W Filadelfii utrzymali większość drużyny i szykują się na kolejny atak na Super Bowl. W Dallas dziwne ruchy Mike’a McCarthy’ego mogą wykoleić sezon. W Nowym Jorku panuje nadmierny optymizm. A w Waszyngtonie zaczyna się nowa epoka.
Wschód NFC spotka się w tym roku z trudną AFC East i nieco słabszą NFC West. Według Pro Football Focus jest to dywizja z najtrudniejszym kalendarzem w NFC.
Philadelphia Eagles
Zobacz inne dywizje: |
Przed rokiem znaleźli się o krok od mistrzostwa. Wiele zakupów, które doprowadziły ich do tego sukcesu, zostało zrobionych na kredyt poprzez wypychanie obciążeń salary cap w przyszłość. W tej sytuacji fakt, że zdołali utrzymać większość kluczowych zawodników to ogromny sukces jednego z najlepszych front office w lidze. Nie zdołali się znacząco wzmocnić, ale samo wystawienie składu o podobnej sile co przed rokiem stawia ich w gronie faworytów NFC.
W ofensywie udało się podpisać nową umowę z QB Jalenem Hurtsem. Umowa z jednej strony gwarantuje zawodnikowi 106 mln dolarów w pierwszych trzech latach, z drugiej utrzymuje jego cap hit w tym czasie na relatywnie niskich poziomach. Pozostaje pytanie, czy sezon 2022 w jego wykonaniu był szczytem możliwości, czy też to dopiero początek. Niewątpliwie Eagles wykonali dobry krok, ale ja bym się jeszcze wstrzymał przed ogłaszaniem Hurtsa „Mahomesem NFC”, bo i takie „hot takes” widziałem.
Dla każdego rozgrywającego kluczowy jest stan grającej przed nim piątki liniowych. Na szczęście udało się utrzymać tę grupę niemal nietkniętą i wciąż powinna należeć do najlepszych w NFL. Władzom klubu udało się namówić C Jasona Kelce na przełożenie sportowej emerytury jeszcze o rok i w tej sytuacji z zeszłorocznych starterów zabraknie tylko OG Isaaca Seumalo, ale na jego miejsce Orły mają gotowych następców, więc nie powinno to mieć wielkiego wpływu na poziom gry całej formacji.
W drużynie jest też solidny zestaw receiverów. A.J. Brown i DeVonta Smith to jedna z najlepszych par skrzydłowych w NFL, a solidną opcją na pozycji TE jest Dallas Goedert. Ciekawym wzmocnieniem może być Olamide Zaccheaus, który przed rokiem złapał piłki na 533 jardy w Atlancie, a otrzymał jedynie pensję minimalną w Philly.
O ile ofensywę udało się utrzymać praktycznie nietkniętą, o tyle defensywa poniosła pewne straty, choć nie aż tak wielkie, jak się spodziewałem w marcu. Nie przedłużono umów kilku rotacyjnym weteranom frontu defensywnego. Robert Quinn, Ndamukong Suh i Linval Joseph wciąż są bez klubu, więc nie wykluczone, że któregoś z nich zobaczymy jeszcze w barwach Orłów. Największą stratą jest odejście Javona Hagrave’a do San Francisco, ale klub nie mógł sobie pozwolić na przebicie oferty z Kalifornii, a linia i tak jest bardzo głęboka. Dodatkowo z #9 w drafcie pozyskali DL Jalena Cartera, powszechnie uważanego za jednego z najlepszych kandydatów do gry w NFL, choć jego problemy z prawem (uliczne wyścigi samochodowe zakończone śmiertelnym wypadkiem) odstraszyły część zespołów.
Udało się też zatrzymać CB Jasona Bradbury’ego, który wspólnie z Dariusem Slayem stworzył jeden z najlepszych ligowych duetów na tej pozycji. Niestety obaj panowie przekroczyli trzydziestkę, więc zaraz upłynie im „termin ważności”, choć na nadchodzący sezon powinno wystarczyć.
Nieco gorzej sytuacja wygląda na pozycji safety i linebackera. LB T.J. Edwards przeniósł się do Chicago i prawdopodobnie zastąpi go drugoroczniak Nakobe Dean. W składzie nie ma też obu zeszłorocznych startowych safety. Terrell Edmunds pozyskany z Pittsburgha i zeszłoroczny rezerwowy Reed Blankenship przejmą tę pozycję, ale raczej nie da się uniknąć pewnego spadku poziomu gry.
O ile na boisku skład znacząco się nie zmienił, o tyle duże zmiany zaszły za linią boczną. Obaj zeszłoroczni koordynatorzy przyjęli samodzielne posady w innych klubach. OC Shane Steichen poprowadzi w tym roku Colts. Jego następcą został Brian Johnson, dotychczasowy trener rozgrywających. Z kolei w obronie Jonathan Gannon odszedł do Arizony, a jego miejsce zajął Sean Desai, były DC Bears, a przed rokiem członek sztabu szkoleniowego w Seattle.
Wciąż silny, szeroki skład i jeden z najlepszych rozgrywających w NFC. Drużyna na pewno będzie się liczyć w nadchodzących rozgrywkach.
Dallas Cowboys
W dwóch ostatnich sezonach Cowboys wygrali po 12 meczów, jednak wciąż nie potrafią wyjść poza Divisional Round w playoffach. Ostatnio udało im się to jeszcze w latach 90-tych XX wieku. Ambicje w klubie są spore, pytanie czy są tam odpowiedni ludzie, by je realizować.
Od samego początku miałem wątpliwości, czy Mike McCarthy jest dobrym wyborem na głównego szkoleniowca w Dallas. Po tegorocznym offseason mam już pewność, że nie jest. Odkąd Kellen Moore został koordynatorem ofensywy, kończył w top 10 pod względem punktów w każdym sezonie, w którym miał do dyspozycji zdrowego QB Daka Prescotta, w tym zbudował najlepszą ofensywę w lidze tak pod względem punktów jak jardów w sezonie 2021. Po nieco słabszym sezonie 2022 McCarthy postanowił się go pozbyć. Prawdopodobnie w charakterze kozła ofiarnego, bo oficjalnie chodzi o to, że atak gra za szybko i nie daje obronie odpocząć i właściwie to lepiej jakby więcej biegali. I to mimo że za kadencji Moore’a drużyna biegała 2% częściej niż wynosi średnia NFL w analogicznych sytuacjach.
Żeby było ciekawiej, nowym koordynatorem ofensywy został Brian Schottenheimer, krytykowany powszechnie w Seattle za swoją antyczną i mało agresywną filozofię ofensywną. W efekcie należy się spodziewać spodku osiągów tego ataku, a to nie wróży dobrze dla przyszłości drużyny.
Drużyna wciąż będzie miała solidną linię ofensywną i RB Tony’ego Pollarda, który w ostatnich kilku sezonach był znacznie skuteczniejszy niż sowicie opłacany Ezekiel Elliott. Gra biegowa powinna więc funkcjonować nieźle, choć niekoniecznie przełoży się to na sukces całości.
W ataku podaniowym do drużyny dołączył WR Brandin Cooks, który nie chciał brać udziału w odbudowie w Houston. Cooks to nieco niedoceniany weteran, który łapał piłki na minimum 1000 jardów w każdym sezonie, w którym rozegrał 15 meczów lub więcej (6 z 9 dotychczasowych). Będzie dobrym partnerem dla CeeDee Lamba, a solidną, choć ostatnio często kontuzjowaną trzecią opcją jest Michael Gallup. Niestety znacznie gorzej wygląda sytuacja na pozycji tight enda, gdzie brakuje sensownych zawodników, chyba że wybrany w drugiej rundzie tegorocznego draftu Luke Schoonmaker rozwinie się szybciej niż typowy debiutant z tej pozycji.
W obronie jedyną kluczową zmianą jest pozyskanie CB Stephona Gilmore’a, który nie jest już geniuszem, którego nie sposób zgubić, ale wciąż stanowi spore wzmocnienie secondary. Przed rokiem Cowboys mieli najwyższy współczynnik presji na rozgrywających rywali w lidze, napędzani przez Micah Parsonsa i Demarcusa Lawrence’a, co dało im drugie najwyższe defensywne DVOA w NFL (zaraz za Niners). W tym roku odpowiedzialność na barkach defensywy może być jeszcze większa.
New York Giants
Brian Daboll, który przed rokiem wygrał z tą drużyną dziewięć meczów sezonu zasadniczego i jedno spotkanie w playoffach zasłużenie zgarnął tytuł trenera roku. Zdumiewa mnie, że nikt już nie pamięta jak bardzo imponujący był to wyczyn i wszyscy oczekują poprawy w tym roku. Tymczasem Giants byli dopiero 21. drużyną w lidze wg DVOA, Daniel Jones i Saquon Barkley zagrali pełny sezon po raz pierwszy od czterech lat, zanotowali bilans 8-4-1 w meczach rozstrzygniętych różnicą jednego posiadania, a do tego będą mieli trudniejszych rywali w tym roku. Innymi słowy sporo ułożyło się dobrze, by mogli wygrać 9 meczów i wśliznąć się do playoffów. Nie chcę tu umniejszać dokonań Dabolla, który zrobił kawał fantastycznej roboty i Giants grali dużo lepiej niż można się było spodziewać, ale grali jak drużyna na miarę 7-8 wygranych, a nie ligowy potentat, jakim chcą go widzieć niektórzy. Ze statystycznego punktu widzenia są jednymi z głównych kandydatów do zrobienia kroku w tył w tym sezonie.
Zacznijmy od Jonesa, który za zeszłoroczne wyczyny został wynagrodzony nową umową, teoretycznie 160 mln na 4 lata, w praktyce 82 mln na dwa lata z dwoma rocznymi opcjami dla klubu. Jones faktycznie zrobił spory krok w przód – z jednego z najsłabszych rozgrywających ligi stał się… przeciętnym. Jego passer rating i ANY/A plasowały się niemal idealnie na poziomie średniej arytmetycznej dla całej ligi. Nieco wyżej plasuje go wskaźnik EPA na akcję, który bierze pod uwagę również biegi i daje mu 11. miejsce w NFL przed rokiem na 31 sklasyfikowanych zawodników (min. 300 akcji).
Na korzyść Jonesa działało głównie ograniczenie strat. Zawodnik, który przez swoje trzy pierwsze sezony notował średnio niemal dokładnie jeden fumble na mecz (36 w 38 spotkaniach), przed rokiem zgubił tylko 6 piłek w 16 meczach. Drugim ważnym czynnikiem była znacznie lepsza gra linii ofensywnej. Oba mogą się powtórzyć w nadchodzących rozgrywkach, co umożliwiłoby Jonesowi powtórzenie osiągnięć.
Jeśli chodzi o receiverów, to będzie miał do dyspozycji nieco lepszą grupę niż przed rokiem. Do zdrowia wraca Sterling Shepard, Z Indianapolis przyszedł Parris Campbell, a w wymianie z Las Vegas pozyskano TE Darrena Wallera. Dalej daleko tej grupie do ligowej czołówki, ale mimo wszystko to pewien postęp.
Z kolei RB Saquon Barkley nie wygląda na część długoterminowych planów Giants. Nie podpisał franchise taga, za to zgodził się na dziwny kontrakt. Czemu dziwny? Bo otrzyma takie samo wynagrodzenie jak na franchise tagu, dostał jedynie 2 mln z góry i 900 tys. w ewentualnych bonusach, uzależnionych zarówno od osiągnięć indywidualnych jak zespołowych. Za to ewentualny kolejny franchise tag wciąż będzie traktowany jako pierwszy.
W obronie Giants dodali głębi do swojej solidnej linii defensywnej pozyskując A’Shawna Robinsona i Rakeema Nunez-Rochesa. Jednak najważniejszą zmianą jest pozyskanie LB Bobby’ego Okereke, który powinien wzmocnić najsłabszą defensywną grupę. Z kolei na pozycji safety Juliana Love zastąpił Bobby McCain. Jeśli wybrany w pierwszej rundzie draftu CB Deonte Banks spełni pokładane w nim nadzieje, to secondary również nie powinna stanowić problemu.
Washington Commanders
Kiedy do firmy przychodzi nowy właściciel, każdy jest zagrożony, nawet tak szanowany fachowiec jak Ron Rivera.
Najbardziej znienawidzony właściciel ligi wreszcie sprzedał klub. Dan Snyder zainkasował ponad 6 mld dolarów, a kupcem została grupa 20 partnerów pod wodzą Josha Harrisa, właściciela m.in. Philadelphia 76ers (NBA) i New Jersey Davils (NHL).
Tymczasem Rivera nie może pochwalić się wielkimi sukcesami w stolicy USA. Zaczyna czwarty sezon w klubie, ale nie udało mu się jeszcze skończyć sezonu na plusie, a w tej dywizji będzie o to bardzo ciężko.
W offseason Commanders byli łączeni z różnymi rozgrywającymi. Ostatecznie pozyskali Jacoby’ego Brissetta, ale będzie on tylko rezerwowym. Podstawowym QB został mianowany Sam Howell, wybrany w piątej rundzie zeszłorocznego draftu. Jeśli faktycznie okaże się zawodnikiem lepszym od Brisetta, to byłaby spora niespodzianka. Do dyspozycji będzie miał dość przeciętną linię ofensywną, choć wzmocnioną pozyskanym z Chiefs Andrew Wyliem.
W gronie receiverów jest świetny Terry McLaurin i wszechstronny Curtis Samuel. Zeszłoroczny debiutant Jahan Dotson miał przed rokiem kilka niezłych występów, ale również problemy ze zdrowiem.
Obrona przed rokiem opierała się o bardzo dobrą linię. W tym roku może się ona okazać jeszcze silniejsza, jeśli #2 draftu 2020 Chase Young wreszcie będzie zdrowy. W połączeniu z Da’Ronem Paynem i Jonathanem Allenem może stworzyć jedną z najsilniejszych kombinacji w lidze.
Problemy mogą za to być w drugiej linii, bo startowy LB Cole Holcomb odszedł do Pittsburgha, a sprowadzony z Seahawks Cody Barton nie jest graczem tej klasy. Cała nadzieja, że Jamin Davis, wybrany w pierwszej rundzie draftu 2021, wreszcie zacznie grać na miarę potencjału.
W secondary sytuacja wygląda całkiem nieźle, a dodatkowo w pierwszej rundzie tegorocznego draftu zespół pozyskał CB Emmanuela Forbesa.
Wszystko to wskazuje, że Commanders znów będą dość przeciętną drużyną, chyba że Howell faktycznie jest ukrytym talentem i podbije NFL.
Mój typ: Dywizja dla Eagles, drugie miejsce i dzika karta dla Cowboys. Zaciętą walkę o trzecie miejsce stoczą Giants i Commanders, ale typuję że to ci drudzy skończą sezon z minimalnie lepszym bilansem.
Zostań mecenasem bloga: