NFL, tydzień 6: Niewolnicy draftu

Najważniejszym zadaniem każdego generalnego menedżera w NFL jest znalezienie swojej drużynie rozgrywającego na lata. W zasadzie jedynym miejscem, gdzie można go szukać, jest pierwsza runda draftu. Ale czy faktycznie zasób elitarnych quarterbacków jest tak mały, czy raczej pozycja w drafcie determinuje ilość szans, które dostanie młody zawodnik?

W podsumowaniu tygodnia przyjrzymy się pierwszemu starciu Mahomes kontra Watson. Zastanowimy się czy można już mówić o 49ers jako faworytach NFC oraz co się dzieje z LA Rams. Zaczniemy jednak od bezprecedensowych sukcesów nieznanych rozgrywających.

 

Wróżenie z małej próby

W NFL mamy trzynastu „franchise QB”, czyli rozgrywających, którzy są niekwestionowanymi starterami na swojej pozycji na najbliższe lata lub, jak w przypadku Brady’ego i Breesa, grają na najwyższym poziomie od wielu sezonów. Są to Tom Brady (Patriots), Ben Roethlisberger (Steelers), Deshaun Watson (Texans), Patrick Mahomes (Chiefs), Philip Rivers (Chargers), Carson Wentz (Eagles), Dak Prescott (Cowboys), Aaron Rodgers (Packers), Matt Stafford (Lions), Drew Brees (Saints), Matt Ryan (Falcons), Cam Newton (Panthers) i Russell Wilson (Seahawks).1

Dodatkowo pięciu młodych zawodników ma spore szanse, by do nich dołączyć, choć tu werdykt wciąż nie jest jednoznaczny. Są to: Sam Darnold (Jets), Lamar Jackson (Ravnes), Baker Mayfield (Browns), Jimmy Garoppolo (49ers) i Jared Goff (Rams).

W pierwszej grupie 9 z 13 zostało wybranych w pierwszej rundzie draftu. Wyjątkami się Brady (6. runda), Brees (2. runda), Prescott (4. runda) i Wilson (3. runda). W drugiej grupie „rodzynkiem” jest Garoppolo, wzięty w 2. rundzie.

Jak widać zasób rozgrywających jest niewystarczający dla 32 drużyn NFL. Można próbować zapłacić wielkie pieniądze rozgrywającemu, który coś tam kiedyś pokazał. Ale jak pokazały przykłady Andy’ego Daltona, Kirka Cousinsa, Nicka Folesa, Joe Flacco i Case’a Keenuma, jest to raczej droga do frustracji, niż do sukcesów.

Wygląda na to, że jedyną drogą do rozgrywającego na lata jest pierwsza runda draftu. Wierzy w to wiele osób podejmujących decyzje w NFL, a tegoroczni Miami Dolphins z „tankowania” po #1 w drafcie uczynili nigdy na tym poziomie nie widzianą sztukę.

Ale czy na pewno tylko pierwsza runda gwarantuje sukces?

Kluby NFL muszą oceniać swoich przyszłych rozgrywających w bardzo małej próbie spotkań. Teoretycznie zawodnik uczelniany, jeśli jest starterem od pierwszego roku, omijają go kontuzje, gra w konferencji która gra finał (a nie wyłania mistrza na podstawie bilansu po sezonie zasadniczym), wchodzi co roku do playoffów i gra o akademickie mistrzostwo kraju, może zagrać w karierze 60 meczów. W praktyce znacznie częściej jest to 20-30 spotkań, bo obiecujący rozgrywający nie zostają na uczelni czterech lat, a powierzenie sterów ofensywy świeżakowi również nie jest czymś normalnym.

W efekcie skauci muszą zgadnąć, który z młodych ludzi mających za sobą niecałe dwa sezon (NFL-owe) doświadczenia, będą rozgrywającymi na lata. Dwudziestolatkowie wciąż jeszcze rozwijają się fizycznie i dojrzewają mentalnie. A w epoce social media wystarczy jeden głupi filmik, by polecieć w drafcie na łeb, na szyję. A, tak z ręką na sercu, kto z nas nie zrobił czegoś głupiego mając 20 lat?

Dodatkowo oceniani zawodnicy grają w specyficznych systemach ofensywnych, inną piłką, na nieco innym boisku i przeciwko znacznie słabszym defensywom.

Decyzja w drafcie określa przyszłość rozgrywającego na wiele lat. Ci z pierwszej rundy są chronieni, dostają szansę za szansą i szuka się dla nich wymówek. Ci z dalszych rund? Jedna szansa i do widzenia. Często w fatalnej sytuacji, bez przygotowania, z kolegami, którzy nie są specjalnie zainteresowani wygrywaniem, a raczej szukaniem nowej drużyny. A nawet ci, którzy szansę dostaną, mogą uważać się za szczęściarzy. Większość traci pracę na przełomie sierpnia i września.

Blaine Gabbert i Blake Bortles wciąż mają pracę w NFL. Głównie dlatego, że byli wyborami w pierwszej rundzie draftu, bo każdy, kto ma oczy wie, że nie nadają się do gry na tym poziomie. Joe Flacco przygarnie w tym sezonie 18,5 mln dolarów, choć on akurat ma przynajmniej na koncie jedne naprawdę wybitne playoffy. Tim Tebow nie nadawał się na rozgrywającego w NFL, ale trzy drużyny, w tym Patriots, zaprosiły go na obóz przedsezonowy, gdy dla wszystkich było to jasne. Nathan Peterman, rzucony wilkom na pożarcie, stał się memem, a Jared Goff po jednym z najgorszych sezonów debiutanckich w historii, dostał drugą szansę i ją wykorzystał.

Jednak prawdziwym uosobieniem wiecznych szans dla rozgrywających są dwa pierwsze wybory w drafcie 2015.

Jameis Winston popełnił w niedzielę w Londynie sześć strat – pięć przechwytów i jedno stracone fumble (z dwóch ogółem). To nic nowego, odkąd dołączył do NFL w 2015 r. jest zdecydowanym liderem z 89 stratami i ogromną przewagą nad Blakiem Bortlesem i Eli Maningiem. W Londynie Winston rozegrał piąty mecz, w którym miał cztery straty lub więcej. Nikt inny nie miał w tym czasie więcej niż dwóch takich meczów. Czy w Tampie uparcie forsowano by tego zawodnika, gdyby nie trafił do klubu z #1 w drafcie?

Z #2 w 2015 r. poszedł Marcus Mariota. W niedzielę wylądował na ławce rezerwowych, a zastąpił go Ryan Tannehill, kolejny z pierwszorundowych quarterbacków, który dostał n-tą szansę na nowy start. Mariota nie popełnia takiej masy strat. Głównie dlatego, że „błędów nie robi ten, kto nic nie robi”. Jego gra opiera się na braniu sacków i wyrzucaniu piłki w aut – byle nie popełnić straty. Połączenie dużej liczby sacków z małą liczbą podań na przyłożenie daje nam wybitnie nieefektywnego rozgrywającego. Fakt, sporo z tego to nie jego wina – miał problemy ze zdrowiem, a zarząd klubu nie ma żadnej spójnej wizji budowy drużyny. Ale czy szukalibyśmy takich wymówek dla rozgrywającego z czwartej czy piątej rundy?

Być może ten sezon stanie się jaskółką zmian. Już w zeszłym roku w zastępstwie Garoppolo bardzo dobrze spisał się Nick Mullens. Niewybrany w drafcie absolwent Southern Miss, którą trudno uznać za uniwersytecką potęgę. Tam też przegrał więcej meczów niż wygrał. Dopiero po kontuzjach Garoppolo i C.J. Betharda został wezwany z practice squadu. Furory nie zrobił, ale za minimalną pensję grał w okolicy ligowej średniej.

W tym roku można stwierdzić, że dwaj najlepsi młodzi QB zostali pominięci przez wszystkie drużyny. Gardner Minshew zaczął swoją karierę w szkole policealnej, potem miał dwa słabe lata na East Carolina i jeden dobry rok w Washington State. Spadł do szóstej rundy draftu 2019, bo był „za mały” (185 cm) i miał „za słabe ramię”. Nagle musiał zastąpić kontuzjowanego Nicka Folesa. Dostał drużynę Jaguars z poważnymi problemami personalnymi, konserwatywnym sztabem trenerskim i bez nadziei na dobry wynik. W sześciu meczach podał na 9 TD i 2 INT i ma taki sam passer rating jak Tom Brady. A jego wąs powoli przechodzi do legendy. Jaguars mają bilans 2-4, ale ich młody QB to chyba jedyny zawodnik, do którego nie można mieć większych pretensji.

Kyle Allen zaliczył już jeden niezły mecz w zeszłym roku. W tym zastępuje kontuzjowanego Cama Newtona i jak na razie nie przegrał meczu. W drafcie 2018 nikt go nie chciał. W gruncie rzeczy trudno się dziwić. Allen wylądował na ławce rezerwowych za słabą grę nie na jednej, lecz na dwóch uczelniach (Texas A&M i Houston). A jednak wygrał wszystkie swoje starty jako rozgrywający Carolina Panthers. W tym roku ratuje sezon swojej drużyny, który po dwóch porażkach na starcie i kontuzji Newtona większość spisała na straty. Statystycznie jest nawet lepszy niż Minshew – 7 TD, 0 INT i passer rating 106,6 (5. najlepszy w NFL). Oczywiście ma wsparcie bardzo dobrej defensywy, ale nie można odbierać mu zasług.

Trudno powiedzieć, czy któryś z tej trójki zrobi wielką karierę w NFL. Koordynatorzy defensywy w NFL są dobrzy w znajdowaniu słabości, gdy mają do dyspozycji więcej filmu z poprzednich meczów, o czym boleśnie przekonują się m.in. Lamar Jackson i Baker Mayfield. Jednak nie ulega wątpliwości, że w dalszych rundach da się wyłowić prawdziwe nieoszlifowane diamenty. Albo chociaż rubiny. W każdym razie zawodników, których z rożnych powodów NFL początkowo przeoczyła. Potrzebują tylko szansy.

Nie sądzę, żebyśmy obserwowali początek dłuższego trendu. W NFL musisz dostarczyć dobry wynik albo tracisz pracę. Jeśli wybrałeś rozgrywającego w pierwszej rundzie, musisz na niego stawiać, bo inaczej przyznasz, że zmarnowałeś cenne zasoby organizacji. Ogrywanie młokosów z dalszych rund w poszukiwaniu talentów? Nie ma na to czasu.

W 2008 r. czterech rozgrywających nigdy nie wybranych w drafcie prowadziło ofensywy playoffowych lub prawie playoffowych drużyn:  Kurt Warner (Cardinals), Jake Delhomme (Panthers), Jeff Garcia (Buccaneers), and Tony Romo (Cowboys). Nie był to jednak początek trendu, tylko przypadkowy zbieg okoliczności. Tegoroczny wysyp rozgrywających z dalszych rund również pozostanie jedynie miłym wspomnieniem. Wkrótce wrócimy do setek szans dla niewypałów z pierwszych rund.

Czy jakaś drużyna będzie skłonna złamać trend? Czy da trenerowi i GM-owi wolną rękę? Minshew, Allen i Mullens nie są lepsi niż Brady, Brees, Mahomes czy Wilson i zapewne nie będą. Ale wolałbym Allena na debiutanckiej umowie, niż Daltona albo Flacco za miliony.

 

Niners to nowi Rams?

Niedziela stanowiła przekazania pałeczki w kategorii „Drużyna z NFC West z Modnym Młodym Ofensywnym Trenerem i Rozgrywającym, Który w Sumie Jest Taki Sobie, Ale Daje Radę, Która Nagle z Tragicznej Stała Się Mocną”. Innymi słowy 49ers mają sporo wspólnego z LA Rams sprzed dwóch sezonów, a w dwóch ostatnich meczach pokazali, że mają mistrzowskie aspiracje.

Różnic jest naturalnie sporo. Przede wszystkim Kyle Shanahan nie odmienił drużyny w jeden offseason, jak wcześniej McVay zrobił to z Rams. Shanahan i GM John Lynch pracują nad Zatoką Kalifornijską już trzeci rok i w tym czasie konsekwentnie budują swoją ekipę. Nawet jeśli wymaga to wątpliwych wielkich kontraktów dla niesprawdzonego rozgrywającego czy absolutnie rekordowej umowy dla fullbacka.

Jednak nie wszystkie ruchy są tak kontrowersyjne. John Lynch miał w ostatnich latach trzy wybory w pierwszych rundach, wszystkie w TOP10, i za każdym razem brał liniowego (ofensywnego lub defensywnego). Choć sam jest byłym safety, doskonale wie, że drużyna zaczyna się na liniach.

San Francisco to drużyna oparta na obronie. To może dziwić, bo przecież Shanahana znamy jako magika od ofensywy. Jednak ofensywa jest dość przeciętna. QB Jimmy Garoppolo statystycznie sytuuje się gdzieś w okolicach ligowej średniej, choć ma nieco za dużo strat. Jak pokazują Next Gen Stats Shanahan kreuje swojemu rozgrywającemu sporo okazji do łatwych podań. Według tego modelu Garoppolo powinien posłać do celu 68,5% podań i jest to trzeci wynik w NFL. Jego rzeczywista skuteczność podań wynosi 69,9%, czyli podaje minimalnie lepiej, niż można by oczekiwać.

Tymczasem obrona wymusiła już 12 strat w tym sezonie, co jest czwartym najlepszym wynikiem w NFL. To jednak nie jest tylko oportunistyczna formacja, czekająca na błędy rywala. Przekonali się o tym Rams, których ofensywa, poza pierwszą serią, została kompletnie zdławiona. Jared Goff podał tylko na 48 jardów netto (wliczając sacki) przy porażającej średniej 1,71 jarda na próbę podaniową. To byłby słaby wynik nawet w akcjach biegowych. Przy podaniowych to po prostu katastrofa.

Przez cały mecz Rams nie udało się konwertować ani jednej trzeciej lub czwartej próby i tylko jedna z 28 akcji podaniowych przyniosła pierwszą próbę. Według modelu DVOA Football Outsiders 49ers w wersji 2019 to najlepsza defensywa po pięciu meczach w historii NFL. Warto tylko pamiętać, że DVOA mierzy relatywną siłę w stosunku do innych rywali. Czyli 49ers są defensywą, która najbardziej przewyższa inne w „swoim” sezonie, niekoniecznie po prostu najlepszą. Wiele już powiedziano i napisano o historycznym starcie obrony Patriots, ale 49ers wcale nie są słabsi. W obecnej formie są faworytami NFC, ale sporo jeszcze grania przed nami.

Tymczasem Rams wyglądają fatalnie. Defensywa gra klasę słabiej. Linia ofensywna ma problemy ze zdrowiem, a niemal 38-letni LT Andrew Whitworth po raz pierwszy w karierze wygląda na zmęczonego i powolnego. Todd Gurley jest permanentnie kontuzjowany. Problemem jest też Jared Goff. Młody rozgrywający Rams nigdy nie był najbystrzejszym dzieciakiem na podwórku. Jednak McVay potrafił zniwelować te braki „zdalny sterowaniem” zza linii bocznej, dzięki czemu Goff mógł wykorzystywać swój talent podaniowy.

Jednak koordynatorzy defensyw w NFL rozgryźli już system McVaya. W efekcie Goff, pod coraz większą presją, jest coraz bardziej zagubiony. Co gorsza odbija się to też na jego technice. W czwartej kwarcie meczu z 49ers przy 4&6 mógł przedłużyć szanse swojej drużyny. Gerald Everett urwał się zupełnie niekryty i celne podanie oznaczało pewne przyłożenie. Goff przestrzelił o dobre kilka jardów.

Sean McVay musi pokazać, że potrafi się dostosować do zmieniających się warunków. W ostatnim Super Bowl niespecjalnie mu się to udało. Najlepsi trenerzy w NFL, ci którzy zachowują stanowisko przez lata, potrafią dostosować swój system do nowych pomysłów przeciwników. Czasami wymaga to porzucenia tego, w czym się było dobrym i zmiany sposobu myślenia. Czy McVay to potrafi?

Co gorsza Rams na przynajmniej trzy najbliższe sezony związani są wielkimi umowami z Gurleyem i Goffem. Umowami, których nie musieli dawać. Zachowali się w porządku wobec swoich młodych gwiazd i nagrodzili ich dobrą grę dużymi pieniędzmi, ale mocno to godzi w ich konkurencyjność. W przyszłym roku Goff, Gurley, Brandin Cooks i Aaron Donald będą pożerali niemal połowę salary cap. Projekcja Spotrac. com daje Rams ok. 35 mln dolarów wolnych w limicie płac i to przy zaledwie 38 zakontraktowanych graczach. A dziur w składzie jest całkiem sporo. W lecie czekają ich trudne decyzje, zwłaszcza jeśli McVay nie zdoła ogarnąć tego kryzysu.

 

Runda pierwsza dla Watsona

Dashaun Watson kontra Patrick Mahomes. Czy w niedzielę oglądaliśmy początek kolejnej wielkiej rywalizacji? Czy to będzie Manning vs. Brady nowego pokolenia? Wiele na to wskazuje. Już runda pierwsza dostarczyła niemałych emocji, a Houston Texans Watsona wywieźli niespodziewane zwycięstwo z Kansas City.

Zwycięstwo Houston mogło być jeszcze bardziej imponujące, ale Will Fuller w ciągu tygodnia zapomniał jak się łapie i upuścił trzy podania na TD. O ile dwa pierwsze były dość trudnym chwytem, o tyle trzecie receiver NFL powinien bezwzględnie złapać. Piłkę tuż przed polem punktowym upuścił też DeAndre Hopkins, a kicker Ka’imi Fairbairn kontynuuje fatalny sezon – tym razem przestrzelił FG i podwyższenie.

Chiefs zagrali świetną pierwszą kwartę, ale potem byli bezradni. Zwłaszcza defensywa, która po raz kolejny zagrała bardzo słabo. Texans popełnili trzy straty, a mimo to zdobyli na wyjeździe 31 punktów. Ostatnią drużyną, która wymusiła u siebie minimum trzy straty, zdobyła 24 punkty lub więcej i przegrała, byli Seattle Seahawks w 2015 r.

Chiefs tradycyjnie byli efektywniejsi w ataku, zdobywając 6,6 jarda na snap przy 5,7 po stronie Texans. Tylko że znów obrona nie potrafiła zejść z boiska. Goście utrzymywali się przy piłce przez 39 min. 48 sek., co jest najlepszym wynikiem w tym sezonie (choć w historii było ponad 40 meczów, w których jedna drużyna miała posiadanie ponad 40 min.). Obrona KC popełniała błąd za błędem, a zawodnicy Houston regularnie zdobywali pierwsze próby sporo po pierwszym kontakcie z obrońcą. Technika i jakość tackli w Chiefs wołała o pomstę do nieba. Obrona biegowa nie działa, a pass rush nie potrafił ani razu dopaść Deshauna Watsona, który jest najczęściej sackowanym rozgrywającym ostatnich lat.

Nie brakowało błędów mentalnych. W końcówce drugiej kwarty defensywa Chiefs przechwyciła dalekie podanie Watsona w czwartej próbie, zamiast zbić je na ziemię. Kosztowało to KC 20 jardów i okazało się bardzo kosztowne, gdy w kolejnej akcji piłkę zgubił Patrick Mahomes, co pozwoliło gościom na zdobycie cennych punktów przed przerwą.

Mahomes był pod presją większość meczu. Linia Chiefs tradycyjnie zagrała słabo, zwłaszcza lewa strona. Co gorsza rozgrywający KC znów podkręcił kontuzjowaną kostkę i miało to zauważalny wpływ na jego mobilność i precyzję rzutów.

Z wyniku najbardziej zadowoleni są New England Patriots. Oni mają komplet zwycięstw, najgroźniejsi rywale w AFC już po dwie porażki. Chiefs muszą na już szukać wzmocnień w obronie i linii ofensywnej, czy to personalnych, czy schematycznych. Na razie przypominają Packers 2011 – drużynę z absolutnie zabójczym atakiem, która rozpada się, gdy tylko ofensywa ma odrobinę gorszy dzień.

 

Tydzień w skrócie:

1. Z notatnika statystyka

– QB Lamar Jackson (Ravens) został pierwszym zawodnikiem w epoce Super Bowl, który podał na minimum 200 jardów i pobiegł na minimum 150 jardów w jednym meczu sezonu zasadniczego. Wcześniej dokonał tego Colin Kaepernick w playoffach.

– QB Russell Wilson (Seahawks) został czwartym QB w historii, który zaczął sezon od sześciu meczów z passer ratingiem powyżej 100

– K Brett Maher (Cowboys) został trzecim zawodnikiem w historii z dwoma celnymi kopnięciami z przeszło 60 jardów w karierze

2. Z notatnika medyka

– WR Josh Gordon (Patriots) doznał paskudnie wyglądającego urazu nogi. Na szczęście wygląda na to, że nic poważnego się nie stało i Gordon wróci w tym sezonie, choć niekoniecznie już w przyszłym tygodniu.

– TE Will Dissly (Seahawks) zerwał ściagno Achillesa i to koniec jego sezonu

– RT Tytus Howrd (Texans) doznał urazu nogi, po którym będzie musiał przejść operację i nie zagra już w tym sezonie

– WR Marqise Lee (Jaguars) skręcił kostkę i będzie wyłączony z gry przez kilka tygodni

– WR Amari Cooper (Cowboys) pogłębił uraz mięśnia uda. Nie wiadomo na ile poważna jest kontuzja, ale takie rzeczy potrafią się ciągnąć tygodniami.

– pass rusher Stephon Tuitt (Steelers) zerwał mięsień piersiowy, co oznacza koniec sezonu

– OG Kyle Long (Bears) wylądował na liście kontuzjowanych z powodu problemów z biodrem. To czwarty sezon z rzędu, który Long skończy na IR.

3. Pierwsza połowa londyńskiego meczu Bucs – Panthers miała bardzo niecodzienne zakończenie. Najpierw Buccaneers popełnili cztery falstarty z rzędu zanim udało im się wykonać poprawny punt2. Po krótkim, 39-jardowym puncie Panthers próbowali wykonać fair catch kick. Po złapaniu piłki w ramach fair catch łapiąca drużyna może wykonać kopnięcie na bramkę bez snapu i bez obrony. Tylko holder trzymający piłkę kickerowi. Niestety Joey Slay przestrzelił z 60 jardów. Nie przeszkodziło to jednak Panterom wyjechać z Londynu ze zwycięstwem, głównie dzięki wspomnianym wyżej sześciu stratom Winstona.

4. Tegoroczny sezon Cleveland Browns to prawdziwy emocjonalny rollercoster. Browns miotają się od kandydata do playoffów do kompletnej katastrofy. Czasami w jednym meczu. Na własnym stadionie prowadzili przez ponad połowę meczu z Seattle Seahawks, ale ostatecznie to goście wywożą z Ohio zwycięstwo. Baker Mayfield aż 5,6% swoich podań posyła w ręce rywali i jest to zdecydowanie najgorszy wynik w lidze. Gdyby skończył sezon z takim wskaźnikiem byłby to najgorszy wynik od 2009 r., kiedy Josh Freeman zaliczył 6,2%.

5. Aaron Rodgers zaliczył kolejny magiczny comeback przeciwko Lions. Tym razem nie potrzebował „zdrowaśki”, a, niestety, pomocy sędziów, którzy rzucili flagi przy dwóch wątpliwych przewinieniach Trey Fowersa i nie rzucili przy DPI obrony Packers. Postawa sędziów w tym sezonie to jedno z największych negatywnych zaskoczeń.

6. W „Tank Bowl” zobaczyliśmy niemal wszystko: zmyłkowy punt, Fitzmagię, która prawie odwróciła losy meczu i nieudane dwupunktowe podwyższenie po zwycięstwo. Miami Dolphins ostatecznie obronili #1 w drafcie, a Washington Redskins pewnie będą wybierali z #2 albo nawet #3.

7. Po udanym sezonie 2018 LA Chargers wrócili do tradycyjnej, katastrofalnej dyspozycji. Porażka ze Steelers u siebie była ich czwartą przegraną w tym sezonie. To boli tym bardziej, że ok. 80% fanów na stadionie stanowili kibice Steelers, którzy zjechali się z całego zachodniego wybrzeża. Po wyprowadzce z San Diego Chargers są drużyną bez stadionu, bez kibiców i bez pomysłu na sukces.

8. Tydzień temu można się było zastanawiać, co rzeczywiście potrafią Cowboys. Porażka z Jets, dla których była to pierwsza wygrana w sezonie, udowodniła, że to nie jest materiał na contendera. W przypadku Jets zasadne pozostaje pytanie na ile ich wcześniejsze problemy wynikały z braku rozgrywającego. Ofensywa z Samem Darnoldem na czele zaprezentowała się dwie klasy lepiej.

 

Zostań mecenasem bloga:




  1. Na potrzeby tego tekstu przyjmuję, że Newton wróci do zdrowia i do formy z 2015 albo przynajmniej 2017 r.
  2. Dwa z tych falstartów miały miejsce w jednej akcji, stąd w sumie zostali cofnięci o 15 jardów.

Zobacz też

23 komentarze

  1. Z tymi 80% fanów Steelers na stadionie Chargers to raczej przesada. Z uwagi na późną porę meczu (2.20 czasu polskiego) wprawdzie nie oglądałem transmisji na żywo (wtedy najłatwiej obserwować trybuny, bo kamera często na nie najeżdża, a ze skrótów to jest potem wycinane), lecz obejrzałem tylko 40-minutowy skrót, ale wydaje mi się, że takie wrażenie o niemal całym stadionie wypełnionym fanami Steelers wynika z tego, że zazwyczaj kibice Chargers siedzą w tej części stadionu, która jest tyłem do większości kamer.

    Nie wiem jak było w meczu ze Steelers, ale jako kibic Chargers i zarazem kibic NFL od 2018 r. oglądałem w całości zarówno wszystkie pozostałe mecze Chargers w tym sezonie jak i większość ich meczów w zeszłym sezonie i właśnie od dawna widzę, że gdy kamery pokazują trybunę, która jest tyłem do większości kamer to są tam niemal wyłącznie osoby w koszulkach Chargers, a na tej trybunie przodem do kamer (przez to głównie pokazywanej podczas transmisji) zasiadają często kibice drużyny „gości”.

    Może więc fanów Steelers było więcej niż kibiców gospodarzy, ale wątpię aby to było aż 80 %.

    Zgadzam się jednak, że jak na standardy NFL, Chargers są drużyną „bez kibiców” na stadionie. Kibice Chargers z Los Angeles i okolic nie potrafią wypełnić nawet małego jak na warunki NFL 30-tysięcznego stadionu. Jestem za powrotem Chargers do San Diego, pomimo że nie pamiętam czasów, gdy tam grali, bo NFL interesuję się dopiero od sezonu 2018/19 🙂

    P.S. jeśli nie miałby Pan pomysłu na artykuł w „sezonie ogórkowym”, to proponuję artykuł o stopniu popularności poszczególnych klubów NFL w USA, tj., które mają najwięcej kibiców w USA, a które najmniej.

  2. Czyżby po renesansie gry podaniowej nastąpił renesans gry obronnej? Wygląda (z bilansu i siły obrony), że najlepsze ekipy obu konferencji mają najlepsze obrony. W AFC, gdyby Bills mieli Darnolda zamiast Allena, to mogliby być z tą obroną faworytem do mistrzostwa 🙂 Nieżle się porobiło 🙂

  3. Pisanie o Newtonie jako franchise QB moze mialo sens ze 3 i więcej lat temu, a wiara w to ze wroci do formy z sezonu MVP, to pobożne życzenie. Facet jest tak poobijany, że nie stanowi już double trouble, a jako pocket passer sprawdza się słabo. Czy pantery sa budowane pod Cama? No chyba nie, skoro wchodzi na jego miejsce nieruchawy no name i robi robote jakiej Cam nie jest w stanie robic od dwoch lat. Norv Turner byl na poczatku sezonu krytykowany za brak wykorzystania potencjalu Cama, ale czy slusznie? Moim zdaniem nie, bo franchise QB, to nie drugi RB tylko trzon zespolu o ktorego trzeba dbac (patrz wyniki Watsona, gdy jest sackowany mniej niz 2 razy i gdy jest poddawany ciaglej presji).

    Baker Mayfield robi chyba wszystko by zostac zapomnianym za dwa lata, ja w nim potencjalu nie widze, jest wrecz regres w sposobie rzucania, glupie decyzje, chaos i buta. Sodowka uderzyla do glowy i zamiast skupic sie na grze za bardzo poświęca sie reklamom i Twitterowym zaczepkom.

    Dak Prescott początkowo pokazal, ze bedzie ostro negocjowac wysokosc kontraktu, jednak teraz 40 mln za sezon to moze wlozyc miedzy bajki i marzyc o 30 mln.

    Mahomes ciagle boryka sie z drobnymi kontuzjami i to bylo widac w trakcie meczu z texans. Nie byl taki ruchliwy, dynamiczny. Nie wiem czy ta kontuzja (chyba kostki) ma wplyw na jego podania, ale szlo mu slabiej niz „zawsze”. Jest to gracz niewysoki, który moze miec problemy przy utracie dynamiki. A szkoda, bo ogladanie go w akcji to czysta przyjemność.

    Mariota chyba powinien sie zegnac z marzeniami o wysokim kotrakcie, jego pozycja negocjacyjna wlasnie szoruje dno, a byc moze pozegna i Tytanow.

    Jameis Winson… Nie wiem czy Arians to jego wujek, czy ma na niego papiery ale to jakas patologiczna relacja. Ten wulgarny nie szanujacy kobiet prostak i zlodziej, prawdopodobnie dostanie nowy kontrakt, bo Arians w swym narcystycznym otepieniu nadal wierzy, ze jego blask opromieni ta zbłąkana duszyczke i naprowadzi na prosta. NFL to nie poprawczak, a Winston nie jest skory do skruchy.

  4. Kolejny mecz załatwiony przez sędziów, tym razem Packers-Lions, po prostu żenada! Liga sobie strzela sama w kolano taką postawą sędziów, który to już raz w tym sezonie.

    1. A idz… Gdy zobaczylem drugi razy „nielegalny atak rekoma w twarz”, na miejscu Flowersa (zazdroszcze opanowania) chyba bym wyszedl z siebie. Mam wrazenie, ze rzucil flage dwa razy ten sam sedzia. Teoretycznie drugi raz wiele nie zmienia, bo fg zostalby kopany z okolo 35 jardow. Jednak za kazdym razem bylo to przy 3 nieudanej probie.

      1. Wyciąg z przepisów:

        „ARTICLE 7. ILLEGAL USE OF HANDS BY DEFENSE
        It is a foul if a defensive player thrusts his hands or arms forward above the frame of an opponent to forcibly contact him on the neck, face, or head.

        Note: Contact in close-line play is not a foul, unless it is direct and forcible, or prolonged.

        Penalty: For Illegal Use of Hands by the Defense: Loss of five yards and an automatic first down.”

        W obu przypadkach był kontakt z szyją i/lub maską, ręce obrońcy były wyraźnie powyżej ramy szkieletu LT Packers. W obu przypadkach kontakt był „prolongued”. Jak najabradziej były podstawy do rzucenia flagi. Przyznaję, że można było to puścić, ale nie jest to żadne ciągnięcie za uszy.

        McFarland mógłby torchę się douczyć przepisów jeśli komentuje mecze w telewizji. Dużo gorzej od Grudena wypada w poniedziąłkowe noce.

        Poza tym w pierwszej połowie były flagi z dupy w drugą stronę. Ale, że to było wcześnie, to nikt o tym nie pamięta. Zreszta podobnie było rok temu w meczu, w którym rzucono w końcówce bardzo kontrowersyjną flagę przeciwko Clay’owi Matthewsowi – w pierwszej połowie tego meczu Packers dostali w prezencie podobne wydumane przewinienie ale nikt o tym nie pamięta, bo nie było to w końcówce czwartej kwarty.

        1. ToO bardzo podobna sytuacja to „facemask” sprzed 4 lat w Detroit, tuz przed zdrowaśką Rodgersa. Kontakt był minimalny, ale był. Wystarczy do rzucenia flagi.

      1. Zeskrolowałem niżej. Były ręce na hełmie. Zwracam część homoru. Ale dalej podtrzymuję pytanie o słuszności przyłożenia dla Detroit.

    1. A co tu jest do interpretacji w przepisach? Napisane jest jasno.

      Opinie ekspertów są podzielone. Część twierdzi tak, a część inaczej. Prz drugim faulu większość twierdzi, że faulu nie było. Ale nie ma jednomyślności!

      Moim zdaniem (i tutaj się pojawia interpretacja) sytuacja przypomina tę z meczu Austra – Polska na Euro 2008 i słynny gwizdek Howarda Webba. I wielkie oburzenie, że tego się nie gwiżdże. No niby nie, ale wg przepisów sędzia miał rację. Ale to akurat tylko i wyłącznie moja opinia.

      Zdjęcie możesz sobie wsadzić wiadomo gdzie. Jest centralnie od tyłu i nie pokazuje czy ręce #74 Packers są na kasku rywala czy pół metra od niego.

      Zmieniając trochę temat – czemu nikt nie zastanawia się nad dziwną decyzją dotyczącą TD dla Lions? Jeden sędzia stwierdził przyłożenie, drugi nie. A główny będąc w dużo gorszej pozycji (daleko od linii) bez żadnych konsultacji podjął decyzję, że piłka przekroczyła linię end zone. Kamery nie pokazywały nic, także niezależnie od tego co sobie wymyślił główny, decyzja zostałaby utrzymana.

      Packers wygrali więc tłuszcza odpuściła sobie tę kontrowersję.

      Sędziowanie ogólnie było nie najwyższych lotów, ale to chyba już standard na początku sezonu.

        1. Wideoanaliza nie miała znaczenia. Wspomniałem o tym. Żadna kamera nie była w stanie pokazać czy piłka była za linią czy nie. Dlatego decyzja została podtrzymana.

          Dlatego dziwna była samowolka głównego, który bez konsultacji sprezentował(?) Detroit 6 punktów. Znak zapytania stąd, że nie ma możliwości sprawdzić czy piłka przekroczyła linię.

      1. I to ostatnie zdanie jest najważniejsze i ja się pytam dlaczego? Czemu liga pozwala sobie na zatrudnianie fatalnych sędziów, czy ma w tym jakiś cel? Dlaczego kolejny wynik jest wypaczony, mogę wszystko wybaczyć ale nie że jest tylu sędziów na boisku, kamer mnóstwo, powtórki, video, cały cyrk a oni i tak albo nie widzą albo nie nie wiem, nie chcą widzieć?

        1. Mi się wydaje, że nie ma lepszych. Nie wiem czy pamiętasz początek sezonu chyba 7 lat temu gdy sędziowie strajkowali. Liga zatrudniła innych. Wtedy dopiero były cyrki. W piątej kolejce zawodowcy z NFL wrócili i na każdym stadionie odstali spore brawa.

          Kontrowersje są wszędzie, w każdym sporcie. Spore wątpliwości były w tegorocznych finałach NHL i NBA. Mówi się, że przynajmniej jeden wynik w obu ligach został wypaczony decyzjami facetów z gwizdkiem. O naszym europejskim futbolu nie ma nawet co wspominać.

          Ja mimo wszystko widzę sporo plusów:
          1. Najczęściej kontrowersje pojawiają sie przy zmianie przepisów. A zmiany są wymuszane ochroną zawodników. Po jakimś czasie wszyscy łapią już o co chodzi i problemy znikają.
          2. Dzięki tym zmianom jest mniej kontuzji rozgrywających, bo nikt nie zwala sie na nich pełnym impetem ponad 100kg ciała.
          3. Mniej jest wstrząśnień mózgu, bo surowo karane są wjazdy kaskiem.
          4. Udało się (chyba?) wyjaśnić w końcu, co to jest chwyt i w tym temacie już dość długo jest spokój.

          W europejskiej piłce zacżęto nagminnie gwizdać każdą rękę w polu karnym. Skutek tego jest taki, że obrońcy nie machają już łapami, a chowają je ładnie za plecami. Każda zmiana przepisów wymaga trochę czasu na zmianę zachowań zawodników.

          „Face to the mask” ma na celu, podejrzewam, zmianę zachowań, bo raz na milion(?) taka ręka penetrująca może się ześlizgnąć i zrobić poważna krzywdę rywalowi.

  5. Mam pytanie o 2 akcje z meczu Seahawks – Browns. Obie z Beckhamem. Pierwsza, jakim cudem ten niesamowity chwyt (5 min 2 kwarta) był uznany skoro tylko jedną nogę miał w boisku i wyleciał za linię boczną? Druga sprawa, dlaczego po przechwycie obrony Seahawks (6.12 minuta 2 kwarta) nie odgwizdali straty obrońcy w momencie kiedy wstał i Beckham wybił mu piłkę? Wcześniej nikt tego obrońcy nie dotkną leżącego na ziemi więc rozumiem że gra się toczyła?

  6. VP football operations NFL Trey Vincent przyznał, że druga flaga na Flowersie była błędem. Generalnie pozostał niesmak i fakt, że sędziowie wyciągnęli Packers za uszy po tą wygraną (FG pewnie byłby dobry, ale pozbawiono Lions czasu na ewentualny powrót). Skrzywienie sędziowania w tym sezonie jest aż nadto widoczne. Już tylko czekać kolejnej kontrowersji w playoffach.

    1. Skąd wniosek, że główny nie konsultował decyzji przy TD? Przecież wyraźnie widać, że rozmawiał krótko że swoimi asystentami. Poza tym z kamery z góry ja widzę oczywisty TD, gdzie tam są kontrowersje?

  7. 1% piłki nad linią i jest TD. Kamera z góry nie była pod jakimś niewiarygodnym kątem, najwyżej kilka stopni. Sędzia z lewej strony widział więcej i pokazał TD w przeciwieństwie do swojego kolegi po drugiej stronie, który był chyba bardziej zasłonięty. Do tego piszesz, że główny się nie konsultował, a widać wyraźnie, że rozmawia z asystentami. Sędziując ten mecz przyznaję przyłożenie.

    @ Paweł, pierwsza sytuacja jak dla mnie też dziwna, może uznali, że łokciem dotknął boiska po chwycie? Chętnie posłuchałbym opinii.

    Druga sytuacja, gracz z piłką w momencie jej wybicia miał kolano na boisku, więc wybicie piłki nie skutkowała stratą. Piłka była martwa.

  8. W tej drugiej sytuacji nawet chyba gwizdek był, przed wybiciem piłki, bo obrońca po złapaniu iłki przez dłuższy czas leżał na boisku, a jena z reguł mówi, że piłka jest martwa, gdy:

    „falling to the ground, or kneeling, and clearly making no immediate effort to advance”

    Facet leży, klęczy, nie podejmując chęci gry – pika jest martwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *