Powoli opada kurz na polach pierwszej offseasonowej bitwy. Najważniejsi wolni agenci w większości zeszli z rynku, najciekawsze wymiany już chyba za nami i powoli wiemy coraz więcej na temat składów poszczególnych ekip. Oczywiście w najbliższych tygodniach kilku ważnych graczy podpisze nowe umowy, zapewne dojdzie do kilku wymian przed draftem, no i będziemy mieli sam draft. Niemniej jednak warto jakoś podsumować ostatnie dni.
Pisząc ten tekst zakładam, że czytaliście artykuł o pierwszym dniu free agency w NFL, więc jeśli nie zobaczycie poniżej jakiejś ważnej transakcji, to zapewne już ją omówiłem.
New Orleans Runners?
Zacznę od kompletnie zdumiewających i niezrozumiałych dla mnie decyzji New Orleans Saints. W poprzednim tekście pisałem o oddaniu Jimmiego Grahama do Seattle i nowym kontrakcie dla Marka Ingrama. Ale to nie koniec.
Saints zaczęli wykonywać kolejne dziwne manewry. Najpierw oddali w wymianie guarda Bena Grubbsa do Kansas City w zamian za wybór w piątej rundzie draftu. Grubbs może nie jest gwiazdą, ale to całkiem solidny liniowy. Można by było zrozumieć tę transakcję, gdyby dała Saints spore oszczędności, ale z powodu gwarancji w kontrakcie Grubbsa oszczędzili zaledwie 600 tys. dolarów. Wystarczy na zakontraktowanie debiutanta wziętego z #75 w drafcie i na orzeszki do sali konferencyjnej.
Następnie dali 15 mln/3 lata CB Brandonowi Brownerowi. Fakt, Browner jako jedyny gracz NFL ma pierścienie mistrzowskie za dwa ostatnie sezony, ale jego zasługa nie jest tu taka wielka. Z Seattle wyleciał po kolejnej wpadce i zawieszeniu za doping, a w Patriots nazbierał niemal tyle samo DPI co udanych akcji. Jeśli drużyna traci Darelle Revisa, a mimo to z ulgą wykopuje Brownera, to wiadomo, że jest to towar mocno śmierdzący.
To jednak nie koniec. Nowy kontrakt w Nowym Orleanie podpisał też RB C.J. Spiller. Wobec zwolnienia Pierre Thomasa to zapewne Spiller ma pełnić funkcję „reciving backa”, podczas gdy Ingram ma orać między tacklami. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie 18 mln/4 lata, czyli wartość kontraktu. Spiller może być wart takich pieniędzy, ale w Luizjanie mają tyle picków w nadchodzącym drafcie, że spokojnie znaleźliby kogoś podobnego za 1/5 ceny. Nie wspominając o wykopanym przed poprzednim sezonem Darrenie Sprolesie, który bierze jedynie 10,5 mln/3 lata w Philadelphii.
Aż wreszcie nadeszła transakcja, której nijak nie jestem w stanie logicznie wyjaśnić. Saints oddali do Miami Kenny’ego Stillsa, w zamian biorąc Dannella Ellerbe i pick w trzeciej rundzie draftu (#78). Oddali młodego, bardzo solidnego recivera, który w zeszłym roku złapał 63 piłki na 931 jardów, a w sezonie 2015 zarobi 585 tys. dolarów, za dobiegającego trzydziestki środkowego linebackera, który był w Miami tak przepłacany, że gdyby nie ta wymiana zapewne zostałby po prostu zwolniony. Saints będą musieli wyasygnować na niego prawie 8,5 mln tylko w tym roku. Rozumiem, że w Nowym Orleanie potrzebowali wzmocnić defensywę, ale nie składa mi się to do kupy.
W efekcie wydaje się, że nowi Saints będą drużyną biegającą. (Tylko w takim razie czemu oddali Grubbsa?) Pozbyli się Grahama, którego bloki to śmiech na sali, zakontraktowali dwóch uzupełniających się RB, wzmocnili (przynajmniej w teorii) obronę. Wskazuje na to też pozyskanie przy transakcji Grahama centra Max Ungera, jednego z najlepszych w lidze specjalistów od blokowania w akcjach biegowych. Tylko co w tym równaniu robi specjalista od ataku powietrznego, który obciąży w tym roku czapkę Saints 26,4 mln dolarów w tym roku? Naprawdę lepiej było oddać Drew Breesa zamiast Grahama i Stilsa.
New Orleans są wciąż nad czapką płacową i będą musieli dalej zwalniać, mimo że pracę stracił już Curtis Lofton, a na obniżenie zarobków zgodził się Marquese Colston. Być może swój kontrakt zrestrukturyzuje również Brees?
Jedynym pozytywem jaki wychodzi z tych wszystkich manewrów to fakt, że GM Mickey Loomis będzie miał szerokie pole manewru w drafcie. Saints mają dziewięć wyborów, z czego dwa w pierwszej rundzie i pięć w pierwszych osiemdziesięciu wyborach.
Efekt domina
Wymiana Dolphins za Stillsa uruchomiła kolejne wydarzenia. W Miami pozyskano recivera równie szybkiego i produktywnego, za to znacznie tańszego i mniej pyskatego niż Mike Wallace. W efekcie Dolphins szybko się go pozbyli, wysyłając go do Minnesoty w paczce razem z wyborem w siódmej rundzie. W zamian dostali wybór w piątej rundzie. Nie oszukujmy się, różnica w wyborach jest minimalna, w Miami po prostu pozbyli się ogromnego kontraktu Wallace’a. W tym roku zaoszczędzą na tym 5,5 mln, a od przyszłego roku oszczędności będą wyrażane w kwotach ośmiocyfrowych. Pozbycie się Wallace’a i Ellerby’ego to spory sukces obecnego zarządu klubu, który sprząta po katastrofalnym offseason sprzed dwóch lat. Dzięki temu będzie kasa na monstrualny kontrakt Ndamukonga Suha.
Wróćmy jednak do Minnesoty. Vikings, którzy pozyskali Wallace’a, uznali że niepotrzebny im ich własny błędny zakup z free agency 2013, Greg Jennings. Jennings to klasyczny przypadek solidnego recivera, który wydawał się dużo lepszy niż w rzeczywistości dzięki wybitnemu QB (w jego przypadku był to Aaron Rodgers w Green Bay). Jego zwolnienie wygenerowało 6 mln martwych dolarów, ale tylko w tym roku Jennings zajmował w Minnesocie 11 mln pod czapką.
Chip Kelly nie zwalnia
Philadelphia Eagles stali się bohaterami większości nagłówków pierwszego dnia free agency, ale nie zamierzają spoczywać na laurach. Do drużyny dołączyło dwóch RB. O ile 11 mln/3 lata to całkiem rozsądna kwota dla Ryana Matthewsa, zakładając że będzie zdrowy, o tyle płacenia 40 mln/5 lat DeMarco Murrayowi po prostu nie rozumiem. Murray będzie zarabiał niemal dokładnie tyle, co oddany do Buffalo LeSean McCoy. Nie wyobrażam sobie, by pozostał zdrowy, jeśli zostanie obciążony 300 biegami w sezonie, a z drugiej strony trudno usprawiedliwić wydanie takich pieniędzy na RB jeśli biega mniej. Chociaż ja bym takich pieniędzy nie wydał na żadnego RB, niezależnie od okoliczności. Oczywiście trudno żałować Murrayowi, który do tej pory zarobił w NFL stosunkowo małe pieniądze (niecałe 3 mln w 4 lata), ale nie rozumiem podejścia Eagles.
Do drużyny dołączył również Walter Thurmond, drugi po Byronie Maxwellu ex-członek Legion of Boom. Poprzedni sezon spędził głownie na liście kontuzjowanych w New York Giants, więc podpisał roczny kontrakt na 3,25 mln, żeby udowodnić lidze swoją wartość.
Czy to już koniec rewolucji? Eagles właściwie nie mają już miejsca pod czapką, wystarczy właściwie tylko na wybory w drafcie i practice squad. Ale patrząc ile frajdy ma Chip Kelly bawiąc się w GM-a, możemy się spodziewać jakichś dalszych niekonwencjonalnych ruchów.
Co w innych klubach?
1. St. Louis Rams ściągnęli DT Nicka Fairleya, który podpisał roczny kontrakt na 5 mln. Jeśli tylko były zawodnik Lions będzie miał motywację do pracy, to właśnie uczynili jedną z najmocniejszych d-line w lidze po prostu przerażającą. Do tego podpisali kontrakt 6mln/2 lata z Akeemem Ayersem, który spisywał się świetnie jako sytuacyjny pass rusher w mistrzowskiej ekipie Patriots. Teraz muszą sobie przypomnieć, że istnieją inne elementy futbolu niż pass rush.
2. Antonio Cromartie i Darelle Revis zagrają ponownie razem w barwach Jets. Cromartie dostał 32 mln/4 lata. Obu panom przybyło lat i przebiegu, ale wciąż mogą być groźni. Porównując obronę i atak Jets wypadałoby zapytać czy w tym roku będziemy świadkami wyników 0:0?
3. Percy Harvin został wyrzucony z kolejnej drużyny, tym razem z Jets. Trzeba się naprawdę narobić, żeby wylecieć z Jets. Z drugiej strony przygarnął go w Bills Rex Ryan, czyli facet który rok temu trenował go w Jets, więc może nie było tak źle? Tak czy inaczej jego kariera raczej nie potoczyła się tak, jak wyobrażał to sobie po wybraniu go w pierwszej rundzie draftu 2009 przez Vikings.
4. Reggie Bush miał zastąpić w Patriots Shane’a Vereena, który odszedł do Giants. Ostatecznie jednak ex-chłopak Kim Kardashian, ex-zdobywaca nagrody Heismana, którą mu odebrano i ex-zbawca New Orleans Saints wybrał San Francisco. Niners wyglądają w ofensywie całkiem solidnie, z Torreyem Smithem, Anquanem Boldinem, Vernonem Davisem i Bushem, pytanie tylko czy Colin Kaepernick zacznie grać na miarę swojego kontraktu, a o-line będzie potrafiła utrzymać się w kupie.
5. Po stracie Murraya Cowboys pocieszyli się, podpisując umowę z Darrenem McFaddenem. Hmm, jestem zwolennikiem teorii, że running backów łatwo w NFL zastąpić, ale McFadden? Serio? Z kolei Steelers znaleźli backupa dla Le’Veona Bella, a będzie nim DeAngelo Williams, który ostatnie lata spędził w Carolina Panthers. Tymczasem Baltimore Ravens podpisali nowy kontrakt z Justinem Forsettem (9mln/3 lata), który rok temu zaliczył przełomowy sezon i wybiegał ponad 1200 jardów.
6. TE Jordan Cameron puścił przeciek, jakoby zostawał w Cleveland, po czym czmychnął do Miami. Tyle że minęło już nieco czasu, odkąd Cameron był zabójczą bronią w ofensywie Browns.