Wszystkie lata Toma Brady’ego

Kiedy New England Patriots ogłosili, że ich pierwszy domowy mecz sezonu 2023 stanie się świętem na cześć Toma Brady’ego, bilety na to spotkanie momentalnie stały się najdroższymi w całym nadchodzącym sezonie zasadniczym – by znaleźć się na najgorszych miejscach, trzeba było zapłacić ponad 700 dolarów, a będzie tylko drożej. O Bradym słyszeli ludzie, którzy nie interesują się specjalnie futbolem. Stał się dla NFL tym czym Michael Jordan dla NBA i Wayne Gretzky dla NHL – symbolem epoki i graczem powszechnie uznawanym za najlepszego w historii. Czy był nim faktycznie? Jak to często bywa, trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo samo określenie czym jest „najlepszy zawodnik” w sporcie zespołowym nastręcza wielu trudności. Jedno jest pewne – nie da się opowiedzieć historii dwóch pierwszych dekad XXI wieku w NFL i amerykańskim sporcie bez wspominania Brady’ego. I to wiele razy.

Jak w przypadku każdej legendy, o Bradym krąży wiele historii. Niektóre bardziej znane, powtarzane do znudzenia tak długo, że stały się memem, inne kojarzy mniej osób. W tym tekście chcę przedstawić sylwetkę Brady’ego kompleksowo, także dla tych, którzy swoją przygodę z NFL dopiero zaczynają, więc z góry przepraszam wszystkich „starych” fanów, którzy historię draftu 2000 słyszeli dziesiątki razy. Dziś zapraszam na pierwszą, stricte biograficzną część. W następnej przyjrzę się karierze Toma z szerszej perspektywy, jego rekordom, a także rozmaitym kwestiom pozaboiskowym.

Zobacz drugą część: Tom Brady – najlepszy zawodnik w historii NFL?

 

Najlepszy numer 199 w historii

Thomas Edward Patrick Brady Jr. urodził się 3 sierpnia 1977 r. w San Mateo w Kalifornii, stutysięcznym mieście ok. 30 km. od San Francisco. Od dzieciństwa był fanem San Francisco 49ers, a jego dziecięcym idolem był Joe Montana, filar mistrzowskiej dynastii z lat 80-tych XX wieku.

Do liceum poszedł w swoim rodzinnym mieście. W szkole średniej po raz pierwszy pojawił się problem, który miał prześladować go na wszystkich poziomach kariery – początkowo nie chciano mu dać szansy. Odnosił sukcesy w baseballu, gdzie był wyróżniającym się łapaczem. Po liceum został wydraftowany przez Montreal Expos (dzisiejsi Washington Nationals), którzy zaoferowali mu relatywnie duże pieniądze, ale odrzucił je, by poświęcić się futbolowi.

Jego licealna drużyna nie chciała wystawić go na rozegraniu, mimo że przegrywali wszystko jak leci i nie potrafili zdobyć przyłożenia przez cały rok. W końcu w przedostatniej klasie został starterem. Mimo to nie było zbyt wiele zainteresowania ze strony uczelni. Pamiętajmy, że połowie lat 90-tych internet dopiero raczkował, a przemysł serwisów oceniających graczy licealnych pod kątem przydatności do NCAA (m.in. Scouts i Rivals) był w powijakach. Tom przygotował taśmę wideo z nagraniem swoich najlepszych akcji i w porozumieniu z licealnym trenerem rozesłał ją do czołowych uniwersytetów w kraju. To wreszcie wzbudziło zainteresowanie. Ostatecznie mógł wybierać między kilkoma topowymi programami i zdecydował się na Uniwersytet Michigan.

Tam początki również nie należały do łatwych. W pierwszym roku zdecydował się na redshirt1. Początkowo był dopiero siódmym rozgrywającym w drużynie i rozważał transfer do innej szkoły. Jego pierwsze podanie w uniwersyteckiej karierze zostało przechwycone na pick-six. Jednak z biegiem czasu został pierwszym zmiennikiem. Przed sezonem 1998, jego przedostatnim w NCAA, był najważniejszym kandydatem do pozycji rozgrywającego. Jedak wówczas przyszło mu się zmierzyć z największym uniwersyteckim wyzwaniem.

Drew Hanson miał wszystko to, czego Brady’emu brakowało. Był lokalnym dzieciakiem urodzonym i wychowanym w Michigan. Jako bohater stanowych rozgrywek futbolu i baseballu cieszył się niesłabnącym uwielbieniem miejscowych mediów i fanów. Dodatkowo dysponował rzadkim atletyzmem i stanowił zagrożenie tak w kieszeni, jak poza nią. Kiedy zdecydował się uczęszczać do Michigan, trener Lloyd Carr znalazł się pod ogromną presją, by wystawić jego, a nie Brady’ego.

W rozgrywkach 1998 ta presja była relatywnie mniejsza i Brady został startowym rozgrywającym. Doprowadził drużynę do ex-equo mistrzostwa konferencji i wygranej w Citrus Bowl. W kolejnym roku, ostatnim Toma na uczelni, presja na wystawienie Hansona stała się nie do zniesienia. Ostatecznie trener Carr podjął kontrowersyjną decyzję – Brady zaczynał wszystkie pierwsze kwarty, Hanson drugie, a drugą połowę grał ten, który tego dnia spisywał się lepiej. W prestiżowym meczu przeciwko Michigan State Hanson zaczął drugą połowę, jednak jego błędy sprawiły, że w czwartej kwarcie zespół przegrywał 17 punktami. Na boisku znów pojawił się Brady, który niemal zdołał odrobić straty (skończyło się trzypunktową porażką). Eksperyment z dwoma starterami zakończył się, a Brady, który poprowadził kilka kluczowych serii w czwartych kwartach zdobył przydomek „Comeback Kid”. Michigan nie zdobył mistrzostwa konferencji, ale zakończyli sezon sklasyfikowani na piątym miejscu w całej NCAA po wygranej w Orange Bowl z Alabamą.

To były spore sukcesy, jednak NFL nie była przekonana co do Brady’ego. Wiele drużyn nie mogło zrozumieć, czemu jego własny trener usiłował posadzić go na ławce w ostatnim sezonie i uważało, że musi tam tkwić jakiś problem. Dodatkowo wypadł katastrofalnie podczas NFL Combine, co dziś nikogo nie zaskakuje, biorąc pod uwagę jego fatalne warunki atletyczne (oczywiście jak na gracza NFL). Jednak jego fatalne wyniki w testach sprawnościowych, połączone ze słynnymi zdjęciami na których wygląda jakby ostatnie lata przesiedział na kanapie obżerając się czipsami sprawiły, że wiele drużyn kompletnie go skreśliło.

Brady i jego rodzina wierzyli, że jego dokonania na uczelni przeważą i zostanie wybrany w drugiej albo trzeciej rundzie. Jednak aż sześciu rozgrywających zostało wybranych przed nim2, a zrozpaczony Tom był przekonany, że będzie musiał rozesłać CV i sprzedawać ubezpieczenia3. Ostatecznie z #199 draftu 2000 sięgnęli po niego New England Patriots.

Jak głosi legenda (potwierdzana przez wszystkich uczestników tego zdarzenia), podczas jednej z pierwszych wizyt na stadionie Brady napotkał relatywnie nowego właściciela drużyny Roberta Krafta (przejął drużynę w 1994 r.). Tom przywitał się z szefem, który stwierdził, że wie kim jest: Tom Brady, szóstorundowy debiutant. Na co Tom miał odpowiedzieć: „Nie, panie Kraft. Jestem najlepszą decyzją w historii tej organizacji”. Można dyskutować, czy okazał się najlepszą (mimo wszystko wyżej postawiłbym zatrudnienie Billa Belichicka), ale bez wątpienia pozostaje jedną z najlepszych, a już na pewno najlepszym wyborem w drafcie.

 

„Game manager”

Co ciekawe ówcześni New England Patriots nie potrzebowali rozgrywającego. Za sterami ofensywy stał Drew Bledsoe, trzykrotny Pro Bowler i #1 draftu 1993. Co prawda nie należał do największych gwiazd ligi, ale był ponadprzeciętnym starterem, a przed sezonem 2001 podpisał najwyższy wówczas w historii kontrakt – 103 mln dolarów płatne w 10 lat.

Brady nie pokazał się z najlepszej strony podczas pierwszych tygodni w Massachusetts. Nie zdołał wywalczyć sobie pozycji drugiego ani nawet trzeciego rozgrywającego. Dla wyboru z szóstej rundy powinien być to koniec kariery w tym klubie – najlepsze na co powinien liczyć to practice squad. Jednak coś w nim zaintrygowało Billa Belichcika, bo podjął bezprecedensową i mocno wątpliwą decyzję o pozostawieniu w składzie aż czterech rozgrywających. Drużyna NFL ma do dyspozycji ograniczoną liczbę miejsc i z reguły w aktywnym składzie jest tylko trzech, czasem nawet dwóch rozgrywających. Czterech to rzecz niesłychana, jednak Belichick po latach twierdził, że nie chciał ryzykować, że jakiś inny klub podkupi mu Brady’ego z practice squadu.

Mijały miesiące. Brady na treningach pokazał się z dobrej strony i w sezon 2001 wszedł jako pierwszy zmiennik Bledsoe. Mogłoby tak pozostać na kolejne lata, ale jedno uderzenie zmieniło historię NFL. W drugim meczu sezonu Patriots grali przeciwko New York Jets. W czwartej kwarcie wyrównanego meczu w sytuacji 3&10 Bledsoe pobiegł wzdłuż linii bocznej, usiłując zdobyć nową pierwszą próbę. Jednak wówczas otrzymał potężny cios od linebackera Mo Lewisa – wyglądał dramatycznie, ale był legalny nawet w świetle dzisiejszych przepisów. Rozgrywający dostał w pierś. Początkowo wydawało się, że doznał wstrząśnienia mózgu, ale po meczu klubowy lekarz zorientował się, że coś jest nie tak. Bledsoe trafił do szpitala, gdzie okazało się, że uderzenie rozerwało naczynie krwionośne, powodując krwotok wewnętrzny do opłucnej. Stało się jasne, że Tom Brady pozostanie starterem na dłużej.

Początkowo nic nie wskazywało na sukces młodego rozgrywającego. W pierwszych trzech spotkaniach (w tym meczu z Jets, który dokończył w miejsce kontuzjowanego Bledsoe) zaliczył zaledwie 300 jardów górą przy skuteczności podań 52,6% i passer ratingu 67,9. Nie miał strat (jego dwa fumble odzyskali koledzy), ale nie zanotował też ani jednego przyłożenia. Przełom przyszedł w piątym meczu sezonu przeciwko Chargers, gdy podał na 364 jardy i dwa TD, a Patriots wygrali po dogrywce, choć przegrywali już 10 punktami.

Drużyna znalazła formułę: sporo krótkiej gry podaniowej Brady’ego i relatywnie dużo biegów – byli na 8. miejscu w lidze pod względem prób biegowych i 24. (na ówczesne 30 drużyn) w liczbie wykonanych podań. Młody rozgrywający brał sporo sacków, ale ogólnie spisywał się zadowalająco. A najlepiej wypadał, gdy trzeba było wziąć sprawy w swoje ręce w zaciętych końcówkach. Drużyna z Nowej Anglii wygrała 11 meczów, co wystarczyło do wygrania dywizji i po dwóch sezonach posuchy awansowali do playoffów, a Brady został doceniony powołaniem do Pro Bowl. W pierwszej rundzie czekali mocni Oakland Raiders.

W potężnej śnieżycy gra w ofensywie była mocno utrudniona. Raiders wyszli na dziesięciopunktowe prowadzenie, ale Patriots zdołali odrobić część strat i mieli piłkę przy trzypunktowej przewadze rywali. Wówczas Charles Woodson zsackował Brady’ego, który zgubił piłkę. Odzyskali ją Raiders i wydawało się, że jest po meczu, ale sędzia Walt Coleman po obejrzeniu powtórki orzekł niekompletne podanie. Faktycznie ówczesny przepis (już nieobowiązujący) mówił, że jeśli QB zaczął ruch zmierzający do podania, to wszelkie wybicie mu piłki jest traktowane jako niekompletne podanie, nawet jeśli zaczął cofać piłkę, by „przytulić” ją z powrotem do ciała (ang. tuck). Decyzja w świetle ówczesnych przepisów była poprawna, choć fani Raiders do dziś będą was zapewniać, e to było fumble. Przepis był oczywiście absurdalny i słusznie został wycofany. Patriots ostatecznie zdołali wygrać po dogrywce.

W finale AFC czekali Pittsburgh Steelers, którzy przegrali tylko trzy mecze w sezonie, a w poprzedniej rundzie zdemolowali Baltimore Ravens. Na domiar złego Brady doznał kontuzji kolana i zastąpił go Bledsoe, który poprowadził drużynę do zwycięstwa. Dwa tygodnie przed Super Bowl upłynęły w Bostonie na dyskusjach kto powinien rozpocząć trzeci w historii klubu finał NFL: Brady czy Bledsoe. Belichick postawił na Brady’ego. Jednak reszta Stanów nie miała wątpliwości: ktokolwiek by to nie był, Patriots nie mają szans.

Po drugiej stronie czekało już Najwspanialsze Przedstawienie na Murawie (ang. The Greatest Show on Turf), czyli St. Louis Rams, najlepsza w historii NFL ofensywa, prowadzeni przez Kurta Warnera, MVP sezonu zasadniczego. Jednak świetny defensywny plan Belichicka pozwolił Patriots wyjść na prowadzenie 17:3. Rams zdołali wyrównać, jednak Patriots odzyskali piłkę na własnym 17. jardzie bez przerw na żądanie i z 90 sekundami na zegarze meczowym. Nawet legendarny trener John Madden komentujący to spotkanie doradzał, by drużyna grała na dogrywkę. Jednak Brady zdołał doprowadzić ich w zasięg skutecznego kopnięcia z gry, a Adam Vinatieri zapewnił klubowi ich pierwszy tytuł mistrzowski. Brady został MVP spotkania.

To był tylko początek sukcesów. Sezon 2002 był nieco słabszy i Patriots minimalnie ominęli playoffy, jednak w sezonach 2003 i 2004 ponownie sięgnęli po tytuły mistrzowskie. Brady zdobył opinię game managera, czyli gracza, który sprawnie zarządza ofensywą, ale nie jest w stanie jej samodzielnie napędzić. Co prawda doceniano jego opanowanie w dramatycznych końcówkach, ale nie dostał w tym czasie żadnej nominacji do All Pro i tylko jedną do Pro Bowl – w 2004 r. Patriots uważano za zespół, który gra zachowawczo w ataku i wygrywa obroną. O ile w 2003 r. mogło być w tym ziarno prawdy, o tyle w sezonie 2004 była to świetnie naoliwiona machina, w ścisłej czołówce ligowej w ofensywie biegowej, podaniowej i defensywie.

Co roku Brady statystycznie wypadał 10-15% lepiej od ligowej średniej, ale wciąż nie był uznawany za elitarnego rozgrywającego. Trwała debata czy lepiej mieć Peytona Manninga czy Toma Brady’ego, a argumenty obu stron sprowadzały się do tego, że Manning wykręcał lepsze statystyki, a Brady miał więcej wygranych.

 

„Nie może, k…, jednocześnie podawać i łapać”

Sytuacja uległa diametralnej zmianie w sezonie 2007, który przeszedł do historii, jako jeden z najwspanialszych ofensywnych sezonów w dziejach. Bill Belichick postanowił przeszczepić na grunt NFL znaną z rozgrywek akademickich spread offense, która polegała (w dużym uproszczeniu) na szerokim ustawieniu wide receiverów i bombardowaniu rywali podaniami. Do tej pory trenerzy NFL uważali, że to za prosta ofensywa jak na ten poziom i nie da się jej przeszczepić.

Z dnia na dzień Tom Brady został najbardziej produktywnym rozgrywającym w NFL. Jako pierwszy w historii podał na 50 przyłożeń w sezonie. Był liderem ligi w zdobytych jardach, podaniach na przyłożenie, skuteczności podań, passer ratingu, ANY/A, QBR i każdej innej możliwej metryce rozgrywającego. 23 podania na TD złapał niepokorny skrzydłowy Randy Moss, którego kariera wydawała się już zakończona, jednak w Nowej Anglii znalazł drugą młodość. Sporo produkcji dawał Wes Welker, który wykreował zupełnie nową pozycję – slot receivera. Zainicjowali rewolucję w taktyce ofensywnej, która trwa do dziś.

W sezonie zasadniczym nikt nie był w stanie stawić im czoła. Brady w cuglach zgarnął MVP, Offensive Player of the Year i pierwszą nominację do All-Pro. Patriots jako pierwsza i jak dotąd jedyna drużyna w historii wygrali wszystkie mecze w sezonie zasadniczym odkąd wydłużono go do 16 (a obecnie 17) spotkań. Jednak w playoffach coś się zacięło. Drużyna miała znacznie większe problemy, a w Super Bowl po dramatycznym meczu ulegli New York Giants. Defensywny front nowojorczyków przez cały mecz dręczył Brady’ego, a kluczowym zagraniem meczu było absolutnie nieprawdopodobne podanie Eli Manninga do Davida Tyree. Manning jakimś cudem wyrwał się pass rushowi (dziś pewnie akcja zostałaby zatrzymana przez sędziów, którzy uznaliby QB za będącego „pod kontrolą” obrony – wtedy nie było o tym mowy), a Tyree złapał piłkę przyciskając ją do kasku, choć Rodney Harrison niemal złamał mu kręgosłup.

Była to jedna z największych sensacji w historii Super Bowl, na miarę mistrzostwa Patriots w 2001 r. Wydawało się, że kolejny sezon będzie „revange tour” Brady’ego, ale już w pierwszym meczu sezonu zsackowany Brady doznał zerwania więzadeł w kolanie i musiał zakończyć rozgrywki.

Do pełni formy wrócił w 2010 r., kiedy po raz drugi został MVP, rzucając dziewięć przyłożeń na każde INT. Patriots wygrali 14 meczów sezonu zasadniczego, jednak w playoffach sensacyjnie przegrali z New York Jets. W 2011 r. zapowiadali rewanż za 2007 r., gdy znowu awansowali do Super Bowl i stanęli naprzeciwko New York Giants. Znów byli faworytem i znów przegrali. Brady wykręcał statystyki, zdobywał nominacje do kolejnych Pro Bowl, Pats dominowali w sezonie zasadniczym, ale ciągle czegoś brakowało do postawienia kropki nad „i”. Po jednej z porażek sfrustrowana supermodelka Giselle Bundchen, ówczesna żona Brady’ego, została nagrana jak mówi, że przecież Tom nie może, k…, jednocześnie podawać i łapać piłek. Nie była osamotniona w swojej opinii. Wielu fanów uważało, że Brady nie miał dobrych receiverów. Nie była to do końca prawda – Wes Welker i Rob Gronkowski należeli do absolutnego topu na swoich pozycjach, ale Patriots faktycznie grali inaczej niż rywale. Inaczej nie znaczy gorzej – od 2006 do 2018 r. ani razu nie wypadli z Top10 NFL pod względem punktów i tylko dwa razy nie zmieścili się pod względem jardów (w obu przypadkach skończyli na 11. miejscu). Jednak komentatorzy zastanawiali się, czy Brady zdoła zdobyć mistrzostwo jako niekwestionowany lider drużyny, bez cenionych weteranów w defensywie. Tym bardziej, że był coraz starszy. Przed sezonem 2014 skończył 37 lat, a wciąż miał na koncie „tylko” trzy tytuły z początków kariery.

 

Druga mistrzowska trylogia

W 2014 r. wyglądało na to, że kariera Brady’ego zaczyna dobiegać końca. Patriots w drafcie wybrali zawodnika, który miał stać się jego następcą – Jimmiego Garoppolo. W czterech pierwszych meczach sezonu Patriots spisywali się słabo, a Brady grał poniżej poziomu, do którego wszystkich przyzwyczaił. Kulminacją była porażka z Kansas City Chiefs w czwartej kolejce w fatalnym stylu 14:41. Tom został zastąpiony przez Garoppolo w trakcie meczu, a Bill Belichick na pomeczowej konferencji musiał stawić czoło gradowi pytań czy to już koniec dynastii Patriots i czy przyszedł czas na zmianę na rozegraniu. Na każde pytanie odpowiadał konsekwentnie „We’re on to Cincinnati” („Szykujemy się na Cincinnati”), co stało się memem i punktem zwrotnym sezonu.

Tydzień później Patriots zdemolowali Bengals 43:17, co zapoczątkowało serię 10 wygranych w 11 kolejnych meczach. Brady znów grał jak Brady i wszelkie dyskusje o zmianach odeszły w niebyt. Ostatecznie Patriots tradycyjnie wygrali dywizję i awansowali do Super Bowl. Tam czekali obrońcy tytułu – Seattle Seahawks. Po jednym z najlepszych Super Bowl w historii Patriots zdobyli czwarty tytuł mistrzowski, a Tom Brady po mistrzowsku rozmontowywał Legion of Boom – jedną z najlepszych defensyw w historii NFL. Jednak akcja meczu należała do nikomu nieznanego debiutanta Malcolma Butlera, który przechwycił podanie Russela Wilsona na linii pola punktowego w samej końcówce – obraz skaczącego z radości za linią boczną Brady’ego stał się kolejnym memem w jego karierze.

Dwa lata później Brady znów był na szczycie, jednak po drodze nie zabrakło dramaturgii. Po finale AFC w sezonie 2014 gracze Colts zgłosili sędziom, że piłki Patriots były niedopompowane, co miało ułatwiać grę ofensywną, co stało się zaczątkiem afery znanej jako „Deflategate„. Po długiej batalii, która oparła się o sądy powszechne Brady został uznany za jednego z winnych. A właściwie uznano „za bardziej prawdopodobne niż nie”, że wiedział o spuszczaniu powietrza z piłek przez klubowych pracowników. Ostatecznie został zawieszony na pierwsze cztery mecze sezonu 2016. A kiedy wrócił, to miał mord w oczach.

Przez cały sezon Patriots z Bradym za sterem przegrali tylko jedno spotkanie. Brady grał fenomenalnie i mimo że opuścił ćwierć sezonu zajął drugie miejsce w głosowaniu na MVP. Przez playoffy przeszli jak burza, jednak w finale czekali Atlanta Falcons, którzy w trzeciej kwarcie wyszli na prowadzenie 28:3. To co wydarzyło się później jest do dziś najwspanialszym powrotem w historii Super Bowl. Prowadzeni przez Brady’ego Patriots zdołali wygrać po dogrywce, a sam Brady po raz czwarty został MVP Super Bowl.

Sezon 2017 nie był najlepszy w karierze Brady’ego, ale zdobył swoją trzecią nagrodę MVP, w czym wydatnie pomógł mu uraz Carsona Wentza w końcówce rozgrywek. Było to nie lada osiągnięcie, zwłaszcza że miał już na karku 40 lat i przed każdym sezonem wróżono mu, że w tym sezonie to na pewno się skończy. W Super Bowl Brady wykręcił fantastyczne statystyki, ale jego drużyna musiała uznać wyższość Eagles, którzy wykorzystali wszystkie słabości defensywy z Nowej Anglii.

Co się odwlecze to nie uciecze – w rozgrywkach 2018 Brady i Patriots sięgnęli po szóste mistrzostwo we wspólnej historii. Jednak tym razem w finale pierwsze skrzypce grała obrona Nowej Anglii, która ograniczyła najlepszy w sezonie zasadniczym atak Rams do zaledwie trzech punktów.

Niestety w sezonie 2019 relacja Brady’ego z Patriots się wypaliła. Co prawda znów wygrali 12 meczów i dywizję, ale konserwatywny i niedoinwestowany atak miał spore problemy, a Brady po raz pierwszy w karierze notował statystyki poniżej ligowej średniej. W playoffach szybko odpadli. Był to ostatni rok obowiązywania jego umowy z Patriots, a w trakcie rozgrywek sprzedał dom w Massachusetts i kupił na Florydzie. Stało się jasne, że czas na nowy rozdział w karierze.

 

Zakończenie w Tampie

Floryda to stan, do którego wielu zamożnych białych amerykanów przeprowadza się na emeryturę. Nikt nie miałby pretensji do Brady’ego, gdyby też tak zrobił. Przez dwadzieścia lat w Nowej Anglii osiągnął właściwie wszystko co można sobie wymarzyć. Jednak 43-letni zawodnik wciąż miał rekordy do pobicia i coś do udowodnienia i podpisał kontrakt z Tampa Bay Buccaneers.

Wiele osób (w tym ja) powątpiewało, czy starzejący się QB, który całe życie grał w wariacjach na temat systemu Erhardta-Perkinsa, zdoła się zaadaptować do systemu Bruce’a Ariansa, kładącego nacisk na dalekie piłki. Faktycznie, początkowo drużyna miała spore problemy ze zgraniem, na co niewątpliwy wpływ miały zaburzenia w przygotowaniach do rozgrywek wywołane pandemią COVID-19. Było widać potencjał, lecz po porażce z Chiefs na koniec listopada Buccaneers mieli bilans 7-5. Jednak była to ich ostatnia porażka w tym sezonie. Drużyna zaczęła funkcjonować jak należy, a w finale w bardzo dobrym stylu pokonali Kansas City Chiefs. Brady zdobył siódmy pierścień mistrzowski, piątą nagrodę MVP Super Bowl i pokazał, że może wygrywać poza Nową Anglią i bez Billa Belichicka.

To jednak nie był koniec. W kolejnym sezonie 44-letni zawodnik podał na ponad 5300 jardów i zajął drugie miejsce w głosowaniu na MVP. Wydawał się nieśmiertelny, bił kolejne rekordy i choć drużyna przegrała w playoffach z późniejszymi mistrzami z Los Angeles, Brady był blisko kolejnego cudownego powrotu.

Wydawało się, że to koniec. Brady dopisał cudowny epilog swojej historii i ogłosił zakończenie kariery, by spędzić więcej czasu z rodziną. Wytrzymał 40 dni i oznajmił, że jednak wraca na sezon 2022. Został najstarszym QB w historii w wyjściowym składzie drużyny NFL. Wyśrubował masę innych rekordów, ale przepłacił to rozwodem. Czy było warto? Buccaneers i Brady grali w kratkę, z utytułowanego rozgrywającego wylewała się frustracja, po raz pierwszy w karierze poniósł więcej porażek niż odniósł zwycięstw, a choć bilans 8-9 wystarczył do wygrania słabiutkiej AFC South, w pierwszej rundzie playoffów zostali bezlitośnie odprawieni przez Dallas Cowboys.

1 lutego 2023 r. ogłosił, że przechodzi na sportową emeryturę „tym razem na dobre”. Czeka na niego 10-letni kontrakt komentatora ze stają FOX Sport wart 375 mln dolarów – najwyższy taki kontrakt w historii. Jednak według najnowszych medialnych spekulacji Brady pojawi się w budce komentatorskiej najwcześniej w sezonie 2024, o ile w ogóle.

Jedno jest pewne – w 2028 r. jego popiersie pojawi się w Pro Football Hall of Fame, choć jeśli dla kogokolwiek można zlikwidować pięcioletni okres oczekiwania, to tą osobą byłby właśnie Thomas Edward Patrick Brady Jr.

 

Zobacz drugą część: Tom Brady – najlepszy zawodnik w historii NFL?

 

Graphic author: Jack Kurzenknabe, public domain

Zostań mecenasem bloga:




  1. Trenował z drużyną, ale nie grał w meczach, co pozwala nabrać doświadczenia i skończyć pięcioletnie studia mimo czterech lat „dostępności” zgodnie z przepisami NCAA
  2. Z tej szóstki jedynie Chad Pennington, wybrany w pierwszej rundzie, osiągnął umiarkowane sukcesy w NFL, ale jego obiecującą karierę zniszczyła seria kontuzji
  3. Co prawda ma magisterkę, ale z „General Studies”, czyli teoretycznie multidyscyplinarnego programu, który w praktyce oznaczał, że układał sobie studia, by nie przeszkadzały mu w trenowaniu. Michigan jest jedynym z czołowych uniwersytetów świata, który oferuje taki program.

Zobacz też

10 komentarzy

  1. To jest kariera od pucybuta do milionera 🙂

    Jakby nie spojrzeć, to przez swoją karierę był w 11 finałach SB i 7 razy wygrał. Do tego jeszcze parę przegranych finałów konferencji. W zasadzie połowa finałów w jego karierze była z nim.

    No i trzeba mu przyznać, że chciał wygrywać. W sporcie zespołowym nie zawsze wygrywa drużyna mająca najbardziej utalentowanego zawodnika (Rodgers miał więcej talentu i tylko jedno SB, co do Mahomesa jeszcze za wcześnie choć ma już 2 SB, 3 finały, chyba 5 finałów konferencji i jest jedynym kandydatem do zastąpienia TB12 jako GOAT, ale to za wcześnie zdecydowanie). Potrafił poświęcić się dla zespołu i rozumiał, co to oznacza mieć supporting cast. Umiał się poświęcić i był prawdziwym liderem w szatni.

    Co do ostatniego sezonu jaki zagrał w Pats, to raczej wynikało, to z tego, że nie da się rollować salary cap w niespończoność i jednak nie wyszło w drafcie (gdyby Pats wzięli Metcalfa zamiast N’Keal Harryego, to może, albo gdyby Antonio Brown nie miał takich problemów jakie miał i grał cały sezon, to byłoby inaczej). Kolejny rok po Brady’m, to był finansowy czyściec w New England. Tak to po prostu bywa teraz, choć Pats tak bardzo nie rollowali jak Rams w tym roku, którzy są w trybie wyprzedaży gwiazd za bezcen.

    1. Ten ostatni rok to była bardziej konsekwencja kilku nieudanych draftów pod rząd niż problemów z capem. Pats nie uprawiali aż tak kreatywnej księgowości jak np. Eagles czy Saints, więc mieli miejsce do manewrów

  2. 1. Tuck rule
    2. Spygate
    3. Deflate gate

    To trzy glowne podstawy sukcesow Brady’ego.

    1. 1. Tu się mogę zgodzić, że to było wątpliwe. Aczolwiek zgodne z przepisami.
      2. Jeśli chodzi Ci o sygnały, to widziałem film, że wiele drużyn tak robiło. Ukarali Pats, ale w erze nadajników, to już nie ma takiego znaczenia. Poza tym i bez nagrywania da się, to zrobić.
      3. Deflegate, to już naprawdę mega naciągana sprawa.

      1. 1. Tu akurat najmniej winy TB12. Myślę, że mało kto, jeśli w ogóle ktokolwiek, podbiegłby do sędziego i powiedział, że to był fumble. Ale to, być może, ustawiło karierę Tomka, Choć myślę, że i tak w Bostonie poradziliby sobie. Tylko tytułów byłoby przynajmniej o jednego mniej.
        2. Akurat nic to Patriots nie dało, bo wtedy nie potrafili przebić się do finału. Nie wiem czy Brady o tym w ogóle wiedział. W sumie nie musiał, a nawet jakby, to i tak rządził Bill. Ale smród pozostał.
        3. Wg mnie to akurat największy syf związany z Bradym. Bezczelne łamanie przepisów żeby w fatalnych warunkach atmosferycanych zwiększyć szanse złapania piłki. A że sytuacja jak przy łapówce – każdy ma interes żeby nie wyszło na jaw, proces był wyłącznie poszlakowy i w zwiąku z tym każdy może go podważyć.

        Ogólnie przychylam się opinii, że TB12 był najlepszy ale za dużo tych ciemnych plam żeby beztrosko puścić je w niepamięć. Myślę, że przy okazji założenia złotej marynarki wielu o tym przypomni. Można jeszcze napisać, że Brady miał zawsze łatwą dywizję, a dzięki temu zawsze bye week i rozstawienie. Pomagało, owszem, ale jednak regularnie lał w play-offs i Manninga i Roethlisbergera, a potem Andy Lucka. A gdyby nie ten drugi Manning…

        1. Akurat z tą łatwą dywizją, to nie do końca tak. Był tu chyba post swego czasu o NE vs wszystkie dywizje i AGC East nie była wcale najłatwiejsza.
          Oni po prostu mieli ok. 70 procent wygranych, co w tej lidze cechuje wybitnych. W PO też podobnie, ale tam przegrana = eliminacja.

  3. Ja: kurczę, ale mam ochotę przeczytać jakąś biografię Toma Brady’ego. Ale wszystko po angielsku, a jednak szczegółowa terminologia futbolowa po angielsku to jeszcze nie mój poziom.
    Też ja: o, NFL Blog dodał nowy wpis, ciekawe co tam?
    Też ja: <3<3<3

  4. Dzięki za ten tekst, Brady był absolutnym generałem na boisku. Naprawdę szkoda, że nadszedł już czas na zakończenie tej wspaniałej kariery. GOAT

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *