Jakoś tak smutno bez futbolu w niedzielny wieczór, co? Niestety do pierwszych meczów NFL o stawkę zostało nam jeszcze prawie siedem miesięcy. W kwietniu rusza PLFA, ale dla tych co nie są usatysfakcjonowani takim zamiennikiem pozostaje jedynie emocjonowanie się offseason.
Wbrew pozorom to nie ironia. To właśnie ruchy transferowe na wiosnę często decydują o mistrzostwie NFL. Może nie są równie emocjonujące, ale nie mniej ciekawe.
Najważniejsze daty tegorocznego offseason:
16 lutego – 1 marca – czas na wyznaczanie zawodników do franchise tagów
7-9 marca – kluby mogą rozmawiać z zawodnikami, którzy staną się wolnymi agentami, ale nie wolno podpisywać żadnych umów
9 marca – pierwszy dzień sezonu 2016, o 16.00 czasu nowojorskiego (22.00 czasu polskiego) oficjalnie zaczyna się free agency i można podpisywać kontrakty z wolnymi agentami
28-30 kwietnia – NFL Draft
A teraz przechodzimy do prognozy na offseason. Będę omawiał dywizje w kolejności alfabetycznej, więc na początek AFC East.
Wartości salary cap za Spotrac.com przy założeniu, że salary cap na sezon 2016 wyniesie 154 mln dolarów. Wolne miejsce podane z uwzględnieniem 51 najlepiej opłacanych graczy, czyli tak, jak podaje się je w offseason.
New England Patriots
Salary cap: 3,6 mln dolarów
Najważniejsi wolni agenci: Ryan Wendell (C/OG), Akiem Hicks (DE), Sealver Siliga (DT), LeGarette Blount (RB)
Mistrzowie z sezonu 2014 nie mogą być do końca zadowoleni. Osiągnęli sporo, biorąc pod uwagę rozkład linii ofensywnej i brak doświadczenia w secondary. Jednak AFC było w tym sezonie tak słabe, że spokojnie mogli pokusić się o wygraną i byli o krok od wygrania w finale AFC z późniejszymi mistrzami, Denver Broncos.
Tegoroczny offseason raczej nie zapowiada się dramatycznie, ale już teraz Pats muszą zacząć myśleć o sezonie 2017. Lista tegorocznych wolnych agentów przedstawia się dość słabo. NE mogą powalczyć o Hicksa, ale tak naprawdę odejście żadnego z wyżej wymienionych graczy nie będzie dużym problemem.
Za to za rok kończą się kontrakty Chandlera Jonesa, Dont’a Hightowera, Jamiego Collinsa i Malcolma Butlera, a więc czterech kluczowych, młodych graczy defensywy.
Nie ulega wątpliwości, że Pats chcieliby przynajmniej część kontraktów podpisać już w tym roku. Zwłaszcza że Jones i Hightower będą w tym roku grali na opcji piątego roku kosztującej w przypadku obu ok. 7,8 mln dolarów. Długoletni kontrakt może więc uwolnić nieco miejsca pod przyszłoroczną czapką. Wątpliwe, by w Nowej Anglii zdołali zatrzymać całą czwórkę, choć Butler będzie zastrzeżonym wolnym agentem co daje nieco pola manewru Billowi Belichickowi.
Należy się tez spodziewać pewnych zwolnień. Na pewno w składzie Patriots nie zobaczymy za rok Jeroda Mayo. Doświadczony linebacker jest za drogi i zbyt często ulega urazom. W sytuacji kiedy NE grają najczęściej na dwóch LB (Hightower i Collins), Mayo i jego 11,4 mln dolarów staje się zbędnym obciążeniem. Jego zwolnienie da Pats dodatkowe 7 mln wolnego miejsca. Swojej pracy nie mogą być też pewni WR Danny Amendola (ponad 4 mln dodatkowego miejsca), WR Brandon LaFell (2,7 mln) czy TE Scott Chandler (2 mln).
Drużynie najbardziej potrzebne są wzmocnienia na OT oraz WR. Co prawda od odejścia Randy’ego Mossa Pats nie mają klasycznego WR #1, a wygrali w międzyczasie mistrzostwo, niemniej gracz w typie Odella Beckhama czy Mike’a Evansa bardzo ułatwiłby życie Tomowi Brady’emu. Zapewne Belichick zdecyduje się też na jakiegoś gracza z secondary w drafcie.
NE nie mają w tym roku wyboru w pierwszej rundzie draftu (efekt kar za tzw. deflategate), ale razem z wyborami kompensacyjnymi mogą mieć nawet 10 picków, a Bill Belichick lubi dużo wymian w dniu draftu.
New York Jets
Salary cap: 13,1 mln dolarów
Najważniejsi wolni agenci: Ryan Fitzpatrick (QB), Muhammad Wilkerson (DE), Chris Ivory (RB)
Jets mają za sobą zaskakująco dobry sezon pod wodzą nowego szkoleniowca Todda Bowlesa. Jedynie minimalnie gorszy bilans we wspólnych meczach ze Steelers zablokował im drogę do playoffów. Duża w tym zasługa Ryana Fitzpatricka, który rozegrał sezon życia, zarabiając relatywnie niewiele (3,25 mln) jak na rozgrywającego, który według większości wskaźników plasował się nieco powyżej ligowej przeciętnej.
Teraz jednak Fitzpatrick jest wolnym agentem i choć trudno oczekiwać, żeby zgarnął pieniądze porównywalne z Russellem Wilsonem, to jednak będzie to pewnie coś w okolicach 10 mln za sezon. Jeśli nie w Jets, to ktoś inny zaryzykuje i da mu takie pieniądze. W Nowym Jorku nie bardzo mogą sobie pozwolić na wypuszczenie go, ale franchise tag za prawie 20 mln raczej nie wchodzi w grę.
Czy w tej sytuacji Jets będą w stanie zatrzymać Wilkersona? Ten gracz to jeden z filarów ich fenomenalnej, młodej d-line, ale żeby zatrzymać i jego i Fitzpatricka NYJ będą musieli zrobić trochę miejsca pod czapką. Teoretycznie łatwe 9,5 mln dolarów to zwolnienie Brandona Marshalla, ale trudno mi sobie wyobrazić taki ruch ze strony GM-a Mike’a Maccagnana. Podobnie jak inne łatwe finansowo cele jak LT D’Brickashaw Ferguson czy center Nick Mangold. Cała ta trójka to fundamenty Jets i głupotą byłoby pozbywać się tych graczy nawet w celu zatrzymania Wilkersona.
Co w takim razie mogą zrobić Jets? W tej sytuacji najrozsądniejsza może okazać się restrukturyzacja Darelle’a Revisa i jego 17-milionowej pensji w przyszłym roku. Rozpisanie 16 mln jako bonusu uwolniłoby 12 mln dolarów w tym roku, ale z drugiej strony podbiłoby jego salary cap za rok do prawie 20 mln (a będzie miał już 31 lat). Czy Jets wyjdą z założenia „byle do wiosny”? W składzie jest Leonard Williams, który miał obiecujący sezon debiutancki. Może więc zrezygnują z Wilkersona, czyniąc go jedynym z najciekawszych dostępnych w tym roku wolnych agentów?
Do zwolnienia może za to pójść CB Antonio Cromartie, który ma za sobą słaby sezon (QB podający do krytych przez niego reciverów zanotowali passer rating 112). Wyczyściłoby to 8 mln dolarów w budżecie płacowym Jets.
Sytuacja nowojorczyków paradoksalnie nie jest łatwa. W drafcie wybierają dopiero z #20 i brakuje im picku z szóstej rundy, który oddali do Houston w wymianie za Fitzpatricka. Od tego co zrobią w marcu zależy kierunek jaki obiorą w drafcie, ale na pewno przydadzą im się wzmocnienia na OG czy na pozycji linebackera. Jeśli Maccagnan zwolni Cromartie, to priorytetem stanie się cornerback.
Buffalo Bills
Salary cap: 0,6 mln dolarów
Najważniejsi wolni agenci: Cordy Glenn (LT), Richie Incognito (OG), Percy Harvin (WR)
Bills w swoim pierwszym sezonie pod wodzą Rexa Ryana byli frustrująco nierówni, przeplatając mecze świetne spotkaniami katastrofalnymi. Do tego okazali się drużyną kompletnie niezdyscyplinowaną i zdecydowanie najczęściej karaną w NFL. Żadna z ekip nie uzbierała tylu flag za przewinienia osobiste co Bills.
Jednak to kwestia do rozwiązania dla trenera podczas obozu przedsezonowego. GM Doug Whaley na razie musi się pilnie zająć wygospodarowaniem miejsca pod salary cap, bo w tej chwili Bills nie stać nawet na podpisanie kontraktów z debiutantami, których wybiorą w kwietniu. Warto jednak zwrócić uwagę, że już w tej chwili (na 15 lutego) mają 67 graczy z ważnymi kontraktami.
Sporą pomocą jest QB w promocyjnej cenie. Tyrod Taylor zarabia zaledwie 3,1 mln dolarów, a choć jest rozgrywającym niekonwencjonalnym i daleko mu do gwiazdy, nieźle wkomponował się w system Buffalo.
Najprawdopodobniej „ofiarą” porządków finansowych stanie się Mario Williams. #1 w drafcie 2006, niegdyś najlepiej zarabiający defensywny zawodnik w NFL. Miał bardzo słaby sezon 2015, a jego postawa poza boiskiem staje się obciążeniem dla klubu. Zapewne zostanie desygnowany do zwolnienia po 1 czerwca, co pozwoli Bills na zaoszczędzenie 14,5 mln dolarów.
Nieco miejsca powinno wygenerować podpisanie kilkuletniej umowy z CB Stephonem Gilmorem. W tej chwili Gilmore ma ważną opcję piątego roku, która kosztuje aż 11 mln dolarów. Dłuższa umowa powinna nieco obniżyć uderzenie w czapkę na ten sezon. Kolejną opcją jest zamienienie roster bonusu TE Charlesa Claya na bonus restrukturyzacji. Uwolni to 7,5 mln w tym roku, ale dorzuci 2,5 mln w każdym z trzech następnych lat.
Większość tych pieniędzy może pójść na zatrzymanie własnych weteranów. Percy Harvin raczej nie wróci, chyba że na niegwarantowane minimum weterana. Inaczej ma się sprawa z liniowymi. Incognito nie jest gościem, z którym większość z nas chciałaby pójść na piwo, ale ma za sobą niezły sezon. Podobnie jak Cordy Glenn, który jako solidny starter na LT, wciąż względnie młody (26 lat), będzie mógł skasować całkiem niezłe pieniądze.
Raczej wątpliwe, żeby Bills podziałali coś na rynku wolnych agentów. Mają #19 w drafcie i wszystkie swoje wybory poza siódmą rundą, oddaną do Minnesoty za Matta Cassella. Większość wyborów zużyją zapewne na ofensywę, zwłaszcza jeśli nie uda im się zatrzymać obu liniowych (przy czym to raczej 32-letni Incognito trafi na wolny rynek). Na pewno przydałoby się jakieś wsparcie dla Sammy’ego Watkinsa na pozycji WR, a jeśli jakiś sensowny QB spadnie do #19, to Buffalo mogą się skusić. Taylor to solidny wypełniacz, ale do wielkich sukcesów ich nie poprowadzi.
Miami Dolphins
Salary cap: 7,7 mln dolarów
Najważniejsi wolni agenci: Lamar Miller (RB), Olivier Vernon (DE), Matt Moore (QB)
Delfiny mają za sobą kolejny nieudany sezon. Zwolnili trenera jeszcze w październiku. Teraz drużynę ma odbudować Adam Gease, dla którego jest to pierwsza posada głównego trenera w karierze, a ostatnie trzy lata spędził jako OC Denver Broncos i Chicago Bears. Będzie współpracował z nowym GM, Chrisem Grierem, który przez ostatnich 16 lat przeszedł w Dolphins wszystkie szczeble kariery we front office.
Grier odziedziczył po poprzedniku skład z wieloma lukami i niewielkimi możliwościami manewru. Z wolnych agentów warto walczyć jedynie o zatrzymanie Vernona, choć i on po świetnym sezonie 2013 nieco przygasł. Miller ma za sobą bardzo dobry sezon, więc Dolphins zapewne będą go chcieli zatrzymać, ale w NFL nie warto wydawać dużych pieniędzy na RB.
Tymczasem z graczy z aktualnymi kontraktami aż siedmiu zawodników obciąża salary cap na ponad 9 mln dolarów. Palma pierwszeństwa należy oczywiście do Ndamukonga Suha i jego absurdalnie rozdętego kontraktu. Jego 28,6 mln dolarów pod czapką i 23,5 mln bazowej pensji jest na dłuższą metę nie do utrzymania i Grier zapewne będzie chciał zrestrukturyzować tę umowę.
Tyle że restrukturyzacja to po prostu wypchnięcie problemu w przyszłość. Dolphins będą musieli zwolnić część graczy lub wynegocjować z nimi obniżkę ich zarobków. Z Miami pożegnał się już CB Brice McCain (2,5 mln oszczędności). Do „odstrzału” mogą być TE Jordan Cameron (7,5 mln), DE Dion Jordan (4,2 mln) i WR Greg Jennings (4 mln). Cała trójka spisuje się poniżej oczekiwań, a w przypadku Jordana, #3 draftu 2013, dochodzą problemy z narkotykami, przez które stracił sześć spotkań sezonu 2014 i cały sezon 2015.
Kogo potrzebują na Florydzie? A kogo nie potrzebują? Zacząć należy od linii ofensywnej, która od lat znajduje się w rozsypce. Nie pomogły kolejne urazy i skandale, ale nawet inwestycja w Brendana Alberta i Mike Pouncey na centrze nie dają zadowalających efektów. Fatalnie wygląda również defensywa, 25. w NFL wg wskaźnika DVOA. Cameron Wake i Brandon Grimes są po niewłaściwej stronie trzydziestki (Wake 34 lata, Grimes 32), a sam Suh nie da rady udźwignąć całej defensywy na swoich barkach.
Miami raczej nie stać na szaleństwa we free agency. Delfiny mają #8 w tegorocznym drafcie. Do tego dysponują wszystkimi swoimi wyborami i dodatkowym z siódmej rundy. Tegoroczny draft jest podobno bogaty w liniowych, więc pewnie z ósemką w Miami wzmocnią o-line, a większość pozostałych picków przeznaczą na defensywę. Jeśli wyczyszczą trochę miejsca pod czapką, mogą zaatakować jakichś wolnych agentów, choć ta taktyka nie sprawdziła się w ubiegłych latach, o czym nikt nie wie tak dobrze jak Grier, który niepowodzeniu poprzedniej strategii zawdzięcza obecną pracę.
ZOBACZ TEŻ: