J.J. Watt – dominator na linii

W sporcie, gdzie większość uwagi skupia się na pozycji rozgrywającego, on potrafił przejmować kontrolę nad meczem z innej pozycji. W czasie bezprecedensowej dominacji ofensyw w NFL, on potrafił w pojedynkę rozbić cały plan rywala dzięki defensywie. J.J. Watt jest jednym z najlepszych liniowych w historii i pewnym kandydatem do Pro Football Hall of Fame. Aż strach pomyśleć co mógłby osiągnąć, gdyby nie kontuzje, które odebrały mu pół kariery.

 

Przed zakończeniem sezonu 2022 J.J. Watt ogłosił, że to jego ostatni rok w NFL. Trudno się dziwić. Futbol zniszczył mu zdrowie, a we wrześniu 2022 r. doznał migotania przedsionków serca. Choć przyczyny nie są do końca jasne (przynajmniej wg publicznie dostępnych informacji) i nie był to wypadek tak poważny jak Damara Hamlina (gdzie doszło do całkowitego zatrzymania akcji serca), to jasne było, że organizm mówi „zwolnij”. Kilka tygodni później urodził mu się syn. W takim momencie życia futbol mógł i powinien zejść na dalszy plan. Zwłaszcza że przez 12 sezonów na boisku zarobił niemal 130 mln dolarów i o przyszłość finansową swoją i swojej rodziny może być spokojny.

Choć świetnie go rozumiem, będzie mi go bardzo brakowało na boisku. J.J. od lat jest moim ulubionym zawodnikiem w NFL. Jego styl gry w połączeniu z osobowością (przynajmniej tą dostępną publicznie częścią) sprawiają, że trudno go nie lubić. Dla mnie zawsze był zawodnikiem, który dawał z siebie wszystko w każdym snapie i miałem nadzieję, że kiedyś zobaczę go w barwach moich Patriots. Niestety nie udało się.

Co sprawiło, że był tak wyjątkowy?

 

Hokeista, tight end czy pass rusher?

Justin James Watt urodził się 22 marca 1989 r. w Pawaukee w stanie Wisconsin, niewielkim (16 tys. mieszkańców) miasteczku na przedmieściach Milwaukee. Jest najstarszym z trójki braci. Obaj grają w NFL: pass rusher T.J. to ubiegłoroczny defensywny gracz roku i rekordzista NFL w liczbie sacków w sezonie, a fullback Derek to ceniony gracz zadaniowy – obaj grają w Pittsburgh Steelers, a na liście najwybitniejszych braci w historii NFL umieściłem Wattów na drugim miejscu.

J.J. od początku przejawiał ogromny talent atletyczny. Jak wiele amerykańskich dzieci uprawiał kilka sportów. Początkowo skupił się na hokeju, gdzie grał jako środkowy ataku (center). W latach wczesnonastoletnich grał na turniejach, nawet w Kanadzie i Niemczech, ale wkrótce rosnące koszty i fascynacja futbolem sprawiły, że zrezygnował z kariery na lodowisku. Jeszcze w liceum, poza futbolem, był w drużynie koszykarskiej i baseballowej, a w klasie maturalnej wygrał stanowe mistrzostwa w pchnięciu kulą.

Na poziomie licealnym najlepsi zawodnicy grają zarówno w ataku, jak w obronie. Nie inaczej było z Wattem, który w liceum pełnił funkcję defensive enda i tight enda. Jednak na żadnej z tych pozycji nie był uznawany za czołowego gracza w kraju, a jako uczeń niezbyt renomowanego liceum w Pawaukee nie miał zbyt wielu okazji, by pokazać się skautom. Ostatecznie otrzymał stypendium na Central Michigan, które co prawda jest uczelnią z FBS (najwyższy poziom futbolu), ale gra poza najbardziej prestiżowymi konferencjami z Power-5.

Na uczelni od początku pełnił rolę tight enda. Niestety spread offense tego zespołu nie opierało się na tight endach – w 14 meczach pierwszoroczniak złapał tylko osiem piłek na 77 jardów. To nie było to, czego oczekiwał młody zawodnik. Trenerzy planowali przenieść go do linii ofensywnej lub defensywnej, ale Watt miał dość. Porzucił stypendium i zapisał się na Uniwersytet Wisconsin, gdzie dołączył do drużyny futbolowej jako walk-on (zawodnik bez stypendium sportowego).

Zgodnie z ówcześnie obowiązującymi regułami transferów międzyuczelnianych musiał zrobić sobie rok przerwy od grania, jednak wciąż trenował. I to na tyle skutecznie, że drużyna nagrodziła go tytułem Scout Team Player of the Year i stypendium sportowym. W kolejnych dwóch latach dał się poznać jako bardzo dobry defensywny liniowy, ale i wzorowy student. W 2019 r. otrzymał nagrodę Ronniego Lotta, przyznawaną za wyróżniającą się postawę na boisku i poza nim, trafił do drugiej drużyny All-American i drużyny academic All-Big Ten, gdzie wyróżniani byli zawodnicy o dokonaniach sportowych i naukowych.

Po sezonie 2010 nikt nie miał wątpliwości – Watt jest defensywnym liniowym i to całkiem dobrym. Zaliczył 7 sacków i 21 powaleń na stratę jardów w grze biegowej. W efekcie postanowił zakończyć swoją przygodę z NCAA rok przed czasem i przystąpić do draftu. Na NFL Combine wypadł bardzo dobrze, poza słabszym biegiem na 40 jardów (4,84).

 

Dominator

Watt jest materiałem na wybór w pierwszej rundzie draftu. Co do tego niemal wszyscy byli zgodni, zachwycając się jego atletyzmem i instynktem w zbijaniu podań. Jednak co do szczegółów zdania były podzielone. Wiele przeddraftowych opinii zwracało uwagę, że ma pewne braki techniczne i że cztery lata wcześniej był tight endem. „Fantastyczny atleta o wielkim potencjale, ale wymaga pracy” – taki z grubsza był konsensus.

Co więcej tamten draft należał do najlepszych w XXI wieku – w pierwszej dziesiątce poszli m.in. QB Cam Newton (MVP 2015), EDGE Von Miller (7-krotny All-Pro), receiverzy A.J. Green i Julio Jones, CB Patrcik Peterson czy OT Tyron Smith. A do tego trzy inne „talenty” na pozycji QB, czyli Jake Locker, Blaine Gabbert i Christian Ponder (ocenianie potencjału uniwersyteckich rozgrywających w NFL to trudna robota). Ostatecznie po Watta z #11 sięgnęli Houston Texans – drużyna, która w ciągu dziewięciu lat swojego istnienia zaliczyła jeden sezon na plusie i ani razu nie weszła do playoffów. Dziś wydaje się to oczywistą decyzją, ale ówczesny front office drużyny był mocno podzielony, a kibice zgromadzeni na „draft party” nie byli zachwyceni tym wyborem, delikatnie mówiąc.

I w pierwszym sezonie faktycznie nic nie wskazywało, czy była to dobra decyzja. J.J. grał sporo, nie najgorzej jak na debiutanta, ale jego 5,5 sacka w sezonie nie zachwycało. Jednak w playoffach pokazał przedsmak tego, co czeka ligę. Texans po raz pierwszy zakwalifikowali się do postseason. W pierwszej rundzie czekali na nich Cincinnati Bengals. W końcówce pierwsze połowy przy remisie 10:10 Watt w niesamowity sposób przechwycił podanie Andy’ego Daltona i wrócił z nim do pola punktowego. Texans nie oddali już prowadzenia i wygrali swój pierwszy mecz playoffów w historii. W 2019 r., na stulecie NFL, ta akcja została wybrana najlepszą w (krótkiej co prawda) historii klubu. Sam mecz przeszedł do historii jako „The Game That Made J.J. Watt Famous„. W Divisional Round zanotował 2,5 sack, trzy powalenia na stratę jardów, jednak nawet to nie pomogło, gdy QB Texans rzucił trzy piłki w ręce rywali.

Sezon debiutancki był obiecujący, jednak nikt nie spodziewał się, że w kolejnym Watt wejdzie od razu na elitarny poziom. 20,5 sacka, 43 QB Hity, 39 tackles for loss i aż 16 zbitych podań. To ostatnie dało mu pseudonim „J.J. Swatt” (swatt = zbić, strącić), a całość pierwszy tytuł defensywnego gracza roku. Texans ponownie wygrali dywizję, ale w playoffach musieli uznać wyższość New England Patriots.

W 2013 r. Watt znów został wybrany do pierwszej drużyny All-Pro, ale statystycznie miał słabszy sezon – „tylko” 10,5 sacka, a drużyna wygrała zaledwie dwa spotkania przez cały rok. Media zaczęły spekulować, że pewnie widzieliśmy już w wykonaniu J.J. wszystko co najlepsze. Mało kto zwrócił jednak uwagę, że mimo mniejszej liczby sacków, zanotował więcej obaleń QB niż w sezonie 2012. A to oznaczało, że sacki wrócą. I nie tylko.

Sezon 2014 był jego absolutnym arcydziełem. Znów zaliczył 20,5 sacka, stając się pierwszym i do dziś jedynym zawodnikiem, który przekroczył 20 sacków w dwóch różnych sezonach w karierze. Zbił 10 piłek, obalił QB 51 razy (!), a do tego zdobywał punkty na każdy możliwy sposób. Zaliczył po jednym safety, fuble return na przyłożenie i pick-six. To ostatnie aż na 80 jardów. Do tego złapał trzy podania na przyłożenie z pozycji TE. W sumie zanotował pięć przyłożeń i safety. Trudno uwierzyć w to jak dominował, bez oglądania najlepszych momentów tamtego sezonu. Został jednogłośnie wybrany defensywnym graczem roku i do pierwszej drużyny All Pro jako DE. Co więcej został wybrany do drugiej drużyny All Pro jako DT. Został też pierwszym defensorem w XXI wieku, który był poważnym kandydatem do MVP. Ostatecznie zdobył tylko 13 głosów i przegrał z Aaronem Rodgersem, który zebrał ich 31, ale i tak był to sezon jedyny w swoim rodzaju.

W kolejnym roku znów sięgnął po DPoY, choć już nie jednogłośnie. Został drugim graczem w historii z trzema nagrodami dla najlepszego defensora w NFL i zgromadził je w ciągu zaledwie pięciu lat kariery. W cztery lata zanotował 69 sacków, 190 QB Hitów, 119 tackles for loss i 15 wymuszonych fumbli. Przez te cztery lata był najbardziej dominującym defensorem XXI wieku, bardziej nawet niż Aaron Donald w latach 2017-20, kiedy to gracz Rams również zdobył trzy razy DPoY. Oczywiście Watt grał na nieco innej pozycji niż Donald, jednak różnica w statystykach jest spora.

W tym czasie J.J. był graczem, na którym skupiała się cała uwaga rywali. Jakiekolwiek powodzenie w ofensywie musiało się zacząć od podwojenia, czy nawet potrojenia tego gracza, a on i tak robił swoje. Powstrzymanie go było tym trudniejsze, że miał ogromną swobodę. Trenerzy pozwalali mu wybrać dowolne ustawienie na linii wznowienia akcji, a to reszta drużyny musiała się do tego dostosować. Grał z klasycznych pozycji DE, ale też zdarzało mu się atakować ze środka linii jako 3-technique (niczym wspomniany wcześniej Donald). W niewiarygodny sposób łączył siłę, szybkość, inteligencję boiskową i technikę, w każdy snap wkładając 100%. I to ostatnie stało się jego zgubą.

 

Co by było gdyby?

W 2015 r. wydawało się, że gdy przyjdzie czas odłożyć pady, Watt będzie najlepszym defensorem wszechczasów. Niestety do tego nie doszło. Na przeszkodzie stanęło zdrowie, gdy bezlitośnie eksploatowany organizm zaczął odmawiać posłuszeństwa. Przez cztery sezony Watt rozgrywał grubo ponad 900 snapów w sezonie, ponad 1000 w latach 2014-15. Co roku był na boisku w 88% lub więcej defensywnych akcji. Do tego co roku grał w kilkunastu procentach snapów special teams (z reguły przy blokowaniu kopnięć).

Sezon 2016 rozpoczął na liście kontuzjowanych po operacji dyskopatii. Zagrał zaledwie w trzech meczach i znów trafił na stół operacyjny z tym samym problemem. W kolejnych rozgrywkach w piątym meczu sezonu złamał nogę i kolejna operacja zakończyła jego sezon. W sezonie 2018 był relatywnie zdrowy i znów został wybrany do pierwszej drużyny All Pro po zaliczeniu 16 sacków, ale zerwany mięsień piersiowy skrócił o połowę sezon 2019. Po sezonie 2020 poprosił o zwolnienie z kontraktu. Sytuacja w Houston zaczęła się bardzo pogarszać, na szczycie organizacji trwała brutalna walka o władzę, a drużyna spisywała się coraz słabiej. Texans przychylili się do prośby swojego najlepszego gracza w historii.

Watt podpisał dwuletnią umowę z Arizoną Cardinals, ale w 2021 r. okazało się, że pech podąża za nim – w siódmym meczu sezonu doznał urazu barku przeciwko swojej byłej drużynie, który wykluczył go z reszty rozgrywek. W 2022 r. pokazał, że wciąż może być wartościowym starterem, nawet jeśli już nie dominatorem. Zagrał wszystkie 16 meczów i zanotował 12,5 sacka.

Ostatecznie Watt kończy karierę ze 114,5 sacka, co sytuuje go na 24. miejscu wszechczasów. Wysoko, ale nie aż tak, jak się wydawało po sezonie 2015, gdy w pięć lat zaliczył ich 74 (14,8 na rok). Gdyby utrzymał to tempo przez 12 lat, byłby na trzecim miejscu w historii z wynikiem ok. 178 sacków.

Czy Watt będzie w Pro Football Hall of Fame? Absolutnie. Miejsce miał zapewnione już w 2015 r., nawet gdyby postanowił wtedy skończyć karierę. Będę bardzo zdziwiony, jeśli będzie musiał czekać na złotą marynarkę choćby rok dłużej niż pięcioletnie minimum. Według Hall of Fame monitor publikowanego przez Pro Football Reference Watt ma wynik 127,68, przy przeciętnym DE w Hall of Fame na poziomie 104,25.

Tak, Watt to jeden z najlepszych defensorów w XXI wieku. Ale gdyby jego organizm nie zaczął się rozsypywać, mógłby rościć sobie prawo do miana najlepszego w historii.

 

J.J. Watt poza boiskiem

W 2016 r. Brian Cushing, ówczesny linebacker Texans i przyjaciel Watta przedstawił mu swoją szwagierkę Kealię Ohai, napastniczkę piłkarskiego klubu Houston Dash i #2 w drafcie NWSL z 2014 r. Para zaczęła się spotykać i w 2020 roku wzięli ślub. W 2022 r. urodził się ich syn. Oboje dość chętnie dzielą się zdjęciami z życia rodzinnego na Instagramie.

Od 2013 r. Watt organizował doroczny mecz softballu Charity Classic, gdzie regularnie pojawiali się zawodnicy Texans, a także zaproszeni goście. W związku z ogromną popularnością wydarzenie było organizowane na stadionie baseballowych Houston Astros, a rekordowy mecz w 2015 r. przyniósł 640 tys. dolarów na cele charytatywne.

W 2017 r. Huragan Harvey spustoszył Teksas i Luizjanę. Zabił ponad 100 osób i wywołał szkody na 125 mld dolarów, porównywalnie z Hurganem Katrina z 2005 r. Watt rozpoczął zbiórkę dla ofiar kataklizmu, deklarując że wpłaca 100 tys. dolarów i prosił fanów o przekazanie kolejnych 100 tys. Odzew przeszedł najśmielsze oczekiwania i w sumie udało się zebrać 37 mln dolarów. Watt i jego koledzy zaangażowali się w dostawę pomocy humnitarnej, pracując przy załadunku i rozładunku ciężarówek.

Choć futbolowy etap jego życia już się zakończył, to ma przed sobą kolejne wyzwania jako mąż i jako ojciec. Trzymam kciuki.

 

Photo „Colt McCoy, J.J. Watt” by KA Sports Photos is licensed under CC BY-SA 2.0.

 

Zostań mecenasem bloga:




Zobacz też

2 komentarze

  1. Żeby osiągać sukcesy, to trzeba być:
    – w miarę zdrowym i dyspozycyjnym
    – być we właściwym miejscu
    – mieć trochę szczęścia.

    I tak zarobił 130M, więc to taka osłoda za brak wygranych tytułów.
    Wielu gdyby było zdrowszych, to też by mieli lepsze kariery i byliby w HoF jak brat Shanonna Sharpe – Sterling.

    Ciekaw jestem, co osiągnie TJ Watt, ale to zależy od tego, co się stanie na pozycji QB w Pitsburgu.

  2. Po przeczytaniu mogę sobie pogratulować tego, że miałem rację w komentarzu pod postem na fb. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *