Niedzielna kolejka zapowiada się ciekawiej niż zwykle, zwłaszcza dla europejskich fanów. Po raz drugi w tym roku mecz NFL zostanie rozegrany w Londynie, a dodatkowo zacznie się o nietypowej porze, czyli 14.30 naszego czasu. Ponadto my dziś w nocy przestawiamy zegarki, a Amerykanie robią to dopiero za tydzień, co oznacza, że z naszego punktu widzenia wszystkie mecze zaczną się godzinę wcześniej niż normalnie.
Pamiętajcie, że to tylko zabawa i nie mogę brać odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje związane z hazardem, które podejmiecie na podstawie tych tekstów.
Na modłę amerykańską gospodarz jako drugi, typowany przeze mnie zwycięzca jest wytłuszczony. Wszystkie godziny podanie w czasie środkowoeuropejskim (polskim). Niedziela 1:30 oznacza noc z niedzieli na poniedziałek, choć wiem, że taki zapis jest nieprawidłowy. Analogicznie dla poniedziałku.
W ubiegłym tygodniu: 9-5
W całym sezonie: 61-36-1
Bye week: Giants, 49ers
Mecz kolejki
Philadelphia Eagles (5-1) @ Arizona Cardinals (5-1) (niedziela, 21:05)
Jeśli ktoś przewidział przed sezonem, że te dwie drużyny spotkają się z takim bilansem i postawił na to pieniądze, jest bogatym człowiekiem. O ile dobra postawa Eagles nie jest wielkim zaskoczeniem, o tyle zdecydowane prowadzenie Cardinals w NFC West to spora niespodzianka.
Przed sezonem oczekiwano, że ofensywa Chipa Kelly’ego będzie biła nowe rekordy szybkości i produktywności. Co prawda Eagles są na trzecim miejscu pod względem zdobywanych punktów, jednak aż 1/3 ich przyłożeń (7 z 21) to zasługa special teams i defensywy. Jest to zdecydowanie najwyższy wskaźnik w lidze. Przy tym ich defensywa wcale nie należy do elity. Eagles oddają aż 380 jardów i 22 punkty na mecz. Wskaźnik DVOA (wskaźnik efektywności ważony siłą przeciwników i warunkami pogodowymi) stawia ich na ósmym miejscu w lidze, choć jednocześnie wskazuje, że są znacznie lepsi przeciw biegowi, niż przeciwko podaniom. Ich special teams są najlepsze w lidze według DVOA i to z kolosalną przewagą. Mają taką przewagę nad drugim zaspołem, jak drugi nad jedenastym w lidze.
Naprzeciw nich stają Cardinals. Ich special teams lokują się w środku stawki, a ofensywa jest 28. w lidze pod względem zdobywanych jardów i 14. pod względem zdobywanych punktów. Jednak ich siłą jest defensywa. Co prawda oddają ponad 357 jardów w każdym meczu, ale tracą zaledwie 19.8 pkt, co daje im piąte miejsce wśród defensyw ligowych. Tak samo oceniają ich Football Outsiders i ich wskaźnik DVOA. Jest to tym bardziej godne uwagi, że ich defensywę przerzedziła masa urazów. Ich biegowa defensywa oddaje zaledwie 72,5 jarda na mecz i to wynik o zaledwie 0,1 jarda gorszy od prowadzących w tej klasyfikacji Lions.
Podstawowe pytanie brzmi: czy o-line Eagles zagra najlepszy mecz sezonu i zdoła napędzić LeSeana McCoya? Jeśli nie, Orłom bardzo trudno będzie w Phoenix o zwycięstwo. Z kolei Cardinals będą liczyli na kolejny dobry występ wracającego po kontuzji QB Carsona Palmera. Będą też musieli przyłożyć szczególną wagę do gry special teams.
Pozostałe mecze
Detroit Lions (5-2) @ Atlants Falcons (2-5) (Londyn, niedziela, 14:30)
Drugi w tym sezonie mecz International Series rozgrywany będzie o nietypowej porze. Kibice w Stanach będą musieli na niego wstać o 9:30 (Wschodnie Wybrzeże) lub nawet o 6:30 (Zachodnie Wybrzeże). Ale dla nas rozgrywany będzie w samym środku dnia.
Zdecydowanymi faworytami będą Lions i to mimo sporych problemów w ofensywie, wywołanych głownie brakiem kontuzjowanego Calvina Johnsona. Elitarny WR wrócił do treningów i pojechał z drużyną do Londynu. Jednak nawet jeśli zagra, nie będzie w 100% sprawny. W Detroit nie odczuwają jednak tak mocno jego braku, bo ich defensywa lideruje lidze w większości istotnych statystycznych kategorii, głównie dzięki dominującej linii defensywnej.
Mimo fatalnego początku sezonu Falcons wciąż mają szansę włączyć się w wyścig o zwycięstwo w słabej w tym roku NFC South. Jednak wątpię, by ich fatalna linia ofensywna zdołała powstrzymać Ndamukonga Suha i spółkę na tyle długo, by Matt Ryan zdołał znaleźć Julio Jonesa lub Roddy’ego White’a. O dumnych zapowiedziach z tegorocznych „Hard Knocks” już mało kto pamięta.
Seattle Seahawks (3-3) @ Carolina Panthers (3-3-1) (niedziela, 18:00)
Spotkanie dwóch drużyn w potężnym kryzysie. Przed rokiem dwie elitarne defensywy, w tym roku Seattle brakuje pass rushu, a Carolinie brakuje absolutnie wszystkiego. O dziwo jednak Panthers wciąż prowadzą w NFC South. W znacznie trudniejszej sytuacji są Seahawks i to oni mają nóż na gardle.
W Seattle mieli czas przyzwyczaić się do życia bez Percy’ego Harvina. Panthers mają jedną z najsłabszych w lidze defensyw biegowych, więc logiczny byłby powrót do gry przez Marshawna Lyncha. Tymczasem Panthers muszą znaleźć w ofensywie kogoś poza Camem Newtonem i Kelvinem Benjaminem, kto będzie w stanie regularnie wnosić swój wkład w grę ofensywną. Może będzie to wracający po kontuzji RB DeAngelo Williams?
Baltimore Ravens (5-2) @ Cincinnati Bengals (3-2-1) (niedziela, 18:00)
Innymi słowy bitwa o AFC North. Na początku sezonu była to najbardziej wyrównana dywizja w lidze, ale jeśli Ravens wygrają to spotkanie, mogą już powoli szykować się na playoffy. Wydaje się, że w Baltimore zapomnieli już o ubiegłorocznym kryzysie. Defensywa znów należy do TOP 10 w lidze, a Joe Flacco ma 14 i 5 INT przy passer rating 97,2. Statystycznie to jego najlepszy sezon zasadniczy w karierze. Zwyciestwa Ravens nad Buccaneers i Falcons nie są może imponujące, ale fakt, że każdy wygrali różnicą minimum trzech przyłożeń budzi szacunek.
Bengals świetnie zaczęli sezon, ale odkąd wrócili z bye weeku zostali dwukrotnie rozgromieni na wyjazdach i wymęczyli remis z Panthers na własnym boisku. Jednym z ich największych problemów jest brak kontuzjowanego WR A.J. Greena, który znów nie trenował przez cały tydzień. Bez niego ofensywa Bengals mocno ucierpiała. Także defensywa, która przez ostatnie lata była ich największym atutem, w trzech ostatnich meczach oddała w sumie 107 punktów. Mogłoby być ich więcej, ale Patriots i Colts odpuścili końcówki blowoutów.
Miami Dolphins (3-3) @ Jacksonville Jaguars (1-6) (niedziela, 18:00)
Dolphins to drużyna spisująca się dość nierówno. Potrafili efektownie pokonać Raiders w Londynie, wygrać zdecydowanie w Chicago, czy grać jak równy z równym z Packers. Jednak w ich grze wciąż jest wiele mankamentów, zaczynając od niepewnej gry QB Ryana Tannehilla. Co prawda statystyki absolwenta TA&M wyglądają bardzo przyzwoicie, ale to jeden z tych wypadków, gdy cyfry są lepsze niż gra. Przeciwko Jaguars nie będzie mu łatwo, bo ich linia defensywna to jedyna formacja, którą można z czystym sumieniem pochwalić.
Jags przed tygodniem odnieśli niespodziewane zwycięstwo nad Browns, ale nie miejscie złudzeń, to naprawdę słaba drużyna. Ich najważniejszą misją jest dowiedzenie się, czy Blake Bortles jest przyszłością tej drużyny. Jak na razie rzuca dwa INT na każde przyłożenie, więc nie jest najlepiej.
St. Louis Rams (2-4) @ Kansas City Chiefs (3-3) (niedziela, 18:00)
Spotkanie dwóch średniaków, które paradoksalnie może okazać się jednym z najciekawszych meczów kolejki. Oba zespoły odniosły tydzień temu cenne i niespodziewane zwycięstwa. Rams opróżnili playbook ze wszystkich trick plays i wygrali z Seahawks, a Chiefs wrócili do gry w AFC West niespodziewanym sukcesem w San Diego. Pytanie jak przeciwko silnej d-line Rams spisze się gra biegowa Chiefs.
Brett Farve porównał Austina Davisa, QB Rams, do Toma Brady’ego i Kurta Warnera. Faktycznie, to kolejny gość z nikąd, który robi świetną robotę na rozegraniu. Porównania mogą się wydawać na wyrost, ale Davis po sześciu meczach i pięciu startach zanotował 65,9% celnych podań, 1520 jardów (7,4 jarda/podanie), 9TD i 4INT. Brady po sześciu meczach i pięciu startach w 2001 r: 61,5% celnych podań, 1369 jardów (8,1 jarda/podanie), 8TD, 4INT.
Chicago Bears (3-4) @ New England Patriots (5-2) (niedziela, 18:00)
Jak co roku Patriots wyglądają na drużynę, która się kończy i jak co roku spokojnie wygrywają kolejne mecze i prowadzą w AFC East. Wygląda na to, że znaleźli odpowiednią kombinację reciverów, do zdrowia wrócił Rob Gronkowski, wreszcie będą mogli wystawić najmocniejszą linię ofensywną, a ich 14 przejęć piłki w defensywie to drugi najlepszy wynik w NFL. Do tego pozwalają jedynie na 208 jardów podaniowych na mecz i jest to najlepszy wynik w lidze. Jednak przez najbliższy miesiąc nie będą mogli korzystać z Chandlera Jonesa, swojego najlepszego pass rushera. Czas, żeby Dominique Easley pokazał wreszcie, czemu Pats wzięli go w pierwszej rundzie tegorocznego draftu.
Tymczasem Bears to drużyna pogrążona w kryzysie. Ich defensywa pęta się w okolicy 20 miejsca w lidze, a ofensywa teoretycznie jest napakowana playmakerami, ale nie potrafi się rozpędzić. Jedyną nadzieją Bears jest fakt, że w tym roku grają zdecydowanie lepiej na wyjazdach.
Dla Patriots to początek bardzo ciężkiej pięciomeczowej serii. Po Chicago czeka ich wycieczka do Denver, bye week, Colts na wyjeździe, Lions u siebie oraz Packers i Chargers na wyjazdach. Sezon zakończą serią trzech meczy wewnątrz dywizji.
Buffalo Bills (4-3) @ New York Jets (1-6) (niedziela, 18:00)
Bills to zespół solidny, ale nie na tyle dobry, by być na plusie. Z kolei Jets są słabi, ale nie na miarę bilansu 1-7. Rex Ryan walczy o swoją pracę, a nie raz udowodnił, że z nożem na karku potrafi wykrzesać cuda ze swoich zawodników. Już w zeszły czwartek przeciwko Patriots znalazł się o zablokowany field goal od sensacyjnego triumfu.
Tymczasem Bills opierają się na zaskakująco dobrej defensywie, ale ich ofensywa ma poważne problemy. Z Jets zagrają bez dwóch najlepszych running backów C.J. Spillera i Freda Jacksona, a Kyle Orton, choć gra dobrze, to jednak nie należy do najbardziej godnych zaufania rozgrywających. Obstawiam, że nie dadzą rady wywieźć zwycięstwa z Nowego Jorku.
Minnesota Vikings (2-5) @ Tampa Bay Buccaneers (1-6) (niedziela, 18:00)
Bucs wracają po tygodniu przerwy. Czy uda im się wykrzesać coś z teoretycznie całkiem niezłego składu? Kto zagra w pierwszym składzie na rozegraniu: wracający po kontuzji Josh McCown czy młody Mike Glennon?
Vikings mają niepowtarzalną szansę na zwycięstwo, bo Bucs dysponują w tym roku zdecydowanie najsłabszą defensywą w lidze, co jest nietypowe dla drużyn prowadzonych przez Loviego Smitha. Jednak to najlepsza okazja, by Teddy Bridgewater i spółka odbudowali się po słabym początku sezonu.
Houston Texans (3-4) @ Tennessee Titans (2-5) (niedziela, 18:00)
W Titans na rozegraniu zadebiutuje tegoroczny wybór z szóstej rundy, gwiazdor LSU, Zach Mettenberger. To ruch dość desperacki, zwłaszcza że gra przeciwko J.J. Wattowi jest zapewne dość daleko na liście wymarzonych debiutów dla quarterbacka.
Watt, permanentnie podwajany, może mieć w tym tygodniu nieco łatwiejsze zadanie, bo do gry ma wrócić #1 tegorocznego draftu Jadeveon Clowney. Nawet jeśli nie jest w 100% sprawny, przynajmniej zaabsorbuje nieco obronę i zdejmie trochę ciężaru z Watta. Byle tylko ofensywa nie zaprzepaściła tych wysiłków, jak miało to miejsce w ostatnich tygodniach. Prędzej czy później Texans spróbują wymienić Ryana Fitzpatriccka na pozyskanego z Patriots Ryana Malletta. Czy to nie jest właściwy przeciwnik na takie eksperymenty? Z drugiej strony jeśli Texans chcą się jeszcze włączyć do walki o playoffy, to takich meczów po prostu nie mogą przegrywać.
Oakland Raiders (0-6) @ Cleveland Browns (3-3) (niedziela, 21:25)
Wydawałoby się, że dwa mecze z rzędu przeciwko Jaguars i Raiders to dwa pewne zwycięstwa. Z Jags się nie udało. Jeśli Brian Hoyer zagra z Raiders tak samo fatalnie jak przeciwko Jacksonville, możemy spodziewać się debiutu Johnny’ego Manziela.
Indianapolis Colts (5-2) @ Pittsburgh Steelers (4-3) (niedziela, 21:25)
W tym roku Colts otoczyli wreszcie Andrew Lucka solidną drużyną i widać efekty. Luck jest wczesnym kandydatem do MVP, ale jego drużyna potrafi wygrywać nawet gdy ich lider ma gorszy dzień jak z Begals czy Ravens, co jeszcze w zeszłym roku było nie do pomyślenia. Defensywa Colts jest na trzecim miejscu w lidze pod względem traconych jardów, na czwartym pod względem traconych punktów i dziewiąta w DVOA.
Steelers zdobywają w ataku prawie 390 jardów na mecz, ale przekładają to na zaledwie 22 punkty. To sprawia, że mimo niezłej gry wciąż są na trzecim miejscu w AFC North. Do tego ich defensywa nie wygląda na kontynuatorów wspaniałych tradycji z ubiegłej dekady.
Green Bay Packers (5-2) @ New Orleans Saints (2-4) (niedziela, 1:30)
Saints grają w tym roku fatalnie. Ich defensywa kompletnie zawodzi, a atak mocno obniżył loty. Drew Brees wciąż gra dobrze, ale już nie rewelacyjnie, a kontuzja Jimmiego Grahama pozbawiła go najpewniejszej broni w ofensywie. Jednak Packers i tak czeka ciężka przeprawa, bo ostatni mecz w Superdome Saints przegrali w 2012 r.
Na pewno Green Bay powinna pomóc niespodziewanie dobra defensywa podaniowa. Trudno powiedzieć czy to bogactwo wśród DB, czy zakontraktowanie Juliusa Peppersa czy paczka NASCAR (bez klasycznych d-linemenów), faktem jest jednak, że Packers zaliczyli w tym sezonie 10 INT (drugie miejsce w lidze), a rozgrywający przeciwników legitymują się przeciwko nim najgorszym passer rating w lidze. Jednak nastąpiło to kosztem słabszej obrony biegowej, więc spodziewajcie się, że Saints zaczną od prób wykorzystania Marka Ingrama. Jeśli to się nie powiedzie, mogą mieć problem, zwłaszcza że Aaron Rodgers gra na miarę MVP, a Jordy Nelson i Randall Cobb to jeden z najbardziej produkytywnych duetów WR w lidze.
Washington Redskins (2-5) @ Dallas Cowboys (6-1) (poniedziałek, 1:30)
Redskins pogrążeni w kryzysie w środku sezonu to taka mała tradycja ostatnich lat w NFL. Być może w barwach Redskins gotowy do akcji będzie QB Robert Griffin, ale to raczej nie pomoże, zwłaszcza że defensywa straciła pass rushera Briana Orakpo.
Dla Dallas powinien być to dość łatwy mecz. Nie zdziwię się, jeśli dadzą nieco odpocząć starterom, zwłaszcza bardzo eksploatowanemu RB DeMarco Murrayowi. Już za tydzień czeka ich bardzo trudny mecz przeciwko Cardinals.
Brak komentarzy
Misiek jest ranny, szuka krwi, po dzielnym Patriocie zostanie tylko poszarpana flaga 🙂
No i oczywiście zostanie jeszcze czapeczka Elvisa, która od dzisiaj będzie relikwią bohaterskiego Ludu z Nowej Anglii.
Nowe info: Chandler Jones może już nie zagrać w tym sezonie…czemu zawsze Patriots? Czemu? Za jakie grzechy?
Akurat w NFL wpływ kontuzji na grę całego zespołu jest najmniejszy ze wszystkich znanych mi sportów zespołowych. Wyjątek to kontuzja jakiegoś QB z TOP-10, resztę można łatwo zastąpić, bo procentowy udział danego zawodnika w sukces/wynik jest znikomy.
Zupełnie się z tym nie zgadzam. Długaśny elaborat który mógłbym w tym miejscu spłodzić zastąpię krótkim pytaniem. Retorycznym.
Czy to przypadek że Browns dostali straszną młóckę od Jags akurat wtedy gdy zabrakło Alexa Macka?
Mack to kultowa postać Brownies, ale jego dobra gra nijak nie przekładała się na wyniki z wcześniejszych lat. Nie zauważyłem ze Steelers spadku poziomu gry po jego zejściu. Ich OL ciągle ma lidera w osobie Thomasa. Niestety słabi źle znoszą jak im się wmawia, że teraz już po nich, a CLE jest po prostu słabe. Stawiałem 6-10 przed sezonem, nie wiem czy dociągną, bez trenera (ale za to język ma najdłuższy), bez reciverów, cornerbacków nie ma sukcesów (kto wmówił temu Hadenowi, że jest dobry? kto wybrał Gilberta?), w sumie nieźle bronią to ich trzyma na powierzchni, ale na to Mack akurat wpływu nie miał.
Ale boli uuuuu…
Przewinąłem NO-GB i muszę przyznać, że te 2 touchdowny Rodgersa i Breesa nieziemskie.
Za tydzień wypad na coroczne pijaństwo w lasach Wisconsin i na deser po raz pierwszy na żywo Lambeau and Pack with my Da Bears love. Deserek po okazyjnej cenie 900 dolców by night:) Chyba kupię sobie jerseya Peppersa w barwach Bears na mecz.