Moneyball odbudowuje Cleveland Browns

1 mecz w playoffach, 2 sezony na plusie, 8 GM-ów, 9 trenerów, 26 startowych rozgrywających. Bilans 88-200. To Cleveland Browns od 1999 r., najgorzej zarządzany klub NFL w XXI wieku. Czy plan, który Sashi Brown i Paul DePodesta realizują konsekwentnie drugi offseason przyniesie efekty na boisku?

 

W połowie lat 90-tych wydawało się, że Browns mogą wreszcie nawiązać do wielkich tradycji drużyny Paula Browna, która w latach 50-tych i 60-tych zdobyła cztery mistrzostwa NFL, jedenastokrotnie grała w finale ligi i tylko raz w ciągu dwudziestu sezonów nie osiągnęła dodatniego bilansu.

W Ohio był ciekawy skład prowadzony przez młodego, zdolnego szkoleniowca, Billa Belichicka, protegowanego legendarnego Billa Parcellsa. W sezonie 1994 zanotowali bilans 11-5 i w pierwszej rundzie playoffów pokonali prowadzonych przez Parcellsa New England Patriots. Jednak w offseason wybuchła bomba.

Właściciel drużyny, Art Modell, uznał, że czas przenieść Browns do innego miasta. W amerykańskim sporcie nie ma wielu świętości, ale przenoszenie Browns do innego miasta brzmiała jak przeprowadzka Boston Celtics czy New York Yankees. Niepewnośc i fatalna atmosfera wokół drużyny sprawiły, że w sezonie 1995 Browns wygrali tylko pięć meczów, a Modell zwolnił Belichicka.

Ostatecznie Modell dostał prawo do przeniesienia klubu. Mógł zabrać wszystkich zawodników, trenerów i innych pracowników, ale nie dziedzictwo Browns. Prawo do nazwy, rekordów i całego dziedzictwa drużyny zostało w Cleveland. Nowy klub Modella nazwano Baltimore Ravens. Browns ponownie zagrali w NFL dopiero w 1999 r., jako zupełnie nowa drużyna, choć formalnie kontynuator świetnych tradycji poprzedniej ekipy o tej nazwie.

 

Lata chude

Początkowo wydawało się, że Browns wrócą do grona contenderów. Początki, jak dla każdej nowej ekipy, były ciężkie. Wybrany z #1 w drafcie 1999 QB Tim Couch okazał się niewypałem, zapoczątkowując całą serię nieudanych eksperymentów na QB. W dwóch pierwszych sezonach nowi Browns wygrali w sumie pięć meczów. Jednak w 2001 r. drużynę przejął trener Butch Davis, który wcześniej odbudował futbolowy program Uniwersytetu Miami (tego na Florydzie). W 2002 r. został również generalnym managerem.

W 2001 r. Browns wygrali siedem meczów, a w 2002 dziewięć. Awansowali też do playoffów. Do dziś nie udało im się powtórzyć awansu, choć raz (2007) wygrali nawet 10 spotkań w sezonie zasadniczym.

W Cleveland rozpoczął się niekończący korowód trenerów, GM-ów i rozgrywających. Mało kto zostawał na dłużej niż dwa sezony. Przybrało to wręcz karykaturalną postać. Po zwolnionym w 2004 r. Butchu Davisie żaden trener nie osiągnął nawet 40% zwycięstw w swojej „karierze” w Browns. Dla wielu epizod w Cleveland stawał się gwoździem do trumny.

Każdy zawodnik, który pokazał choć trochę kompetencji, uciekał gdzie pieprz rośnie. A nie było ich wielu. Lista draftowych wpadek jest imponująca. Z 14 graczy wybranych w pierwszych dwóch rundach draftów 2009-2013 tylko CB Joe Haden wciąż gra w Browns.

W trakcie sezonu 2012 drużynę kupił Jim Haslam. Początkowo niewiele się zmieniło. Po zakończeniu roku pracę tradycyjnie stracili HC i GM. Rob Chudziński i Mike Lombardi, kolejny duet na tej pozycji wytrzymali tylko rok. Ray Farmer i Mike Pettine dostali tylko dwa lata. I wówczas Haslam zrobił coś nieoczekiwanego.

 

DePodesta i Brown

W styczniu 2016 r. nowym Generalnym Managerem został Sashi Brown. Niespełna 40-letni prawnik, do tej pory doradca front office w latach 2005-2012 w Jaguars, od 2013 r. w Browns. Do pomocy dostał Paula DePodestę, 44-letniego analityka, znanego fachowca od zaawansowanej analityki. Tyle że DePodesta całą zawodową karierę spędził w baseballu. Jest znany z książki „Moneyball”, gdyż był jednym z głównych analityków w Oakland Athletics (w filmie go nie ma, bo nie zgodził się na wykorzystanie swojej postaci, częściowo na nim wzorowana jest postać grana przez Jonah Hilla).

Oczywiście NFL zaczęło szydzić. Dwóch smarkaczy będzie się bawiło komputerkami, żeby zrobić coś z niczego. Media pisały, że Browns powinni zatrudnić kogoś z futbolowym doświadczeniem.

Brown i DePodesta wyszli z prostych założeń. Najlepiej budować drużynę przez draft, bo to źródło tanich, młodych i względnie niezużytych zawodników, któych można wdrożyć do swojego systemu. Draft to loteria, bo nie ma skautów i GM-ów wyraźnie lepszych w identyfikowaniu właściwych graczy. W związku z tym najlepszym sposobem jest zgromadzenie jak największej ilości wyborów w drafcie. I zaczęli to robić. Spektakularnie i z niespotykaną konsekwencją.

Zaczęli od draftu 2016. Najpierw uznali, że żaden z topowych QB nie daje gwarancji na przyszłość. Pozwolili więc, by Eagles zapłacili królewski okup za ich #2. Orły wyłożyły #8, #77 i #100 w drafcie 2016 oraz pierwszą rundę w 2017 (#12 jak się okazało) i drugą rundę w 2018. To nie koniec. #8 w 2016 r. oddali do Tennessee, dorzucili #176, w zamian dostali #15, #76 i drugą rundę w 2017 (#52). W efekcie z #2 i #176 zrobiło się siedem picków. W tych dwóch transakcjach Browns zarobili na czysto wybory o wartości przekraczającej wartość #1 w drafcie. Innymi słowy wyczarowali sobie #1. Ot tak.

W sumie w trakcie draftu 2016 Browns dokonali pięciu wymian. Za każdym razem w dół, biorąc kolejne wybory i zawodników. W efekcie wybrali 14 zawodników, najwięcej odkąd draft liczy tylko siedem rund.

Trudno było oczekiwać, by Browns 2016 byli mocni. Nie byli. Wygrali tylko jeden mecz i skończyli z #1 w drafcie 2017. Ale tego było im mało. Przed sezonem 2016 musieli pogodzić się z kilkoma bolesnymi stratami na rynku wolnych agentów (Alex Mack, Mitchell Schwartz, Tashaun Gipson, Travis Benjamin). Jednak wciąż generowali wybory.

Nieudany wybór z pierwszej rundy draftu 2013, Barkevius Mingo, powędrował do Patriots za #175 w drafcie 2017. Wymienili punterów z Detroit, zyskując pick w czwartej rundzie 2018. Dostali wybór w drugiej rundzie 2018 za wzięcie na siebie kontraktu Brocka Osweilera.

W efekcie przed draftem 2017 znów mieli masę wysokich wyborów, w tym dwa w pierwszej rundzie (#1 i #12). Jednak Brown i DePodesta wiedzieli, że muszą zacząć zamieniać te wybory na zawodników, w przeciwnym razie cała ich maestria na nic. Jeszcze w trakcie ubiegłorocznych rozgrywek pozyskali z Patriots Jamiego Collinsa, prototypowego nowoczesnego linebackera. Oddali za niego wybór z trzeciej rundy tegorocznego draftu (#103).

Offseason to mocne uderzenia na rynku wolnych agentów. Znów poszli w stronę, którą podpowiadała analityka, czyli linię ofensywną. Udało im się utrzymać OG Joela Bitinio, LT Joe Thomasa i dodać do nich C J.C. Trettera i OG Kevina Zeitlera. Na papierze to jedna z najmocniejszych linii w lidze. Z Rams dołączył WR Kenny Britt.

 

Draft 2017

W drafcie 2017 nie chodziło już tylko o mnożenie wyborów. Ale kiedy Texans znowu zaproponowali ciekawą ofertę… Tym razem za #12 ekipa z Houston oddała #25 i pick w pierwszej rundzie 2018. Browns wybrali w pierwszej rundzie aż trzech zawodników. Z #1 wzięli Mylesa Garetta, który uznawany jest za najlepszego pass rushera od czasu Vona Millera. Z #25 wszechstronnego safety Jabrila Peppersa. A z #29 TE Davida Njoku.

W tym roku według większości znawców nie było dobrych wyborów na rozegraniu, a Patriots nie chcieili rozstać się z Jimmim Garoppolo. Brown nie rzucał się na dostępnych QB, ale w drugiej rundzie zgarnął DeShone Kizera, utalentowanego chłopaka, któremu zaszkodził słaby sezon w wykonaniu jego uniwersyteckiej drużyny. Tak więc wyszli z draftu z trzema pickami z pierwszej rundy i młodym rozgrywającym, za którego nie musieli zastawiać całej przyszłości.

A w drafcie 2018 znów mają dwa wybory w pierwszej i trzy w drugiej rundzie (plus dodatkowy wybór w czwartej i szóstej).

 

Oczywiście przed Browns jeszcze daleka droga. Trzeba poukładać tych 24 chłopaków wybranych w ostatnich dwóch draftach. Trzeba wreszcie „wyprodukować” startowego rozgrywającego. Jednak Brown i DePodesta mają plan i realizują go z rzadko w NFL spotykaną konsekwencją. Cleveland Browns jako drużyna są mi kompletnie obojętni. Jednak ich front office zaimponowało mi na tyle, że trzymam kciuki za ich strategię.

 

P.S. Jeśli podobał Ci się tekst, zostaw proszę lajka na Facebooku lub na Twitterze.

Zobacz też

2 komentarze

  1. Extra artykul- dzieki.
    A jesli juz jestesmy przy money to mam pytanie , czy orientyje sie ktos (moze redaktor) jak wygladaja gwarantowane pensje zawodnikow w zaleznosci od miejsc z drafcie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *