Packers uruchomili zegar odliczający czas do końca epoki Aarona Rodgersa. Vikings stracili kilku kluczowych graczy. Bears pogłębiają problem na rozegraniu, zamiast go naprawić. Lions kontynuują zaciąg z Patriots.
Green Bay Packers
Pozostałe dywizje: |
W zeszłym sezonie Packers dość niespodziewanie awansowali do finału NFC. Mimo ewidentnych postępów pod wodzą nowego szkoleniowca, nie była to drużyna na miarę finału konferencji, co bezlitośnie obnażyli 49ers.
Zeszłoroczne sukcesy były możliwe m.in. dzięki dużym wzmocnieniom na rynku wolnych agentów. W tym roku w Green Bay tradycyjnie niemal zupełnie odpuszczono takie pozyskiwanie zawodników. Na pewno wpływ na to miały wysokie kontrakty dla zeszłorocznego zaciągu i perspektywa obniżenia salary cap w 2021 r., jednak drużyna personalnie będzie nieco słabsza.
Co więcej klub postanowił zainwestować w drafcie w przyszłość. 15 lat temu sensacyjnie wybrali w drafcie rozgrywającego w pierwszej rundzie, mimo że mieli w składzie przyszłego członka Hall of Fame. Przejście od Bretta Favre’a do Aarona Rodgersa przebiegło niemal wzorcowo i zapewne klub liczy na podobną sytuację. Nowym Rodgersem ma być Jordan Love. Biorąc pod uwagę kontrakt obecnego QB Packers, ma on przed sobą jeszcze dwa lata w klubie, jednak zegar już tyka.
W drugiej rundzie draftu GM Brian Gutekunst postanowił sięgnąć po RB A.J. Dillona, mimo że w składzie ma Aarona Jonesa i Jamala Williamsa. W efekcie ze strony tegorocznych debiutantów również nie ma co liczyć na znaczący wkład w sezon 2020.
A straty są. LB Blake Martinez nie jest może idealnym starterem, ale był najlepszym graczem Packers na tej pozycji. Zastąpić ma go ściągnięty z Cleveland Christian Kirksey, tylko że ten zawodnik z powodu urazów zagrał zaledwie 9 meczów przez dwa ostatnie sezony.
Z kolei w ataku często kontuzjowanego RT Briana Bulagę zastąpi często kontuzjowany Ricky Wagner. W efekcie linia ofensywna powinna pozostać atutem Packers, ale sporo będzie zależało od stanu zdrowia. Rodgersowi wciąż będzie brakowało klasowych celów. Wśród receiverów jest Davante Adams i cała masa zawodników, którzy „miewali momenty”, ale na razie trudno na nich liczyć co tydzień. Jimmy Graham jako TE był rozczarowaniem, ale w tej chwili na tej pozycji drużyna dysponuje Jacem Sternbergerem z trzeciej rundy ubiegłorocznego draftu i Marcedesem Lewisem, weteranem najlepszym w roli blokera.
W obronie, poza wielkim znakiem zapytania na pozycji linebackera, sytuacja wygląda nieźle. Jest młoda, zdolna secondary (plus weteran Adrian Amos), solidny pass rush zapewniany przez Prestona i Za’Dariusa Smithów (niespokrewnionych) oraz linia defensywna na czele z Kennym Clarkiem, nagrodzonym w sierpniu pięcioletnią umową na 70 mln dolarów. Jednak brakuje tam głębi składu, stąd dziwne, że Gutekunst nie postanowił sięgnąć w drafcie właśnie po graczy, którzy mogliby zdobywać doświadczenie wchodząc z ławki.
Packers mogą zrobić krok w przód w drugim roku gry w systemie Matta LeFleura. Być może pod naciskiem konkurencji Rodgers przypomni sobie, że jeszcze kilka lat temu był najlepszym QB w NFL. Jednak póki co wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na regres Packers w tym sezonie.
Minnesota Vikings
W Minneapolis coraz boleśniej odczuwają konsekwencje podpisywania gwarantowanych kontraktów, zwłaszcza wysokiej umowy Kirka Cousinsa. W efekcie nie mieli zbyt dużego pola manewru na rynku wolnych agentów. Musieli za to zrezygnować z kilku weteranów, zwłaszcza w defensywie.
Z drużyną w ten czy inny sposób pożegnało się trzech cornerbacków, którzy przed rokiem rozegrali najwięcej snapów na tej pozycji: Xavier Rhodes, Mackensie Alexander i Trae Waynes. Vikings dysponują znakomitym duetem safety, ale pozycja cornerbacka stanowi wielką niewiadomą.
Ich jedyną wielką inwestycją w tym offseason miał być potężny DL Michael Pierce, ale zawodnik postanowił wziąć „COVID-ówkę” i nie zobaczymy go w tym roku na boiskach. Tym boleśniejsze okazało się offseasonowe rozstanie z Linvalem Josephem i Eversonem Griffenem. W efekcie jedyną względnie stabilną formacją w obronie jest korpus linebackerów, ale wysokie kontrakty Anthony’ego Barra i Erica Kendricksa są częścią problemu, a nie rozwiązaniem.
Pod koniec sierpnia klubowi udało się pozyskać w wymianie z Jaguars pass rushera Yannicka Ngakoue, który powinien być znaczącym wzmocnieniem, ale będzie potrzebna dla niego nowa, wysoka umowa, co nie ułatwi sytuacji płacowej w klubie.
W ataku ogromną stratę poniosła grupa receiverów, gdy klub sprzedał do Buffalo Stefona Diggsa. Poziom animozji między Diggsem i drużyną był tak duży, że nie dało się tego uniknąć, ale Vikings stracili ogromnie uzdolnionego zawodnika.
Jeśli szukać światełka w tunelu to jest nim zapewne draft. Vikings mieli 15 wyborów w tegorocznym drafcie, najwięcej odkąd w 1994 r. wprowadzono obecny, siedmiorundowy format. Większość tych wyborów przypadła na rundy 5-7, ale najlepszym sposobem by wygrać na loterii jest zgromadzenie jak największej liczby losów. Jeśli choć 1/3 tych wyborów wypali, to Vikings może czekać jasna przyszłość. Niestety perspektywa na sezon 2020 nie wygląda zbyt dobrze.
Chicago Bears
W Wietrznym Mieście chyba ostatecznie pogodzili się z faktem, że Mitchell Trubisky nigdy nie będzie solidnym starterem na poziomie NFL. Tyle że jako konkurencję ściągnięto mu Nicka Folesa, którego Jaguars chcieli się pozbyć za wszelką cenę. Foles ma w dorobku tytuł MVP Super Bowl i jest graczem o niemal magicznych mocach… ale tylko w koszulce Eagels. Gdy ubiera strój innego zespołu, staje się co najwyżej sensownym zmiennikiem.
Miśki to kolejna z drużyn, która musi bardzo uważać na salary cap, głównie ze względu na monstrualną umowę Khalila Macka. Pass rusher należy do absolutnego topu defensorów w NFL, ale jego tegoroczny cap hit jest czwartym najwyższym w lidze i najwyższym u nie-QB. Co gorsza w efekcie wymiany, w której pozyskali Macka, w ostatnich latach dysponują bardzo ograniczoną pulą wysokich wyborów w draftach.
Mimo to zdołali jakoś znaleźć 6 mln dolarów na kontrakt Jimmiego Grahama. Trzeba podziwiać zmysł biznesowy tight enda, który od pięciu lat jedynie odcina kupony (i to bardzo solidne kupony) od reputacji, którą wypracował sobie jako zawodnik Saints. Ekipie z Chicago to jednak nie pomoże. Podobnie jak przejście na emeryturę ze względów zdrowotnych Kyle’a Longa. To kolejny etap powolnej degradacji linii ofensywnej, która w 2018 r. należała do czołowych w NFL. Nowo pozyskany German Ifedi raczej nie zmieni tej sytuacji.
Niezależnie kto będzie rozgrywał w Chicago, może liczyć na Allena Robinsona na skrzydle. Pytanie kto będzie go wpierał, bo Cordarrelle Patterson i Ted Ginn to co najwyżej zawodnicy zadaniowi.
W efekcie drużynę będzie musiała ciągnąć obrona, która wygląda całkiem nieźle. W linii defensywnej do Macka i Akeema Hicksa dołączył jeszcze Robert Quinn. Secondary jest solidna, choć pozycja drugiego safety (obok Eddiego Jacksona) i slot cornerbacka to znaki zapytania. Podobnie jak grupa linebackerów. Po odejściu Nicka Kwiatkoskiego w drużynie jest starzejący się Danny Treviathan i Roquan Smith.
W Chicago po raz kolejny powinni wystawić solidną defensywę. Niestety tak długo jak bajzel w ataku nie zostanie opanowany, obrona może jedynie ochronić drużynę przed kompromitacją.
Detroit Lions
Chyba żaden trener w NFL nie jest na tak gorącym krześle jak Matt Patricia. Zaczyna trzeci sezon jako szkoleniowiec Lions. Jak dotąd osiągnął bilans 9-22-1, drużyna nie gra lepiej, a defensywa, specjalność Patricii, gra wręcz gorzej. Jeśli Lwy nie odrodzą się w tym sezonie, były koordynator defensywy Patriots może stracić pracę.
Losy szkoleniowca Lions zależą w dużej mierze od zdrowia Matta Stafforda. Rozgrywający Detroit stracił niemal cały zeszły sezon. To kwintesencja solidnego startera w NFL, który sam nie wciągnie kolegów na wyższy poziom, ale w odpowiednim otoczeniu może doprowadzić drużynę do Super Bowl. Stracił większość poprzedniego sezonu z powodu problemów z plecami. Jeśli w tym roku będzie zdrowy, to sama jego obecność spowoduje duży progres w grze ofensywy.
Jeśli chodzi o pozostałe pozycje w ofensywie, Lions głównie utrzymali stan posiadania. OT Ricka Wagnera zastąpi Halapoulivaati Vaitai, gracz podobnej klasy, ale z lepszym zdrowiem. Wśród receiverów króluje solidny Marvin Jones. Nowy roczny kontrakt dostał Danny Amendola.
W defensywie Patricia kontynuuje zaciąg z Patriots i to na wszystkich trzech poziomach obrony. W linii defensywnej Danny Shelton będzie musiał zastąpić Michaela Danielsa i Damiena Harrisona. Do grona linebackerów dołączył Jamie Collins, a secondary wzmocni Duron Harmon. Dużym problemem w ostatniej linii obrony będzie brak Dariusa Slaya. Znakomity cornerback spierał się z klubem o nowy kontrakt, ostatecznie został sprzedany do Eagles. W klubie liczą, że zastąpi go wybrany z #3 w tegorocznym drafcie Jeff Okudah, ale nawet jeśli to nastąpi, to na pewno nie od pierwszego sezonu.
Lions powinni być w tym sezonie mocniejsi niż przed rokiem. Ale nawet jeśli wygrają trzy razy więcej meczów, może to nie wystarczyć na playoffy.
Mój typ: Dywizja dla Packers. Drugie miejsce dla Lions, ale bez playoffów. Trzecia lokata Vikings, a Bears na końcu.
Zostań mecenasem bloga:
7 komentarzy
Czy Packers zasłużyli czy nie na finał NFC.. cóż zagrali jednak w nim. Niestety wiele meczów w playoff okazało się jednostronne.
Co do Rodgersa… skoro NE nie wybrali Love w 1 rundzie, a byli w potrzebie, to pytanie czy to odpowiedni kaliber na startera. Z drugiej strony GB będą mocno biegać i tu nie ma potrzeby takiej gwiazdy na rozegraniu. Ciekawie to wygląda…
NE nie wybierali przed GB.
NE mieli wybór nr 23, ale był trade z LAC. GB zrobili trade i wybrali Love z 26.
Jestem ciekawy czy los odda Lions to co zabrał przez ostatnie dwa lata, tak pechowej drużyny chyba nie było. Po drugiej stronie farciarze z Green Bay. Nie skreślałbym nikogo w tej dywizji, każdy może ją wygrać i każdy może być ostatni. Wyrównana grupa.
Szczęście sprzyja lepszym :p
Zaskoczony jestem przewidywaniem ostatniego miejsca Chicago. Swoją drogą tak samo typowałeś 2 lata temu, gdy finalnie wygrali swoją dywizję. Mój typ: Chicago, Packers, Vikings, Lions
I właśnie nieprzewidywalność sprawia, że NFL jest taka ciekawa 🙂