Dwa pierwsze mecz tegorocznych playoffów nie zachwyciły wysokim poziomem gry. Pierwszy z nich był wręcz NFL-owym odpowiednikiem komedii slapstickowej. Jednak fani mogli się dobrze bawić, bo w obu spotkaniach losy ważyły się do ostatnich sekund.
Zobacz też wyniki meczów w NFC: NFL Playoffs: Minnesota Vikings i Seattle Seahawks w Divisional Round
Buffalo Bills – Houston Texans 19:22
Kiedy na 6 minut przed końcem trzeciej kwarty Houston Texans rozpoczynali kolejną serię ofensywną z własnego 25. jarda, ich szanse na wygranie meczu wg modelu ESPN wynosiły 7%. Nawet te 7% wydawało się dość łaskawym potraktowaniem drużyny, która do tej pory niczym nie pokazała, że zasłużyła na miejsce wśród 12 najlepszych ekip NFL.
Indywidualnie to Texans są bardziej utalentowaną drużyną. Jednak Bills mają lepszy sztab trenerski i było to widać od samego początku. Goście zaczęli mecz od przepięknej serii na przyłożenie, w której przemaszerowali 75 jardów w sześciu akcjach, a po jej zakończeniu Josh Allen miał najwięcej jardów biegowych i po złapanych podaniach w drużynie, ale w jardach podaniowych liderem był receiver John Brown.
Buffalo sięgnęli głęboko do playbooka, próbując narzucić swój styl całemu meczowi. Już w czwartej akcji Josh Allen przebiegł 42 jardy w akcji, którą był stary, poczciwy Green Bay Sweep z czasów trenera Vince’a Lombardiego, czyli lat 60-tych XX wieku.
Josh Allen reached 20.05 MPH on this 42-yard run, his fastest top speed of the season. @JoshAllenQB is just the 6th QB to reach 20+ MPH on a play this season:
Lamar Jackson
Taysom Hill
Marcus Mariota
Kyler Murray
Robert Griffin III
*Josh Allen* 🆕#BUFvsHOU | #GoBills pic.twitter.com/AVOSZp0zGU— Next Gen Stats (@NextGenStats) January 4, 2020
A po chwili rozgrywający Bills złapał podanie w wariacji na temat Philly Special. Texans byli kompletnie nieprzygotowani. Podanie było fatalne technicznie, a piłka leciała, wydawałoby się, w nieskończoność. Jednak Allen był tak kompletnie niepilnowany, że i tak mógł ją spokojnie złapać.
WHAT A START FOR THE @BUFFALOBILLS.
John Brown throws to @JoshAllenQB for the TD! #GoBills
📺: #BUFvsHOU on ESPN/ABC
📱: NFL app // Yahoo Sports app
Watch free on mobile: https://t.co/g2IubuwcCg pic.twitter.com/78bW5AcVbM— NFL (@NFL) January 4, 2020
To jednak było magnum opus ataku Bills. W pierwszej połowie zaliczyli jeszcze dwie długie serie, po których kopali z pola, ale w sumie 10 kolejnych serii przyniosło tylko 3 FG.
Tak naprawdę Bills mogą pluć sobie w brodę, że nie zamknęli meczu w pierwszej połowie. Texans byli kompletnie nieprzygotowani i nie wiedzieli co mają robić, tak w ataku, jak w obronie. DeAndre Hopkins przeniósł się do slotu, żeby uniknąć Tre’Daviousa White’a, w efekcie wyłączył się z gry – w pierwszej połowie miał dwa niezłapane podania i to cała jego aktywność.
Największym problemem była gra Deshauna Watsona. Linia ofensywna Texans zebrała wczoraj na Twitterze sporo krytyki za ciągłą presję wywieraną na ich rozgrywającym. Jednak większość sacków było winą samego Watsona.
ESPN Pass Block Win Rate, metryka obrazująca grę liniowych w pass protection, określa „zwycięstwo” jako utrzymanie bloku przez liniowego 2,5 sekundy. Watson trzymał piłkę znacznie dłużej. Co więcej uciekał w panice z czystych kieszeni i biegał wszerz boiska, co diametralnie zmieniało kąty natarcia dla defensorów. Liniowi ofensywni, mający Watsona za plecami, nie mieli szans reagować na niezaplanowane ruchy swojego rozgrywającego, których nie widzieli. O-line Texans nie grała wspaniale, ale nieuzasadniona jest miażdżąca krytyka. Robili swoje, ale ich wysiłek niweczył ich quarterback.
Sytuacja kompletnie się zmieniła w ciągu ostatniej półtorej kwarty. Po prostu gwiazdy Texnas przejęły kontrolę nad meczem. Watson, Hopkins i wracający po kontuzji JJ Watt pokazali, że są zbyt dobrzy, by nieudolny trener ograniczał ich przez cały mecz.
Sygnał do ataku dał Watt, sackując Josha Allena. To była kluczowa trzecie próba, a sack ograniczył do 3 punktów szkody spowodowane przez stratę Hopkinsa na własnej połowie. Mimo całkowitej dominacji Bills wciąż mieliśmy tylko 16 punktów różnicy – dwa posiadania.
I wówczas do gry wrócili Watson z Hopkinsem. Ten pierwszy przestał uciekać z kieszeni. Jeśli biegał, to w stronę pola punktowego przeciwników. Ale w większości akcji cierpliwie podawał z kieszeni, ułatwiając robotę swoim kolegom z linii i tym łapiącym podania. W efekcie pass rush Bills przestał tak dominować. Z kolei Hopkins wrócił na swoją naturalną pozycję pod linią boczną i złapał wszystkie kierowane do niego po przerwie piłki, niezależnie od tego, kto go krył. Choć gwoli uczciwości trzeba przypomnieć, że pierwszy chwyt skończył się zgubieniem piłki, które mogło ostatecznie rozstrzygnąć ten mecz.
W powrocie Texans do gry wydatnie pomógł Josh Allen. Rozgrywający Bills pokazał wszystkie swoje atuty, które czynią go tak elektryzującym talentem i wszystkie wady, które sprawiają, że moim zdaniem tego talentu nie zrealizuje w pełni. Absurdalny atletyzm, fantastyczne rzuty i głupie błędy. Wszystko w jednej paczce.
Tak naprawdę Allen miał w tym meczu masę szczęścia. Bradley Roby upuścił dwa przechwyty. Gdyby je złapał to przynajmniej z jednym, a może nawet z oboma wróciłby na przyłożenie dla Houston. W końcówce czwartej kwarty rozgrywający Buffalo kompletnie stracił głowę i powalany na środku boiska próbował odrzucić piłkę w stylu znanym raczej z rugby, co o mało nie skończyło się stratą.
Jednak inne błędy sporo kosztowały jego drużynę. Dwa paskudne sacki (jeden jako intentional grounding) w ważnych trzecich próbach. I fumble, przy którym kompletnie zapomniał o ochronie piłki i wybiło mu ją przypadkowe dotknięcie rywala.
Końcówka meczu była wręcz komedia omyłek. Fumble Allena, wyrównanie Texans. 14-jardowe intentional grounding, które wyrzuciło Bills z zasięgu potencjalnie wyrównującego kopnięcia z pola. Nieudany QB sneak Texans w czwartej próbie, który zakończyłby mecz. [Na marginesie – to był ten moment, kiedy o-line Texans faktycznie zwiodła. Na tym poziomie należy oczekiwać, że zdołają się przepchnąć na pół jarda.] Nieudana próba odrzucenia Allena w stylu rugby. Zamieszanie po powtórce telewizyjnej, które sprawiło że punter Bills musiał rzucić piłką o ziemię, zatrzymując zegar. Defensywa Bills, która w sytuacji 3&18 nie wie gdzie jest znacznik nowej pierwszej próby i pozwala Texans na konwersję.
I wreszcie ta fenomenalna akcja Deshauna Watsona w dogrywce w stylu „zabili go i uciekł”, która pozwoliła Texans na zdobycie decydujących punktów.
DESHAUN WATSON. MAGICAL. #WeAreTexans #NFLPlayoffs
📺: #BUFvsHOU on ESPN/ABC
📱: NFL app // Yahoo Sports app
Watch free on mobile: https://t.co/g2IubuwcCg pic.twitter.com/1zJVqST2Tv— NFL (@NFL) January 5, 2020
Texans grają dalej. Niespecjalnie zasłużyli. Weszli w mecz kompletnie nieprzygotowani i gdyby trafili na lepszą ofensywę nawet bohaterskie wyczyny ich gwiazd by im nie pomogły. Jeśli za tydzień wyjdą tak nieprzygotowani na Chiefs, w dwie kwarty będzie po meczu.
Bills mieli świetną okazję, by wygrać pierwszy mecz w playoffach od ćwierć wieku. Niestety Josh Allen nie jest rozgrywającym, któremu można zaufać w takich momentach.
Tennessee Titans – New England Patriots 20:13
Po raz pierwszy od sezonu 2010 roku New England Patriots nie zagrają w finale konferencji. Po raz pierwszy od 2009 roku nie zagrają w Divisional Round. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że nie zasłużyli.
Od początku było wiadomo, że Titans są niewygodnym rywalem dla Patriots. Tegoroczna defensywa Billa Belichicka zbudowana jest w 100% w celu powstrzymywania gry podaniowej. To podejście, które generalnie w NFL sprawdza się najlepiej, jednak ma pewne wady. Przede wszystkim linię, która jest mniejsza i lżejsza, niż to w NFL przyjęte. Takie podejście pomaga w pass rushu, ale dobrze blokująca linia ofensywna i silny, ciężki, a przy tym szybki RB to zabójcze połączenie.
Titans świetnie o tym wiedzieli i konsekwentnie atakowali słabości defensywy Patriots. Podali tylko 16 razy na 76 jardów, za to sam Derrick Henry wybiegał 182 jardy w 34 próbach.
Nie chcę przez to powiedzieć, że to defensywa Patriots jest winna porażki. Wręcz przeciwnie, zatrzymali rywala na 14 punktach. Mieli problemy z Henrym, ale i tak Titans zdołali z tego zmontować dwie serie punktowe i jedną długą serię w drugiej połowie, gdy spalili ponad 8 minut z zegara – poza tym defensywa dość szybko ich zatrzymywała.
To ofensywa Patriots zawiodła na całej linii. Titans byli na nią gotowi. Wiedzieli, że wystarczy wyłączyć z gry Juliana Edelmana i Patriots będą bezradni. Było to o tyle łatwiejsze, że Edelman grał w praktyce z jedną sprawną rękę. Było to widać przy arcyważnej upuszczonej piłce, która była minimalnie przestrzelona w lewo, czyli w stronę z którą receiver Patriots ma problemy. Swoje momenty mieli N’Keal Harry, Mohamed Sanu i Ben Watson, ale momenty to za mało w przekroju całego meczu przeciwko bardzo zdyscyplinowanej i dobrze przygotowanej do meczu obronie Titans. Nie byli w stanie nawet spożytkować przechwytu, który wymusiła defensywa Pats w drugiej połowie.
Nie pomogła pasywność Billa Belichicka i całego sztabu trenerskiego Patriots. To zresztą temat powracający przez cały sezon. Oczywiście, siłą tegorocznych Patriots była obrona i special teams. Ale jak można kopać dwa field goale z red zone oraz optować za puntami przy 4&3 ze środka boiska i 4&6 na 3 minuty przed końcem meczu? Bill Belichick publicznie mówi, że nie zwraca uwagi na futbolową analitykę. Co oczywiście jest bzdurą, bo Patriots włączali do procesu decyzyjnego modele matematyczne na długo przed innymi drużynami. Tylko że najwyraźniej nie obejmuje to procesu decyzyjnego w czwartych próbach. Bojaźliwość w tym elemencie gry w NFL z reguły kończy się fatalnie.
Obrońcy tytułu nie potrafili zdobyć punktów przez całą drugą połowę w meczu playoffów na styku na własnym stadionie. Tak się nie da wygrywać na dłuższą metę. Titans przyjechali dobrze przygotowani i zasłużenie wygrali. Niestety dla nich Baltimore Ravens to przeciwnik znacznie trudniejszy i mniej wygodny niż Patriots.
Czy to już koniec dynastii w Nowej Anglii? Tego nie wiemy. Brady zapowiedział po meczu, że mało prawdopodobne, by wybierał się na emeryturę. Nie ma za sobą dobrego sezonu, ale to nie on był problemem tej ofensywy. To co może bardziej martwić to fakt, że Patriots mają drugi najstarszy zespół w NFL, wielu ważnych wolnych agentów i żadnego ewidentnego następcy Brady’ego. Na dokładniejszą analizę sytuacji w Nowej Anglii zapraszam jednak po Super Bowl. Na razie cieszmy się playoffami, bo koniec sezonu już blisko.
Zostań mecenasem bloga:
10 komentarzy
Kurczę, a ja zachwycony byłem wczorajszym meczem Houston – Buffalo. I generalnie jest tak, że jak jest przewaga obrony nad atakiem, to zawsze czytam o tym, że mecz był słaby (nie tylko tutaj, ale ogólnie). A mnie się to też podoba. Ten mecz to była taka kwintesencja playoffów, w tym sensie, że sytuacja się odwracała. Każda z drużyn powinna wcześniej wygrać mecz, ale pokpiła sprawę. W końcówce i dogrywce każda akcja, każde zagranie na wagę złota. Może te emocje to też dlatego, że bardzo kibicuję Buffalo od czasów Super Bowl 1993 – tego jedynego w historii transmitowanego przez TVP.
zarwalem noc i czuje sie okradziony….pats po tm meczu powinni zwolnic z miesca mcdanielsa jego playbook na ten mecz byl zalosny i czemu od lat nie potrafia spozytkowac wyborow w drafcie…zawsze chomikuja te wybory a na koniec w wieszosci przypadkow wybieraja jakis niudacznikow np.receiverow ktorzy maja dziurawe rece i zero szybkosci….kutwa mac…a bills przegrali na wlasne zyczenie tego sie nie dalo zje..ac ale jednak
A ja akurat wtedy kibicowałem Cowboys, mecz pamiętam do tej pory. Wczorajsze zawody w Houston świetne, oby takich więcej a dziś Vikings się postawili, może będzie więcej emocji niż przypuszczaliśmy.
Wygląda na to, że emocje będą do końca. Tu się może zdarzyć wszystko. Vikings jakoś na razie robią na mnie minimalnie lepsze wrażenie. Przyznam, że jestem trochę zaskoczony. Saints już mieli w tym sezonie takie mecze jakby im prąd odcielo. No zobaczymy.
Ładny meczyk Vikings @ Saints. Co roku analizujemy ten sezon zasadniczy, a potem w rozgrywkach posezonowych często można to wszystko wyrzucić do kosza (patrz SB dla Giants). Zobaczymy jak II połowa, ale na razie Minnesota daje radę i im bliżej końca z wynikiem na styk będą groźniejsi. Więcej presji jednak na gospodarzach.
PS. Czytam, że więcej tutaj nas co oglądali ten pamiętny finał Cowboys z Bills w TVP. Tam niestety emocji nie było żadnych.
Gratulacje dla Vikings!! Nie sądziłem, że powalczą a tu dali po maksie, brawo. Mamy drugą niespodziankę w wild-card.
Za to znowu jak na złość nieodgwizdane / nierzucona flaga na passing interference wyrzuca Saints z playoffów.
Liga przyznała, że tam nie było OPI.
Poza tym w pierwszej połowie wszystko, co mogło, przeszkadzało Vikings:
1. Wydumany holding Thielena i zupełnie niezasłużone -10 jardów po biegu na około +20 przy stanie 3:3;
2. Brak DPI na Rudolphie w kolejnej serii ofensywnej Wikingów;
3. Zespół z Minnesoty podjechał na wyciągnięcie ręki do endzone, to spadła kamera i pozwoliła defensywie Świętych się przegrupować.
4. Ekipa Zimmera zatrzymuje się na pierwszym jardzie i znowu któryś z Nowego Orleanu kładzie się spowalniając rywala. Akurat symulki nie było, bo Alonso już nie wrócił na boisko. Ale przeciwników wybił z rytmu.
Oba błedy sędziowskie w efekcie zatrzymały serie ofensywne gości i zmusiły ich do oddania piłki. Gdyby nie to, to być może już w trzeciej kwarcie byłoby po meczu.
I Wikingowie wygrali, a myślałem, że NO dojdą aż do Super Bowl… Teraz czekam z kim zagrają moi Packersi za tydzień.
PS. Też pamiętam ten mecz Cowboys – Bills
Rozsądek mówił, żeby nie oglądać Pats nocą zwłaszcza, że o 6 rano musiałem wstać, ale serce zwyciężyło …
Chciałem się przekonać czy NE rozwiążą problemy ofensywne i po pierwszej połowie wyglądało to jeszcze ok. Za to ta tragedia w drugiwj…
Ja bronię BB, bo w tym roku zbudował obronę na mistrzostwo i mimo tych wybieganych jardów przez TEN, to w tym meczu osiągnęli sukces. Zatrzymali ich w 14 punktach. To atak zawiódł i chyba dobrze, że McDaniels odejdzie (awansuje) i przyjdzie ktoś ze świeżym spojrzeniem. Nie rozumiem też braku trick plays…
Słuchając amerykańskich komentatorów miałem wrażenie, że Pats mają problem w ofensywie przez zbyt skomplikowany playbook i ani Sanu ani Harry (przez kontuzję) nie zdążyli… do tego kontuzjowany Edelman robił co mógł… ich playbook opierał się na tym, że Brady wiedział, gdzie będą a oni tam nie byli… Szkoda, że Antonio Brown nie wypalił, bo on zawsze się uwalniał i był tam, gdzie Brady się spodziewał… ale takie życie. BB Próbował pomóc, ale nie wyszło.
Może czas na duże zmiany… nowy QB i OC, kto wie. Podstawa w postaci solidnej obrony jest.
PS. Top 4 passing ofensyw już są poza albo nie weszli do playoffów. Za to TOP 4 rushing ofensyw zobaczymy w kolejnej rundzie 🙂 ciekawy trend