NFL przed sezonem 2023 – NFC North

NFL NFC North

W Minnesocie szykują się na ostatni sezon z Kirkiem Cousinsem, w Green Bay na pierwszy bez Aarona Rodgersa. W Detroit wzmocnili defensywę i chcą utrzymać dobrą pasę z końcówki ubiegłego sezonu. A w Chicago liczą na wielki przełom w grze Justina Fieldsa.

W tym roku NFC North mierzy się ze słabiutką NFC South i znacznie mocniejszą AFC West. Daje im to relatywnie łatwiejszy kalendarz. Wyjątkiem są Vikings ze względu na rywalizację z #1 z pozostałych dywizji.

 

Minnesota Vikings

Zobacz inne dywizje:

AFC East

AFC North

AFC South

AFC West

NFC East

NFC South

NFC West

Wikingowie zanotowali w zeszłym roku jeden z najdziwniejszych sezonów w historii NFL. Absolutnie wszystkie wskaźniki statystyczne sugerowały, że mamy do czynienia z przeciętną drużyną, a jednak oni wygrywali. I wygrywali. I wygrywali. Jakimś cudem zanotowali bilans 13-4, choć w przekroju całego sezonu zdobyli mniej punktów niż stracili. Niestety cuda skończyły się na pierwszej rundzie playoffów, gdzie ulegli New York Giants.

Prawdopodobnie będzie to ostatni sezon 35-letniego QB Kirka Cousinsa w Minnesocie. To zawodnik bardzo kontrowersyjny, choć moim zdaniem niesłusznie. Od lat trzyma się na tym samym poziomie: jest wystarczająco dobry, by nie ograniczać drużyny, ale niewystarczająco, by stworzyć coś z niczego. Można mieć pretensje, że zarabia przy tym jak elita, ale obie strony musiały się na taki kontrakt zgodzić. A przy tym dał Vikings stabilizacją na rozegraniu, jakiej nie mieli od dwudziestu lat i Daunte Culpeppera.1 Raczej wątpliwe, by jego następca był już w składzie drużyny, a kolejne restrukturyzacje kontraktu pozostawią po sobie za rok 28,5 mln martwych dolarów, więc jeśli Vikings faktycznie chcą zawalczyć o najwyższe cele, to ostatnia szansa.

Niestety na pierwszy rzut oka drużyna nie została znacząco wzmocniona w porównaniu z ubiegłym sezonem. Cousinsa będzie osłaniała dość przeciętna linia ofensywna. WR Justin Jefferson to jedna z największych gwiazd NFL, a TE T.J. Hockenson to zawodnik bardzo skuteczny w łapaniu podań. Na tym jednak się kończy. Po kilku słabszych sezonach z drużyną pożegnał się Adam Thielen, jednak nawet w swoich słabszych latach ten zawodnik regularnie łapał w sezonie piłki na ponad 700 jardów. K.J. Osborn nie ma na koncie nawet jednego takiego sezonu. Na miejsce Thielena szykowany jest Jordan Addison, #23 tegorocznego draftu, ale debiutanci to zawsze wielka niewiadoma, szczególnie w krótkim terminie.

W grze biegowej zabraknie RB Dalvina Cooka, który jest bardzo dobrym zawodnikiem, ale koszt jego usług zrobił się za wysoki.

W defensywie klub również pozbył się kilku kosztownych weteranów. EDGE Za’Darius Smith został oddany w wymianie do Bronws, a DL Dalvin Tomlinson przeniósł się do tej samej drużyny jako wolny agent. Smitha ma zastąpić Marcus Davenport, zawodnik młodszy, o udokumentowanej produkcji, ale mający za sobą fatalny sezon 2022. W miejsce Tomlinsona przyszedł Dean Lowry, jednak zastąpienie Tomlinsona będzie raczej wymagało wysiłku zespołowego.

W drugiej linii obrony odszedł LB Eric Kendricks. Stracił sporo ze swoich możliwości z najlepszych lat. Pytanie czy znajdzie się w drużynie ktoś, kto może dać choćby porównywalną produkcję na boisku.

Jednak największe zmiany czekają secondary. Co prawda został doświadczony safety Harrison Smith oraz jego trzecioroczny partner Camryn Bynum, jednak z drużyny odeszło czterech cornerbacków z największym udziałem defensywnych snapów w 2022 r. Pozyskani Byron Murphy i Joejuan Williams sroce spod ogona nie wypadli, ale nie należą też do największych gwiazd ligi.

Wykruszanie się weteranów oznacza, że coraz większą odpowiedzialność będą musieli brać na siebie zawodnicy wybrani w kilku ostatnich draftach. Na dłuższą metę to pozytywny proces, ale nie wróży wielkiego sukcesu „Ostatniemu Tańcowi” Cousinsa.

 

Detroit Lions

Lwy wygrały 8 z 10 ostatnich spotkań sezonu zasadniczego i byli o włos od awansu do playoffów. Zrobili to dzięki jednemu z najbardziej skutecznych ataków w lidze, ale i dzięki temu że w drugiej połowie roku ich obrona przeszła z trybu „katastrofa” na „jako-tako”. Mieli przy tym trochę szczęścia (głównie w kwestii strat), ale nie na tyle, by oczekiwać regresu, jak w przypadku Vikings.

Największy zarzut jaki można im postawić to suboptymalne wybory w drafcie. W sytuacji gdy draft to w dużej mierze loteria, najlepszym sposobem na zmaksymalizowanie efektu jest dokupienie dodatkowych losów, co Lions zrobili, wybierając cztery razy w pierwszych 50 wyborach i sześć razy w pierwszej setce. Punkt drugi to brać pozycje premium na początku draftu, czyli pozycje w których jakość zawodników spada relatywnie szybko z upływem draftu, a jednocześnie pozycje te mają znaczący wpływ na wynik na boisku. Rozgrywający to oczywiście kategoria sama w sobie, ale takimi pozycjami premium są też WR, CB czy liniowi. Tymczasem Lions poszli tu w kompletnie drugą stronę i z #12 wybrali RB(!!), a następnie LB, TE i S. Kompetentnych zawodników na te pozycje można spokojnie znaleźć w dalszych rundach, a nawet poza draftem w przypadku RB. Oczywiście jeśli gracze ci okażą się elitą, to wybór będzie usprawiedliwiony, ale niezależnie od tego co wmawiają sobie skauci Lwów dziś nikt nie jest w stanie przewidzieć jak rozwiną się ci gracze.

Poza wspomnianymi debiutantami drużyna nie zmieniła za wiele w ofensywie. Dużym wzmocnieniem powinien być OG Halapoulivaati Vaitai, który stracił cały sezon 2022 po operacji pleców. Jeśli odzyska dawną formę to linia, i tak niezła, będzie jeszcze silniejsza. To powinno dać spory komfort Jaredowi Goffowi, którego ograniczenia są wszystkim świetnie znane, a jednym z największych jest relatywnie słabsza gra pod presją. Innymi słowy presja pass rushu sprawia mu więcej problemów niż typowemu rozgrywającemu w NFL. Goff do dyspozycji będzie miał solidny korpus skrzydłowych, na czele z Amon-Ra St. Brownem. Natomiast dziką kartą może być Jameson Williams, #12 draftu 2022. Miał mieszany sezon debiutancki, ale wciąż dochodził do siebie po zerwaniu ACL. Niestety obecny sezon zacznie na kanapie, bo został zawieszony na sześć spotkań za wnoszenie zakładów bukmacherskich niezgodnie z ligową polityką. Dodatkowym wzmocnieniem tej grupy może być też Marvin Jones, który zbliża się do końca kariery, ale wciąż może być produktywną opcją #3.

Znaczne zmiany nastąpiły w defensywie. Wymienione zostało większość secondary, co nie powinno dziwić nikogo kto widział jak ta grupa spisywała się przed rokiem. Po trzech latach Lions przestali mieć nadzieję co do #3 w drafcie 2020 CB Jeffa Okudah i oddali go do Atlanty. Wśród nowych nabytków w ostatniej linii obrony są CB Cameron Sutton, CB Emmanuel Moseley i S Chauncey Gardner-Johnson, co powinno skokowo poprawić efektywność te grupy.

Atutem powinna być też linia defensywna, na czele z ubiegłorocznym debiutantem EDGE Aidanem Hutchinsonem i drugoroczniakiem DL Alimem McNeillem, chociaż tu problemem może okazać się głębia składu.

Jeśli defensywa znacząco się poprawi, a atak odtworzy choć część zeszłorocznej magii, to Lions będą groźni dla każdego.

 

Green Bay Packers

Po raz pierwszy od trzech dekad Packers zaczynają sezon bez pewniaka do Hall of Fame na rozegraniu. Brett Favre i Aaron Rodgers dali klubowi bezprecedensową stabilność na tej pozycji. Czy Jordan Love będzie trzecim z rzędu? Statystyka mów, że to bardzo mało prawdopodobne, nawet jeśli przejęcie przez niego starów nastąpiło w zadziwiająco podobnych okolicznościach co wejście Rodgersa do pierwszego składu piętnaście lat temu.

Zresztą sam klub nie do końca wie czego się może spodziewać. Gdyby byli pewni, że mają gwiazdę, podpisaliby z nim długoterminową umowę. Tymczasem przedłużyli kontrakt tylko o rok za znacznie mniejsze pieniądze niż opcja piątego roku, którą mieli do dyspozycji. Przy okazji odciążyli salary cap na przyszły rok, a Love dostał część pieniędzy już teraz zamiast w sezonie 2024. Niemniej trudno to uznać za votum zaufania, raczej za postawę „pożyjemy, zobaczymy”. Oczywiście z drużyny płyną same superlatywy na temat nowego rozgrywającego, ale rzeczywista alokacja funduszy jest dla mnie bardziej znacząca niż reżyserowane przecieki i wrażenia dziennikarzy z treningów.

Najważniejszą kwestią dla rozgrywającego rozpoczynającego swoją przygodę z NFL jest dobra linia ofensywna. I taką Love powinien mieć, zakładając, że LT David Bakhtiari zdoła wykrzesać z siebie jeden ostatni sezon. Zdrowy był jednym z najlepszych graczy na swojej pozycji, ale dwa ostatnie sezony spędził walcząc z urazami. Jeśli znów go zabraknie, cała konstrukcja może się zacząć chwiać.

Do ekstremalnego odmłodzenia doszło w gronie receiverów. Randall Cobb i Allen Lazard powędrowali za Rodgersem do Nowego Jorku. W przypadku tego drugiego to dość dotkliwa strata. W tej sytuacji pierwsze skrzypce będą grali ubiegłoroczni debiutanci: Christian Watson i Romeo Doubs. Watson miał piorunującą końcówkę sezonu, u Dubois „były momenty”, pytane czy i jak przełożą to na pełny sezon. Z kolei wśród TE jedynym z jakimkolwiek doświadczeniem jest Josiah Deguara, który częściej pojawiał się w special teams (40% snapów) niż w ataku (ok. 25%).

Doświadczenia nie brak za to wśród RB, gdzie Aaron Jones i A.J. Dillon wyglądają wręcz na siwowłosych starców przy całej młodzieży zapełniającej pozostałe skill position. Jednak obaj to wartościowi gracze, którzy powinni dostawać sporo piłek, zwłaszcza na początku nim ofensywa okrzepnie.

W obronie linia może być jedną z najlepszych w lidze. Do Rashana Gary’ego, Prestona Smitha i Kenny’ego Clarka dołączył wybrany w pierwszej rudzie tegorocznego draftu EDGE Lukas Van Ness. Warto też pamiętać o wybranym w pierwszej rundzie przed rokiem DT Devonte Wyatcie, który nie miał zbyt udanego debiutanckiego sezonu, ale zdecydowanie za wcześnie by go skreślać.

Za tą linią jest solidna para linebackerów De’Vondre Campbell – Quay Walker i utalentowana grupa cornerbacków. Jeśli gdzieś w tej obronie jest słabość to na pozycji safety, zwłaszcza że odszedł Adrian Amos, który grał niemal w każdym defensywnym snapie przed rokiem. Obrona na papierze wygląda świetnie, ale przed rokiem było podobnie, a rezultaty, częściowo ze względu na urazy, nie były tak dobre. Zobaczymy jak sytuacja rozwinie się w tym sezonie.

Packers są w trakcie głębokiej zmiany w ofensywie. Jeśli Jordan Love okaże się właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, mogą sprawić niejedną niespodziankę.

 

Chicago Bears

Miśki wchodziły w offseason z bardzo solidnym kapitałem, zarówno po stronie wolnego miejsca w limicie płac, jak wyborów w nadchodzącym drafcie. Ich najcenniejszym kapitałem był #1, choć niemal pewne było, że przehandlują go, jako że mają już w składzie młodego rozgrywającego, na którego chcą postawić. W offseason faktycznie zaszły w drużynie duże zmiany, które każą wielu osobom widzieć w nich czarnego konia rozgrywek. Ja jednak nie szedłbym tak daleko. Naturalnie spodziewam się tu progresu, ale kiedy wygrywa się trzy mecze w sezonie i „zdobywa” najwyższy wybór w drafcie to trudno upaść jeszcze niżej.

Jedną z głównych niewiadomych jest tu wspomniany młody rozgrywający, Justin Fields. Przez dwa pierwsze sezony w lidze pokazał, że jest fantastycznym atletą i że ma potencjał, by rozgrywać na najwyższym poziomie. Ale potencjał to nie wszystko, a w grze górą był przed rokiem jednym ze słabszych QB w lidze. Nadrabiał biegami, ale na tym poziomie atletyczny rozgrywający może być skuteczny tylko jeśli rywale mają powód, by obawiać się jego podań. Fani Bears liczą na jego skok w trzecim roku a’la Josh Allen czy Jalen Hurts. Porównania Fieldsa do Allena nie są nieuprawnione ze statystycznego punktu widzenia, choć Allen popełniał mniej strat i brał mniej sacków, jednak ja póki co pozostaję sceptyczny.

Fields na pewno będzie miał całkiem dobre otoczenie. Już przed rokiem linia Bears była jedną z najlepszych w lidze jeśli chodzi o wygrywane bloki wg metryki ESPN (co pokazuje, jak wiele sacków było winą Fieldsa, nie jego linii), a teraz jeszcze się wzmocnili. Z Tennessee pozyskali OG Nate’a Davisa, a z #10 w drafcie wybrali OT Darnella Wrighta.

Wśród receiverów też jest nie najgorzej. Jako część paczki za #1 w drafcie zespół pozyskał z Panthers WR D.J. Moore’a, który miał słabszy poprzedni sezon, ale jest klasowym zawodnikiem i powinien się odbić. Darnell Mooney miał słabszy sezon 2022 (również ze względu na problemy ze zdrowiem), ale powinien dzielić rolę receivera 2/3 z pozyskanym w trakcie zeszłego sezonu Chasem Claypoolem. Dalej uważam, że Miśki za Claypoola przepłaciły, ale jako wsparcie dla Moore’a powinien wystarczyć. Wśród tight endów jest Cole Kmet, a także podkupieni z Green Bay Marcedes Lewis i Robert Tonyan. Żaden z nich nie jest gwiazdą na miarę Pro Bowl, ale to solidne trio, które daje sporo ciekawych możliwości w zakresie wystawianego personelu.

W defensywie również nastąpiły spore zmiany, ale chyba nie do końca tam, gdzie powinny nastąpić. Klub wydał sporo pieniędzy na linebackerów. T.J. Edwards i Tremaine Edmunds mogą z miejsca stać się jednym z najlepszych duetów na tej pozycji w NFL, ale te pieniądze można było wydać na cornerbacków i w pass rushu, gdzie wciąż jest więcej pytań niż odpowiedzi.

Wzmocnienia nastąpiły również w linii defensywnej, gdzie klub pozyskał kilku graczy rotacyjnych, zarówno na rynku wolnych agentów, jak w drafcie. Na papierze ta obrona powinna być świetna przeciw biegowi, ale może mieć problemy z powstrzymaniem podań, co nie jest dobrym połączeniem w NFL. Przynajmniej ostatnia linia obrony może pochwalić się dobrym duetem safety w osobach Eddiego Jacksona i Jaquana Briskera.

 

Mój typ: Dywizja dla Lions. Drugie miejsce i dzika karta dla Packers. Trzecie miejsce dla Bears, a Vikings są moim typem na największe negatywne zaskoczenie sezonu.

 

Zostań mecenasem bloga:




  1. Obiecującą karierę Culpeppera przerwała kontuzja w szóstym sezonie w barwach Vikings

Zobacz też

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *