybrali go New England Patriots, którzy oddali Raiders #190 za możliwość przesunięcia się o dwie pozycje w górę i zgarnięcie utalentowanego tight enda. Gronk podpisał czteroletnią umowę wartą 4,4 mln dolarów.

Już w chwili draftu Rob pokazał, że nie zamierza przyjmować sztywnych standardów NFL. Wraz z rodziną skakał i szalał na scenie, co bardzo pasuje do osobowości, którą niedługo miał poznać cały futbolowy świat.

Wybór Gronkowskiego był elementem długofalowej strategii trenera i generalnego menedżera Patriots, Billa Belichicka. W 2007 r. Belichick zaskoczył NFL przejściem do uczelnianej ofensywy spread, co wymusiło na defensywach trwające do dziś „zmniejszanie”. Koordynatorzy defensywy musieli postawić na zawodników mniejszych, ale szybszych i zwrotniejszych. Belichick wymarzy sobie, że, jak zwykle, pójdzie pod prąd. Potrzebował silnych, wszechstronnych tight endów, którzy zdominowaliby fizycznie mniejszych rywali. Pierwszą częścią tego planu był Gronkowski. Drugą wybrany dwie rundy później niesforny zawodnik z Uniwersytetu Florydy, Aaron Hernandez. Mimo niewątpliwego talentu Hernandez odstraszył wiele drużyn swoimi problemami z trawką i powiązaniami z gangami przestępczymi.

 

W stronę szczytu

Gronkowski z Hernandezem stworzyli tak fantastyczny duet, jaki wymarzył sobie Belichick i to właściwie od pierwszego meczu. W pierwszym wspólnym sezonie mieli ponad 1100 jardów i 16 TD. W drugim ponad 2200 jardów i 23 TD. W trzecim prawie 1300 jardów i 16 TD, i to mimo że różne urazy wyłączyły ich z gry na 11 z 32 meczów. 17 TD Gronkowskiego w sezonie 2011 do dziś pozostaje rekordem NFL na pozycji TE.

Znakomicie się uzupełniali. Nieco mniejszy Hernandez pełnił rolę H-backa, czasem running backa, czasem fullbacka, ustawiał się tuż za linią, często zmieniał pozycje. Gronkowski grał jako klasyczny tigh end. Głównie na linii, ale ustawiał się też w slocie, czy nawet jako WR. Rob szybko dał się poznać nie tylko jako wybitny receiver, ale i dominujący bloker. Ta dwójka dała Patriots niezwykła elastycznośc w doborze zagrywek bez konieczności zmieniania personelu. W połączeniu z ofensywną no-huddle dawało to fantastyczne efekty.

Całość zawaliła się po sezonie 2012, gdy Aaron Hernandez został oskarżony, a potem skazany za morderstwo. W sezonie 2013 Patriots przegrali w finale AFC z Denver Broncos, a Gronk oglądał ten mecz zza linii bocznej. Już od 2011 r. zaczęła się plaga kontuzji, która miała go męczyć do końca kariery.

 

Walka o zdrowie i pierścienie

Rob Gronkowski zagrał pełne 16 meczów tylko w dwóch sezonach – dwóch pierwszych w NFL. Już w 2011 r. w finale AFC skręcił kostkę. Zagrał w Super Bowl XLVI, ale był cieniem samego siebie. Patriots przegrali z Giants, a Gronk nie sięgnął desperackiej „zdrowaśki” Toma Brady’ego na koniec meczu. Czy złapałby to podanie, gdyby był zdrowy? Wątpliwe, ale może?

Po sezonie 2011 Patriots i Gronkowski podpisali nową, ośmioletnią umowę na 54 mln dolarów. Gronkowski mógł poczekać i dostać więcej na wolnym rynku, ale dzięki kontraktowi dostał pieniądze dużo wcześniej. Obecnie zawodnicy mogą podpisać drugą umowę najwcześniej po trzech latach. Rob wiedział, że przy swoim zdrowiu musi się zabezpieczyć na przyszłość. Patriots wiedzieli, że mają fenomenalnego zawodnika, ale znali ryzyko.

W sezonie 2012 złamał przedramię blokując przy podwyższeniu. Pozornie prosta kontuzja uległa pogorszeniu, a następnie w rękę wdała się infekcja. Potrzebne były cztery operacje, a następnie kolejny zabieg na plecy. W efekcie Gronk stracił początek rozgrywek 2013, a po siedmiu meczach zerwał więzadła w kolanach, co oznaczało koniec sezonu.

W 2014 r. wydawało się, że problemy już za nim. Zagrał w 15 meczach i w playoffach. Złapał 82 piłki na 1124 jardy i 12 TD. Został jednogłośnie wybrany do pierwszej drużyny All-Pro, otrzymał tytuł Comeback Player of the Year, a Patriots zdobyli pierwsze mistrzostwo od dekady, pokonując w finale Seattle Seahawks. W kolejnym sezonie znów był nie do zatrzymania, choć opuścił jeden mecz z potłuczonym kolanem. Patriots przegrali w finale AFC z Denver Broncos, ale Gronk zagrał chyba najlepszy indywidualnie mecz w karierze. Złapał 8 piłek na 144 jardy i TD, ale kiedy w końcówce Patriots odrabiali 8 punktów straty łapał kompletnie nieprawdopodobne piłki, nic sobie nie robiąc z podwojeń. Zdobył też przyłożenie, ale jego drużyna nie zdołała wyrównać, bo nie udało im się dwupunktowe podwyższenie.

Jednak już w 2016 r. wróciły problemy zdrowotne. Patriots wygrali Super Bowl bez Gronkowskiego, który miał problemy m.in. z podudziem i odbitym płucem. Wreszcie jego sezon skończyła operacja dysku w kręgosłupie.

Przed sezonem 2017 Patriots postanowili osłodzić umowę Gronka bonusami za osiągnięcia. Rob zaliczył ostatni naprawdę wielki sezon. Znów ponad 1000 jadów w sezonie zasadniczym i pierwsza drużyna All-Pro, 116 jardów i 2 TD w Super Bowl, ale Patriots przegrali z Eagles. Klub wypłacił mu ponad 5 mln dolarów bonusu i dorzucił kolejne bonusy na sezon 2018.

Mocno poobijany Rob rozważał zakończenie kariery, ale wrócił na kolejny rok. Nie był już takim dominatorem, cały sezon walczył z kontuzjami, ale kiedy przyszło co do czego, w najważniejszym meczu sezonu, wykonał swój ostatni chwyt w NFL. Chwyt na miarę mistrzostwa.

Ostatecznie przechodzi na emeryturę. I trudno mu się dziwić. W wieku 30 lat ma imponującą kartotekę medyczną, a pewnie porankami czasami trudno mu wstać z łóżka. Ma pieniądze, pierścienie mistrzowskie i indywidualne osiągnięcia. Odchodzi jako mistrz.

 

Gronk w Hall of Fame?

Absolutnie tak. Gronkowski był zawodnikiem, którzy zdarzają się w NFL niezmiernie rzadko. Kompletnym dominatorem na swojej pozycji. Ma lepszą średnią jardów na złapaną piłkę (15,1) niż Odell Beckham (14), Tyreek Hill (14,6) czy Antonio Brown (13,4). W swojej karierze rozegrał 16 meczów w playoffach. Cały sezon przeciwko absolutnie najlepszym rywalom w NFL. Jego statystyki? 81 złapanych piłek, 1 163 jardów i 12 przyłożeń. A to tylko jego praca jako receiver.

Można mieć tylko wątpliwości, czy Gronkowski zasługuje na miano najlepszego tight enda w historii. Niewątpliwie był najlepszym i najbardziej dominującym tight endem, gdy był zdrowy. Jednak problemy zdrowotne i stosunkowo krótka kariera sprawiają, że w przekroju całej kariery zawodnicy tacy jak Tony Gonzalez czy Jason Witten zasługują na podobne uznanie. Nie sposób stwierdzić co stanowi o „najlepszości” zawodnika na danej pozycji. Ale Rob Gronkowski bez wątpienia jest częścią każdej dyskusji o najlepszym tight endzie w historii NFL.

 

W czym Gronkowski był taki wyjątkowy?

Rob stanowił nieprawdopodobny problem dla koordynatorów obrony. Łapał jak receiver, blokował jak liniowy. Linebackerzy byli za wolni, by go pokryć, cornerbackowie za słabi fizycznie. Potrafił biec przez 10 jardów z obrońcami uczepionymi kolan, jak ten największy dzieciak na podwórku, który bawi się z maluchami. W grze biegowej i pass protection skutecznie blokował defensywnych liniowych. Zobaczcie ten wątek na Twitterze.

Wyjść lekką obroną? Patriots będą w nieskończoność biegali środkiem. Wyjść ciężką? W ostatnim Supr Bowl chwyt Gronkowskiego był trzecią z rzędu tą samą zagrywką. Patriots grali na dwóch TE, Rams byli w ciężkiej obronie z czterema DB. Wreszcie Gronkowski został pokryty przez linebackera. Państwu już podziękujemy.

Potrafił nawet wpływać na grę, nie dotykając piłki.

To wszystko dzięki niewiarygodnemu wręcz atletyzmowi. Dwumetrowy, 120-kilogramowy facet biegał równie szybko, jak faceci o głowę niżsi i 25 kilogramów lżejsi. Do tego wielkie dłonie i pewne ręce. Przechodzi na emeryturę z 15 rekordami NFL na koncie.

Niewątpliwie częścią uroku Gronka była też jego osobowość. Uwielbiał imprezy, sprośne żarty i potrafił się bawić na boisku i poza nim. Budzi sympatię nawet w kibicach, którzy za Patriots nie przepadają, stąd wiele osób wróży mu karierę w rozrywce: wrestlingu lub przemyśle filmowym.

A przy tym wszystkim koledzy mówią zgodnie: fantastyczny kolega, pracowity zawodnik, dla którego liczyło się głównie dobro drużyny. Mądry biznesmen – w wywiadach przyznawał, że nie wydał ani centa z zarobków na boisku. Żyje z gaży za reklamy, resztę inwestuje na przyszłość.

Ogromna szkoda, że już nie zobaczymy go na boiskach. Ale na pewno nie zniknie zupełnie. Gronk pozostanie Gronkiem, a za pięć lat zapewne włoży złotą marynarkę w Canton.

 

Zostań mecenasem bloga:




  1. Może po prostu Ignacy? Nie wiadomo

Zobacz też

5 komentarzy

  1. Zgadzam się w 100%. Miałem nadzieję, że jeszcze ten jeden rok pogra ale w sumie to kończy w glorii chwały. Gdzieś czytałem, że jego powrót wcale nie jest niemożliwy. Zdarzały się już takie historie.

    1. Daleko nie szukając – wraca Jason Witten 🙂 Ale u Gronka to jednak głównie kwestia zdrowia, więc nie sądzę żeby wrócił

  2. Interesuję się NFL od 10 lat. Dla mnie Gronk pozostanie najbardziej dominujacym TE jakiego widziałem i jednym z moim ulubionych zawodników. Piszę to fan Ravens;)

  3. Trzeba przyznać że facet jest ogarnięty. Potrafił się dobrze zabawić, ale wiedział też kiedy odpuścić i brać się za trening. Świetny sportowiec, rozsądnie gospodaruje swoimi finansami, trochę rubaszny, ale dający się lubić jak mało kto w ekipie aktualnych mistrzów. Gronk odchodzi z klasą i mam nadzieję że już nie wróci…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *