NFL, tydzień 10 – Wstrząsy w AFC

W ostatnim tygodniu wydarzyło się tak wiele, że aż trudno wybrać te najważniejsze wydarzenia. W podsumowaniu kolejki pochylimy się dokładniej nad faworytem AFC, który zwolnił koordynatora ataku mimo jednych z najlepszych wskaźników ofensywnych w lidze, a zaczynamy od najlepszej (przynajmniej pod względem bilansu) dywizji w lidze i zażartej walki o prymat.

 

Szalona sytuacja w AFC North skomplikowała się dodatkowo po wydarzeniach w niedzielę. Celowo piszę o „wydarzeniach”, a nie wynikach. Zacznijmy jednak od tego, że po 9. tygodniu, czyli w połowie sezonu, wszystkie miejsca dające dzikie karty w AFC zajmowały zespoły z tej dywizji, a niewiele brakowało, by tak pozostało i po 10. kolejce. Co więcej tym zespołem, który wypadł poza playoffy (na dziś) jest drużyna często wskazywana jako faworyt dywizji – Cincinnati Bengals.

Głównym problemem Bengals jest tradycyjny słaby start, choć tym razem spowodowany głównie problemami zdrowotnymi Joe Burrowa. Teraz rozgrywający jest już zdrowy, co zresztą potwierdzili serią wygranych nad solidnymi rywalami. Jednak w końcu nadzieli się na C.J. Strouda i nabierających rozpędu Texans.

Mogłoby się wydawać, że porażka Bengals była pechowa. Przecież niemal niekryty Tyler Boyd miał piłkę w polu punktowym na rękach i gdyby ją utrzymał, dałby swojej drużynie 4-punktwoe prowadzenie na półtorej minuty przed końcem meczu. Jednak w rzeczywistości to Bengals mieli spore szczęście, że wciąż mieli szanse na wygraną. Przez cały mecz Texans notowali znacząco wyższą skuteczność wyrażaną w jardach na akcję, EPA na akcję i success rate (odsetek akcji z pozytywnym EPA). W ostatnich minutach meczu mieli puścili dwa ponad 60-jardowe podania, a Stroud stracił piłkę w fatalnym momencie i miejscu, gdy zamiast spalić zegar rzucił niemal pick-six, który pozwolił Bengals wrócić do gry.

Nie zrozumcie mnie źle – Bengals to wciąż mocna drużyna, ze zdrowym Joe Burrowem „sky is the limit”, ale w tym meczu zasłużyli na przegraną – wg modelu Aarona Schatza prawdopodobieństwo wygranej Texans przy takim przebiegu meczu wyniosło 99%.

W NFL nikt nie przyznaje punktów za styl i Bengals muszą zacząć wygrywać, a łatwo nie będzie. Czekają ich jeszcze cztery mecze w ramach dywizji (na razie mają w niej bilans 0-2), wyjazdy do Jacksonville i KC oraz nieprzewidywalni Vikings i Colts u siebie.

To że w NFL nie ma punktów za styl to jedyne, co ratuje Steelers. No i T.J. Watt, który niektóre mecze wygrywa niemal w pojedynkę w stylu nie widzianym odkąd jego brat zasuwał na dwóch etatach w Texans w 2014 r. Stalowi w tym roku dokonują rzeczy bezprecedensowej. Mają bilans 6-3 mimo że w każdym z dotychczasowych meczów zdobyli mniej jardów od przeciwnika. Takie sytuacje w pojedynczych meczach się zdarzają – straty i special temas od czasu do czasu powodują ekstremalne różnice w startowej pozycji na boisku i wygrywająca drużyna po prostu nie musi zdobywać zbyt wielu jardów, by zdobywać punkty. Ale od czasu do czasu, a nie co tydzień.

Drużyny, których bilans wygranych różni się od gry to w NFL nic nowego, tylko w zeszłym roku Vikings i Giants wygrali znacznie więcej meczów, niż wynikałoby z dokładnej analizy ich gry. Steelers, paradoksalnie, nie są aż tak słabi. Oglądanie ich ataku jest niemal bolesne, bo to głęboko nieskuteczny, archaiczny sposób gry, jednak George Pickens na skrzydłach dokonuje regularnie nadludzkich wyczynów, by produkcja wypadała jako-tako. W połączeniu z bardzo dobrą defensywą sprawia to, że Steelers są na 12. miejscu w DVOA, choć dopiero na 17. w FPI. Aż strach pomyśleć jak wyglądałaby ta drużyna, gdyby mieli cokolwiek zbliżonego do kompetentnego koordynatora ofensywy.

Na tym etapie sezonu nie mogę już dłużej uważać, że to co robią w Pittsburghu to przypadek i zaraz się skończy. Ta drużyna to solidny ligowy średniak i przy pomyślnych wiatrach spokojnie stać ich na playoffy. Zwłaszcza jeśli uporają się z Browns i/lub Bengals podczas najbliższych dwóch kolejek.

Ravens są prawdopodobnie najbardziej frustrującą drużyną w tej dywizji. Z bardzo dobrą obroną i najefektywniejszą grą biegową w NFL to drużyna wydawałoby się idealna, by dowieźć do końca meczu wypracowaną przewagę. A jednak:

Ravens wciąż są na czele DVOA i 3. miejscu w FPI. Jednak ich gaśnięcie w czwartych kwartach trudno wytłumaczyć. W niedzielę pozwolili wrócić do gry Browns prowadzonym przez rozgrywającego ze złamanym barkiem, głównie dzięki własnym błędom w czwartej kwarcie.

Kuszące jest stwierdzenie, że Ravens to drużyna, która nie umie zamykać meczów, że to typowe, że Lamar pęka pod presją. Tyle że to nie prawda. W tym sezonie faktycznie grają najsłabiej w czwartych kwartach, ale nie jest to długotrwały trend, bo w poprzednich latach ich domeną były raczej słabe 1. kwarty:

Problem polega na tym, że drużyna z Baltimore przyzwyczaiła nas do gaśnięcia w miarę trwania sezonu i póki nie pokażą dobrego futbolu w grudniu i styczniu trudno ich brać na poważnie. To znaczy na poziomie „kandydaci do mistrzostwa”, bo absolutnie należy ich brać na poważnie jako kluczowych kandydatów do playoffów i wygrania AFC North.

W najgorszej sytuacji są Cleveland Browns, którzy właśnie stracili podstawowego rozgrywającego. Deshaun Watson ma złamany bark i musi przejść operację, która wyłączy go z gry do końca sezonu.

Dashaun Watson jest paskudnym człowiekiem. Niezależnie od wszystkich „hot take’ów” po ostatniej wygranej Browns nie jest też na obecnym etapie kariery dobrym rozgrywającym. Absolutnie wszystkie wskaźniki statystyczne sytuują go na początku trzeciej dziesiątki rozgrywających NFL. Nawet po relatywnie udanych dwóch ostatnich meczach sytuuje się na 24. miejscu w QBR, 21. w passing ratingu, 23. w ANY/A, 23. w EPA/akcję, 29. w success rate i 22. w CPOE.

Przypomnijmy, że za ten zestaw elitarnych umiejętności Browns musieli oddać trzy wybory w pierwszej rundzie draftu (plus trzy z dalszych) oraz dali mu w pełni gwarantowany pięcioletni kontrakt na 230 mln dolarów, który na domiar złego w tym roku zrestrukturyzowali, wypychając obciążenia w przyszłość. Watson jest niezwalanialny, bo gdyby Browns pozbyli się go teraz, mieliby taką ilość martwych dolarów w salary cap, że nie zdołaliby wystawić składu z 53 zawodników na debiutanckich kontraktach i minimum weterana.

Tymczasem w Cleveland zbudowali naprawdę fajną drużynę z zabójczą defensywą i nie sposób wykluczyć, że gdyby złapali najwyższą formę pod koniec sezonu, mogliby poważnie namieszać. Niestety przy wszystkich swoich wadach Watson jest i tak zdecydowanie najlepszym rozgrywającym w barwach Browns.

P.J. Walker i Dorian Thompson-Robinson mogą się pochwalić w sumie 1 TD, 8 INT i 11 wziętymi sackami w 146 akcjach podaniowych w tym sezonie. To różnica między rozgrywającym lekko poniżej przeciętnej, a katastrofą. W efekcie trudno liczyć na jakikolwiek pozytywny efekt tego sezonu dla Browns. Absolutnie nie szkoda mi drużyny, która zatrudniła Watsona i to w sposób urągający wszelkim zasadom przyzwoitości. Tylko tej obrony żal.

 

Bills znaleźli bizona ofiarnego

1 października Buffalo Bills pokonali w fantastycznym stylu Miami Dolphins. Po trzech efektownych wygranych z rzędu wydawali się głównymi kandydatami do wygrania AFC. W tych trzech meczach popełnili tylko 1 stratę wymuszając 10 strat rywali. Inauguracja sezonu, gdy seria strat Josha Allena dała niespodziewaną wygraną New York Jets wydawała się odległym wspomnieniem.

Jednak w kolejnych sześciu meczach wygrali tylko dwa razy. Bolesne były zwłąszcza porażki z New England Patriots i Denver Broncos, dwiema drużynami, które ciężko zaliczyć do ligowej elity. W tych spotkaniach ofensywa straciła piłkę 13 razy, a defensywa przejęła ją tylko 4-krotnie. Ofiarą stał się Ken Dorsey, koordynator ofensywy, który został kozłem, a właściwie bizonem ofiarnym całej sytuacji i stracił pracę.  Czy słusznie? Tutaj musimy odpowiedzieć sobie na dwa pytania: czy Dorsey faktycznie był winny porażek i czy Bills mają lepszą alternatywę.

Zacznijmy od tego, że trudno nazwać ofensywę Buffalo nieskuteczną. Nawet po serii przegranych wciąż są niezwykle wysoko, patrząc na wskaźniki statystyczne:

Nawet podczas tej fatalnej sześciomeczowej serii ich atak był 8. w EPA/akcję i najlepszy w lidze w success rate. Skąd taka dysproporcja między metrykami i wynikami? Ciekawy punkt widzenia, jeszcze przed meczem z Broncos, przedstawił Brett Kollmann. Dla osób, którym nie chce się oglądać całego wideo: Bills są bardzo dobrzy w wychodzeniu z beznadziejnych sytuacji pod własnym polem punktowym, co nabija im EPA, ale często zacinają się w okolicy środka boiska. Mają relatywnie wysoki odsetek serii kończonych przyłożeniem, ale relatywnie niski kończony punktami, bo zdobywają bardzo mało punktów kopiąc z pola. Wynika to ze zbyt agresywnej gry podaniowej i przewidywalnej gry biegowej, która nie pozwala im ustawić się w dobrej pozycji do kopnięcia.

Nie jestem pewien, czy zgadzam się z ostatnim wnioskiem Kollmanna, natomiast niewątpliwie drużyna ucierpiała na skutek zbyt agresywnej gry podaniowej. Josh Allen to zawodnik o ogromnej sile ramienia. Pozwala mu to wykonać praktycznie każdy rzut w playbooku. Jednak przy okazji skłania go do zbyt dużej agresji. Jedną z najważniejszych ról koordynatora ofensywy w Buffalo jest zapanowanie nad autodestrukcyjnymi skłonnościami Allena. Rozgrywający Bills zawsze będzie popełniał więcej strat niż inni rozgrywający na podobnym poziomie. Jednak rolą koordynatora jest pokazanie, kiedy ryzyko jest zbyt wielkie i wymuszenie mądrzejszej gry.

Allen to zawodnik, który chce zdobyć przyłożenie w każdej akcji. Niby nic złego, ale w tym roku nie raz zmuszał swoją drużynę do puntu lub tracił piłkę, gdy szukał 20-jardowego podania, podczas gdy miał otwartego kolegę przy 5-jardowym zagraniu, które dałoby pierwszą próbę. Nie wiem czy to problemy w czytaniu gry czy nadmierna pewność siebie, każąca mu wierzyć, że dzięki sile ramienia ujdzie mu na sucho podanie, którego żaden rozgrywający przy zdrowych zmysłach by się nie podjął. Faktem jest, że w przeciwieństwie do Briana Dabolla, Ken Dorsey miał problemy w zapanowaniu nad Allenem.

Czy Dorsey miał swój udział w problemach? Bez wątpienia. Czy był głównym winowajcą? Nie. O ile w pierwszych czterech kolejkach obrona Bills miała czwarte najlepsze EPA/akcję w NFL, o tyle od piątego tygodnia są w tym względzie najsłabsi w lidze. Warto przy tym zauważyć, że ich success rate spadła z 19. miejsca na 26. Innymi słowy obrona gra słabiej, ale spadek jej efektywności wynika głównie z braku spektakularnie udanych akcji. Czyli wymuszania strat. Przypomnijmy, w pierwszych czterech tygodniach współczynnik strat własnych do wymuszonych wynosił 1:10, w kolejnych 13:4. To przepaść po obu stronach piłki.

Część z tego to pech. Bills odzyskali zaledwie 1 z 8 zgubionych piłek w ataku, podczas gdy w długim terminie wskaźnik ten wynosi ok. 50% (niektóre badania sugerują nawet, że atak ma nieco większe szanse na odzyskanie piłki). Jednak nawet gdyby popełnili trzy straty mniej, nie zmieniłoby to radykalnie obrazu sytuacji, choć mogłoby zmienić ich bilans z 5-5 na 6-4, czy nawet 7-3, bo wszystkie mecze przegrali różnicą 6 pkt. lub mniejszą.

Buffalo to drużyna z silną ofensywą i przeciętną obroną, która w ostatnich tygodniach popełnia zbyt wiele strat i wymusza zbyt mało. Czy zmiana koordynatora ataku to zmieni?

Nowym koordynatorem został Joe Brady, dotychczasowy szkoleniowiec rozgrywających. Biorąc pod uwagę, że głównym winowajcą strat jest jego podpieczmy, trudno oczekiwać, że nastąpi radykalna poprawa. Przez dwa lata jego kadencji w roli koordynatora ofensywy w Panthers drużyna nie zachwycała w ataku. A połączenie małej skuteczności z dużą liczbą start w sezonie 2021 walnie przyczyniło się do jego zwolnienia w trakcie rozgrywek.

Wyniki Buffalo Bills są grubo poniżej przedsezonowych oczekiwań. Niewątpliwie sporo tu winy sztabu trenerskiego, ale wątpię, by zmiana koordynatora ofensywy na jego znacznie mniej doświadczonego asystenta faktycznie przyniosła dobry efekt w drugiej części rozgrywek.

 

Tydzień w skrócie:

1. Z notatnika statystyka:

  • Aż sześć spotkań 10. tygodnia rozgrywek rozstrzygnęło kopnięcie z gry w ostatniej akcji meczu. To rekord NFL.
  • Houston Texans jako pierwsza drużyna w XXI wieku mieli w jednym meczu zawodników z 350 jardami podaniowymi, 150 jardami biegowymi i 150 jardami po złapanych podaniach

2. Z notatnika medyka:

  • LB Kwon Alexander (Steelers) – zerwane ścięgno Achillesa, koniec sezonu

3. Spotkanie New England Patriots z Indianapolis Colts we Frankfurcie zakończyło tegoroczną serię meczów w Europie. Choć sportowo trudno uznać mecz za udany, organizacyjnie International Series ponownie okazało się wielkim sukcesem NFL. Liga rozważa rozbudowę formatu, a także dodanie meczów w Brazylii, Azji i innych krajach europejskich.

4. Tydzień przerwy okazał się zbawienny dla 49ers. Powrót Deebo Samuela i Trenta Williamsa pozwolił ofensywie znów grać swoje, Brock Purdy obudził się po trzytygodniowym śnie jesiennym i ekipa z Kalifornii zaaplikowała 34 punkty silnej defensywie Jaguars.

5. Trwa piękna baśń o Joshu Dobbsie. Zapomniany przez wszystkich rezerwowy rozgrywający pozyskany dwa tygodnie temu od Cardinals za orzeszki poprowadził Vikings do kolejnej efektownej wygranej, tym razem nad Saints. Wikingowie zaczęli sezon od trzech porażek, ale teraz z bilansem 6-4 są na miejscu dającym dziką kartę w playoffach.

6. Jeśli lubisz dużo zdobywanych punktów i trenerów, którzy bez kompleksów grają czwarte próby, to obejrzyj spotkanie Chargers i Lions. 79 punktów i 8/9 konwertowanych czwartych prób z obu stron. Nawet jeśli defensywy nieco niedomagały, cały mecz był fantastyczną zabawą. A Lions wciąż mają drugi najlepszy bilans w NFC i najlepszy spośród wszystkich drużyn NFL, które nie grały w ostatnim Super Bowl.

7. W pierwszych tygodniach sezonu Broncos mieli najsłabszą defensywę w tym roku w całej NFL i jedną z najsłabszych w historii. W ostatnich czterech tygodniach oddają średnio 16,75 punktu na mecz (w tym 22 przeciwko Bills i 28 w sumie w dwóch spotkaniach przeciwko Patrickowi Mahomesowi), a drużyna wygrała trzy z tych spotkań.

 

Zostań mecenasem bloga:

Zobacz też

Jeden komentarz

  1. 1. Akurat miałem okazję obejrzeć mecz DET – LAC. Piękna ofensywna gra i DET są aktualnie na pozycji 2 w NFC. Pewnie trochę na wyrost, bo brakuje im jeszcze jakości w defensywie, ale myślę, że mogą powalczyć o udział w SB.

    2. SF49 wrócili. I tu potwierdziło się, co mówił Aikman, że powodem ich słabszej gry były problemy z bieganiem. O tym jak dla Shanahana jest to ważne pokazały ostatnie tygodnie. Swoją drogą Purdy znowu świetnie. JAX myślę, że wyciągną wnioski i zobaczymy ich w PO. Może nawet w finale AFC.

    3. Co do Vikings, to naprawdę rozkręcili się i mecz z Broncos pokaże o co mogą powalczyć. O dziwo bez Kirka.

    4. Broncos zagrali lepszą defensywę i pokonali 2 czołowe drużyny z konferencji. I to ta sama drużyna która straciła 70 punktów z Miami. Po prostu każdy mecz, to inna historia i o pewnych trzeba zapomnieć od razu.

    5. Bills pokazują jak ze świetnym atakiem i QB, ale bez odpowiedniego trenera można zmarnować sezon.

    6. Co do NE, to mam nadzieję, że grają o nowego QB. Mac mimo, że miał świetne mecze miał też te słabe i już chyba wiedzą, że trzeba wybrać nowego QB. Myślę, że Bill też wie, że potrzeba nowego QB.

    7. Ravens mimo wszystko mają świetny zespół i może w tym roku powalczą o coś więcej.

    8. Co do Browns, to jest to przykład tego, że jak QB nie gra 2 lata, to może być ciężko. A co do Watsona, to już inna sprawa jak zmarnował sobie karierę. Na szczęście jego kontrakt nie zepsuł rynku i GM-owie się przeciwstawili takim gwarantowanym umowom.

    9. Wrócił Murray i Cardinals wygrali. Nie dziwi mnie, to bo w przypadku wysokiego numeru w drafcie istnieje pokusa, że będzie kolejny QB w Arizonie.

    10. Cowboys w PHI pokazali, że będą walczyć i kto wie jak, to będzie w PO. W minionym tygodniu z Giants nie było historii. Mają ciekawy bilans. Za mało zapewne na wygranie dywizji, ale w PO będą groźni.

    11. Texans są przykładem jak Caseiro (de-facto zastępca Billa w NE , Billa jako GM-a) odbudował powoli Texans. W tym roku są niespodzianką i może się wiele jeszcze zadziać.

    12. Bengals niestety spoiler – kontuzja Burrowa i zapewne dochodzenie NFL dlaczego tego nie było w raportach. Swoją drogą, to już druga taka kontuzja Burrowa. Ciekawe jak to wpłynie na jego karierę.

    13. Tu do Kapitana – nie skomentowałem oceny przewidywań w poprzednim tygodniu. Skomentuję na koniec sezonu. Co do pewnych przewidywań, to byłoby pewnie inaczej gdyby nie kontuzje jak np. Rodgersa w Jets, Burrowa w Bengals, itp. Wygrywa najzrdrowszy zespół. Taka to liga, a w tym roku mam nadzieję, że bardziej jakoś.

    PS. Dla Kapitana żart z branży. Dak miał 404 jardy podaniowe i to oznacza, że Giants defense not found 😉

    PS2. Zajmuję się data eng. w chmurze MS.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *