NFL, tydzień 7 – Czy są tu mocne drużyny?

Po szóstej kolejce z licznymi niespodziankami nastąpiła kolejka siódma, gdzie niespodzianki stały się nową normą – po raz pierwszy od 1991 r. w jednej serii spotkań przegrały cztery drużyny najwyżej sklasyfikowane w DVOA. Trochę strach pomyśleć, co nas czeka w kolejce ósmej. W tym roku nie mamy żadnej drużyny, która kroczyłaby pewnie od zwycięstwa do zwycięstwa, gromiąc słabsze zespoły i przekonująco pokonując te z aspiracjami playoffowymi. Czy to oznacza, że w lidze nie ma mocnych drużyn? Która drużyna z czołówki gra lepiej, a która gorzej niż wskazywałby ich bilans zwycięstw i porażek?

 

W NFL nie ma punktów za styl, a wszelkie power rankingi to jedynie zabawa i przyczynek do dyskusji. Kto ma więcej wygranych (i ewentualnie lepsze tiebreakery) ten wygrywa dywizję/konferencję/wchodzi do playoffów. Jednak nawet w lidze tak nieprzewidywalnej jak NFL możemy określić mniej więcej kto „zasługuje” na swój bilans. Oczywiście stwierdzenie, że ktoś „nie zasłużył” nie podważa osiągnięć, ale ma pewną wartość predykcyjną. Przez cały zeszły sezon było wiadomo, że Vikings nie są tak mocni, jak wskazywałby ich bilans, co potwierdziło się w playoffach.

Przy ocenianiu „na oko” w grę wchodzą rozmaite błędy poznawcze. W przypadku sportu jednym z najważniejszych jest efekt świeżości zwany też efektem nowości (ang. recency bias). W skrócie polega na przywiązywaniu większej wagi do tego, co zdarzyło się niedawno. Dlatego jako fani mamy skłonność do popadania w euforię albo depresję po jednym meczu, nawet jeśli wcześniejsze spotkania drużyny czy występy zawodnika nie potwierdzają ostatniej obserwacji.

Patrząc na obecny sezon: dwie porażki 49ers z rzędu bez wątpienia świadczą o kryzysie ofensywy tej drużyny. Jednocześnie mamy dane z pierwszych tygodni tego sezonu i z wielu sezonów pod wodzą Kyle’a Shanahana, które wskazują, że ten atak jest znacznie lepszy niż wskazują ostatnie kolejki. Z drugiej strony wygrana Patriots nad Bills nie świadczy, że trwający od początku roku głęboki kryzys tej drużyny wreszcie się zakończył, mimo że faktycznie wiele aspektów meczu z Buffalo różniło się od wcześniejszych występów drużyny Billa Belichicka.

Dlatego dzisiejszy tekst oprę w dużej mierze na wskaźnikach mających dużą wartość predykcyjną. Przede wszystkim EPA, które to stanowią rdzeń wszystkich innych futbolowych modeli matematycznych. Sięgnę także do DVOA, które modyfikuje je o jakość przeciwników, czyli wyżej ocenia drużyny, które grały z lepszymi rywalami oraz do FPI, które bierze pod uwagę kontuzje startowych rozgrywających. FPI i DVOA mają też inną ciekawą cechę, a mianowicie pokazują wynik na relatywnej skali, gdzie zero to przeciętny wynik w lidze w danym sezonie.

Przyjrzyjmy się kilku najmocniejszym drużynom w obu konferencjach. Najpierw zobaczcie jak wygląda to w zbiorczej tabeli, a potem omówimy sobie każdy z tych zespołów po kolei. Liczby w tabeli oznaczają miejsce drużyny w danej kategorii na całą NFL. Bilans to liczba zwycięstw i porażek, a konferencja to miejsce w swojej konferencji wg klasyfikacji stosowanej w playoffach. Możecie kliknąć na tabele, żeby je powiększyć.

 

AFC

Kansas City Chiefs

Obrońcy tytułu są samodzielnym liderem AFC, 2. w FPI, 3. w DVOA, jako jedyni mają atak, obronę i special teams w top 10 DVOA, jedyną porażkę ponieśli jednym punktem i to na otwarcie sezonu, a jednak już dawno nie było wokół nich tyle wątpliwości co w tym roku. Skąd się to bierze?

Jedną z przyczyn może być fakt, że mają tylko jedno prawdziwie dominujące zwycięstwo, które utożsamiamy z naprawdę silnymi zespołami: w 3. kolejce przeciwko Bears. Jednak gównie chodzi tu o problemy w ataku. Oczywiście niejedna drużyna w NFL marzy o problemach związanych z posiadaniem 4. ataku w NFL, ale na tym etapie sezonu Andy Reid i Patrick Mahomes powinni być już ofensywą nr 1, w najgorszym razie nr 2 w całej lidze.

Atak nie rozjeżdża rywali niczym niepowstrzymany walec, a Mahomes nie wykręca statystyk jak z „Maddena”, więc podskórnie czujemy, że coś jest nie tak. Zobaczyliśmy ten potencjał w pierwszej połowie przeciwko Chargers, ale wystarczyło, żeby LAC zaczęli mniej bronić strefą, a więcej swego i podwajać Travisa Kelce i momentalnie zaczęły się problemy ataku KC. Niestety bardzo brakuje im receivera w typie Tyreeka Hilla. Niekoniecznie tej klasy, ale zawodnika, który wygra jeden na jeden, urwie się obronie i zagrozi złapaniem dalekiej piłki. O ile w ostatnich latach defensywy przeciwko Mahomesowi z reguły cofały się, zmuszając go do grania krótkich piłek, o tyle w tym roku coraz częściej podchodzą bliżej, świadome, że nie ma receivera, który mógłby ich postraszyć.

Gdyby jednak taki receiver w KC był, to byłaby gruba przesada. Bo Mahomes, po raz pierwszy w karierze, doczekał się absolutnie topowej obrony, która w dodatku lepiej broni podania niż biegi. To defensywa na miarę trzeciej dekady XXI wieku, która utrzymuje drużynę w grze, nawet gdy atakowi nie idzie. A do tego defensywa młoda – średnia wieku ważona liczbą snapów to 25,4 roku. Ogromną rolę odgrywa secondary, w większości wydraftowana i „wychowana” na Arrowhead Stadium. To o tyle ważne, że kontuzje nieuchronnie się przydarzą. Nawet gdy stracili Nicka Boltona przeciwko Chargers ich gra nie wyglądała znacząco gorzej.

Według ESPN mają drugą najlepszą defensywę w lidze, gdy pass rush nie zdoła wywrzeć presji na rozgrywającego rywali. Oczywiście presja jest zawsze potrzebna, ale, w przeciwieństwie do ubiegłych sezonów, są w stanie wytrzymać nawet jeśli front spisze się słabiej. To z kolei daje koordynatorowi obrony Steviemu Spagnuolo sporo opcji co do egzotycznych blitzów, z których słynie.

Defensywa, która może wyciągnąć Mahomesa z opałów to dziwny, ale na dłuższą metę przerażający widok. A na domiar złego (dla innych drużyn) Harrison Butker nie przestrzelił jeszcze w tym roku kopnięcia…

 

Miami Dolphins

Świetny atak i słaba obrona to w NFL znacznie skuteczniejsze połączenie niż świetna obrona i słaby atak. Jednak w przypadku Dolphins taka kombinacja nie sprawdza się przeciwko bardziej zrównoważonym drużynom jak Bills i Eagles.

Jeśli atak Miami pada ofiarą rywala, to defensywa nie jest w stanie utrzymać ich w grze. Co gorsza jest to obrona lepsza przeciwko podaniom niż biegom. W normalnych warunkach byłoby to wskazane, jednak taki rozkład słabości nie współgra z ofensywnym stylem drużyny, a największe problemy powstają, gdy Delfinom nie uda się szybko objąć prowadzenia.

Atak Mike’a McDaniela w pełni pokazuje swoją siłę, gdy mają otwarty pełny playbook. Kiedy szybko wyjdą na prowadzenie to ich ruch przed snapem pozwala na kreatywną i skuteczną grę biegową, połączoną z bombami po play action do Tyreeka Hilla lub slantami po RPO i masą jardów po złapaniu podania. Choć są piątą najczęściej biegającą w neutralnych sytuacjach drużyną w NFL, to sama możliwość biegu zmusza defensorów do zawahania się na ułamek sekundy.

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja, gdy są zmuszeni gonić wynik. Wówczas drużyna przegrywająca musi postawić na podania, z kolej zespół prowadzący na biegi spalające zegar. Problem było świetnie widać przeciwko Eagles: gdy silna linia defensywna Orłów nie musiała się specjalnie przejmować grą biegową i w ciemno szła do pass rushu, atak Dolphins miał ogromne problemy z ochroną swojego rozgrywającego. Z drugiej strony obrona nie potrafiła zatrzymać biegów i pozwalała rywalowi na spalanie zegara.

Jeśli Dolphins dobrze wejdą w mecz, zatrzymanie ich jest niezwykle trudne. Ale w razie problemów przeciwko solidnemu defensywnemu frontowi nie mają zbyt wielu odpowiedzi. Przynajmniej na razie.

 

Baltimore Ravens

Przywykliśmy już do fantastycznych startów Ravens, a następnie stopniowego spadku formy w miarę upływu sezonu. Jednak nawet biorąc poprawkę na tę tendencję trzeba docenić to, co zrobili przeciwko Lions. Według DVOA był to najlepszy mecz Kruków od 1981 r. i 14. najlepszy w tym czasie w NFL (i najlepszy w tym sezonie w całej lidze).

To sprawiło, że drużyna awansowała na pierwsze miejsce w DVOA, choć FPI jest wobec nich nieco bardziej sceptyczne. Przyznam, że ja też jestem mocno sceptyczny. Już kilka razy uwierzyłem, że Ravens są „for real”, po czym kończyło się rozczarowaniem. Duży wpływ miały kontuzje. W tym roku również nie omijają drużyny, zwłaszcza w obronie, ale radzą sobie z nimi lepiej.

W ataku Lamar Jackson jak co roku pokazuje, że jest jednym z najlepszych rozgrywających w NFL, ale obraz odmienił Zay Flowers. Debiutant na skrzydle wreszcie dał Jacksonowi cel przy dalszych podaniach, na którym można polegać i odciążył Marka Andrewsa.

Jednak to zmiana w defensywie daje nadzieję, że Ravens mogą grać dobrze także w styczniu, a nie tylko od września do listopada. Drużyna Johna Harbaugha oddaje zaledwie 1,1 pkt. na serię defensywną co jest najlepszym wynikiem w NFL i to mimo wymuszenia zaledwie siedmiu strat w całym sezonie. Są świetni w red zone, ale przede wszystkim przy wywieraniu presji. Kiedy pass rush wywiera presję, rozgrywający rywali częściej biorą sack (29) niż wykonują celne podanie (24). W akcjach z presją na QB Ravens oddają obecnie 0,06 jarda neto (wliczając sacki). Ostatnią drużyną, która zeszła poniżej zera byli San Francisco 49ers w 2019. Co więcej nie potrzebują do tego dodatkowych pass rusherów. Blitzują w 21,5% akcji, co jest 8. najniższym wskaźnikiem w lidze.

W dalszym ciągu byłbym ostrożny co do długoterminowych perspektyw Ravens, ale wygląda to obiecująco.

 

Jacksonville Jaguars

Mogłoby się wydawać, że w napakowanej dobrymi drużynami AFC Jaguars mają szansę na playoffy tylko dzięki grze w najsłabszej dywizji w tej konferencji. Jednak mają za sobą bardzo udany dwumeczowy wyjazd do Londynu, gdzie pokonali Falcons i Bills, dwie drużyny z ambicjami playoffowymi. Po powrocie do Stanów nie zwalniają tempa. W efekcie zarówno FPI jak DVOA zgadzają się, że ekipa z Florydy zasłużyła na miejsce wśród 10 najlepszych zespołów NFL.

Jednak, w przeciwieństwie do tego co wydawało się przed sezonem, to nie Trevor Lawrence i ofensywa nadają ton zespołowi. Statystycznie rozgrywający Jaguars lokuje się na początku drugiej dziesiątki, w sąsiedztwie Matta Stafforda, Geno Smitha i Bakera Mayfielda, a cały atak jest gdzieś w okolicy ligowej średniej. To defensywa nadaje ton grze zespołu. Aż 18,1%, czyli niemal co piąta seria rywali kończy się stratą. To czwarty najlepszy wynik w lidze i główne źródło tak dobrych wyników obrony. Z kolei jeśli spojrzymy na liczby bezwględne, to z 16 zabranymi piłkami (9 INT, 7 odzyskanych fumble) przewodzą lidze.

Jaguars są jedną z tych drużyn, które ciężko wymieniać w gronie głównych faworytów, ale każdy ma z tyłu głowy, że w każdej chwili mogą „odpalić”. Zwłaszcza że Trevor Lawrence i spółka grają bardzo nierówno – świetne serie przeplatają kompletną bezradnością w ataku. Jeśli ustabilizują swoją grę, to mogą sprawić niejedną niespodziankę.

 

Buffalo Bills

Jeśli jesteśmy przy nierówno grających drużynach, to Bills są absolutnymi królami w tej kategorii. Od 2. do 4. kolejki wyglądali jak niepowstrzymana machina, po czym pojechali do Londynu, przegrali z Jaguars i się popsuli. Paradoksalnie ich wygrane były tak dominujące, a przegrane tak nieznaczne, że modele statystyczne wciąż uznają ich za czołową drużynę ligi. FPI wręcz za najlepszą w NFL.

Niestety nierówna gra jest wpisana w DNA tego zespołu za sprawą Josha Allena. Rozgrywający Bills dołączył do klubu w drafcie 2017 i od tego czasu żaden zawodnik w lidze nie popełnił więcej strat. Allen jest wystarczająco dobry, by jego gra dawała zespołowi znacznie więcej korzyści i mimo strat należy do czołówki na swojej pozycji. Jednak w playoffach nie ma miejsca na słabsze mecze czy momenty, każdy taki może zakończyć sezon. Nie bez powodu Bills co roku wymieniani są jako faworyci do Super Bowl, ale ostatni raz grali w finale 30 lat temu.

Czy Allen jest w stanie zagrać cztery świetne mecze z rzędu i poprowadzić drużynę do mistrzostwa? Absolutnie. Mogę sobie nawet wyobrazić mecz, gdzie w pierwszej połowie traci piłkę trzy razy, a w drugiej zdobywa pięć przyłożeń i wygrywa. Ale jeśli Bills nie ogarną się w drugiej części sezonu, mogą potrzebować trzech wygranych na wyjazdach, by wygrać AFC. A prawdopodobieństwo, że tak nierówno grający zespół zdoła tego dokonać nie jest zbyt wysokie.

Co gorsza nie mogą liczyć, że obrona utrzyma ich w meczu, póki Allen się nie odblokuje. Choć ich defensywa nie należy do słabych, to strata kilku czołowych graczy, zwłaszcza Matta Milano i Tre’Daviosa White’a, poważnie nadszarpnęła możliwości tej formacji.

 

NFC

 

Philadelphia Eagles

W ostatnich dwóch tygodniach Eagles rozegrali swój najsłabszy i najlepszy mecz w sezonie, co pokazuje jak nieprzewidywalna jest ta liga.

Przed tygodniem przegrali w najeżonym błędami meczu z New York Jets. W tym tygodniu, mimo dwóch strat Jalena Hurtsa, zdołali pokonać Miami Dolphins – najtrudniejszych rywali z jakimi mierzyli się w tym sezonie. Był to też pierwszy w tym roku mecz, kiedy obrona zafunkcjonowała na poziomie znanym z zeszłego roku i zdołała mocno ograniczyć bardzo dobrą ofensywę. To nie tak, że ta obrona gra źle, ale właściwie każda formacja spisuje się odrobinę słabiej niż przed rokiem. Do tego ofensywa, która popełniła 11 strat w 7 meczach i mamy przepis na drużynę, która jest mocna, ale zaawansowane statystyki nie są co do niej przekonane.

Na Orły mimo wszystko należy patrzeć z optymizmem, bo to drużyna, która ma dobre fundamenty, czyli obie linie, a takie zespoły poniżej pewnego poziomu po prostu nie schodzą. Jeśli ograniczą straty, a obrona wejdzie na zeszłoroczne obroty na stałe, a nie tylko w jednym meczu, to mogą ponownie zameldować się w Super Bowl. Jednak póki co nie można zapominać, że nie wygrali meczu różnica wyższą niż 14 punktów, a zwycięstwa z nie najmocniejszymi Patriots i Commanders wymagały również łutu szczęścia.

 

Detroit Lions

3&out, 3&out, 3&out, nieudana czwarta próba. Gdy atak Lwów wychodził na piątą serię w meczu przeciwko Ravens, rywale prowadzili już 28:0 i było praktycznie po meczu. To nie jest drużyna, która mogłaby wytrzymać słabszą postawę swojej ofensywy. Do tej pory przekonująco wygrywali ze słabszymi rywalami, ale jedyna wygrana z ligową czołówką to zwycięstwo nad Chiefs w pierwszym tygodniu.

Pewne wygrane ze słabymi rywalami to znak dobrej drużyny. Jednak mecz z Ravens przypomniał nam, że niezależnie od świetnej końcówki ubiegłego sezonu i dobrego startu w obecny, Lions nie mają w ataku zbyt wielu gwiazd, a ich rozgrywającym jest facet, którego Rams z ulgą oddali, gdy okazało się, że jednak nie spisuje się dobrze w kluczowych momentach. Koordynator ofensywy Ben Johnson potrafi wykorzystać mocne strony Goffa, maskując jego słabe, tak jak wcześniej robił to Sean McVay. Ale czy prędzej czy później spod tego lśniącego lakieru nie zacznie przebijać rdza?

Plusem jest obrona grająca znacznie lepiej niż przed rokiem, a EDGE Aidan Hutchinson, #2 zeszłorocznego draftu, rozwija się wręcz wzorowo i ma chwile, gdy całkowicie dominuje na linii wznowienia akcji. Niemniej wszystko wskazuje, że Lions to drużyna playoffowa, której jednak brakuje jeszcze odrobinę do bycia prawdziwym contenderem.

 

San Francisco 49ers

To drużyna, z której oceną mam największy problem. Nie możemy przekreślić startu sezonu, w którym Niners wyglądali jak największa potęga ofensywna na zachód od Miami. Ale nie sposób też zapomnieć o dwóch ostatnich meczach, gdy ofensywna maszynka się zacięła, a tak fetowana przed sezonem linia defensywna spisuje się poniżej kosmicznych oczekiwań. Czy to kwestia braku Deebo Samuela? Wszechstronny skrzydłowy powinien wkrótce wrócić, ale jeśli atak jest tak zależny od dość podatnego na kontuzje zawodnika to nie najlepiej wróży ich przyszłości.

 

Atlanta Falcons

Długo zastanawiałem się, czy dołączyć tu Falcons, bo jest to drużyna, która we wszystkich wskaźnikach zdecydowanie odstaje od pozostałych. Wszystkich poza jednym – prowadzą w swojej dywizji. Można powiedzieć: prowadzą, bo ktoś w NFC South prowadzić musi, jednak wszystko wskazuje na to, że jest to słaba drużyna, która dzięki waleczności i łutowi szczęścia wygrywa więcej niż powinna, niczym New York Giants przed rokiem.

Jak na razie trzy z czterech zwycięstw Falcons odnieśli różnicą trzech punktów lub mniejszą, a w każdym z tych czterech meczów potrzebowali celnego kopnięcia z gry w ostatniej minucie. To niewiarygodnie mały margines błędu i niewiele brakowało, by zaczęli sezon z bilansem 1-7, bo akurat kiedy przegrywają, to przegrywają zdecydowanie. Nic nie wskazuje na to, by Demond Rider był odpowiedzią na rozegraniu, której szukają, a cały atak jest 4. w NFL pod względem najczęściej traconych piłek.

Nawet w NFC South lepiej spisują się zarówno Buccaneers jak Saints. Obie te drużyny są tuż za Falcons i obstawiam, że wyprzedza ich przed playoffami, choć walka o dywizję powinna trwać do samego końca.

 

Seattle Seahawks

Seahawks są bardzo przeciętną drużyną pod każdym aspektem. Nie musi to być wada – ja bym chciał, żeby atak Patriots był przeciętny. Jednak mimo wszystko nie należą do zespołów, które mogłyby się bić o najlepsze cele. Geno Smith, podobnie jak całą drużyna, ma momenty gdy wspina się na wyżyny, ale ogólnie jego wskaźniki statystyczne sytuują go gdzieś na granicy pierwszej i drugiej dziesiątki w lidze. Czyli mniej więcej tam, gdzie lokuje się cała drużyna.

 

Dallas Cowboys

Gdyby tylko atak dorównywał obronie. Dak Prescott ma na koncie 6 TD podaniowych i jedno biegowe przy 4 INT. W ANY/A jest na 17. miejscu w lidze, tuż przed Justinem Fieldsem, Desmondem Ridderem i Kennym Pickettem. Do tego notuje zaledwie 220 jardów na mecz. Od zawodnika zarabiającego 40 mln dolarów za sezon można i należy wymagać więcej, zwłaszcza że Prescott nie raz pokazywał, że potrafi grać lepiej.

Póki co sezon Cowboys ratuje obrona z niesamowitym Micah Parsonsem na czele, choć trzeba przyznać, że nie robi wszystkiego sam, ale ma do pomocy grupę znakomitych liniowych i linebackerów, którzy wspólnie zamieniają życie rozgrywających rywala w piekło, o czym przekonali się choćby dwaj Jonesowie – Mac i Daniel. Jednak ten front to nie „nieblokowalni” Bears z 1985 r. Da się ich zatrzymać. Linia ofensywna 49ers zdołała ich zdominować, z kolei Cardinals mieli bardzo dobry pomysł na mecz, gdy biegali prosto w stronę Parsonsa, wykorzystując jego agresję do otwierania ścieżek biegowych. Oba mecze Cowboys przegrali z kretesem.

Jeśli w Dallas nie uruchomią ofensywy, to o walce o najwyższe cele mogą zapomnieć. Niestety na razie nic nie wskazuje, by mieli go uruchomić.

 

Zostań mecenasem bloga:

Zobacz też

8 komentarzy

  1. Powymądrzałem sie tydzień temu i parę ekip zrobiło mi na złość. 😉

    Może i Miami nie umie gonić wyniku ale moim zdaniem sędziowie w ich meczu z Philadelhpią mylili się tylko na korzyść Eagles. Ciężko wygrać grając 11 na 17. Mimo tego brawa dla zwycięzców, bo rozegrali dobre zawody przeciwko silnemu rywalowi i, wydaje się, że mini kryzys, choć nie zażegnany, to jest pod kontrolą

    49ers mogli się przygotować już, a i tak nie daliu rady przeciętnej Minnesocie. Czyżby w końcu Purdy rozszyfrowany? Pożyjemy, zobaczymy. Póki co, wygląda na to, że Darnold zagra w niedzielę.

    W Packers dużo bardziej rozczarowywuje mnie LaFleur niż Love. Słabo atak wygląda. Ale może to tylko moje naiwne spojrznie zza ekranu, bo QB jest na tyle słaby, że nie można odważniej zagrać. Choć mi się wydaje, że można…

    W AFC jest szansa, że cała dywizja wpakuje sie do play-offs. W pozostałych potężnie rozczarowywują faworyzowani przed sezonem Chargers i Bills. Dziś w nocy Buffalo jedzie do Tampy i jeśli nie wygra, to mogą kończyć sezon.

    Colts to też ciekawy przypadek. Wydawało się, że ich nowy QB jest taki zdolny, a wchodzi za niego Minshew i gra jeszcze lepiej. Swoją drogą brawa dla sztabu trenerskiego, że potrafił tak ustawić atak, że sobie radzi pomimo przejściowych(?) trudności.

    Chicago też wygrało bez podstawowego QB. Wypada się mocno zatem zastanowić czy ten podstawowy jest rzeczywiście podstawowy. Wydaje mi się, że Fields gra ostatni sezon w Bears. Gorzej jeśli Niedźwiedzie zaczną za dużo wygrywać, ale w niedzielną noc wszystko powinn wrócić do normy. Powinno, ale Chargers też nie błyszczą.

    Nudny, póki co, ten sezon. Wygląda na powtókę z zeszłego. Wygra Kansas z Philadelphią w finale.

    1. Ten niezłapany hail marry w Tampie… oj szkoda szkoda…

      Może Bengals jak się obudzą albo Ravens, bo mają WR-ów i jest komu podawać.

      Co do Bears i tak dostaną nr 1. Albo swój albo od Panthers. Tylko jak będą 2 obok siebie, to można przehandlować i mieć z 2-3 dodatkowych graczy z rundy nr 1 🙂

  2. Zacząłem zadawać sobie te pytania już od 2-3 tygodni, bo:

    1. Chiefs grali ofensywnie słabo. Były połowy z 3 punktami zdobytymi i mecz z Chargers pokazał jak można z nimi grać. Nie ma deep threats i Mahomes musi inaczej szyć. Na plus obrona i mimo wszystko bilans.

    2. SF49 i Purdy – tu po poprzedniej kolejce zacząłem się zastanawiać na ile go rozszyfrowano po zwiększeniu materiału. Shanahan musi zacząć coś wymyślać, bo może być problem.

    3. I MIA i PHI mimo wszystko rozczarowały. Tu powiedziałbym, że sędziowanie było bardzo słabe. Zresztą nie tylko w tym meczu. W meczu z Rams McVay był bez timeoutów i nie mógł wziąć challenge i tak przegrał mecz. Gdyby to było po 2 minute warning, to poszłoby z automatu, a tak …. brak słów. Potrzeba reformy sędziowania.

    4. Lions rozczarowali, a Ravens zachwycili. Z kolei wcześniej przegrali ze Steelers, więc nie wiem.

    5. Bengals powoli wracają do gry, ale zobaczymy jak zdrowie pozwoli.

    6. Pats wreszcie zagrali świetny mecz. Bills za to grają nierówno i kontuzje robią swoje. Ale nie tylko u nich.

    7. Ponieważ wchodzimy w listopad, to powinni się zacząć klarować faworyci. Zobaczymy.

  3. Najpierw komentarz, może trochę zaległy, na temat „mocy sprawczej” autora bloga, która została zdefiniowana jako kreująca rzeczywistość odwrotnie do wpisów. Już wcześniej zauważyłem tę tendencję 🙂
    „Tydzień 3” był o świetnym starcie i grze Miami Dolphins – w kolejnej kolejce Miami przegrali z Bills;
    „Tydzień 4” był o tym, jak Bills potwierdzają mistrzowskie aspiracje – w kolejnej kolejce Bills przegrali z Jaguars;
    „Tydzień 5” był o dwóch niepokonanych drużynach, 49ers i Eagles – obie te drużyny przegrały w kolejnej kolejce z drużynami teoretycznie słabszymi, w dodatku grającymi w tych meczach QB z rezerwy;
    wpis „Tydzień 6” – tutaj pojawiło się ciekawe autoironiczne mające sprowokować los oświadczenie, że New England Patriots to najgorzej grająca drużyna NFL – szczerze trudno mi było uwierzyć, że Pats pokonają zdecydowanie wyżej notowanych Bills, ale jednak!
    To pokazuje, że NFL posiada niezmiennie tę cechę, którą uwielbiam, jest ligą nieprzewidywalną.

  4. Jest drużyna w NFL, która korzysta z jednego z zagrań ze swojego playbooka regularnie w sytuacji 4&1. Wszyscy wiedzą, o którą ekipę chodzi i jaka to zagrywka:) podzielam zdanie jednego z komentatorów „I hate that play” (Jonathan Vilma) i wydaje mi się, że to samo myślą kibice wszystkich pozostałych zespołów.
    Doceniam kunszt zaprojektowania i egzekucji tej zagrywki idealnie skrojonej pod silne strony drużyny, która ją stosuje. Naprawdę. Jednak kiedy w meczu tej kolejki rozgrywający dwukrotnie zdołał konwertować 4&1 na swojej połowie, a na dodatek zrobił to niemal z nonszalancją, pomyślałem sobie „Dość tego, niech ich w końcu ktoś zatrzyma!”. Ciekaw jestem czy jeszcze ktoś podziela moje obserwacje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *