W Pittsburghu szykują się na ostatni taniec Bena Roethlisbergera, ale czy nie potknie się on o własne nogi? W Baltimore inwestują w linię ofensywną, by wskrzesić magię sezonu 2019. W Cleveland wzmacniają defensywę i liczą, że to wreszcie będzie ich rok. W Cincinnati z niepokojem patrzą w jakiej dyspozycji wróci Joe Burrow.
Pittsburgh Steelers
Pozostałe dywizje: |
Przed rokiem Steelers zaczęli od 11 wygranych z rzędu, po czym kompletnie się rozsypali, a ukoronowaniem tej katastrofy była porażka z Browns w pierwszej rundzie playoffów. Ben Roethlisberger zapisał się na ostatnie rodeo, jednak już w poprzednim roku było widać, że fizycznie wiele mu brakuje do szczytowej, czy nawet dobrej dyspozycji. Miał problem z dalekimi piłkami czy poruszaniem się po boisku i wątpliwe, by w tym sezonie było pod tym względem lepiej. W drużynie nie ma jednak planu B, bo chyba nikt nie wierzy, by Mason Rudolph mógł być podstawowym rozgrywającym drużyny walczącej o najwyższe cele. Kontrakt Roethlisbergera wygasa po sezonie i to zapewne jego ostatni rok w Pensylwanii.
Wydawałoby się, że w tej sytuacji Steelers powinni wykorzystać wszystkie zasoby, by dać mu tę ostatnią szansę na jeszcze jeden pierścień. Potem niech się wali i pali, i tak konieczna będzie przebudowa. A jednak front office sprawia wrażenie, jakby już zaczął przebudowę.
Kiedy w drużynie jest starzejący się QB, najgorsze co można zrobić to dopuścić do rozpadu linii ofensywnej. To właśnie stało się u Stalowych. Maurkice Pouncey przeszedł na sportową emeryturę. Alejandro Villanueva i Matt Feiler odeszli do innych klubów, a David DeCastro został zwolniony dla oszczędności i z powodu wątpliwości co do jego zdrowia. W tej sytuacji branie w pierwszej rundzie draftu RB, jak zrobili Steelers, zakrawa na kiepski żart. Najee Harris może być fenomenalnie utalentowany, ale jeśli rywale regularnie będą go dopadali na backfieldzie, to nic nie zdziała.
Steelers sięgnęli po liniowych dopiero w trzeciej i czwartej rundzie draftu. Z rynku pozyskali OG Trai Turnera, który od pięciu lat nie rozegrał pełnego sezonu z powodu rozlicznych urazów i OT Joe Haega, który ma na koncie dziewięć startów przez trzy ostatnie i może się nawet nie zmieścić w 53-osobowym składzie, który rozpocznie sezon zasadniczy.
W tej sytuacji trudno oczekiwać, by ofensywa była w stanie wiele zdziałać, nawet jeśli WR JuJu Smith-Schuster wrócił do drużyny, po tym jak okazało się, że żaden inny klub NFL nie jest skłonny wydać na niego dużych pieniędzy.
Cały ciężar spocznie na obronie, ale i ta może być słabsza. Z klubem pożegnał się EDGE Bud Dupree. Steelers wciąż mają fenomenalnego T.J. Watta, ale końcówka zeszłego sezonu gdy Dupree był kontuzjowany pokazała, że sam Watt nie jest w stanie przebijać się przez ciągłe podwajanie i potrajanie.Co więcej Watt rozpoczął obóz przedsezonowy obserwując kolegów zza linii bocznej, bo chce wymusić na władzach klubu nową umowę. Opcja piątego roku w jego debiutanckim kontrakcie wygasa po sezonie 2021 i trudno mi sobie wyobrazić, by Steelers wypuścili go z Pittsburgha. Zawsze jednak pozostaje franchise tag.
Watta odciążyć ma Melvin Ingram, co byłoby fantastyczną wiadomością trzy-cztery lata temu. Jednak trudno oczekiwać, żeby 32-letni zawodnik po licznych urazach faktycznie dał z siebie choć w połowie tyle co Dupree.
W drugiej i trzeciej linii obrony również zabraknie kilku istotnych ogniw z poprzednich lat. Choć defensywa wciąż pozostaje atutem , to jednak nie będzie na tyle silna, by pociągnąć kulejącą ofensywę.
Baltimore Ravens
W sezonie 2020 ofensywa Ravens wciąż stanowiła wielką siłę, ale jednak był to krok wstecz w stosunku do magicznego 2019 r. zwieńczonego nagrodą MVP dla Lamara Jacksona. Jedną z głównych przyczyn było znaczne pogorszenie gry linii ofensywnej. Nic dziwnego, że to do tej formacji front office przywiązywał największą wagę podczas minionego offseason. Alejandro Villanueva, Ja’Wuan James, Kevin Zeitler i Michael Schofield to czwórka weteranów, których zadaniem będzie przywrócenie dyspozycji linii do tej z 2019 r. Wesprzeć ma ich w tym wybrany w trzeciej rundzie tegorocznego draftu Ben Cleveland i Ronnie Stanley, który wraca po kontuzji.
Słabszym punktem byli też wide receiverzy. Tę grupę powinien wzmocnić Sammy Watkins, choć to czy jest lepszy od opuszczającego drużynę Williego Sneada jest dyskusyjne. Z kolei w pierwszej rundzie draftu klub pozyskał innego WR, Rashoda Batemana, choć ten może nie być gotowy na start sezonu z powodu urazu pachwiny, który wymaga operacji. John Harbaugh liczy, że w połączeniu z Marquisem Brownem i Markiem Andrewsem stworzą grupę godnych zaufania receverów dla podań Jacksona.
Największym znakiem zapytania przed sezonem 2021 jest postawa pass rushu. Ravens nie zdołali zatrzymać Yannicka Ngakoue ani Matta Judona. Pozyskali Justina Houstona, ale ten, choć zaskakująco efektywny przez ostatnie dwa sezony w Kansas City, jest już u końca swojej bogatej kariery. W tej sytuacji ciężar wywierania presji na rozgrywających rywali spocznie na młodych zawodnikach, wybieranych w czołówkach trzech ostatnich draftów. Już w sezonie 2020 Ravens generowali większość presji dzięki temu, że byli najczęściej blitzującą drużyną w NFL. Wobec braku indywidualnego talentu ten trend powinien się jeszcze umocnić.
Jeśli ofensywa się odbuduje i wróci do czołówki NFL, zadanie obrony będzie znacznie łatwiejsze. Wciąż silna secondary powinna pomóc niedoświadczonemu frontowi i pozwolić na wygranie odpowiedniej liczby meczów. Ale kluczowa będzie postawa odbudowanej linii ofensywnej.
Cleveland Browns
Jeśli jakaś drużyna trzeci sezon z rzędu jest typowana na czarnego konia rozgrywek, to czy można o nich mówić jako o nieoczekiwanym faworycie? Tak właśnie wygląda sytuacja Browns, którzy nie są na tyle mocni, by być faworytem, ale wystarczająco, by zwrócić na nich uwagę.
W poprzednim offseason motywem przewodnim była linia ofensywna, w którą front office włożyło sporo środków, tak w postaci dolarów na rynku wolnych agentów, jak i wyborów w drafcie. Dało to wymierne efekty, w postaci znacząco lepszej postawy ofensywy, zarówno w grze podaniowej, jak biegowej.
Baker Mayfield już nigdy nie będzie topowym rozgrywającym, ale to zawodnik w typie Andy’ego Daltona czy Jareda Goffa – we właściwym otoczeniu może być bardzo produktywny i poprowadzić drużynę do playoffów, a może dalej. W połączeniu ze skuteczną grą biegową i Odellem Beckhamem, który (miejmy nadzieję) wreszcie będzie zdrowy, stanowi to potencjalną mieszankę wybuchową.
Nic dziwnego, że w tej sytuacji większość zasobów w minionym offseason została zużytych po defensywnej stronie piłki. Linię defensywną wzmocnią DL Malik Jackson i EDGE Jadeveon Clowney. Ten drugi, #1 draftu 2014, nigdy nie stał się tak dominującym graczem, jak tego oczekiwano. Ale wspólnie z Mylesem Garettem, #1 draftu 2017, stworzą parę o oszołamiającym atletyzmie i niezwykłym potencjale. Pytanie tyko, czy uda się go zrealizować.
Na dłuższą metę ważniejsze może się okazać pozyskanie bardzo dobrego slot cornera Troya Hilla, safety Joha Johnsona oraz wybór w pierwszej rundzie draftu CB Grega Newsome’a. Secondary miała spore problemy przed rokiem, tak więc pomoc w tej formacji bardzo się przyda.
Browns dysponują ciekawą, zrównoważoną drużyną. Jeśli tak utrzyma zeszłoroczny poziom, a obrona się poprawi, mogą nieźle namieszać.
Cincinnati Bengals
Z #1 w drafcie 2020 Bengals wybrali rozgrywającego Joe Burrowa. Absolwent LSU miał obiecujący początek kariery, ale jego debiutancki sezon skróciła kontuzja, której doznał w 10. meczu sezonu. Biorąc pod uwagę ten uraz jak i ogólne problemy z ochroną swojego najważniejszego zawodnika, wydawałoby się, że Bengals powinni zainwestować w linię ofensywną w tym offseason.
Tymczasem z #5 w drafcie sięgnęli po WR Ja’Marra Chase’a. Korpus receiverów niewątpliwie jest formacją, która wymagała wzmocnień (jak większość w drużynie), a Chase świetnie współpracował z Burrowem w LSU w 2019 r. Jednak mało prawdopodobne, by Burrow zdołał mu celnie podać, jeśli będzie musiał umykać przed Mylesem Garrettem, T.J. Wattem czy blitzami Ravens.
W tej sytuacji wybór OL Jacksona Carmana w drugiej rundzie draftu i pozyskanie na wolnym rynku Riley’a Reiffa to nieco zbyt mało. Zwłaszcza że ani jeden ani drugi nie odmieni znacząco postawy linii, a przynajmniej nie od pierwszego tygodnia rozgrywek.
Z drużyną pożegnały się dwie wielkie gwiazdy. WR A.J. Green jest najlepszym WR w historii klubu, a gdyby nie liczne urazy mógłby być jednym z najlepszych w historii NFL. Z kolei Geno Atkins należał do najbardziej dominujących DL w NFL na początku ubiegłej dekady, ale od kilku lat gra coraz słabiej. Obaj mają swoje miejsce w historii klubu, ale w obecnej formie raczej nie przydaliby się w sezonie 2021.
W obronie do drużyny dołączy EDGE Trey Hendrickson, który zanotował 13,5 sacka przed rokiem w barwach Saints. Jednak nie udało się zatrzymać Carlosa Dunlapa, co oznacza że w najlepszym wypadku Bengals wymienili jednego świetnego pass rushera na drugiego. Nieco głębi w tej formacji powinni dostarczyć zawodnicy wzięci w trzeciej i czwartej rundzie draftu. W drużynie liczą też na Mike’a Danielsa i D.J. Readera, którzy stracili w sumie 16 meczów w poprzednich rozgrywkach.
Nieco silniejsza może być secondary, wzmocniona kilkoma zakupami na wolnym rynku, a przede wszystkim Trae Waynesem, pozyskanym przed sezonem 2020, który nie zagrał w zeszłym roku ani jednego meczu z powodu kontuzji.
W Cincinnati priorytetem powinna być ochrona i dalszy rozwój Joe Burrowa. Pytanie tylko czy wszyscy w drużynie o tym wiedzą.
Mój typ: Dywizja dla Ravens. Drugie miejsce i dzika karta dla Browns. Steelers tym razem poza playoffami z podobnym bilansem co Bengals.
Zostań mecenasem bloga: